Właśnie skończyłem lekturę książki Olgi Tokarczuk - Empuzjon.
W ostatnich miesiącach media poświęciły sporo uwagi Oldze Tokarczuk więc i ja wtrącę swoje trzy grosze.
Dla kogo ta książka?
Autorka zastrzega się, że nie chce żeby jej księgi trafiły pod strzechy, że to nie jest literatura dla idiotów, że..., że...
Wyznam, że przecierałem oczy ze zdumienia - dla kogo te wyjaśnienia?
Wiele lat temu czytałem zbiór esejów Umberto Eco - Trzecie zapiski na pudełku zapałek - a tam uwagę na temat encyklopedii wspólnej wiedzy.
Co to za encyklopedia?
Gdy dwie osoby prowadzą ze sobą rozmowę to cały czas posługują się właśnie taką, wirtualną, encyklopedią.
W momencie gdy jeden z rozmówców wykracza poza nią, rozmowa traci sens.
Dopiero w Australii zdałem sobie sprawę, że prawdopodobnie 98% mieszkańców naszej planety nie zna żadnego faktu z historii Polski.
I nie są to żadni idioci, po prostu, nie znają i nie przeszkadza im to w pełnowartościowej egzystencji.
Czasami zresztą prowadzi to do zastanawiających niespodzianek.
Podczas jednej z wycieczek do odległych zakątków Australii, w kościele-katakumbie - KLIK - w stolicy opali - Coober Pedy - znalazłem wspomnienie z prób ewangelizacji Aborygenów.
Gdy anglikański misjonarz opowiedział im scenę kuszenia Adama i Ewy przez węża, Aborygeni kręcili z niedowierzaniem głowami:
- Co za głupia historia. Przecież każdy rozsądny człowiek wyrzuciłby jabłko i zjadłby węża.
Pomyśleć, że gdyby Bóg miał lepszy kontakt z australijskimi Aborygenami, to...
Ufff, jak widać z powyższego, nie bardzo się palę do rozważań na temat Empuzjonu.
Wcale się nie palę.
Wyznam, że książka zupełnie mnie nie zainteresowała.
Dla mnie była to nieciekawa historia z bardzo zaskakującym zakończeniem.
Pomyślałem sobie, że autorka, wiedząc przecież co się święci, mogła utkać swoją opowieść całkiem inaczej.
Ale mogłem o tym pomyśleć dopiero 4 strony przed końcem książki.
Pomyślałem to co w tytule.
Olga Tokarczuk opublikowała zbiór esejów pod tytułem Czuły narrator, właśnie tego w Empuzjonie mi zabrakło.
Kto jest narratorem w tej książce?
Sprawdzam pierwsze zdania:
... ujrzymy płyty peronu, kwadraty poprzerastane źdźbłami wątłych roślinek – przestrzeń, która za wszelką cenę chce utrzymać porządek i symetrię.
Za chwilę pojawia się na nich lewy but, brązowy, skórzany, nie pierwszej nowości, i zaraz dołącza do niego drugi, prawy; ten wydaje się jeszcze bardziej sfatygowany – czubek ma nieco starty, lico w kilku małych miejscach odkrywa jaśniejsze plamki. Buty stoją przez moment niezdecydowane...
A więc widok z powierzchni ziemi
W książce wspomniane są kilkukrotnie niewidoczne istoty obserwujące zachowania głównego bohatera przez szpary w podłodze.
Zapewne narratorem są więc Empuzy - KLIK.
To sugeruje tytuł i kilka wzmianek w książce.
No cóż, to zdecydowanie nie są czułe narratorki.
Wyznam, że znalazłem w książce kilka ciekawych spostrzeżeń i sympatycznych opisów, ale niezbyt pasowały one do całości.
Zdecydowanie za mało żeby książka pozostała w mojej pamięci.
Bardzo naukowa recenzja TUTAJ.
Jakoś mnie szczególnie nie dziwi odbiór książki. Nie wiem, może jestem uprzedzony otoczką, jaką tworzy wokół siebie ostatnio pisarka - choć zawsze starałem się, aby te kwestie nie wpływały zbytnio... A może to po prostu twórczość przereklamowana i nadmuchana nagrodami, noblami...
ReplyDeleteNawet te odniesienia do historii w jej książka wydają mi się po namyśle powierzchowne.
Szum wokół pisarki...
DeleteTak generalnie, to chyba dobrze. Na pewno lepiej niż szum wokół jakiejś celebryty/celebrytki typu J.Lopez czy K.Kardashian.
Według mnie O.T. potrafi pisać w sposób niesamowity, niestety ja , na dłuższą metę tego nie wytrzymuję.
