Tydzień temu spróbowałem kupić bilety na koncert Melbourne Youth Orchestra, w której gra nasza najmłodsza wnuczka, dostałem takie powiadomienie...
Zadziwiło mnie tempo obsługi klientów - 27 minut to znaczy.... 200 klientów na minutę - przestraszyłem się, że przy takim tempie dostanę zadyszki.
Spróbowałem za kilka godzin i dostałem bilety bez czekania.
Koncert odbył się w sobotę, bardzo sympatyczny - w Post Scriptum linki do ciekawszych punktów programu.
Prowadzący koncert wspomniał istotne elementy działania orkiestry - synchronizacja, synchronizacja, synchronizacja - pauzy, chwile ciszy - równie istotne jak gra.
Poniżej zdjęcie z występu 3 miesiące temu, tym razem więcej uwagi zwróciłem na telefony komórkowe w rękach kilku osób...
Na sobotnim koncercie przybrało to katastrofalne rozmiary, moja żona poprosiła personel o interwencję, ale byli zbyt delikatni.
Sobota wieczór, w wiadomościach podali informację, że nasz maraton narciarski - Kangaroo Hoppet - odbył się w doskonałych warunkach...
Niedziela - po mszy przeniosłem się do bajki z tysiąca i jednej nocy - balet Aladyn - występował nasz wnuk Feliks.
Byliśmy na popołudniowym przedstawieniu czyli dominowały mamy z córeczkami, które zapewne uczęszczają na kursy baletowe.
Córeczki były urocze, ale obserwując tempo w jakim zajadały popcorn nie wróżę im tanecznej kariery, raczej upodobnią się gabarytowo do swoich mam.
Balet - wydaje mi się być muzealną dziedziną sztuki.
Zajrzałem do listy wszystkich baletów opisanych w Wikipedii - KLIK - bardzo długa lista, zaskoczyło mnie, że znajduje się na niej sporo baletów stworzonych po II Wojnie światowej. Jednak zdecydowana większość są to jednorazowe produkcje - lokalna inicjatywa, której nikt nie podchwycił.
Aladyna na tej liście nie ma :(
Dzisiejsze przedstawienie...
Piękna sceneria i urocze sceny w sułtańskim pałacu... wyznam, że wydało mi się to właściwym klimatem dla emeryta.
Muzyka - trochę za bardzo natarczywa i jednostajna.
Taniec - brak efektownych solówek i duetów, ale całość miła dla oka.
Nasz wnuk - nie miał wielkiego pola do popisu, ale i tak zdobył ogromne brawa jako animator czarodziejskiego dywanu.
P.S.
Ilustracja muzyczna - video znalezione na internecie.
Barry Balmages - Where the river flows - KLIK.
Chris Thomas - A little Mischief Music - KLIK.
Eine kleine Bachmusic - KLIK.- to video wygląda jakby je zrobili niesforni widzowie na naszym koncercie.
Alladin - znalezione w sieci - KLIK.
Ale masz fajnie z tymi wnukami, ciągle jakieś występy!
ReplyDeleteDzięki temu masz bogate życie kulturalne:-)
Telefony w kinie także przeszkadzają, że tez niektórzy nie mogą jednego seansu bez telefonu wytrzymać!
Właśnie. Dobra uwaga. Telefony komórkowe. Są tak wszechobecne, że ludzie traktują je chyba jak własną część ciała. Gdy za jakieś tysiąc lat nas odkopią, to ówcześni archeolodzy nadadzą nam pewnie nazwę - człowiek z telefonem. Homo telelefonicus? Albo smartfonicus:-)
ReplyDelete