Thursday, June 19, 2025

Widok z niskiej perspektywy

 Poprzedni wpis pisany był w norze.
Od czasu do czasu wychylam z tej nory głowę i widzę...

Kilka dni temu wystąpiła deklinacja księżyca (deklinacja - no przecież wiem: mianownik, biernik, celownik...).
Nad Melbourne wyglądało to tak...

Za parę dni najkrótszy dzień roku, już teraz słońce ma kłopoty żeby oderwać się od horyzontu. Podczas spacerów muszę sporo się nachodzić zanim znajdę kawałek chodnika gdzie dociera słońce.

Wczoraj miałem coś do załatwienia w zamożnej dzielnicy. Rozejrzałem się...

Przez ostatnie 80 lat chyba niewiele się tu zmieniło... architektonicznie, bo potrzeby ludzie mają teraz inne...

----

====

Wszystko tu raczej małe - zarówna dla ciała...


... jak i dla ducha...


Tu i ówdzie wciska się nowe, też małe...

Nie zapomniano o towarzyszach ludzi...


Jadę w stronę domu... mijam prywatną szkołę dla panienek (Ladies College) - trzyma styl...

Podczas jazdy samochodem włączam radio - ABC/Classic - a tam jeszcze echa plebiscytu na najpopularniejszy utwór fortepianowy. Tym razem jest to Sonata Księżycowa L van Beethovena, akurat grają trzecią część - Presto agitato (szybko, w stanie podniecenia) - zatrzymuję samochód gdyż muzyka osiąga zamierzony efekt - to nie jest krajobraz księżycowy, raczej wybuch wulkanu - KLIK.

Pora schować się do nory.

Saturday, June 7, 2025

Życie w norze

 Wspomniane w poprzednim wpisie przeziębienie powoli rozchodzi się po kościach.
Bardzo powoli się rozchodzi, kości faktycznie bolą.

Z jednej strony izolujemy się trochę od towarzystwa żeby nikogo nie zarazić, z drugiej strony - tak samo.
W czwartek przyszła do nas pani, która pomaga nam w sprzątaniu - przyszła i gdy tylko usłyszała mój kaszel, to obróciła się na pięcie i koniec pomocy.
Jest w tym sporo logiki, jak pokręcę się do domu z miotłą i szmatą to mi dobrze zrobi.

Z innej strony - w czwartek odwiedzałem z kolegą osoby proszące  Stowarzyszenie św Wincentego o pomoc. Założyłem maskę i trzymałem się na dystans.
Trzy wezwania, jedno do wielo(11)dzietnej rodziny. Już z ulicy widzieliśmy przez okno jakiś program dla dzieci na ogromnym ekranie telewizora. Zapukaliśmy do drzwi - drzwi się otworzyły, szóstka maluchów porzuciła telewizor i podskakiwała radośnie za siatką w drzwiach skandując - Vinnies, Vinnies, Vinnies!
Rozmowa z ich matką nie była tak pogodna - starszy syn został pobity w szkole i spędził kilka godzin w szpitalu. A to jest szkoła z całkiem dobrą reputacją.
Druga klientka - pani z Wysp Cooka, o której już kilka razy wspominałem. Niestety ze względu na przeziębienia musiałem zrezygnować z jej uścisków. Poza tym wszystko normalnie - syn miał atak epilepsji.

Po powrocie do domu trafiłem na informację o Soup Vans - furgonetki z zupą organizowane przez Stowarzyszenie św Wincentego - bardzo na czasie.
W ciągu roku, w naszym stanie Wiktoria, wydają 800,000 gorących posiłków.

Druga strona medalu - statystyki wskazują bezrobocie około 4% co jest uważane za dobry wynik.
Trzecia strona medalu - rząd ogłosił podwyżkę minimalnej pensji do A$24.96/godzinę... co oznacza prawdopodobnie zwiększenie oficjalnego bezrobocia.

Dzisiaj - sobota - jeszcze inna strona medalu - nasz syn z trójką dzieciaków i dwoma psami uczestniczyli w Park Run - porannym biegu w pobliskim parku i wpadli do nas na śniadanie - rodzina, więc nie będę wyliczał ile czego zjedli. Ważne, że mają dobry apetyt.

Inna strona soboty - w ten weekend stacja ABC/Classic przedstawia wyniki plebiscytu na najbardziej popularne utwory fortepianowe.
Z jednej strony jestem bardzo sceptyczny w temacie głosowania na dzieła sztuki, z drugiej - jest to dla mnie jakiś miernik na ile moje gusta mieszczą się w obecnej rzeczywistości.