Jeszcze nie czytałam, ale co do sensu rozmowy masz rację.
ReplyDeleteMam znajomego, który czyta różne rzeczy i uwielbia imponować nabytą ostatnio wiedzą, ma taki irytujący sposób bycia, że czujesz się przy nim jak ignorant, niedouczony dzieciak, któremu trzeba wszystko wytłumaczyć. Nie jest już taki dobry i pewny siebie, gdy zaprosisz go do rozmowy w "swojej" dziedzinie...
jotka
z takimi ludźmi to trzeba ustalić temat do rozmowy na planowanym spotkaniu, aby się przygotować :)
DeleteOsoby, które lubią jakoś pomniejszyć dyskutantów.
DeleteTo już cecha charakteru, to wykracza poza wszystkie encyklopedie.
Przyznam że mnie zaskoczyłeś Lechu...
ReplyDeleteAle nie będę polemizować.
Uważam Panią Olgę Tokarczuk za jednostkę wybitna... za geniusza. A geniuszy nie jest łatwo zrozumieć....
Jak wiesz i ja czytałam Empuzjon....ale jako zwykły człowiek nie czuję się jeszcze na siłach zrecenzować tę książkę....
Stokrotko, ja też nie potrafię się zebrać żeby w sposób przejrzysty napisać recenzję. Jednak moja generalna opinia jest negatywna.
DeleteChętnie wymienię z Tobą swoje przemyślenia gdy będziesz gotowa na taką wymianę pogladów.
Pozdrawiam.
Nie czytalam a nawet nie mam w planie przeczytac wiec nie moge skomentowac. Wiem tylko ze niejednokrotnie decyzje o nagrodzie Nobla dla "artystow" czy pisarzy bardzo mnie dziwily i kompletnie nie zachecaly do zapoznania sie z nimi. Istnieje masa Klubow Ksiazki z ktorych najpopularniejszym jest Ophra's - nie rozumiem dlaczego akurat ona by miala kierowac tym co czytam? - i przekonalam sie ze ich tematyka decyduje nurt spoleczny albo poprawno-polityczny a ja akurat to mam w nosie, czytam co JA lubie a nie to co modne. Zupelnie jakby mi wmawiano wyzszosc Picassa nad Starymi Mistrzami.
ReplyDeleteChyba nie nadaje sie do wspolczesnego swiata i stadnego zycia.......
Natomiast podoba mi sie Twoja wzmianka o ogolnej nieznajomosci faktow o Polsce - to ze wiekszosc nie zna wcale nie swiadczy o ich braku inteligencji.
Literacka nagroda Nobla...
DeleteRynek książek, jak każdy rynek w obecnym świecie, jest zapchany nadmiarem towarów. Za tym idzie nadmiar klubów i nagród. Nagroda Nobla ma akurat bardzo długą tradycję i to robi wrażenie. Z drugiej strony, z tego samego powodu, jest pod wpływem wielu politycznych nacisków.
Tak konkretnie, to pamiętam więcej nazwisk przedwojennych niż powojennych laureatów.
Oczywiscie, trudno żebym nie zwracał uwagi na Polaków.
Jeśli chodzi o O. Tokarczuk, to poznałem jej książki grubo przez przyznaniem jej Nobla i mam duzy szacunek dla jej talentu więc nic dziwnego, że zainteresowała mnie jej ostatnia książka.
Fajna historyjka z Aborygenami!
ReplyDeletePrawdę mówiąc, bardziej zaciekawiła mnie historia z Aborygenami i jabłkiem, niż cała twórczość pani Noblistki. W pierwszym przypadku pytanie-czy Aborygeni znali owoc jabłoni? W odpowiedzi ukazali swoją mądrość "ludową"-konkret, żyjemy, aby przeżyć i przetrwać...
Jaką mądrość przekazuje pisarka nie odpowiem, bo mnie ani krztę nie interesuje.
Właśnie jabłka wraz z królikami i marchewką przywieźli pewnie odkrywcy kontynentu, jeśli nie zgniły, albo nie zostały pożarte.
szczepan
Zgadza się, jabłka do Australii przywieźli ci okropni kolonizatorzy więc nic dziwnego, że Aborygeni traktowali je podejrzliwie, co innego węże.
DeleteNiestety cała mądrość ludowa-konkretna całkowicie zamyka się w słowach - byle przeżyć i przetrwać, więc nie widzę tu miejsca na książki.
P.S. Własnie czytam książkę aborygeńskiej autorki i niestety moje wrażenie jest bardzo kiepskie. Chyba nie odważę się przedstawić go na szerszym forum.