Monday, October 23, 2023

Puste przestrzenie

Kilka razy prezentowałem na tym blogu zdjęcia z poczekalni w instytucjach medycznych.

Tym razem zwróciłem uwagę na to co przed poczekalnią

Państwowy szpital...


Za pacjentem na wózku widać drewnianą rzeźbę, tutaj przybliżenie...


Za hallem kilometrowe korytarze, aż korci żeby pobiegać z latawcem...



Nie mam dużego porównania, ale w kilku szpitalach prywatnych, które odwiedziłem, nie było tak przestronnie.

A pacjenci?
Mają się dobrze.
Mam na myśli odległości, są raczej rozsądne.

Jeszcze prywatna przychodnia laryngologiczna...


Za szkłem widać którąś z poczekalni, tam już jest normalnie, rząd kilku krzeseł, połowa zajęta.

Zmiana nastroju.
Kilka dni temu córka zaprosiła nas na lunch do restauracji w "dobrej dzielnicy"...


Menu było ciekawe a ceny potraw zupełnie rozsądne, tak że nie wiem co tak onieśmieliło klientów.

Pusto wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie?

13 comments:

  1. Wnętrze restauracji nie zachęca - wygląda jak sala przygotowana do zarezerwowanego dla kogoś bankietu.
    Może te puste szpitalne przestrzenie mają jakieś praktyczne uzasadnienie. Ewentualna ewakuacja, schronienie w razie jakiegoś zagrożenia? A może po prostu rozmach architektoniczny:))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Restauracja... rzeczywiście, pierwsze wrażenie było niemiłe. W trakcie naszego lunchu do restauracji przybyło kilka osób, ale to niewielka pociecha. Na szczęście byliśmy w towarzystwie córki więc było ciekawie i przyjemnie.
      Jeśli chodzi o szpitale, to chyba jednak architekt sobie poszalał.

      Delete
  2. Podejrzewam, że (prawie) wszyscy Australijczycy wyjechali na Bali. Strasznie ich tu dużo. I dlatego u Was pustki;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. My nie pojechaliśmy na Bali... bośmy się bali. Pamiętamy masakrę z roku 2005 ==> https://en.wikipedia.org/wiki/2005_Bali_bombings
      Nasza prasa podaje czasem informacje, że australijscy turyści mają na Bali słabą reputację - alkohol i sex.

      Delete
  3. Takie elementy w poczekalniach i przedsionkach bardzo poprawiają nastrój.
    Wystrój restauracji i ustawienie stolików nie podobają mi się, nie poszłabym tam na obiad. Jak w jadłodajni Caritasu...
    jotka

    ReplyDelete
  4. U nas podobnie w szpitalach i niektorych klinikach - kilometry korytarzy, obszerne poczekalnie a pacjentow zaledwie garstka. Moze to logiczne ze wzgledu na utrzymanie wzajemnych odleglosci ale ogolnie marnowanie przestrzeni i kosztu.
    Nasze restauracje na ogol pelne, zwlaszcza po poludniu ale takie drogie odwiedzam rzadko wiec nie wiem jak w nich jest z frekwencja. Od znajomego kelnera, ktory zniknal na jakis czas z ulubionej restauracji a pozniej powrocil slyszalam ze przeniosl sie do innej bo byla taka z wysokiej polki i liczyl na dobre napiwki a wyszlo iz mieli tak malo klientow iz zdecydowali trzymac ja czynna jedynie wieczorami czyli z jego kalkulacji wyszly nici wiec wrocil do starego miejsca. Pandemia i inflacja bardzo duzo zmienila........

    ReplyDelete
    Replies
    1. Poczekalnie szpitalne, te nie są u nas tak przestronne. W poczekalni działu Emergency w szpitalu państwowym jest spory tłok. Na zdjęciu jest hall główny czyli przestrzeń z której prawie nikr nie korzysta.
      Na temat restauracji zebrałem kilka faktów, które podam w osobnym komentarzu.

      Delete
  5. Zgadzam sie z opinia jotki - ustawienie stolikow w takim rzedzie nie daje poczucia prywatnosci i kameralnosci, wyglada jak w koszarach.

    ReplyDelete
  6. restauracja, znaczy jej układ przestrzenny i wystrój (a raczej brak), stanowczo mi się nie podoba, kojarzy się z jakimś kombinatem zbiorowego żywienia, stołówką studencką, czy wojskową, jadłodajnią dobroczynną, coś w tym stylu, tam jest "zimno" w psychologicznym sensie i chyba nawet śpiewające kelnerki topless niewiele by tu pomogły, to jest takie miejsce "wejść - napchać się - pójść", znam fast foody, które dają większą możliwość miłego spędzenia w nich czasu, zrealizowania się towarzysko, a o to nam też chodzi w restauracjach poza samym zaspokojeniem głodu...
    p.jzns :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zdjęcie restauracji zebrało tyle komentarzy, że odpowiem szerzej, natomiast zaskoczyły mnie porównania ze stołówką studencką czy wojskową. Moje wspomnienia z tych rejonów zdecydowanie nie są zimne.

      Delete
    2. masz rację... wrażenie chłodu indukuje jedynie sam obiekt, ale sami stołujący się jak najbardziej mogą to zniwelować i nawet wręcz podgrzać klimat...
      tu mi się przypomniał mój bal maturalny, który odbywał się w kasynie oficerskim nieopodal szkoły... trafiłem tak kiedyś nieco wcześniej, zupełnym przypadkiem w porze nieobiadowej i aż mnie zmroziło... ale gdy wpadła tam czereda świeżych maturzystów, to na skutek ich znakomitych humorów, wzmocnionych jeszcze najpopularniejszym narkotykiem /alkoholem/, który wnieśli na salę, zrobiło się wręcz gorąco :)

      Delete
  7. Restauracja - puste stoliki w wojskowym szyku...
    Całkowicie zgadzam się z opinią komentatorów. Nasze pierwsze wrażenie było niemiłe, z własnej inicjatywy byśmy tam nie wstąpili.
    Z drugiej strony - to musi być spora inwestycja więc musi zarabiać na siebie i i jeszcze kilku pasibrzuchów.
    Zajrzałem na stronę TripAdvisor, która zbiera opinie i doradza turystom.
    Restauracja Georges, dzielnica Camberwell - ocena klientów w skali 0-5 - jedzenie - ponad 4, ambience- czyli atmosfera - 3.
    Przy okazji dowiedziałem się, że w tej, wydawałoby się tradycyjnie anglosaskiej, dzielnicy mamy 93 restauracje, w tym 7 europejskich. Georges plasuje się na 3 pozycji w europejskiej siódemce, na 21 pozycji w klasyfikacji ogólnej.
    Nasze wrażenie - jedzenie było bardzo smaczne, ceny niewygórowane.
    Uwaga dla Serpentyny - w Australii napiwki to sprawa zupełnie marginesowa, w wielu restauracjach trudno się nawet zorientować jak dać napiwek.

    ReplyDelete
    Replies
    1. na temat samego jedzenia komentującym nie sposób się wypowiadać...

      Delete