Pierwszą wiadomością w porannym dzienniku TV była informacja, że obchodzimy dzisiaj Vegemite Day - KLIK.
Wspominałem kiedyś na tym blogu, że istnieją dziesiątki list Międzynarodowych Dni więc codziennie każdy może sobie wybrać rodzaj dnia jaki mu odpowiada.
Czy oni naprawdę wiedzą o czym mówią?
Australijczycy jednak też nie śpią - firma produkująca Vegemite wypuściła na rynek ograniczoną ilość malutkich słoiczków ze swoim produktem - cena - bagatela A$160 za uncję (28.3 grama) - KLIK.
Czym prędzej wyjaśniam, że produkt, który kupuję sobie na śniadanie kosztuje A$5.60 za 380g...
Być może jakiś wpływ na różnicę cen ma fakt, że ta droższa wersja sprzedawana jest w srebrnych słoiczkach.
W każdym razie wersja luksusowa została kompletnie wysprzedana w ciągu pół godziny.
Pora wyjaśnić o co chodzi.
Vegemite to smarowidło do chleba wyjątkowo bogate w witaminę B i kilka innych okropnie zdrowych składników - KLIK.
A smak i zapach?
Czytałem kilkanaście wspomnień europejskich imigrantów do Australii.
Prawie wszyscy wspominali szok gdy rozpoczęli naukę w australijskiej szkole, wyciągnęli przygotowaną przez grecką, włoską, chorwacką, matkę kanapkę z serem, szynką, salami i poczuli nieprzyjemny zapach wydzielający się z kanapek ich australijskich kolegów. Do tego jeszcze kolor przypominający pastę do butów.
Ja przybyłem do Australii jako dorosły, ale w pierwszym domu, do którego zaproszono nas na posiłek, gospodarze zaproponowali malutką kromeczkę chleba z tym australijskim specjałem.
Spróbowałem maleńki kąsek i wystarczyło mi na 21 lat.
Rok 2004 - wziąłem udział w Great Victorian Bike Ride - cudowny rajd rowerowy - 8 dni, ponad 600 km, cudowne otoczenie - Great Ocean Road - szosa wzdłuż brzegu oceanu.
Śniadanie wydawano od 5 do 9 rano - samoobsługa, na stołach płatki owsiane, mleko, kilka rodzajów chleba, wędliny, sery, dżemy i vegemite.
Po chyba 3 dniach pedałowania, zupełnie niespodziewanie, poczułem nieprzepartą ochotę na ten produkt. Posmarowałem kromkę chleba grubą warstwą i przez ostatnie 19 lat jest to mój stały rytuał.
No dobra. Czyli co konkretnie zawiera to coś?
ReplyDeleteAch Frau Be - toż to jest esencja Twojego przydomka - Be1, Be2, Be3, Be9. Dodatkowo w wersji niskotłuszczowej witaminy Be6 i Be12.
DeleteA wszystko oficjalnie zatwierdzone przez żydowskich rabinów jako koszerne i przez muzułmańskich mułłów jako halal i jeszcze przez nie wiem kogo - jako vegan.
Jedzmy vegemite a na świecie zapanuje pokój!
Syntetyczna witamina B w nadmiarze szkodzi i to poważnie. Nie mogę jeść vegemite, bo w Polsce tego nie ma. A jakie to jest w smaku?
DeleteSyntetyczna witamina... oj nie!
DeletePodstawą vegemite są drożdże piwne, to chyba nie powinno szkodzić.
Inna rzecz, że tak sobie pomyślałem że Frau Be i witamina Be mogą się, zgodnie z prawami fizyki, odpychać.
Smak vegemite - lekko gorzki, lekko kwaśny, zdecydowanie słony - generalnie chyba niesmaczny, zapach też.
Mnie jednak pasuje.
Kliknęłam na skład i nie dziwi mnie, że zapach ma niefajny, kolor tez nieszczególny, ale skoro działa cuda!
ReplyDeletejotka
Cudów to może nie działa, nie słyszałem o żadnych cudownych uzdrowieniach, ale na długą metę podobno daje dobre rezultaty.
DeleteZbyt jasno nie podales skladu tego specjalu - bo tylko jakie zawiera witaminy. Czym jest jego baza - owoce, warzywa, miesna pasta czy jeszcze cos innego?
ReplyDeleteW paragrafie "Pora wyjaśnić o co chodzi..." jest odpowiedni link, ale wyznam, że cała sprawa jest dla mnie zbyt skomplikowana. Na mój rozum podstawowym składnikiem jest wywar z drożdży używany przy produkcji piwa. Ale co piwo ma wspólnego z vegemite?
DeleteJakieś wyjaśnienie znalazłem dopiero na polskiej stronie o drożdżach piwnych ==> https://dietetycy.org.pl/drozdze-piwne/
najpierw spojrzałem z odrobiną nieufności w temacie oleju palmowego, bo wizualnie wyglądało jak jakaś nutella, ale po zbadaniu składu okazało się, że to całkiem nie ta bajka, zero tłuszczów w ogóle...
ReplyDeletekwestia sodu... niby nie powinienem za wiele, ale przy miso jakoś nie mam tych dylematów, więc z czego tu robić problem?... zwłaszcza, że to nie jest do opychania się całymi łyżkami... poza tym skoro są wersje alternatywne, niskosodowe, to już całkiem kończy dyskusję, więc wchodzę w ten temat... lubię testować nowe, nieznane mi wynalazki spożywcze...
p.jzns :)
"..nowe, nieznane mi wynalazki spożywcze."
ReplyDeleteVegemite nie jest nowy (100-lecie), oczywiście nie ma powodu żeby taki produkt sprowadzać do Polski z drugiego końca świata, ale coś podobnego jest w zasięgu ręki - Marmite - angielski produkt, który zresztą był inspiracją dla Australii.
Marmite jest dostępny w Polsce, choćby na Allegro ( https://allegro.pl/kategoria/produkty-spozywcze-73973?string=marmite ) , inna rzecz, że cena dość zabójcza.