Thursday, September 9, 2021

Król Warszawy

 Nasza państwowa stacja telewizyjna SBS zaskoczyła mnie poniższą ofertą filmową...


1937 Warszawa, Polska. Żydowska mafia rządzi miastem...

Ostro. Ciekaw jestem jak to odbierza dość liczna i wpływowa społeczność żydowska w Melbourne.
Oby tylko nie uznali tego za sygnał do reaktywacji roszczeń do przedwojennych posiadłości.

Kilka lat temu czytałem książkę Szczepana Twardocha - Król.
Podobała mi się... korekta - nie podobała mi się, ale uznaję talent pisarski autora.
Nie podobała mi się dlatego, że ten talent najlepiej ujawniał się w opisach brutalnych scen.
Być może to cecha współczesnej literatury.

Książka była sukcesem wydawniczym stąd decyzja o produkcji serialu.
Obejrzałem kilka odcinków - trochę na siłę.
Powód ten sam co przy czytaniu - okrucieństwo, brutalne sceny, do tego jeszcze wulgarny język.

Wulgarny język zniechęcał mnie już do książki...
Czy w Warszawie w latach 1930 ludzie tak rozmawiali?
Bo tego języka w książce używają zarówno gangsterzy jak i warszawska inteligencja.

Wspomnienia - z dzieciństwa nie pamiętam innych przekleństw niż - psia krew, cholera.
Przekleństwa na literę k usłyszałem dopiero na studiach, w domu akademickim.

Oczywiście w serialu jest znacznie więcej dialogów niż w książce więc razi mnie to bardziej.

Druga sprawa, na którą zwróciłem uwagę - rewizja historii Polski po śmierci J. Piłsudskiego.
Wiadomo - Sanacja.

Wiadomo?
W rodzinie nikt na te tematy nie rozmawiał.
W szkole, na lekcjach Wiedzy o Polsce i świecie współczesnym, przeleciano to dość pobieżnie.
Książka Sz. Twardocha zachęciła do poszukania na internecie.
Zgadza się - do zamachu stanu było bardzo blisko, Bereza Kartuska to był regularny obóz koncentracyjny.

Osobna sprawa to stosunki polsko-żydowskie.
W książce jedyną wspólną platformą jest uniwersytet - getto ławkowe, i dom publiczny.
Jest również krótka wzmianka na temat rozważań o "eksporcie" ludności żydowskiej na Madagaskar.
Żydowska "mafia" żeruje na drobnych żydowskich przedsiębiorcach.

Dygresja - 
Kilka miesięcy temu czytałem książkę Pedalling Poland - relacja Anglika - Bernarda Newmana - z rowerowej wędrówki po Polsce w 1934 roku. Książkę wydano kilka miesięcy temu w Polsce pod tytułem - Rowerem przez II R.P.
Autor nie wygląda na typowego rowerzystę, ma dobre kontakty w sferach dyplomatycznych i dorywczo współpracuje z angielskim wywiadem. Myślę, że to dodaje powagi jego opiniom.
Sprawie stosunków polsko-żydowskich poświęca sporo uwagi.
Jego ostateczna konkluzja brzmi - większość problemów Polski pozostaje nierozwiązana gdyż brak ducha tolerancji; między Polakami a Żydami ten duch jest, jednak brak jest perpektywy rozsądnego rozwiązania. Tylko posiadając kredyt £500,000,000 i odpowiednią kolonię możnaby się za to zabrać.  "...most of Poland’s problems remain unsolved because a spirit of toleration is lacking; between Poles and Jews that spirit exists, yet no equable solution is in prospect. Only with a credit of £500,000,000 and a suitable colony could it even be approached".

Wracając do serialu...
Mnie raził oszczędnością a raczej tandetą - wielkie manifestacje robotników lub narodowców, to grupki kilkudziesięciu osób. Bazar na Kercelaku, to wybudowane pospiesznie budki z dykty.
Wielka Warszawa to jakieś boczne uliczki.

Nie znalazłem informacji na temat kosztów producji i uzyskanych przychodów.

