Wednesday, June 8, 2022

Marsz, którego nie zrobiłem

 W przedostatnią niedzielę, jak zawsze, australijskie MS Society (Stowarzyszenie Stwardnienia Rozsianego - Multiple Sclerosis) zorganizowało MS Walk, marsz na cel dobroczynny - wsparcie dla osób cierpiących na to schorzenie.


Biorę w nim udział od 12 lat, przez ostatnie 5 lat donosiłem o tym na tym blogu - TU.

Minęło 10 dni i co?

W marszu nie uczestniczyłem, nie czułem się na siłach :(
Rozważałem opcję ulgową - umówię sie na spacer w Ogrodzie Botanicznym z moją regularną partnerką we wcześniejszych marszach.
Wyznam, że istotnym aspektem jest zbiórka pieniędzy.
2 osoby, które regularnie i szczodrze wspierały moje wcześniejsze marsze, zmarły ostatniego roku.
Nie miałem śmiałości promować mojej akcji na forach internetowych gdyż wiem, że wielu moich znajomych włącza się do pomocy dla Ukrainy.
Pozostała mi wspomniana wcześniej partnerka - prywatnie - znajoma z tras narciarskich a do tego Niemka urodzona w Sorau - znaczy w Żarach koło Żagania.
Jednak uznałem, że nawet spacer po ogrodzie w mojej obecnej formie i przy obecnej pogodzie to za dużo.

Przez kilka dni zastanawiałem się czy mogę jeszcze coś zrobić w tej sprawie i wtedy nawinęła się okazja - obrabować bank!

Mam już w tym pewne doświadczenie, patrz TUTAJ.
Teraz sytuacja była bardzo podobna...
Mamy w banku niewielki depozyt terminowy.
To właściwie żart, kilkanaście dolarów dochodu rocznie, ale jednak jest w tym potencjał.
Kilka dni przed osiągnięciem przez rachunek daty dojrzałości, dostaliśmy z banku powiadomienie żeby sprawdzić dostępne opcje i wybrać tę, która nam odpowiada. Jeśli tego nie zrobimy depozyt zostanie automatycznie przedłużony na istniejących warunkach.
Kliknąłem i dostałem informację żeby spróbować bliżej daty dojrzałości (maturity date), przepraszam, ale nie znam polskiej terminologii.
Kliknąłem jeszcze raz, w przeddzień tej daty - to samo.
Następnego dnia dostaliśmy powiadomienie, że rachunek został automatycznie przedłużony.
Tym razem jednak, gdy kliknąłem w link do sprawdzenia dostępnych opcji, dostałem informację, że tego rachunku nie można modyfikować na internecie, trzeba odwiedzić osobiście bank.

Odwiedziłem.
Pani w okienku była mocno zdezorientowana, zaproponowała rozmowę ze specjalistą, ale zrezygnowałem, poczułem się już na solidnym gruncie.

W domu natychmiast napisałem skargę, poparłem ją licznymi zdjęciami ekranu laptopa, wyliczyłem doznane straty czasu i upokorzenia i zaproponowałem ugodę - przeprosiny przez email i dotacja A$100 na cel dobroczynny mojego wyboru.
Trochę to potrwało, stąd to wspomnian na wstępie opóźnienie, ale w poniedziałek sprawa została zakończona. 
Bank powiadomił mnie, że nie wolno mu robić dotacji więc już wpłacił pieniądze na nasze konto.

Czym prędzej wpłaciłem dotację, dodałem kilka dolarów od siebie.
Teraz wygląda to tak...


Do banku wysłałem dowód wpłaty...

Wszystkie zainteresowane strony są chyba zadowolone.

7 comments:

  1. Gratulacje, znalazłeś idealne rozwiązanie, a swoją drogą, takie traktowanie klienta bywa denerwujące...

    ReplyDelete
    Replies
    1. To już chyba czwarty przypadek gdy duże instytucje pogubiły się w prostych sprawach i dałem im szansę naprawić błąd przez dotacje na dobry cel.
      We wszystkich przypadkach nie spowodowało to istotnego kłopotu a raczej dostarczyło zabawy, ale oczywiście można mieć obawy, że gdy zdarzy się poważniejsza awaria to klient pozostanie na lodzie.

