Friday, December 22, 2023

PreXmaski

 Świąteczny tydzień już dobiega końca.

Wyznam, że Boże Narodzenie mam zakodowane z dawnych lat czyli - okres Adwentu, cisza i skupienie. Okres przedświąteczny - polowanie na zakupy żywności, główna pozycja - karp.
Ubieranie choinki dopiero w Wigilię po zauważeniu pierwszej gwiazdy.
Święta w rodzinnym gronie, sporo śpiewania kolęd.
Karnawał zaczynał się w Sylwestra i bywało sporo zabaw,

Zaskoczenie przyszło w Kuwejcie - zatrzęsienie świątecznych prezentów i dekoracji. Na marginesie wspomnę, że ani niedziela ani święta, nie były tam oficjalnie dniami wolnymi od pracy.
Tam też zaznajomiłem się ze słowem Christmas, albo jeszcze lepiej - Xmas, co w słuszny sposób zaznaczało, że cała heca nie ma nic wspólnego z tradycją religijną.

Australia - Boże Narodzenie w lecie, najdłuższy dzień roku.

Od tej pory jakoś zobojętniałem na wydarzenia tego okresu, inwazja handlu razi mnie może trochę więcej niż w innych okresach.

Migawki uliczne...


Przystanek na Mikołajowe sanie.
Dobre:)
Wydaje mi się, że ponad 80% Australijczyków nigdy w życiu nie dotknęło śniegu.

Z bałwanami jeszcze lepiej/gorzej...


Plastikowe kukły smażą się w słońcu.

W środę odwiedziliśmy z żoną centrum spożywcze zdominowane przez Greków.
Wybór wędlin nawet mnie zadziwił.


Na szczęście wystarczy przej kilka kroków i zapomnieć o tym wszystkim.


Moich czytelników/czytelniczki przepraszam za kapryśne humory, dziękuję Wam za życzliwość a na okres Świąteczny życzę dużo radości i zdrowia.

14 comments:

  1. Karp, to rybka, która szczególnie była polecana przez władze socjalistyczne( Stalin kazał jeść świeże ryby). I śledzie.
    To były ryby dla mas pracujących.... No, no może jeszcze dorsz(obecnie rarytas w Polsce).
    Na tradycyjnym stole wigilijnym królował szczupak( w galarecie, faszerowany, smażony, w occie, pulpeciki i kotlety).
    Sandacz, a szczególnym rarytasem były "policzki" sandacza z warzywkami w galarecie.
    Zupka z karasi zaprawiana śmietanką z ziemniakami i koperkiem...
    Węgorz w różnej postaci(wędzony) .
    Flaczki z lina i okoń wędzony w łuskach(zachowywał wilgotność)...
    Opisuję świąteczne dania rybne u rybaka w PRL.
    Tylko wspomnienia...
    Młot

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niestety moja rodzina nie miała kontaktów ze światem rybaków więc j nawet nie miałem pojęcia jak niektóre z tych ryb smakują a więc nie wiem co straciłem co działa uspokajająco.
      Życzę smacznych i pogodnych Świąt.

      Delete
  2. Bałwany, sanie i Mikołaje w kożuszkach w tych okolicznościach przyrody wyglądają głupio. Ludność półkuli południowej nie wymyśliła własnych symboli Świątecznych adekwatnych do klimatu? To wielkie niedopatrzenie i proszę to przemyśleć:))
    Miłego Świętowania mimo wszystko:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ludność półkuli południowej bardzo późno dowiedziała się o chrześcijańskich świętach, do tego od agresorów.
      Fakt, że sami nie wymyślili imprez o takim samym rozmachu.
      Teraz pozostała im tylko konsumpcja. tego co inni nawarzyli.
      Życzę Wesołych Świąt.

      Delete
  3. Niebawem i u nas bałwany oraz sanie przejdą do historii:-)
    Miłego świętowania i dobrego kolejnego roku!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję bardzo i życzę pomyślności na wszystkich frontach.

      Delete
  4. Sanie miewają ludzie chyba już tylko w górach... Ale tradycja lepienia bałwanów - jeśli tylko śnieg choć trochę popada - trzyma się w narodzie, dzieciaki zawsze zachwycone 😁
    Spokojnego czasu, który pozwoli na powrót lepszego humoru 😍

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sanie tylko w górach.
      Oj tak.
      Łza się w oku kręci, a ja tak dobrze pamiętam jak w Kielcach dorożki zamieniały się w sanie (wyjaśnię, że jedne i drugie były wcześniejszym wcieleniem taksówek.
      Również chłopi z podkieleckich wsi jechali saniami na wtorkowy bazar a naszym ulubionym zajęciem było złapać się takich sań i ciągnąć się na nimi po śniegu.
      Oczywiście przechodnie wołali: panie woźnico, z tyłu batem! A woźnica chłostał w ciemno batem, często trafiał.
      Dziękuję za przywołanie wspomnienia.