P.S. W 1968 roku ukazała się książka Jerzego Rawicza - Doktor Łokietek i Tata Tasiemka - dokładny opis funkcjonowania gangu terroryzującego bazar na Kercelaku.
Wyznam, że niektóre zdania w książce Król wydały mi się być cytatami z książki J. Rawicza.
Ani Sz. Twardoch ani liczni recenzenci jego książki nie wspomnieli słowem o tym pierwowzorze.
Wydaje mi się to typowe.

21 comments:

  1. Serialu nie znam... Ciekawe to, co piszesz o książce Rawicza. I tym bardziej ciekawe, że Twardoch nie podaje swoich żródeł. Gdy czytałem książkę był to dla mnie nieznany świat... I na pewno był wulgarny... Masz rację. Ale i wulgarność weszła jakimiś bocznymi drzwiami w nasze życie. W poniedziałek siedzieliśmy z żoną na warszawskiej Pradze w wietnamskiej restauracji (raczej mało eleganckiej;-) Byliśmy w trakcie wycieczki rowerowej. Na „sportowo”. Obok siedziała młoda rodzina. On łysy, nieźle przypakowany. W obecności 2-3 letniego dziecka nie miał oporów w każdym zdaniu umieszczać ...dziesiątki wulgaryzmów. Ona, dając dziecku sajgonkę, odpowiadała mu podobnym tonem. Pewnie wulgaryzmy w takim otoczeniu nie wejdą w język dziecka „bocznymi” drzwiami tylko otwartymi na oścież. No cóż... U Twardocha to też twardy realizm. I mogę sobie wyobrazić, że mafia, prostytutki i cały ten menelski świat na pewno nie toczył rozmów poetyckim idiolektem, ale że tak powiem ...k*****i i ch****i.
    PS. Wulgaryzmy pojawiają się nawet w hasłach politycznych. A jedna polityczna frakcja sobie je nawet bardzo upodobała;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mnie wydaje się, że wulgarność weszła w codzienne życie po upadku komuny.
      Nie oznacza to, że komunisci u władzy byli tacy eleganccy, wielu z nich pewnie ostro przeklinało, ale jednak wprowadzali model rodziny bardzo podobny do katolickiego.
      Dopiero gdy odzyskaliśmy wolność...
      Współczuję takiego towarzystwa w restauracji , nawet mało eleganckiej.

      Delete
  2. Nie znam Twardocha. Nic jego nie czytalam. Ogladalam kiedys spot telewizyjny zwiazany z produkcja tego serialu. Seriali polskich tez nie ogladam.
    Natomiast kiedy chpdzi o ow wulgaryzm, ze niby po komunie sie zaczelo. Kiedys ogladalam Kube Wojewodzkiego, zaproszonym wtedy gosciem byl Glowacki i on powiezdial cos takiego, ze komuna obudzila w ludziach chama.
    To byly czasy, kiedy kelner byl wazniejszy od klienta, mogl go za klapy wyniesc z lokalu- rzadzil. Kiedy pani w kiosku byla wazniejsza niz klient, to jej trzeba bylo sie klaniac, bo rzadzila towarem spod lady. Urzednik to byl pan na wlosciach. Pamietam jak mnie w czasach co prawda upadku komuny - obslugiwala pani w sekretariacie w dziekanacie. Jadla akurat sniadanie, weszlam minute za wczesnie i uslyszalam pelna geba "Czego tutaj!":) No jeszcze nie mgr bylam, wiec w sumie nikt-zanim weszlo sie do dziekana trzeba bylo w uklonach udobruchac pania Basie z sekretariatu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Komuna obudziła w ludziach chama.
      W takim razie skąd się wzięły te chamy w Australii i innych krajach???
      Sklepikarka ważniejsza niż klient - przyznaję rację.
      Jednak to nie oznaczało jeszcze wulgarności. Myślę, że to było stosowane zaleznie od okoliczności.
      Odzywka w dziekanacie - chamstwo - zgoda, ale do wiązanki przekleństw, takiej jak u Twardocha, bardzo daleko.

