Wednesday, October 30, 2024

Październikowy remanent

 Dzisiaj zacząłem dzień od wizyty u lekarki, idę do niej na piechotę więc spojrzałem dokładniej na mijane miejsca.
Po pierwsze oczywiście halloweenowe dekoracje...


Cóż, trudno, jutro trzeba będzie to przeżyć chociaż już kilka lat temu impreza straciła rozpęd i nie spotyka się już grup dzieciaków stukających do drzwi.
Nie muszę chyba dodawać, że ta tradycja zupełnie mi się nie podoba.

Wspominałem już kilka razy, że w Australii nie jest znany dzień Wszystkich Świętych, oczywiście nie ma dnia wolnego od pracy ani odwiedzin cmentarzy - odwiedzają je nadal Włosi i oczywiście Polacy, którzy doczekali się tu swoich zmarłych. My też już mamy kilka grobów do odwiedzenia.

Po drugie, idąc do lekarki wstąpiłem do apteki żeby kupić jakąś szczepionkę, tam pożegnała mnie taka informacja...



Wygraj wyjazd do Miami!
Serce zabiło mi żywiej, toż to byłaby okazja spotkać Serpentynę, ale to straszydło na obrazku?
Nie wiem czy on siedzi w kotle za smołą czy jest związany powrozami, w każdym razie nie mogę narazić Serpentyny na takie doświadczenia.

Na szczęście moje nerwy zostały uspokojone zdjęciem na salonie fryzjerskim...

Sook na wysuszone włosy - właśnie wczoraj byłem u fryzjera - męskiego - znaczy Barber (cyrulik).
Tam było szybko i po męsku - numer 2, numer 1, zaokrąglić numerem 1.5.
5 minut i po wszystkim.
Nic dziwnego że włosy mi okropnie wyschły.
Może je zapuszczę, a jak mi dosięgną ramion, udam się do tego salonu gdzie mnie przywitają - jak na zdjęciu powyżej :)))

Ilustracja muzyczna - z salonu cyrulika (sewilskiego) - KLIK.

Saturday, October 26, 2024

Kup-tak

 Kuptak?
W języku polskim jest słowo kupno oznaczające... no przecież wiecie co :)
Zastanawia mnie ta końcówka - NO.
Mnie, osobę żyjąca w anglojęzycznym kraju, wprawia to z zakłopotanie - NO - znaczy Nie czyli - niby kup, ale raczej nie.
Inne przykłady - rów-no - znaczy nie ma rowów, ciem-no - znaczy nie ma ciem (poleciały do światła).
Z kupnem jest odwrotnie - kup.. no = kup że, pospiesz się!
To jest zgodne z angielszczyzną - kupno = pur-chase - purr znaczy mruczeć, a chase oznacza pościg - tak jest - ścigaj ten towar i mrucz z radości.

W tym momencie przypominają mi się rozważania Doroty Masłowskiej - cytuję z pamięci...
...bo towar jest albo droższy, albo tańszy.
Droższy - znaczy lepszy, a tańszy... znaczy tańszy czyli w jakiś sposób też lepszy.

Genialne!!!!

Myślę, że sprzedawcy przewidując te moje rozterki językowe przychodzą mi z pomocą, na każdym kroku oferując jakieś zachęty.
I tak...
Woolworth - program Rewards (nagrody) - za każde wydane A$2,000 dostaję w nagrodę bonus A$10 - czyli 0.5%.
Coles - program FlyBuys - to samo plus, jeśli zakupy kosztują ponad A$30, dostaję kupon, który daje mi obniżkę ceny benzyny - 4 centy/litr w stacjach benzynowych powiązanych z Coles-em - n.p. Shell.
Mało tego - gdy kupuję tę benzynę to nadal dostaję za to punkty Flybuys - czyli ten biedny Coles kręci się jak pies goniący własny ogon, a wszystko po to żeby dać mi jakąś nagrodę.

Mało tego, przy ostatnim tankowaniu benzyny okazało się, że coś wygrałem...


Woda źródlana - bardzo słusznie, bo już gotów byłem napić się benzyny z wdzięczności za te nagrody.

