Thursday, June 8, 2023

OK-ruchy dnia

 Coś ostatnio trudno mi się zebrać żeby coś zablogować, ale dzisiaj postanowiłem to naprawić.

Pierwsza czynność dnia - Wordle.
Dzisiejsze słowo - CRUMB - czyli - okruch.

OK - pomyślałem - będą jakieś ruchy = Okruchy.

Podstawowy ruch to wyprawa do centrum miasta na poranny koncert z serii Mostly Mozart.
Wspominałem tę imprezę już kilka razy, nic dziwnego jesteśmy wraz z żoną jej wiernymi słuchaczami od samego początku czyli ponad 12 lat.

Wyprawa do centrum miasta.
Niby drobiazg, około 12 km.
Pamiętam, kiedyś dojechaliśmy tam w 12 minut.
Ale to był koncert, który zaczynał się o 5 rano.

Dzisiaj zaczynał się o 11 rano, pełen ruch.
Najszybciej autostradą - gęsto upchane ogromne ciężarówki. 
Wyznam, że czuję się mocno niepewnie gdy nasz malutki samochód jest okrążony ciężarówkami przypominającymi wieżowce i wszyscy poruszamy się zgodnie z prędkością 80 km/h.
Na szczęście to tylko 15 minut, znalezienie parkingu zajęło nieco więcej czasu.

Poranne koncerty Mostly Mozart są ukierunkowane na starsze osoby, do rytuału zaliczają się darmowe ciastka i kawa. Seniorzy radzą sobie z tym bardzo dobrze.

Tytuł dzisiejszego koncertu - serenada.
Pierwsze skojarzenie - Eine kleine Nachtmusic
Słuchałem tego utworu wiele, wiele lat temu, w wykonaniu Filharmonii Warszawskiej. Przez wiele lat był to mój ulubiony utwór i wyznam, że dzisiaj nie miałem na to apetytu.

Program koncertu rozwiał moje obawy - fragmenty z opery Flet Zaczarowany, Serenada Haffnerowska, Serenada A. Dworzaka (tytuł koncertu wszystko wyjaśnia - Głównie Mozart - czyli jeszcze ktoś inny na dodatek.

Prowadzący koncert zapowiedział, że koncert będzie bogaty w cholesterol, podobnie jak wcześniejsze ciastka, tu niestety spotkał nas zawód.
Wykonawcami była orkiestra złożona z młodych muzyków, wiemy jak niejasny jest ich stosunek do cholesterolu.
Dlatego nie zaprezentuję tu żadnego z wykonywanych na koncercie utworów, zamiast tego proponuję duet z Zaczarowanego Fletu...

Śmieszne i wesołe, nie jestem pewien czy wszyscy zauważyli, że jednym przesłaniem tego duetu jest pewność radości z wielkiej ilość dzieci.

Wracając z koncertu wpadliśmy na bazar po spore zakupy żywnościowe i wyznam, że to wyczerpało nasz dzienny zapas energii.

Dodam więc kilka drobnych okruchów z marginesu.
Muzyka...
Staramy się delikatnie zainteresować nasze wnuczęta muzyką klasyczną.
Nasza najstarsza wnuczka - 18 lat - właśnie zaczęła studia, ma bardzo bogate życie towarzyskie na uniwersytecie, w tym znajomego, który interesuje się muzyką.
Moja żona nie przegapiła takiej okazji - zachęciła wnuczkę, żeby kupiła bilety dla siebie i kolegi na koncert orkiestry symfonicznej.
Kupiła = A$270.
Dwa dni później dostałem email z ofertą nie do odrzucenia - wyprzedaż na koniec roku finansowego (30 czerwca) - bilety po $49.
Wyprzedaż biletów na koncert symfoniczny?
Nie na mój rozum.

Apeirogon - ta książka zdominowała kilka ostatnich dni. Nie tyle książka, ile przedstawiona w niej historia.
Podtrzymuję moje wstępne, negatywne, wrażenie.
Opisywana historia jest piękna, książka niepotrzebnie to miesza z zupełnie niepowiązanymi wydarzeniami.
Rezultat - w moim przypadku - nie miałem cierpliwości przeczytać systematycznie wszystkich 1001 rozdziałów, bardzo szybko zacząłem uzupełniać swoją wiedzę na internecie i wkrótce kontynuacja czytania była w zasadzie niepotrzebna.
Jednak historia jest na tyle piękna, że pewnie jeszcze nie raz do niej wrócę więc wróciłem też do książki.

1001 rozdziałów.
Przerwa w czytaniu nastąpiła po około 300 rozdziałach.
Po powrocie do czytania okazało się, że numeracja rozdziałów jest nieco pokrętna - pierwsze 500 rozdziałów ponumerowane po kolei, następne 500 - w odwrotnej kolejności.
Na końcu - rozdział bez numeru - zdjęcie lekko pofalowanej wody - przepraszam za zdradzenie niespodzianki.
Wyznam, że po powrocie czytało mi się lepiej, nie wiem czy to była kwestia nastawienia czy autor nieco zmienił styl.