      Delete
    2. Nie wiem Lechu skad to w innych narodach sie wzielo, ale mam takie wrazenie, ze kiedys ( powiedzmy, ze przed wojna) pan inzynier to byl pan. Wyuczony, wyksztalcony... przy okazji umiejacy mowic poprawna - niewulgarna polszczyna. A kiedy komuna doszla do glosu, gdzie brygadzista ( ten ktory wyrabia norma) zaczal miec wiecej do powiedzenia niz szef na budowie, to narobilo sie. Przeklenstwa, wulgaryzmy- w moim srodowisku rowiesniczym ( pozna komuna) byly na porzadku dziennym. W domach ogolnie nie bylo fajnie- wiekszosc ojcow pila, to sypaly sie rozniste slowa, jak z rekawa, pomiedzy klocacymi sie rodzicami. Mozna bylo mieszkac w fajnej dzielnicy- przedwojenna willowa, zadrzewiona, piekna, ale po wojnie robila sie z tego melina. Zamieniano ludzi miejscami. Dlaczegoz by zwykly , prosty robotnik nie mogl skorzystac z zycia np.: pana adwokata i nie mogl zajac jego schedy? Pamietam, ze w Toruniu przeszlam sie raz przez tak urocza dzielnice, w ktorej domy chyba tylko juz pamietaly okres swojej przedwojennej swietnosci. Przed wojnna to byla dzielnica prawnikow, inzynierow, nauczycieli gimnazjow... po wojnie zrobiono z tego najgorsza spelune. Wieczorem strach bylo sie tam pokazywac bo nozem pod zebra mozna bylo zarobic.
      Ja tak postrzegam sprawy zwiazane ze schamieniem narodu.
      A obecnie? Kontynuujemy. Filmy Patryka Vegi chociazby, az przelewa sie od slownego syfu. Choc z drugiej strony on pakzuje zycie nizin spolecznych i ... poniewaz ja w takowym srodowisku pracowalam ( z takim mialam stycznosc) to mnie jego filmowe obrazy malo szokuja.

      Delete
    3. Właśnie zauwazyłem na blogu Wiedźmowisko wpis o książce Chamstwo - https://asenata2.wordpress.com/2021/09/10/52-chamstwo/ - bardzo przygnębiający. Z książki wynika, że Polska, trwając w feudaliźmie najdłużej z wszystkich europejskich państw, stworzyła najliczniejszą klasę wyjątkowo ciemiężonych ludzi.

      Delete
    4. Czyzby potwierdzenie tezy , co niektorych naszych blogerow, ze Polacy we wszystkim chca byc najlepsi? Nawet w cierpieniu? I , ze to nas ta iskra ma wyjsc.
      Rosjanie ( ci chyba tez Europejczycy?) jeszcze dluzej trwali w feudalizmie i spowodowalo to, ze to wlasnie od nich zaczela sie rewolucja spoleczna. Im dluzej uciskani tym mocniej walneli piescia w stol- stamtad to dopiero iskra na swiat wyszla w postaci Lenina:))
      Czytalam kiedys "Nane" Zoli, bardzo naturalistyczna powiesc... nie bylo latwo jej przejsc- przygnebiala. Akcja rozgrywala sie w srodowisku robotniczym. Zapewniam Ciebie- daleko im do "wersalu" w zachowaniu bylo.

      Delete
    5. Iskra z Polski..
      Co gorsze to nie blogerzy to wymyślili.
      Niektórzy z dowódców Powstania Warszawskiego otwarcie głosili przekonanie, że Polska złoży tak wielką ofiarę krwi, że wstrząśnie to światem.
      Feudalizm... oficjalnie Polska pod zaborem rosyjskim została do tego zmuszona przez Rosję, która zniosła feudalizm w 1863, Polska w 1864. Oczywiscie nikt nie był w stanie sprawdzić jak to wprowadzono.