W sklepach płacę wyłącznie kartą kredytową Visa, wydaną przez HSBC - bank w Hong-Kongu.
Ci dobrodzieje, gdy wydam AS24,000, dają mi voucher na A$100 (0.4 %) do Woolwortha a tam, gdy użyję tego vouchera, to nadal dostaję punkty Rewards.
Obłęd.

Ciemna strona jasności - od ponad roku większość sklepów (ale nie supermarkety) rzuca mi kłody pod nogi - każą płacić dodatkowo 1.1% za płacenie kartą kredytową.

Spytałem Gemini czy może napisać limeryk na temat korzyści z zakupów. 
Oczywiście...

Był sobie Janek, co kochał kupować,
Od butów po książki, wciąż chciał coś zdobywać.
W sklepach się zatracał,
I w koszyk wrzucał,
Aż dom miał pełen, lecz nie narzekał.

Coś kiepskie te rymy :(
Dziwne, ale po angielsku nie było lepiej.

W rezultacie spróbowałem własnych sił:
Był sobie Lech, już niemłody
co lubił wygrywać nagrody.
Poszedł na zakupy,
wygrał nagród kupy.
W tym butelkę źródlanej wody :)


Co w trawie piszczy...
Ostatnio pogody były nie najlepsze, nie chciało więc mi się jeździć samochodem do boisk krykieta, spacerowałem po trawniczkach przed domami na sąsiednich ulicach.
Oczywiście łączyło się to ze stąpnięciami po betonie gdy trzeba było przekroczyć wjazd dla samochodu albo żeby zrobić zdjęcie kwiatów rosnących pod płotem...


A czasem można było zobaczyć coś ładnego z daleka...

Wednesday, October 23, 2024

C.D. nie będzie

 C.D.?
Powszechny jest skrót - c.d.n. - ciąg dalszy nastąpi.
Czego w takim razie nie będzie?

We wtorek rano, jak zwykle, gdy włączyłem radio jadąc po zakupy, rozgłośnia ABC/Classic zaczęła program od pytania - kiedy ostatni raz słuchałaś/słuchałeś CD - compact disc?

Dobre pytanie...
Kiedy ja pierwszy raz słuchałem w naszym domu płyty kompaktowej (co za niemiła nazwa :( )?
Pewnie około 1985 roku. Do tego czasu grałem muzykę z kaset magnetofonowych.
Przez długie lata korzystaliśmy z odtwarzacza płyt kompaktowych, ale gdy popsuł się jakieś 5 lat temu, nie kupiliśmy nowego, korzystaliśmy z odtwarzacza dysków na telewizorze... coraz rzadziej.
Muzyki słucham najczęściej na laptopie, słuchania w samochodzie nie liczę gdyż jest ograniczone czasem podróży.
Jednak słucham w samochodzie muzyki z płyt kompaktowych gdy podróż trwa ponad pół godziny i gdy odbywa się na autostradzie.

Prowadząca program wyznała, że czasem idzie do garażu i puszcza sobie płytę kompaktową w samochodzie gdyż tam ma lepsze głośniki.

Jednak najmilszym elementem programu była informacja końcowa - pierwszą płytę kompaktową wyprodukowała Japonia a było na nich nagranie walców F. Chopina w wykonaniu chilijskiego pianisty Claudio Arrau.
Byłem już u celu, ale pozostałem 20 minut w samochodzie żeby posłuchać do końca.
Posłuchajmy chociaż 3 minuty - KLIK.

A swoją drogą - płyty kompaktowe, laptopy....
Lech, to nie jest prawdziwa muzyka - stwierdził przed wielu laty mój kolega z pracy - wpadnij do mnie, posłuchasz muzyki dobrej jakości.
Wpadłem - chodziło mu o gramofon zamontowany na odbiorniku radiowym
To nie pracuje na półprzewodnikowych przełącznikach ale na "zaworach"  (valves) - wyjaśnił - przekręcił radio z gramofonem i pokazał lampy radiowe.
Puścił jakąś płytę z muzyką klasyczną - przyznaję - muzyka docierała do mnie lepiej, czułem jej dźwięk całym ciałem.
Niestety - wygoda przeważyła :(

Historia płyty kompaktowej TUTAJ.

