Thursday, June 16, 2022

Mylący wygląd

 Kilka dni temu, podczas wizyty w supermarkecie, przechodziłem koło działu z alkoholami i aż podskoczyłem...


Jeśli wyglądasz jakbyś miał poniżej 25 lat, przygotuj się na sprawdzenie twojego dokumentu tożsamości.
Co? Nasze prawie 18-letnie wnuczęta nie będą mogły za kilka miesięcy kupić dziadkowi koniaku?

Wzburzony wszedłem do środka aby wyjaśnić sprawę.
Kasjer uspokoił mnie - alkohol można kupować legalnie od 18. roku życia, przepisy się nie zmieniły, ale... coraz więcej nastolatków wygląda jakby mieli o wiele lat więcej.

Odetchnąłem.
A więc to po prostu tylko wielki postęp w dziedzinie odżywiania, kosmetyki i wolności wypowiedzi w mediach społecznościowych.

- A na ile lat ja wyglądam? - spytałem kasjera.
Przyjrzał mi się uważnie - 26 - odpowiedział.
Iście Salomonowa mądrość i elegancja.

17 comments:

  1. To chyba jakiś znak czasów. Kiedyś było, że alkohol "off limits" dla osób poniżej 18-stki. Teraz w Stanach mając 15 lat można już zrobić prawo jazdy, a dziewczyna od 16-tych urodzin już nie jest uważana za typową nastolatkę, lecz za dorosłą pannę. Czy tylko mnie się wydaje, że świat i czas zbyt szybko pędzą?? W każdym razie o brak koniaku się dziadek martwić nie musi ;)

    Witam Cię serdecznie, Lechu! Jakiś czas temu wpadłeś do mnie na Polankę, więc najwyższa pora się odwdzięczyć :) Zapraszam tutaj: https://zyciecelta.wordpress.com/2022/06/16/wyspiarskie-i-nie-tylko-perelki-czesc-2/ Mam niespodziankę, między innymi dla Ciebie :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Świat, czas zbyt szybko pędzą.
      Mnie czas już tak dawno temu przegonił, że już chyba straciłem z nim łączność.
      Bardzo mi miło, że wspomniałeś o mnie na swoim blogu, chyba nawet statystyki oglądałnosci mi podskoczyły.
      Dziękuję i pozdrawiam.

      Delete
  2. Obslugujacy rzeczywiscie bardzo dyplomatycznie wybrnal z odpowiedzia :) U nas czasem obslugujacy maja mniej lat niz przepisy okreslaja i wtedy chcac pobrac zaplate za np koszyczek piwa ktorego nie moga nawet dotknac, musza wolac do pomocy menadzera. Smieszne ale zgodne z przepisami.
    To o czym piszesz, dorosly wyglad mlodych osob, tyczy glownie dziewczat, przynajmniej w USA. Ciezko ich wiek scisle odczytac bo praktycznie od dziecinstwa uzywaja makijazu , maja przyklejone paznokcie i ubiory stosowne dla dojrzalszych.
    W szkolach jest dozwolonym ubierac sie dobrowolnie, chyba ze uczeszczaja do prywatnych gdzie obowiazuje kod ubioru.
    Celtowi objasniam ze mlodziencze prawo jazdy mozna otrzymac w wieku 14 lat, tyle ze do 16tego roku zycia mlody kierowca moze prowadzic jedynie w towarzystwie doroslej osoby.
    I oczywiscie granica wieku od kiedy moga kupowac i spozywac alkohol to kiepski zart bo istnieje mnostwo drog by ten nakaz omijac i tak robia. Poza tym u nas plaga sa narkotyki, poczynajac od marihuany ktora wydaje sie byc nieodzownym dodatkiem szpanu bez ktorego czuliby sie niekompletnymi .
    Nic dziwnego ze dorosly wyglad dziewczyny niejednego wpedzil w wielki klopot dajac mu do myslenia ze ma do czynienia z dorosla.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Małoletnia obsługa w dziale z alkoholami - to dobre.
      U nas chyba tego nie ma.
      Całkowicie zgadzam się z Twoimi uwagami na temat powodów "starzenia się" młodzieży.

      Delete
    2. Pisze o zwyklym markecie gdzie to kupuje sie wszystko - nie o sklepie czy dziale scisle alkoholowym. One nie maja osobnej kasy wiec ci kupujacy piwo czy wino klada na tasme wszystko razem, mydlo, powidlo i alkohol - i wtedy taki mlody nie moze dotknac produktu alkoholowego
      W sklepach scisle alkoholowych nie zatrudnia sie nieletnich.
      Wyjasniam bo nie chce bys nabral mylnego pojecia jak to u nas wyglada.

      Delete
  3. Brawa dla kasjera ;-)
    Kiedyś byłam świadkiem legitymowania przy kasie panienki kupującej piwo. Panienka trochę narzekała, a ja jej na to, że powinna się cieszyć, bo młodo wygląda:-)
    jotka

    ReplyDelete
  4. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
    Replies
    1. This comment has been removed by the author.

