Wednesday, November 11, 2020

Dzień Pamięci dalszej i bliższej

 Australia -

Remembrance Day...


Już o świcie, na budynku opery w Sydney, zakwitły maki.

Dwa słowa wyjaśnienia - to są maki pól Flandrii, upamiętnione w wierszu In Flanders Fields napisanym przez kanadyjskiego kombatanta, Johna McCrae - KLIK.

I Wojna Światowa to wydarzenie historyczne chyba najlepiej utrwalone w Australii.
Gdy wybuchła, Australia miała 14 lat, wiadomo jakie się w tym wieku miewa pomysły.
Australia przyjęła wiadomość o wybuchu wojny z entuzjazmem i pospieszyła z konkretną pomocą.
Ilość ochotników przekraczała możliwości punktów rekrutacji.
Rząd rozważał wprowadzenie obowiązku służby wojskowej, ta propozycja została odrzucona, Australiczycy chcieli osobiście o tym decydować.
W rezultacie do armii zgłosiło się ponad 400,000 mężczyzn na 2,5 miliona obywateli płci męskiej.
Ponad 330 tysięcy walczyło za oceanem.

Skąd ten entuzjazm?
Być może Australia czuła się jak dziecko oddane przez rodziców do sierocińca. Czekała na okazję pokazania Anglii co naprawdę jest warta.
Anglia dała im wielką szansę - wysłała na najtrudniesze, często bezsensowne, pola walki.
Straty - 60,000 zabitych, 137,000 rannych.
Oficjalny koszt 188 mln funtów. 
Trudne do zmierzenia są straty wynikjące z kilkuletniego zmniejszenia siły roboczej o połowę.

Szacunek dla tej tradycji trwa nadal, ale nie jest to dzień wolny od pracy.

Nie znalazłem żadnych informacji o obchodach Święta Niepodległości przez organizacje polonijne.

A na naszym podwórku -

Jak zawsze w tym okresie sypnęły się morwy z drzewa za rogiem.

Już kilka tygodni temu zapowiadał się niezwykły urodzaj...


a teraz sypnęło...



Jestem chyba jedyną osobą, która to docenia, raz na tydzień wspiera mnie nasz wnuk.
Zbieramy głównie z trawnika, z chodnika tylko te które się błyszczą. Trafiają się kwaśne, ale większość jest pyszna.

Natomiast pod naszym domem --



9 comments:

  1. Wiem z historii jak czynny i ogromny wklad wniesli zolnierze australijscy zasluzajac sobie opinie bardzo meznych. Zawsze mialam dla nich wielki szacunek.
    Piekna ta roza. Kolo siebie nie widuje morw ale znam z Polski.
    U mnie ciepla pogoda wiec roze, a takze azalie, jeszcze kwitna.
    Dzisiaj wylatuje na ten "corkowy" slub a Tobie i rodzinie zycze zdrowia.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Żołnierze australijscy walczyli najpierw tam gdzie wysłali ich Anglicy, na przykład w wojnie burskiej. W I wojnie sami oddali sie pod dowództwo Anglików. Podobnie było w II Wojnie.
      A potem - uczestniczą w kazdej wojnie w której uczestniczy USA.
      Wszystkie na terenie odległych krajów, które nam nic złego nie zrobiły. Smutne.
      Morwy to rzadkość, nie widziałem ich w sklepie. Prawdopodobnie sa zbyt delikatne do transportu i magazynowania.
      Życzę fantastycznego ślubu.

      Delete
  2. losy Polaków w armiach zaborczych, tragiczne. Pamiętać należy, co nam Polakom dało odzyskanie wolności,choćby pod tym względem. Kanadyjczycy, czy Australijczycy mieli wybór, nie musieli walczyć przeciwko sobie (ani przeciwko Anglikom). Anglicy rozegrali po mistrzowsku te dwa młode państwa w dostarczeniu żołnierzy.... . To był idealny "moment historyczny", żeby poczuć swoją świadomość narodową. Chwała Bohaterom.
    W Polsce patrioci dziś świętują, jako kawaleria zmotoryzowana plus rowerzyści. W Witanowie kuń i bryczka w gotowości.Pozdrawiam świątecznie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak, walka w armii zaborczej to wujątkowa złośliwość losu.
      Nie wiem czy zachowały się jakieś relacje, wspomnienia, pamiętniki pokazujace los Polaków z tej perspektywy.
      Natomiast zmotoryzowane parady... nie czuję do nich przekonania. Również nie czuje sympatii do takich gdzie maszeruje wojsko. Kuń i bryczka - TAK JEST!
      Pozdrawiam.

      Delete
  3. Nie potrafię się zachwycać tym entuzjazmem do wojaczki. Właśnie zacząłem lekturę „Odciętej ręki” Blaise Cendrarsa, książkę o charakterze pacyfistycznym, piętnującej bezsens wojny (tu tej pierwszej światowej).

    Kurcze, zazdroszczę Ci wiosny ;) Nie mógłbyś odrobinę podesłać?

    ReplyDelete
    Replies
    1. I Wojna... chyba najbardziej nonsensowna.
      Wyznam, że dotąd najbardziej sensowne wydaje mi się tłumaczenie komunistów - imperializm w pogoni za zyskiem wytwarza napięcia, które od czasu, do czasu muszą się rozładować w formie wybuchu. Powodem samego wybuchu może być byle pretekst.
      Entuzjazm Australijczyków wytłumaczyłem chyba dobrze.
      Wiosna - u nas tylko w przelocie, już kilka razy ugryzły nas upały - te chętnie bym gdzieś wysłał.

      Delete
  4. Mamy za dzuzo konfliktow na swiecie, mysle tez o tych lokalnych. W imie czego ci mlodzi ludzie zaciagaja sie do armii i ida walczyc przeciwko sobie zamiast razem grac w pilke, pic piwo i sluchac podobnej muzyki?
    Nie zrozumiem chyba nigdy. I nawet nie chce zrozumiec.

    Roze masz boskie. Mam takie dwie- moj ulubiony kolor. Z moimi jest jednak tak, ze kiedy zakwitaja i rozkladaja paki wtedy sa herbaciane, ale wraz z przekwitaniem staja sie coraz bledsze. Dochodza do bezu i w koncu bieleja.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sensu polityki nawet nie próbuję pojąć.
      Armia, głównie zawodowa. W tej sytuacji jest to jakaś potrzeba... nie wiem czego. Przecież ci ludzie wiedzą, że mogą być wysłani z niezrozumiałych powodów w obce strony z rozkazem - zabijaj, albo ciebie zabiją.
      W jakiejś mierze podobnie jest ze słuzbą w policji. Idea jest w porządku - zapewniac ludziom bezpieczeństwo. Ale praktyka - trzeba czasem bić, psikac gazem, strzelać (gumowymi pociskami). Z drugiej strony - wyzywają, rzucają cegłami, kopią, plują. Taka praca wymaga specjalnych kwalifikacji psychicznych.
      Róże - to wyłączna zasługa mojej żony, która rozmawia z roślinami a pewnie stosuje i bardziej konkretne metody żeby je zachęcić do kwitnięcia.

      Delete
  5. predyspozycje...
    szczerze? kwiaty w lufach karabinów prowokują do agresji. Można przyjąć postawę uległą i protestantów witać na klęczkach. Wyglądało to groteskowo, uzbrojony po zęby policjant klęczy (Ameryka, Ameryka) przed wrzeszczącym tłumem.Tymczasem u mnie na parapecie kwitnie adwenciak, a chryzantemy na wiejskim cmentarzu wzbudzają nostalgię.
    Jasio z Witanowa

    ReplyDelete