A co w trawie nad trawą widać?
U nas już druga połowa wiosny, słońce przygrzewa...



P.S. Komentarz blogerki To przeczytałam zmobilizował mnie do sprawdzenia funkcjonowania rynku muzycznego.
Jest on zdominowany przez "music streaming" czyli Spotify, Youtube itp - 12 miliardów US$ w 2021.
Dla porównania - CD - 580 mln US$. Ale w ostatnim roku, po kilku latach zastoju nastąpiło ożywienie rynku CD. 50% nabywców to osoby poniżej 35 lat.
Największe tempo wzrostu sprzedaży wykazują jednak płyty (vinyls).
W sumie, mimo generalnego wzrostu cen i kłopotu ze zbilansowaniem domowego budżetu, sprzedaż muzyki stale rośnie. Moja refleksja - może kupujący mieszkają nadal z rodzicami.

Monday, October 21, 2024

Nobel z ekonomii

Dzisiaj (poniedziałek) rano Google poradziło mi posłuchać rozmowy z Simonem Johnsonem, jednym z trójki laureatów tegorocznej Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii.

Tu generalna informacja o tej nagrodzie - KLIK.

Samuel Johnson poruszył ciekawy temat - dlaczego niektóre byłe kolonie obecnie świetnie prosperują ale większość żyje w skrajnej nędzy?

Odpowiedź na to pytanie była oczywista chociaż, muszę przyznać, że zaskoczyła mnie.

Klimat.
Byłe kraje kolonialne, które teraz świetnie prosperują, to te, w których jest klimat dobry dla Europejczyków: USA, Kanada, Australia.
Kolonizatorzy stwierdzili, że tu da się żyć i zachęcili swoich rodaków do migracji.

Druga strona medalu - kraje z niemiłym klimatem - kolonizatorzy zajęli je tylko dlatego, że były bogate w minerały i miały na miejscu dużo potencjalnej siły roboczej - niewolników.
Obecność kolonizatorów ograniczała się jednostki wojska pilnującej porządku, administracji byznesu i technicznej obsługi kopalni.
Gdy kolonizatorzy opuścili te kraje, wkrótce pogrążyły się one w nędzy i chaosie.

Święta racja.

Rozmówcy nie wspomnieli o jednej sprawie.
Dlaczego te kraje z kiepskim klimatem pogrążyły się w nędzy po odejściu kolonizatorów?

Spojrzałem również na sprawę z drugiej strony - w Australii mamy wielką spowiedź powszechną - jesteśmy kolonizatorami, trzeba przywrócić Aborygenom należne im prawa do ziemi, języka, obyczajów i czego tam jeszcze zechcą - mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa.
Mogę się założyć, że gdyby się to stało to po pięciu latach Australia zostanie skolonizowana przez Chiny lub pogrąży się w nędzy i chaosie.

Rozmówcy tylko marginesowo wspomnieli o krajach, które nie całkiem zastosowały się do tej formuły - Indie, Chiny i całkowicie pominęli kraje z dobrym klimatem, które prosperowały nieźle do późnych lat 1940 - Argentyna, Meksyk, Wenezuela.

Link do wywiadu - TUTAJ.

Friday, October 18, 2024

Mozart dla prostego człowieka

Ostatnia środa - tradycyjnie koncert z cyklu Mostly Mozart.
Dominowały instrumenty dęte.
Australijska Akademia Muzyczna ma chyba trochę kręćka na ten temat.
Zajrzałem do moich blogowych relacji z tych koncertów, większość wspomina o instrumentach dętych.
Jednak tym razem moją uwagę zwrócił inny utwór  - amerykańska kompozytorka Joan Tower, napisała w 1990 r.  Fanfare for the Uncommon Woman - KLIK.
Fanfara dla niezwykłej kobiety - jakże słusznie :)
Oczywiste jest skojarzenie z napisaną przez amerykańskiego kompozytora A. Coplanda w 1942 r. Fanfare for the Common Man KLIK.