      Delete
  5. Czyli bardzo tradycyjnie traktujesz Swieta, nie jak wiekszosc swiata glosno i radosnie :)
    Czasem spedzam je na Florydzie gdzie to atmosfera swiateczna jest inna bo dyktowana klimatem - palmowe choinki (chociaz zywe i swierkowe sa tez), zielen, kwitnace krzewy a Mikolaje ubrani sa w slipki, ich zony w bikini. Z kolei w rejonie Nowa Anglia czy takim stanie jak Michigan ciezka zima, sniezna i nawet sankowa. Tam Mikolaje jednak rozwoza prezenty czterokolowcami bo szybciej i nie musza meczyc reniferow. Zadziwiajace jak ludzie potrafia sie pogodzic warunki klimatyczne z tradycjami i wszedzie zrobic je radosnym wydarzeniem.
    Mnie karpie nie przeszkadzaja , nie razi mnie ze sa uwazane za rybe pospolstwa. Lubie wiec to moja sprawa.
    Podobnie nie zastanawiam sie nad przejeciem chrzescijanskich zwyczajow przez poludniowcow - nikt ich nie zmusza, chca to celebruja .
    Zdrowych i radosnych Swiat, Lechu, duzo dobra w Nowym Roku.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niestety na stare lata barykaduję się w kąciku wspomnień.
      Czasem wyłomu dokonają wnuczęta, jak choćby podczas wczorajszej Wigilii, na której zaśpiewały przywiezioną z obozu zajęć sportowych jakąś całkowicie bezsensowną piosenkę o Mojżeszu i Exodusie.
      Na szczęście pure-nonsens jeszcze na mnie działa.
      Dziękuję za życzenia i wzajemnie - Wszystkiego Najlepszego dla Ciebie i Twoich najbliższych.

      Delete
  6. Wyjaśnię,
    "Masy pracujące", to inaczej awangarda PRL-"ludzie pracy wiosek i miast". Nikt w tamtych czasach nie ośmieliłby się nazwać robotników i chłopów pospólstwem.
    Tyle co się orientuję, karp w krajach anglosaskich uważany jest za chwast. W Stanach (podobno) jeszcze kilkadziesiąt lat temu odławiano go na mączkę rybną(czyli paszę). Mógł to robić każdy i jeszcze mu za to płacili...
    To rybka, która jest porównywana do hodowlanej świnki( podobnie karmiona).
    Uwielbiam karpia. Pieczony w całości, nafaszerowany kaszą gryczaną z borowikami rozpływa się w ustach. Zupa karpiowa z ikrą i warzywami...
    Także, ja również należę do tej grupy...
    Niestety, w Polsce rzadko w sklepach można kupić żywego karpia, chyba, że u prywatnego hodowcy-ale to już inna bajka...
    Smacznego karpia i zdrowych Świąt życzę Rodakom za Wielką Wodą i nie tylko...
    Z wyrazami szacunku
    Młot
    p.s. Święta spędzam na warmińskiej wsi, tradycyjnie...

    ReplyDelete
    Replies
    1. "Masy pracujące" nie są dla mnie terminem obraźliwym.
      Karp w Australii jest uważany za "chwast" i chyba nie jest sprzedawany.
      Mamy tutaj świetne lokalne ryby słodkowodne barramundi i oczywiście wiele gatunków ryb oceanicznych,
      U nas na Wigilię był tasmański łosoś.

      Delete
  7. Twój opis świątecznych tradycji od lat Adwentu, poprzez polowanie na karpia, aż po śpiewanie kolęd, emanuje nostalgią i ciepłem rodzinnego grona. Fascynujące, jak doświadczenia związane z Bożym Narodzeniem różnią się w zależności od miejsca na świecie. Z Kuwejtu do Australii, gdzie Boże Narodzenie w lecie musi być zupełnie innym doświadczeniem. Twoja obserwacja dotycząca słowa "Christmas" czy "Xmas" w kontekście innej kultury jest fascynująca. Dziękuję za dzielenie się tymi barwnymi migawkami z życia. Visit https://www.melodyjacob.com to read my new post. Happy holidays!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję za sympatyczny komentarz i życzenia.
      Wzajemnie - życzę radosnych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku.
      Do melodyjnego Jakuba zajrzę za kilka dni.

      Delete