      Delete
  2. Zalatwiles sprawe iscie po salonomowemu.
    My trzymamy pieniadze na jednym koncie wiec wszystko jasne i proste. Pewnie inni, cii ktorzy maja kilka roznych, ktorzy inwestuja, z pewnoscia przechodza przez klopoty, nie mowiac ze te konta i cala pokichana ekonomie, musi sie kontrolowac i przesuwac albo co. Kogo stac zatrudnia instytucje menadzerska i ma doradcow - nam doradza rozsadek.
    Ogolnie nie mamy problemow z naszym bankiem ale pewnie dzieki temu ze co moga naknocic z jednym kontem?
    Nigdy nie bralam udzialu w zadnym marszu, czesciowo z lenistwa, czesciowo dlatego ze nie ufam organizacjom charytatywnym. Jesli chce pomoc to staram sie robic to w sposob rzeczowy - liczac ze ubrania, buty itd naprawde trafia do kogos w odmiennosci do pieniedzy z ktorymi nigdy nie wiadomo gdzie ida. Moze w Australii tak nie jest ale u mnie wciaz sie slyszy o przekretach.

    ReplyDelete
    Replies
    1. My też mamy tylko jeden rachunek bankowy, ale w ramach tego rachunku możemy dysponować pieniędzmi na różne sposoby.
      Depozyt na określony termin, to nie wiąże się z żadnym ryzykiem, chyba że bank zbankrutuje, tak że doradca finansowy nie ma tu nic do roboty.
      Jeśli zaś chodzi o marsze i biegi jest to pozostałość z lat gdy aktywnie uprawiałem sporty i było miło gdy przy okazji mogłem wspomóc jakąś dobrą inicjatywę.
      Jeśłi chodzi o przekręty przy inicjatywach charytatywnych to jedyne przypadki o których słyszałem w Australii, to fundacje zakładane przez słynnych sportowców, głównie krykiecistów, które przeznaczały większość zebranych pieniędzy na inicjatywy, na których ten sportowiec sporo korzystał.
      Sprawa nie jest taka oczywista, głośny był przypadek bardzo silnej organizacji charytatywnej, okazało się, że około 80% przychodów idzie na pokrycie kosztów ich działalności.
      Ich tłumaczenie - my angażujemy do współpracy wyjątkowo wpływowe osoby - głowy państw, słynne gwiazdy - musimy pokryć koszty ich transportu i pobytu w krajach 3. świata. Dzięki temu dostajemy miliony, które przekazujemy na pomoc dla tych krajów.
      Nikt nie daje im takiej pomocy jak my.

      Delete
  3. To wszystko wirtualna kasa...
    Inny świat.
    Osobiście trzymam gotówkę w przysłowiowej garści lub szufladzie-jedna i druga jest drobnych rozmiarów. Może dlatego nie śledzę żadnych podwyżek, nie mam jakiś aplikacji i nie zwracam uwagi na promocje. Wiem natomiast, co to jest lichwa i omijam banki szerokim łukiem... Słowem-jedyną operacją jest, jak najszybsza wypłata kasy z konta.
    Przerwałem marsze (i marszobiegi) ze względu na spadek wytrzymałościowy organizmu- to już 2 lata, niestety. Od poczatku powstania Marszu Niepodległości brałem czynny w nim udział z biało-czerwoną.... Obecnie jestem "wyznawcą" innej daty uzyskania niepodległości Polski i problem zniknął. Pozdrawiam.
    szczepan

    ReplyDelete
  4. Zgadzam się, że bank to wirtualna kasa, ale jednak przechowywanie całej gotówki w szufladzie niezbyt mnie przekonuje.
    Gratuluję wspomnień z Marszu Niepodległości.
    Pozdrawiam.

    ReplyDelete
  5. Super dygresje!
    Moją szufladę tym sposobem zmniejszam do średniej wielkości szkatułki..., doprawdy sam nie wiem, dlaczego tak bardzo mnie ten stan rzeczy rozbawił. Pewnie z czasem wystarczy zwykłe pudełko na buty o rozmiarze 21?
    Głównym motywem udziału w Marszach były emocje. Wyższe uczucia we własnym indywidualnym pojęciu wartości.
    Od dwóch lat wystarcza mi zdjęcie pod "pomnikiem" Pinokia, a co do planów artystycznych, to wciąż zbierane są materiały na kolaż...
    szczepan

    ReplyDelete