Porównanie tych dwóch utworów wydało mi się interesujące.
Po pierwsze - tłumaczenie tytułu..
Common Man = Google mówi - prosty człowiek. 
Ale przecież w świadomości tli się wiedza, że Man to Mężczyzna.
Stosownie do obecnych standardów jest to seksistowskie określenie wciskające kobietę w tryby opanowanego przez mężczyzn świata.
W tym kontekście odbieram Fanfare to the Common Man jako celebrację spokoju i satysfakcji - zrelaksuj się, wszystko jest na swoim miejscu.
Fanfare to the Uncommon Woman jest bogatsza w nastroje...
Najpierw słyszę w niej szczękanie garnków, potem odgłos prania na pralce ręcznej a w ostatnich sekundach - rzucenie garnkiem o podłogę - dosyć!

Natomiast Mozart - Sinfonia Concertante - muszę stwierdzić, że III część - Presto - na instrumentach dętych - KLIK  podobała mi się bardziej niż w wersji oryginalnej.

A co w trawie piszczy?
W ostatnią sobotę na trawiastym boisku pojawili się jego właściwi użytkownicy - krykieciści.

Obyło się bez konfliktów. 
Linia autowa była wyznaczona plastikowym miseczkami - na powyższym zdjęciu widać czerwony i niebieski punkt (po prawej). Pozostawiało to dla mnie dużo przestrzeni.
W krykiecie najwyższe punkty (6) dostaje się za wybicie piłeczki poza linię, ale nie trafili mnie ani razu :)

P.S. Donos z chińskiego frontu...
Wspominałem już, że nasza synowa Sara i wnuczka Matylda reprezentują Australię na mistrzostwach świata w canoe-polo. Mistrzostwa rozpoczęły się we wtorek, zaskoczyło mnie, że bierze w nich udział reprezentacja Republiki Taipech.
Oto Matylda w akcji....

To był mecz juniorek (U21). Australia wygrała z Chinami 23:0.

Tuesday, October 15, 2024

Niedouczona Sztuczna Inteligencja

 Przepraszam, że przyczepiłem się do jednego tematu, ale uważam, że istotny.
W niedzielę podałem informację o aplikacji Gemini, która nie potrafiła znaleźć informacji łatwo dostępnej w internecie.
Podałem jej odpowiedni link - KLIK.
Dzisiaj powtórzyłem pytanie: co wiesz o Joice Nankivell-Loch?
Gemini tym razem odpowiedzieli, korciło mnie żeby ich spytać od kogo się dowiedzieli, ale nie jestem uszczypliwy.
Zrobiłem więc mały krok dalej...

Polonia Restituta za działalność podczas II Wojny Światowej?
Zajrzałem na listę osób dekorowanych tym odznaczeniem - KLIK - Joice nie ma na liście.
Coś mi się kołacze po głowie, że Joice mogła otrzymać odzanczenie od Rządu Londyńskiego, ale Wikipedia nie ma takich skojarzeń.
Swoją drogą ciekawe, że ta strona Wikipedii nie ma polskiej wersji językowej, ma za to turecką i czeską.

Drążę dalej...


Nie może znaleźć tej informacji?
Smutne - ja znalazłem, nakierowała mnie bohaterka tych rozważań...


Wikipedia podaje, że ta wizyta odbyła się w 1923 roku, na święto 3-maja. To zgadza się z relacją Joice.

Następne pytanie jakie miałem zamiar zadać Gemini to - jak była ubrana Joice Nankivell-Loch na tę uroczystość, miałem nadzieję, że w ten sposób zyskam sympatię żeńskiej części Bliźniąt, ale zrezygnowałem z dalszych kontaktów :(


Sunday, October 13, 2024

Bliżni-a-czka

 Gemini - znaczy Bliźnięta.
Wczoraj Google powiadomiło mnie, że może mnie obsługiwać jeszcze lepiej - Gemini - KLIK.

Jestem otwarty na ciekawe propozycje więc spróbowałem.
Pierwsza rzecz, która mnie intrygowała, to ile tych Bliźniąt i jakiej są płci.
Myślałem, że rozpoznam to po głosie, ale wykręciły się - ja zadawałem pytania po angielsku, Gemini odpowiadały na piśmie.
Nie chciałem pytać wprost bo mógłbym sobie wyrobić opinię seksisty.
Nie mam takich oporów na blogu bo... przecież mnie znacie :)

Przeszedłem więc do rzeczy...
- Kto wygrał tegoroczną Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury?
- Han Kang, Południowa Korea.
- Ile kobiet wygrało nagrodę Nobla w dziedzinie literatury?
- 18, w ostatnich latach wygrywają częściej niż mężczyźni.