      Delete
    6. Rewolucja społeczna zaczęła się we Francji od zburzenia Bastylii.
      Rosja, choć teoretycznie państwo europejskie do dziś swoją władzę opiera na wschodniej satrapii, i tak było nawet w czasie panowania bolszewizmu.
      I Lechu ma stuprocentową rację – iskrę z Polski wymyślił polski Kościół, a nie blogerzy.

      Delete
    7. "Iskre z Polski " wymyslila Faustyna, a ze zmarla przed wojna, wiec jako owa iskre przyjeto JPII, wiec przestancie juz z tymi iskrami:))) Napisalam o tym ciut ironicznie. Ona juz z polskiego narodu wyszla.... proroctwu stalo sie zadosc, a niektorzy dalej na to czekaja- chyba tez ironicznie.

      Poza tym jaki narod , taka iskra. U Rosjan Lenin u Polakow JPII. Kazdy ma swoja iskre, ktora rozpala narod.
      A feudalizm? W Rosji dopiero sie dzialo- nie dorastamy im z tym feudalizmem do piet. Mozecie sobie gadac, co chcecie.

      Delete
  3. Nie znam filmu ani ksiazki wiec nie moge sie do nich ustosunkowac, natomiast do obecnej wulgarnosci tak - jest nagminna! Nawet mlodziez i DZIECI znaja wszelkie okreslenia i przeklenstwa a takze uzywaja ich bez zadnego skrepowania.
    Racje masz mowiac ze za naszej mlodosci tego nie bylo, prawde mowiac nawet takie"psia krew" bylo niedopuszczalne.
    Istnieje powiedzenie "chcesz zobaczyc prawdziwe oblicze danego czlowieka to daj mu czyms rzadzic" - chocby to bylo glupstwo. Od razu staje sie panem i wladca.
    Juz nieraz pisalam ze nie podoba mi sie obecny swiat i tylko pozostaje mi to powtorzyc.
    Lubie i szanuje Izraelczykow - uwazam ze zawsze stylem zycia i zawodu dostosowywali sie do okolicznosci politycznych i ekonomicznych, obecnie sa bardzo ukierunkowani technologicznie. Bardzo polegam na ich badaniach covidowych.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Powiedzenie, które cytujesz brzmi bardzo mądrze.
      Daj mu rządzić?
      Rzecza w tym, że oni dorywają się sami do władzy.
      Izraelczycy - zgadzam się bardzo zdolny i pracowity naród.
      Przez ponad 1500 lat nie mieli swojego kraju i osiągneli duże wpływy w innych krajach. Czasem to był problem.

      Delete
  4. Ksiazki nie czytalam filmu nie widzialam, ale kilka dni temu zupelnie przypadkowo obejrzalam film “Cafe Society” Woody Allena rok 1930 New York, Hollywood srodowisko Zydow, bogactwo i byl okrutny gangster, na szczescie to byl poboczny watek.
    Zastanawiam sie czy przy tej cudownej poprawnosci politycznej nie napadamy za duzo Zydow ostatnimi czasy a jednoczesnie innej grupy narodowosciowej nie napadamy nawet jak nabroja. Nie lubie niesprawiedliwosci.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ta "cudowna poprawność polityczna" otwiera furtki do bardzo dyskryminujących zachowań.

      Delete
  5. Brutalne sceny w filmach bardzo mi przeszkadzaja, wole nie patrzec ale wulgarny jezyk nie. Moze to dlatego ze bardzo pozno w zyciu dotarl do mnie, dawniej rzeczywiscie nie byl taki “popularny” nawet na studiach nie, mieszkalam w akademiku nie bylo przeklinania, moze jednak dlatego ze dziewczyny, moze u chlopcow bylo inaczej, ale na pewno nie przeklinali przy nas dziewczynach.
    Brzydki jezyk poznalam kiedy bylam juz dorosla i mialam krawcowa, ktora uwielbialam, byla to starsza osoba, kochana pani bo jak przychodzilam do przymiarki to najpierw mnie karmila, smarzyla miesa, podgrzewala zupy i siarczyscie przeklinala, mnie to bawilo, w jej wykonaniu to bylo jak poezja. I tak mi zostalo, czasami pasuje mi ktos co brzydko mowi.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kłopot w tym, że dość łatwo jest nie patrzeć, ale nieco trudniej nie słuchać.
      Przekleństwa jak poezja... znałem takie przypadki, chyba nie było w nich tak wielu ordynarnych słów.
      Jednak, poezja, nie poezja - nie mogę słuchać.

