Mam poczucie, że nie wyczerpałem tematu herbata, ale wena coś nie dopisuje.
W desperacji wydałem z siebie 3 ryki - lime-RYKI.
Sprzed naszej ery...
Z początku XXI wieku...
To było w latach świetności Bloxa.
Zorganizowali camp blogerów w Juracie.
W programie campu było poszukiwanie skarbu w Zatoce Puckiej.
Zaczęliśmy od szalonej jazdy łodziami desantowymi.
Przed startem miny mieliśmy niepewne...
Zastał nas przy tym przypływ, niektórzy kopali jak szaleni, ale ewakuowano nas w trybie awaryjnym, skarb pozostał w piasku...
Chyba tylko 4 osoby wytrzymały kondycyjnie.
Dzisiaj rano...
W czołówce Szwecja, Finlandia, Norwegia - to daje sporo do myślenia - te kraje są liderami w spożyciu kawy - KLIK - a ja jestem właśnie w herbacianym nastroju.
I jeszcze impresje wizualne...
Kilka razy prezentowałem tu zdjęcia drzewa klonowego na różnych etapach czerwienienia liści.
Przedwczoraj ze smutkiem stwierdziłem, że drzewo błyskawicznie łysieje, ale jednocześnie, na zapleczu, zaczerwieniało poprzednio niewidoczne drzewo...
Skoro wspomniałem o łysieniu drzew, to tutaj dwie kolejne fazy tego procesu...
smutny koniec...
Zawsze mialam odczucie ze zjazd bloggerowcow to wspaniale wydarzenie - ale nigdy nie przypuszczalam iz moze sie laczyc z desantem :)
ReplyDeleteNie umiem plywac, byloby nie dla mnie.
Niemniej wyglada ze dobrze sie bawiliscie.
U Ciebie zima, okres sprzyjajacy goracej herbacie .
Zaskoczylo mnie spozycie kawy - myslalam ze przoduja Turcja albo kraje arabskie. Albo Kolumbia........
Umiejętność pływania nie była konieczna, mieliśmy kamizelki ratunkowe.
DeleteSzkoda, że tam Cię nie było.
Znowu leżę w spamie?
ReplyDeleteA, nie, pomyłka. To było pod poprzednim postem :-)
DeleteZgadza się, tyle ostatnio piszę o tej herbacie, że łatwo się pomylić. A Ty w dodatku nie lubisz herbaty.
DeleteCzym tu Ci dogodzić?
Mlekiem, piwem i kawą!
DeleteMleko, piwo...
DeletePrzypomniała mi się scena z książki Ulica Nadbrzeżna - Steinbecka.
Bohater - doktor, który zajmował się wyrzutkami społecznymi, ma sekretne marzenie - napić się piwa z mlekiem.
Nie może tego zrobić lokalnie bo wszyscy go tu znają i mogą go poczytać za wariata czy zboczeńca, takie to były czasy.
Jedzie więc do innej miejscowości, zamawia piwo z mlekiem - na zdziwione spojrzenie barmana wyjaśnia, że to zalecenie lekarza.
Wypija, smakuje jak zwietrzałe piwo.
Jedno marzenie mniej.
Kawa z mlekiem to normalka.
Pozostała jeszcze kombinacja - kawa z piwem, albo odwrotnie.
Puenta taka o Lizystracie
ReplyDeleteŻe wzięła Cię za spartiatę
Ludek to wojowniczy
Tylko bitka się dlań liczy
Więc było po herbacie
...
hm... statystyki to statystyki, okay, są jakie są, ale mnie zawsze jako mocno kawowa jawiła się Francja... wszyscy tamtejsi znajomi zawsze się dziwowali, że nie zaczynam dnia od kawy...
p.jzns :)
Tak jest, Sparta - strasznie uparta,
Deletecoraz to coś spartoli,
na cudzym terenie, to ich to nie boli.
Kawa - Francja - mam małe doświadczenie na tym terenie, bardziej pamiętam kawę we Włoszech.
Ale co tu chwalić cudze - w Australii kawa jest bardzo popularna, i bardzo smaczna.
Limeryki bardzo udane, brawo:-)
ReplyDeleteDo Juraty moja znajoma jeździ co roku , uwielbiają to miejsce!
Maraton blogowania? trzeba mieć kondycję i dobre oczy!
Eurowizji nie oglądam, więc bez komentarza.
jotka
Dziękuję za pochwałę, ale to jednak mocno na wyrost.
ReplyDeleteWpis ma etykietę lime-RYK, ale okazuje się, że jest pierwszy w tej kategorii. Prawdopodobnie w poprzednim wcieleniu blogowym częściej używałem tego formatu.
Ten 24-godzinny maraton blogowy nie miał sensu.
Ja od początku wiedziałem, że nie wezmę w nim udziału bo ile sensownych wpisów można napisać w ciągu 24 godzin.
Dzień spędziłem na spacerach po Juracie i okolicy. Co kilka godzin wpadałem do sali blogowania i publikowałem krótką relację z ostatniego spaceru.
Ci, którzy wytrzymali mieli wpisy przygotowane wcześniej i po prostu publikowali kolejny wpis co kilkadziesiąt minut. Treść bardzo słaba.
Ja też nie oglądam Eurowizji, to ona sama, na siłę mi się napatoczyła.
Wydaje mi się, że osoby zainteresowane tego rodzaju muzyką, są dumne, że Australia, wbrew geografii, zakwalifikowała się do EUROwizjii więc impreza była mocno promowana w mediach.
Australijska piosenka wylądowała na znacznie wyższej pozycji niż polska.
W sumie obejrzałem może 8 występów i podtrzymuję swoją opinię - Solo najbardziej mi się podobało.
Trudno jest wydawać ryki w postaci limeryków. Próbowałem wydać z siebie jakiś, ale nie dałem rady. Także tego... Szacun z mojej strony!
ReplyDeleteSpróbuj tak:
DeleteRaz Mikołaj-eM spotkał Jarka-Ka
i wynikła z tego draka.
Mikołaj chciał zapisać się do chocHołowni,
ale go nie przyjęli przez ten błąd w PISowni.
Resztę oglądał zza Czarzastego krzaka.
Faktycznie! Spróbowałem tak i dalszy ciąg poszedł mi jak z płatka:
ReplyDeleteZnienacka dotarł doń głos Kamysza
Mądrego raczej nic nie usłyszał
Pędem chciał wrócić do pana Jarka
Lecz nie wpuściła go sekretarka
A Donald stał z boku i gniewnie dyszał.
No widzisz - polityka to pole dla lime-RYKa.
DeleteKamysz - to nazwisko nieco mnie przestrasza -
czy bliżej mu do Kamyka czy do Kamasza?
bo jeśli do kamyka to Kosiniak cię skosi,
a jeśli do kamasza to do koci(niak)-koci łapci zaprosi.
Tak czy siak - pot mi czoło zrasza.
Jakiez toi dziwne:) U nas wiosna- poczatek lata. U Was liscie z drzew opadaja wieszczac zblizajaca sie zime:)
ReplyDeleteCo gorsza to tutaj ludzie chodzą do góry nogami.
DeleteO matko i corko!:) Co za przekret!:)
Delete