W tej chwili znam utwory, które zakwalifikowały się do dolnych 30% - kilka przykrych niespodzianek:
- 100 - J. Brahms - II koncert fortepianowy,
- 92 - L. van Beethoven - III koncert fortepianowy,
- 89 - F. Chopin - Walce.
- 88 - M. Ravel - Koncert fortepianowy G-dur
- 76 - F. Chopin - Wielki Polonez Es-dur
- 69 - L. van Beethoven - Sonata Nr 23 - Appasionata.
.... odliczanie trwa.

P.S. Poniedziałek - podzielę się wynikami głosowania:
1. L. van Beethoven - V koncert fortepianowy - tego byłem pewien.
2. L. van Beethoven -  Sonata Księżycowa.
3. F. Chopin - Nokturny.

Udział wzięło ponad 130,000 osób.
W pierwszej 100 utwory Beethovena i Chopina uplasowały się 9 razy
Pewnym zaskoczeniem była dla mnie wysoka pozycja nie tak bardzo popularnych utworów...
C. Debussy - Suita Bergamaca - 5
E. Satie - Gymnopedie - 7
Ciekaw jestem skąd tak wiele osób słyszało o tych kompozycjach i gdzie je usłyszeli?

Pełne wyniki - TUTAJ.

Wednesday, June 4, 2025

Uhu-ha, zima zła

 Jak co roku - 1 czerwca Australia deklaruje początek zimy.
W tym roku potraktowałem tę deklarację zbyt poważnie i przeziębiłem się.

Kilka tygodni temu poddałem się licznym szczepieniom - Covid, zapalenie płuc, grypa - tak że nie mogę już oczekiwać istotnej pomocy od służby zdrowia, pozostaje kichanie i kaszel w samotności.

Na dzisiejsze zakupy założyłem maseczkę, mimo to mnie rozpoznali - to chyba dobry znak.

Zastanawiam się w jaki sposób złapałem to paskudztwo...
Podejrzenie pada na prelekcję, którą prowadziłem tydzień temu.

Brak towarzystwa i okazji do ciekawych rozmów sprowokował mnie do ataku - to ja będę mówił a wy słuchajcie!

Pierwszy atak skierowałem na Jewish Age-Care - żydowskie domy opieki nad osobami starszymi.
Pierwsze wrażenia były obiecujące - bardzo wysoki standard opieki, miłe osoby które weryfikowały moje dane personalne (w obecnych czasach to nie jest bagatela).
Słuchacze a raczej słuchaczki też byli bardzo sympatyczni, ale jednak... pamięć już nie ta.
Moje prelekcje obfitują w detale historyczne i zmiany okoliczności i po 20 minutach czułem, że gubię słuchaczy.

Zrobiłem sobie kilka miesięcy przerwy, ale jednak rozglądałem się za kolejną ofiarą.
Znalazłem, znajomy działa w stowarzyszeniu mężczyzn-katolików i wspomniał, że osoba, która miała prowadzić prelekcję na kolejnym spotkaniu rozchorowała się.
A ja wtedy jeszcze się nie rozchorowałem więc równanie było proste.

Tematem prelekcji była Joice Nankivell-Loch - australijska kobieta-bohater..

Ku mojemu zaskoczeniu słuchacze... słuchali uważnie i nawet zadali kilka sensownych pytań.
Z drugiej strony... podczas powrotu do domu poczułem bardzo duże znużenie i bóle w kręgosłupie.
Zdałem sobie sprawę, że prowadziłem tę prelekcję w jakimś transie, nie zwracałem uwagi czy stoję czy siedzę i czy zachowuję właściwą pozycję.
Do tego dochodzi zaangażowanie emocjonalne.
Na dodatek podczas prelekcji korzystałem z mikrofonu i zalecono mi żebym trzymał go tuż przy ustach - a zatem nie obyło się bez dotknięcia mikrofonu ustami, a tam pewnie... pies go lizał.

No i mam jak mam... liczę, że do niedzieli przejdzie a w międzyczasie poszedłem za ciosem - zaproponowałem przeprowadzenie tej prelekcji w dwóch dość ekskluzywnych szkołach dla dziewcząt.

Bibliografia:
Wikipedia - KLIK.
Moje wpisy blogowe na temat Joice N-L - KLIK i KLIK