Zgadza się.

Na marginesie wspomnę, że Nagrodę przyznano 116 razy więc sporo czasu zajmie zanim bilans płci się wyrówna.

Spytałem czy jakieś książki tej autorki są dostępne w publicznych bibliotekach w Melbourne.
- Są, dostałem odpowiednie linki.

Widząc, że moje Bliźniaki coś tam wiedzą spróbowałem czegoś co naprawdę mnie interesuje...
- Czy wiesz coś o Joyce Nankivell-Loch?
Odpowiedź była - Nie wiem, to może być informacja prywatna, do której nie mam dostępu.
Poniżej ciąg dalszy konwersacji...


Przyznaję, że moja odpowiedź była szorstka, ale chyba uzasadniona.

Sprawa interesowała mnie dlatego, że Australijka o tym nazwisku została w 1923 roku udekorowana Orderem Orła Białego. Dekoracji dokonał prawdopodobnie Naczelnik Państwa - Józef Piłsudski.

Wiem o tej pani sporo, założę się, że więcej niż 99.9% Australijczyków.
Niestety na polskim gruncie nie poszło mi lepiej.
W zeszłym roku, 3 maja, wybiła 100.rocznica tej dekoracji wysłałem więc email z tą informacją do
Prezydenta A. Dudy, polskiego konsulatu w Australii, Australijskiego konsulatu w Polsce.
W emailu sugerowałem, że to może być sympatyczny element podczas spotkań dyplomatycznych.
Konsulat Polski w Australii odpowiedział sympatycznie.
Dwaj pozostali adresaci - ani słowa.

Nie mam wielkich pretensji - Joice Nankivell-Loch zdecydowanie nie czuła się dobrze w Australii, wybrała działalność charytatywną w innych krajach - Polska, Grecja, Rumunia, Brytyjski Mandat Palestyny. Nie dziwię się, że Australijczycy o niej nie wiedzą.
Jeśli chodzi o Prezydenta R.P. to dostałem ostrzeżenie, że Kancelaria nie jest w stanie odpowiadać na wszystkie emaile więc nie gwarantuje odpowiedzi.

No a teraz Google :(((

P.S. Polski PenClub też mi nie odpowiedział a Joice była z nim w kontakcie.
P.S2 Tu link do moich wpisów blogowych na ten temat : 
KLIK1
KLIK2

Wednesday, October 9, 2024

Wolność od - do

 Zacznę od wspomnienia piosenki - KLIK.

Szeroka strana maja radnaja
mnogo w niej...
Ja drugoj takoj strany nie znaju
gdie tak WOLNO dyszit czełowiek...

Patrząc na powyższe video jestem przekonany, że uczestnicy parady dyszeli i to bardzo szybko.

Google podsunęło mi uzupełnienie - KLIK.
Tu szeroka strana jest jeszcze szersza a ludzie dyszą... ledwo, ledwo.

Właśnie wpadła mi w ręce książka Margaret Atwood - Freedom (Wolność) - KLIK.
Google podsunęło tuziny komentarzy na temat tej książki, wszystkie powtarzają poniższe słowa:
"Czy możemy kiedykolwiek być całkowicie wolni? W tej książce zapierających dech w piersiach wyimaginowanych skoków, które przywołują dystopie i magiczne wyspy, Margaret Atwood trzyma lustro przed naszym własnym światem. Odbicie, z którym się mierzymy, mężczyzn i kobiet w więzieniach, dosłowne i metaforyczne, jest przerażające, ale jest to również wezwanie do broni, aby mówić i działać, aby zachować naszą wolność, póki jeszcze możemy. I w tym jest nadzieja."

Kobiety i mężczyźni w więzieniach...
Odetchnąłem z pewną ulgą, że nie tylko kobiety, ale i mężczyźni. A więc jest jakaś równość.