      Delete
  6. Ludzie przeklinali od zawsze, choć przekleństwa brzmiały inaczej. Ile razy spotkała mnie w młodości reprymenda za użycie takich słów jak „cholera”, „kurde”, „pieronie”? A dziś byś wręcz uznał, że to komplementy.

    Problem z przekleństwami w literaturze, kinematografii, a nawet w muzyce (teksty), moim skromnym zdaniem, to nie produkt tego czy innego ustroju polityczno-społecznego. To efekt trendu, który zapoczątkował się chyba zaraz po Mickiewiczu (w Polsce). Sztuka miała trafić pod strzechy. Liryka, poezja, ironia czy sarkazm do tego kompletnie się nie nadawały. Potrzebny był realizm, czasami grubaśny, czasami wulgarny, coś, co nazwiemy swojską pikanterią. To się sprzedawało, bo sztuka też rządzi się ekonomią, w efekcie dziś jest coraz gorzej. Niedawno próbowałem obejrzeć wznowienie polskiego serialu „Wataha” – nie dotrwałem do końca pierwszego odcinka właśnie ze względu na dialogi. Ja wiem, w niektórych środowiskach inaczej być nie może, ale czy to trzeba propagować?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sztuka pod strzechy...
      Mickiewicz tak napisał, ale myślę że popularyzacja kultury przez długi czas nie wymagała wulgaryzmu.
      Na przełomie XIX/XX wieku rekordy popularności bił Sienkiewicz.
      Niewątpliwie 20-lecie międzywojenne zrewidowało XIX wieczną moralność i obyczaje.
      W tym kontekście system sowiecki cofnął się na pozycje mieszczańskie i wzorcowa rodzina bardzo przypominała model katolicki.
      Jestem daleko w tyle i na uboczu w odbiorze współczesnej literatury i filmu, dlatego Król był dla mnie tak silnym szokiem.

      Delete
    2. Nie miałem na myśli wulgaryzmu w takiej formie jak dziś.
      Cóż, Sienkiewicz był bajkopisarzem, stąd jego popularność. Ale w związku z prezydenckim czytaniem, w tym roku był dramat Zapolskiej „Moralność pani Dulskiej”. Dwa znamienne cytaty: „Kobieta powinna przejść przez życie cicho i spokojnie. Ta już to jest tak i żadne nic nie pomoże” oraz „A niech was wszyscy diabli” jedyne i ostatnie pełne zdanie pana Dulskiego.

      Delete
  7. Nie czytałam książki, nie oglądałam filmu.

    Nie za bardzo czuję się w książkach pełnych brutalności. Uważam, że nie wszystko trzeba przedstawić dosłownie.

    Dotyczy to też filmu. Dlatego jestem absolutną przeciwniczką "Pasji" Gibsona

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pasja Gibsona - po przeczytaniu recenzji wiedziałem, ze nie będę oglądał.
      Brutalna literatura... zacznę od ukłonu w stronę pisarzy, uważam, ze potrafią pisać bardziej intensywnie niż ich poprzednicy.
      Po raz pierwszy zauważyłem to w książce Barracuda, australijskiego pisarza Ch Tsiolkasa. I nie trzeba było do tego brutalnych scen, wystarczył trening pływaka.
      Oczywiście brutalne sceny dają znacznie większe pole do popisu.
      Nie mam wątpliwości, że kulturą rządzi obecnie rynek.
      Czy ludzie potrzebują oglądać brutalne sceny?
      Jaki ma to wpływ na ich zachowanie w codziennym życiu?
      Mam nadzieję nie sprawdzać tego na własnej skórze.

      Delete