Poszukiwania na internecie przyniosły różnorodne rezultaty - głównie zachwyty, ale również krytyczne spojrzenie - mistyfikacja oczywistej sprawy - KLIK.
Ta "oczywista sprawa", to bezwzględna okupacja Palestyny. 
Po powrocie do książki stwierdziłem, że nie jest tak źle, autor nie szczędzi wielu opisów nieludzkiego postępowania izraelskich okupantów, ale jednak lektura licznych opinii czytelników potwierdza zarzuty agencji prasowej z Qataru - wszyscy uważają za sprawę oczywistą odwieczne prawo Izraela do ziem, które starotestamentowy Bóg obiecał Mojżeszowi.
Nikt nie próbuje zadać pytania - a skąd tam się wzięli Palestyńczycy?
Książka wspomina, że rodzina żony Izraelczyka Rami to "jerozolimianie od 7 pokoleń".
O pochodzeniu rodziny Palestyńczyka, Bassama, ani słowa, a podejrzewam, że zamieszkuje ona na tych terenach od 77 pokoleń.

Google też nie śpi - dostałem propozycję zainteresowania się kursami języka Yiddish lub inicjatywą Rozmowy przy Szabasowym Stole (Shabbat Table Talks).
Ewentualnie mogę wesprzeć te inicjatywy finansowo, wszak koniec roku finansowego.

9 comments:

  1. Koncert o 5 rano, to wyzwanie nawet dla tych, którzy nie mogą dospać...
    Darmowe ciastka i kawa to element przyciągający panie emerytki do biblioteki miejskiej na spotkania autorskie. gdy zmalał budżet biblioteki, to i frekwencja spadła...
    jotka

    ReplyDelete
    Replies
    1. Koncert o 5 rano.
      To było sporo lat temu, koncert nazywał się Szalona Orkiestra i trwał 24 godziny, cel charytatywny. Udział brało kilka orkiestr.
      Pomyśleliśmy, że 5 rano to pora gdy muzycy będą najbardziej potrzebowali dopingu. Mieliśmy rację, na widowni chyba 8 osób, dwie pierwszy raz w życiu w sali koncertowej.

      Delete
    2. Uzupełnienie... okazuje się, że oblogowałem ten nocny koncert => http://poledownunder.blogspot.com/2012/10/and-impossible-orchestra-played-on-and.html

      Delete
  2. Wyglada ze u mnie covid zabil koncerty symfoniczne - odbywaja sie , nie ma przerwy ale od czasu pandemii ktora przeciez minela, nie bylo jeszcze ani jednego WIELKIEGO - mam na mysli symfonie i koncerty z udzialem solistow. Odbywajace sie to zlepki przeroznych kompozytorow. W zwiazku z tym nie uczestnicze.
    U nas tez czestuja, lacznie ze szampanem ale za ten sie placi.
    Ja tez nie czuje sie komfortowo gdy mi przyjdzie jechac pomiedzy duzymi truckami, w dodatku zmusza do dostosowania sie do ich szybkosci.
    1001 rozdzialow ! Wytrwaly jestes.

    ReplyDelete
    Replies
    1. U nas o covidzie zapomnieli, wszystko działa normalnie.
      1001 rozdziałów - niektóre mają tylko jedną linijkę tekstu. Książka ma 458 stron. Jak wspomniałem niektóre rozdziały opuściłem bo nie miały żadnego związku z tematem.

      Delete
  3. Moze nie wyrazilam sie scisle - organizacyjnie covid juz nie ma z tym nic wspolnego, koncertowali poprzez cala pandemie - po prostu program jest slaby, zlozony z krotkich utworow, od przed pandemii nie bylo wielkiego koncertu z udzialem zaproszonego pianisty czy skrzypka. Przychodzi mi na mysl budzet bo taki zaproszony spedza jakis czas w miescie, trzeba mu oplacac hotel, wyzywienie, rozrywki, urzadzac bankiety - a to oprocz sutego wynagrodzenia. Z pewnoscia i oni podrozeli jak wszystko inne.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Koncerty symfoniczne to raczej nie są zyskowne imprezy, czasem się dziwię, że to jeszcze trwa.
      Nasze szczęście.

      Delete
  4. Podoba mi się twoja/wasza intencja wsparcia muzyków swoją obecnością. Z podobną intencją/ choć zupełnie innym rezultatem wybrałam się na koncert utworów Piaf w osiedlowym domu kultury - koncert organizowany przez klub seniora. Ponieważ szłam po raz pierwszy wydawało mi się, że przykro byłoby artystce trafić do pustej sali, skoro już się zdecydowała wystąpić. Szłam pierwszy raz stąd moje niedoinformowanie i niewiara w miejscowych seniorów (mieszkam od czasów pandemii na tym osiedlu). Okazało się, że zabrakło krzeseł dla chętnych. Ku mojej radości, bo koncert był wyśmienity. Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Koncert organizowany przez klub seniora - populacja seniorów szybko rośnie a ci młodsi potrzebują rozrywek.
      Pozdrawiam.

      Delete