      Delete
  5. jeszcze raz, bo trzy grube, znaczące literówki to już spora przesada:
    nigdy nie widziałem, żeby ktoś stroił fochy podczas legitymowania przy zakupie, ale intencje autora tablicy rozumiem, co szkodzi się zabezpieczyć...
    za to prawo /przynajmniej polskie/ jest dziwne, by nie powiedzieć idiotyczne:
    za sprzedaż nieletniemu alkoholu /jakby nie było NARKOTYKU, jego legalność nie ma tu znaczenia/ nic sprzedawcy nie grozi, takie sprawy zwykle są umarzane ze względu na tzw. "małą szkodliwość społeczną"... ale za sprzedaż nawet dorosłemu marihuany /którą nazywanie "narkotykiem" jest grubą przesadą/ idzie się siedzieć bezdyskusyjnie...
    p.jzns :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Myślę, że jednak legalność sprzedaży ma znaczenie.
      Zgadzam się, że alkohol można zaliczyć do narkotyków, ale z powodów, nazwijmy je - historycznych, wolno go sprzedawać w licencjonowanych punktach.
      Natomiast narkotyków nie wolno - dura lex sed lex, i to chyba wyczerpuje prawną stronę sprawy.

      Delete
    2. stronę prawną wyczerpuje, ale metaprawna pozostaje otwarta, bo prawo nie bierze się z kosmosu, a człowiek od tego ma rozum (między innymi), aby błędne regulacje prawne zmieniać...
      ...
      legalność alkoholu w tym sensie nie ma znaczenia, że nie ma wpływu na jego chemiczno - biologiczne właściwości, działa on tak samo, czy w Polsce, Australii. czy w np. w Arabii Saudyjskiej...

      Delete
    3. Skład chemiczny alkoholu a legalność...
      Święta prawda a jednak - w okolicach, w których rosną winorośla, wino było regularnym elementem odżywiania zanim jeszcze wymyślono sztukę pisania nie mówiąc o prawie.
      W innych okolicach podobnie było z tytoniem, opium i wieloma innymi naturalnymi używkami.
      W jakimś okresie rozwoju stwierdzono, że nadużywanie niektórych substancji powoduje kłopoty społeczne i uruchomiono mechanizmy prawne.
      Niektóre mogą być błędne częściej jednak po prostu się dezaktualizują. Czy tak jest w przypadku alkoholu?

      Delete
    4. prawo dotyczące alkoholu w krajach kultury "zachodniej" /do których można zaliczyć także Australię/, pomijając detaliczne różnice, wydaje się być dość zbalansowane... jednak prawo dotyczące innych narkotyków /np. opium, koka/ oraz używek /np. marihuana/ jest ustawione pod interesy producentów i sprzedawców wybranego narkotyku, jakim jest alkohol... do tego prawa dorabia się ideologie, fabrykuje "fakty naukowe", także medialnie funkcjonuje dziwny, sztuczny podział "alkohol i narkotyki"... to tak w dużym skrócie...
      zaś co to są "kłopoty społeczne"?... czyż nie trafniejsze jest określenie "kłopoty pewnej grupy ludzi w sterowaniu innymi ludźmi"? :)

      Delete
    5. Kłopoty społeczne - gdy ktoś zakłóca ustalony porządek. W społecznościach pierwotnym wystarczająca była dezaprobata plemienia. Gdy ludzie zamieszkali w większych skupiskach sprawa zaczęła się komplikować.
      Według mnie jest ogromna różnica między napojem alkoholowym , który w danej społeczności spożywany był od tysięcy lat a narkotykami sprowadzanymi z innych krajów lub produkowanymi w fabrykach.

      Delete
    6. wszystkie narkotyki jakoś się różnią wzajemnie od siebie, więc logiczne jest, że ten narkotyk różni się jakoś od innych... nie tylko alkohol był i jest spożywany od tysięcy lat, istnieją jeszcze inne, naturalnego pochodzenia, stosowane od dawien dawna, ale faktem jest, że obecnie istnieje też dużo nowych, syntetycznych... natomiast w wielu rankingach szkodliwości /przy nieumiejętnym i nieodpowiedzialnym stosowaniu/ alkohol plasuje się dość wysoko wśród innych narkotyków...

      Delete
  6. Sięgając pamięcią, to od kiedy skończyłem 15 lat nigdy nie miałem problemu z zakupem, lub nabyciem alkoholu. Rodzice kolegów na dzielnicy prowadzili meliny, a w prywatnej budce z piwem, winem i makagigami(po złociszu) sprzedawała mama mojej koleżanki z klasy. Pamiętam do dziś wino marki "Młdzieżowe" i 'Węgierka" -dla młodzieży 16-letniej. Wino marki "Wino" było "tylko" dla dorosłych. Raz na imieninach(8 klasa) trafił się nawet jakiś napój ze sklepu o minimalnej zawartości alkoholu i o dziwo ten fakt zapamiętałem, a śmiechu było co nie miara.
    szczepan

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja smak wina poznałem chyba dopiero gdy zlikwidowali religię w szkołach państwowych. Chodziliśmy wieczorem na religie w przykościelnej sali a po lekcji składaliśmy się na butelkę wina, którą wypijaliśmy w parku. Nie pamiętam kto kupował, ale nie było z tym problemu.

      Delete