Friday, August 12, 2022

Sałatka z pomidorami

 Motywem przewodnim poprzedniego wpisu były światowe pożary i wątpliwości czy zwykły obywatel może cos ugasić.

Uderz w stół a...
Wczoraj, właśnie szykowałem się do wyjazdu do wnucząt a tu coś zawyło w pralni.
Wskoczyłem do środka a tam uderzyła mnie fontanna gorącej wody.
Wyskoczyłem przed dom zakręcić dopływ wody do domu i zabraliśmy się z żoną za wycieranie ścian i podłogi.
Nie bardzo miałem czas na ocenę sytuacji więc od razu zadzwoniłem do firmy świadczącej usługi hydrauliczne.
A tam - pełna elegancja - pani, która odebrała telefon, odczytała mi jakieś oświadczenia na temat zasad działania firmy, gdy skończyła spytała czy przyjmuję je do wiadomości - przyjąłem (rozmowa była nagrywana).
- Hydraulika proszę! 
Znowu jakieś wyjaśnienia wreszcie pani potwierdziła, że zgłoszenie przyjęte i przekazane gdzie trzeba.
Po pobieżnej inspekcji doszedłem do wniosku, że wystarczy zamknąć dopływ gorącej wody do domu, zatem zimna woda jest, możemy gotować i korzystać z toalety.

W drogę do wnucząt.
Wnuczka miała regularną lekcję muzyki.
W drodze wspomniała, że rozpoczęła właśnie próby ze szkolną orkiestrą (skrzypce).
- A co gracie?
Gracie (zbieżność imienia z muzyką jest całkiem przypadkowa) podała tytuł jakiejś melodii.
- Zanuć mi proszę.
- Dziadzia, ale tam nie ma słów.
- Zanuć, la-la-la...
- Dziadzia, ale ja potrafię tylko zanucić nuty.
- ???
- O, tak - d-d-d-d g-g a-a-a-a.
W ten sposób odśpiewała mi pierwsze 3 linijki zapisu nutowego.

Zostawiłem ją na lekcji i skoczyłem do supermarketu Woolworths na szybkie zakupy.
Najpierw stoiska z warzywami - pomidory...
Obszedłem stoiska dwa razy i nie znalazłem. Spytałem pana z obsługi.
- Nie ma, nasz dostawca wstrzymał dostawy. Powinno się wyjaśnić w ciągu kilku dni.
Adios pomidory - zanuciłem.

Zadzwoniłem do domu - co z hydraulikiem?
Nic - nie dzwonili.
Zadzwoniłem do firmy. Potwierdzili, że mają moje zgłoszenie i pracują nad nim intensywnie.

Po powrocie do domu skontaktowałem się z kolegą, budowlańcem. Obiecał znaleźć jakiegoś lokalnego fachowca.
Zadzwoniłem więc do firmy (telefon czynny całą dobę) i skasowałem moje zamówienie.

Późny wieczór, szykujemy się do snu, niespodziewany telefon.
- Tu hydraulik, chciałem umówić się na jutro.
Wyjaśniłem, że zlecenie zostało skasowane.

7 rano, wydaje mi się, że słyszę stukanie do drzwi wejściowych.
Po chwili zostaje potwierdzone dzwonkiem.
Otwieram. Przede mną hydraulik gotowy do akcji.
Odsyłam go do...