Zacznijmy jednak od początku -
Wolność do - do robienia tego co nam się podoba.
Według mnie kończy się w momencie gdy człowiek jest relacji z drugą osobą - od tej chwili musimy mieć na uwadze jak ta druga osoba zareaguje na naszą akcję.
Im większy krąg ludzi tym większa zależność i ograniczenia.

Wolność od - niebezpieczeństw...
Każda społeczność tworzy jakieś mechanizmy obronne przed grożącymi jej niebezpieczeństwami.
Obecnie szczytową formą takiej społeczność jest państwo, które stara się zapewnić nam bezpieczeństwo na poziomie międzynarodowym - armia, układy obronne z innymi państwami.
Organizuje ekonomię, która pozwoli nam egzystować na akceptowalnym poziomie.
Edukację, opiekę zdrowotną... lista jest długa.
Oczywiście każda z tych wolności kosztuje nas podporządkowanie się licznym przepisom.

W tym momencie zakończę te rozważania gdyż wydają mi się tak oczywiste, że szkoda mi słów, tym bardziej, że trawa już się podgrzała po mroźnym poranku.

Co w trawie piszczy...
Zasadniczo bez zmian, w ciągu ostatnich 10 dni opuściłem tylko jeden spacer.
Tu sportowa strona trawników - golf...


Krykiet...

Dodatkowym uzupełnieniem spacerów stały się jaskółki.
Już trzy razy przywitały mnie nurkowym lotem na poziomie moich stóp.
Zastanawiam się nad ich motywacją.
Z jednej strony stara tradycja mówi, że jaskółki nisko nad ziemią zapowiadają deszcz. Z tym bywa u nas różnie, zastanawiam się zatem czy nie ma tu wpływu zapach moich stóp - najprostsza interpretacja  - wkrótce wyciągnę nogi.

Friday, October 4, 2024

Bez... butów

 Ja nadal w bezowym nastroju... dostałem jakiegoś b(e)zika, czy co?

Zostawiłem bez i bezę bez siebie i ruszyłem na piechotę w las a tam.... zdjąłem buty.


Poczułem Ziemię Matkę pod stopami.

No bo od Matki się zaczęło.
Jeszcze w wieku przedszkolnym zachęcała mnie żebym rano chodził po trawie za domem na bosaka., po rosie. Z tym było kiepsko, ale nie było całkiem źle, przecież przez pierwsze 11 lat życia nie włożyłem na stopy obuwia na gumie, tylko skóra.

To był rok 1952, olimpijski, przy tej okazji oglądałem w kinie kroniki filmowe z relacjami z zawodów sportowych.  Szczególną uwagę zwracałem na zawodników USA - w gazetach i dziennikach radiowych czytałem/słuchałem o ich dekadenckim stylu życia a tu - sportowcy, wcale nie gorsi od radzieckich.
Szczególnie koszykarze - wszyscy w stylowych trampkach.
I, uderz w stół - w sklepach pojawiły się trampki krajowej produkcji.
Gdy wspomniałem Matce, że chciałbym mieć takie, złapała się za głowę - to zabójstwo - guma, stopa nie oddycha.
No i tak, bez oddechu - przez 72 lata.

W ostatnią niedzielę podsłuchałem program o zdrowiu, którego regularnie słucha moja żona, a tam - elektrostatyka ludzkiego organizmu.
Nie potrzebowałem więcej - pospieszyłem (samochodem) do pobliskiego parku.

Oczywiście oddaliłem się od posypanych ostrym żwirem ścieżek i rozejrzałem dookoła.

Drzewa splecione w uścisku...



Co to za uścisk? - zastanowiłem się.
Brak w nim czułości - a więc nie miłosny.
Brak agresji a więc to nie zapasy.
Być może ilustruje historię związku...
miłość, rywalizacja o wpływy w rodzinie,
a na koniec - trwanie w uścisku już tylko dla przetrwania.

W każdym razie - zgłodniałem.
Ostatni raz zerknąłem na las...

Na obiad będą więc brokuły.

P.S. Tu przypadkowo trafiony artykuł na temat chodzenia boso, nie bójcie się, to nie są żadne majaczenia przesądnych starszych kobiet z innej epoki, to jest rewelacyjne odkrycie dokonane zaledwie 17 lat temu - KLIK.