Pierwsze słowo tytułu wpisu jest mocno na wyrost, po prostu tytuł się rymuje, we wpisie nie będzie ani wiele rymu, ani sensu.
Kawa - zerknijmy na fakty...
Kawę odkryła dla Europy armia Sobieskiego w okresie Odsieczy Wiedeńskiej.
Tak konkretnie to polski szpieg, Jerzy Franciszek Kulczycki. Okoliczności były TAKIE.
Armia Sobieskiego - czyli kawaleria, kawalkada - wszystko jasne.
Polska była chyba najlepiej językowo przygotowanym krajem na ten produkt -toż co drugi Polak był ciekawy,
a co czwarty - łaskawy
dla kawy.
Czyli ornitologia...
W tym miejscu, już od dziecka zastanawiała mnie pewna niekonsekwencja.
Mam na myśli wronę...
Przecież gołym okiem widać, że to jest duża kawka - czyli powinna nazywać się KAWA.
Ewentualnie kawka powinna nazywać się wronka.
Jaki sens ma tyle nazw tego samego gatunku?
Kolejną zagadką jest dla mnie kolor kawowy.
Czy taki kolor istniał przed sprowadzeniem kawy do Polski?
Kolor kawowy zdecydowanie odnosi się do kawy z mlekiem czyli jest to niezwykle bogata gama kolorów a o efekcie decyduje mleko.
Kontynuuję temat kolorów i smaków - a więc : zielonkawy, słodkawy, gorzkawy...
Ciekawe, że wszystkie podane przykłady to kolor i smak niezdecydowany podczas gdy kawa kojarzy się z ostrością zarówno smaku jak i widzenia.
Wniosek jak przy kolorze kawowym - kawa z mlekiem.
I jeszcze chemia - z lat szkolnych pamiętam - kwas siarkowy H2SO4 i kwas siarkawy - H2SO3.
A więc do kawy trzeba mniej tlenu - chyba tylko w chemii.
Wnikając głębiej - kwas siarkawy to forma przejściowa, nie może trwać samoistnie.
Czy do niego też dodaje się mleka?
Przyznam się, że nie pamiętam kiedy pierwszy raz spróbowałem kawy, ale na pewno było to późno, kawa była czarna i gorzka i zupełnie mi nie smakowała.
Oczywiście przez długie lata piłem regularnie kawę zbożową z mlekiem w stołówkach i barach mlecznych, na których bazowało moje odżywianie w dzieciństwie i młodości.
Moje pierwsze pozytywne kawowe doświadczenie pochodzi chyba dopiero Kuwejtu - kawa arabska -qahwah - czarna, mocna z dodatkiem kardamonu.
By <CC BY-SA 4.0, Link
Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie poszukał skojarzeń muzycznych.
To jest oczywiste - J.S. Bach - Kantata o kawie.
Kilka razy słyszałem przypadkowo fragmenty tego utworu w radio i nie robiły na mnie żadnego wrażenia.
Ten wpis zachęcił mnie do zgłębienia tematu.
Okazało się, że J.S. Bach często współpracował z zespołem muzycznym występującym w kawiarni Zimmermana w Lipsku, stąd inspiracja - KLIK.
Kantata o kawie jest raczej mini-operą, komiczną - to zupełnie nie pasuje mi do wizerunku J.S. Bacha.
Nie zmieniłem też zdania na temat muzyki - nie robi na mnie wrażenia.
Ale opera to więcej niż muzyka więc obejrzałem z ciekawością - KLIK.
A tutaj fragment innego wykonania, taki bardziej czerwonkawy - KLIK.
Na marginesie wyznam, że przedstawiona scena kojarzy mi się z życiem rodzinnym D. Trumpa.
I jeszcze informacja biograficzna o wspomnianym na początku Jerzym Franciszku Kulczyckim, który wprowadził kawę do wiedeńskich kawiarni - KLIK.
Jednego mi w tym wpisie zabrakło - kawału o kawie.
Może ktoś z czytelników wyciągnie jakiś kawał z rękawa?
Kawału o kawie też nie znam, ale w czasach przejściowych kawowych trudności w modzie była dolewka do kawy, a nawet dolewka do dolewki...
ReplyDeleteJak wspomniałem we wpisie, smak kawy doceniłem dopiero po wyjeździe z Polski a więc przejściowych trudności nie doświadczyłem.
DeleteDolewki... rozumiem że chodzi o mleko ;)
A ja znam. Na granicy celnik pyta, co podróżny ma do oclenia, ten mówi, że nic. Ma jednak przy sobie spore worki, ale mówi, że to karma dla psa. Celnik otwiera worek i widzi ziarna kawy.
ReplyDelete- Przecież to kawa, krzyczy!
- A co, nie chce, niech nie żre, odpowiada podróżny.
Świetny temat i ciekawostki:-)
jotka
Ziarna kawy - karma dla psa.
DeleteZe zlinkowanych do wpisu źródeł wynika, że w Wiedniu ziarna kawy uznano za karmę dla wielbłądów. W więc w tej karmie jakaś karma musi być.
KAWAł cwaniaka
ReplyDeleteZ tego Polaka
Żeby tak zrobić
Aby nie w biurze
Lecz na (K)AWAnturze
KAWAł grosza zarobić
Bozia Tyche łasKAWA
W mig to pojęła
Dała nagrodę
Groszem sypnęła
Niczym z ręKAWA
Agent kupi sobie niejedną zagrodę
p.jzns :)
Bardzo dziękuję
Deleteżeś tak ręKAWY zaKASAł
i to nie dla KASY.
Zapraszam więc na KAWĘ
-- do KAWĘczyna.
Ale to już w następnym wpisie.
Nie wiem, czy jesteś tego cieKAWY
DeleteJa prawie wcale nie piję KAWY
Lecz gdy zacną herbatką ugościsz
Okażesz się mile łasKAWY
:)
Dziękuję za wyjaśnienie.
DeleteA więc nie będzie to Kawęczyn
o nie, nie.
Ale zaproszenie nadal aktualne
tylko poszukam gdzie jest dobra herbatka
...może Garbatka?
Z okolic Pionek Garbatki
DeleteW liceum kolegę miałem
Nie było kawy, ni herbatki
Piwo z nim popijałem
To musiało być piwo radomskie.
DeletePoczekam jak będzie bezpośredni lot z Melbourne do Centralnego Portu Lotniczego i lecę.
Szacunek wielki za Twój tekst.
ReplyDeleteNie wiem jak długo mieszkasz poza Polską/chyba bardzo dlugo/... ale temacik kawowy podjąłeś wspaniały... I taki jak profesor polonistyki !!! /prof Bralczyk albo prof Miodek/
Stokrotka
Twój komentarz to czysty Miodek dla mojego zbłąkanego serca.
Delete