Sprawdzam dokładniej miejsce przecieku, wygląda na to, że chyba pękła uszczelka w kranie. Niestety kran jest w takiej pozycji, że nie jestem w stanie go rozkręcić.
Wyjeżdżam na jakieś procedury medyczne a po drodze zaglądam na chiński warzywniak.
Pomidory mrugają do mnie zachęcająco.
Gdy wracam, okazuje się, że kolega-budowaniec nie mógł znaleźć łatwo dostępnego fachowca więc osobiście naprawił kran

W wieczornym dzienniku TV informacja o zabiegach dyplomatycznych  mających na celu poprawę relacji Australii z Chinami.
Wyjaśnię, że gdy wybuchła pandemia, Australia jako pierwsza oficjalnie oskarżyła Chiny o ukrywanie faktów i zażądała zorganizowanie komisji, która zbada sprawę na miejscu.
Od tego czasu relacje Australii z Chinami były coraz gorsze. Rezultatem były liczne sankcje ograniczające eksport naszych surowców do Chin.
Dwa dni temu ambasador Chin w Australii, na spotkaniu w klubie prasowym, wygłosił przemówienie w stylu - a możeby tak mniej gadać a więcej handlować? Wróćmy do dawnych dobrych czasów. 
Przy okazji przyjmijcie do wiadomości, że Chiny uważają Taiwan za część swojego terytorium i jakakolwiek dyskusja na ten temat to strata czasu - więcej TUTAJ.
Jeden z komentatorów TV zwraca uwagę, że rządowe wypowiedzi w ostatnich 3 latach miały mocne antychińskie akcenty, które mogły powodować rasowe uprzedzenia a przecież wśród nas mieszka ponad milion osób pochodzenia chińskiego. Nie chcemy ich chyba alienować.

Dzisiejsza sałatka z pomidorami miała wyjatkowo zróżnicowany smak.

16 comments:

  1. U nas z fachowcami podobnie, tym bardziej, gdy mieszkam w bloku, to część awarii muszę we własnym zakresie załatwić.
    Na szczęście mamy sąsiada hydraulika!
    Wnuczka nie do podrobienia, zaśpiewała jak prawdziwy muzyk!
    jotka

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak dobrze mieć sąsiada... była taka piosenka.
      Ja też mam szczęście z tym znajomym budowlańcem, to dość bliska znajomość a on jest wyjątkowo uczynny.

      Delete
  2. I u mnie z fachowcami jak u Jotki. Ostatnio (w grudniu) miałem przeboje z kominiarzem. Do dziś się nie pojawił.

    Ja nie cierpię pomidorów, więc relacje chińsko-australijskie mają dla mnie raczej charakter ciekawostki. A że Tajwan jest chiński, w Polsce o niczym innym nie trąbią (PiS woli Chińczyków niż Amerykanów, przynajmniej od czasu, gdy Trump poszedł w odstawkę).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Taiwan jest oficjalnie uznany przez 13 krajów, spośród nich potrafię zidentyfikować tylko Watykan.
      Pomyśleć, że jeszcze w 1971 r, Taiwan miał miejsce w ONZ a Chin tam nie było.

      Delete
  3. Nie mieszam polityki z konsumpcją, bo różnie to może być. Tak jak ogórków(kiszonych)z sałatką z pomidorami(pieprzem ziołowym i bez octu). Te warzywa mamy na swoim uroczysku, a na rynek jadę tylko z ciekawości ze wzglęgu na ceny i odwiedzić starych kumpli od pyfka.
    Do rzeki mam 500 m, woda ciepła, czysta(rezerwat), czasami brodzę niczym czapla-z "chińskich" przysmaków dawno zrezygnowałem-da się żyć!
    szczepan

    ReplyDelete
    Replies
    1. W tym blogu mieszam co tylko się da bo w innym przypadku nie miałbym o czym pisać.
      Własne warzywa, rzeka pod bokiem.
      Dla mnie to czysta fantazja.
      Chińskie przysmaki - na tym chińskim warzywniaku, 90% towarów to dla mnie czarna magia. Na opakowaniach napisy po chińsku, nie wiem czy te nazwy da się przetłumaczyć na angielski, zresztą nikt tego nie potrzebuje.

      Delete
  4. ponoć w Chinach można trafić do pudła, czy jakiegoś lao-gai za dowolne publiczne stwierdzenie zawierające sugestię, jakoby wyspa Formoza była zarządzana przez inne państwo, niż Chińska Republika Ludowa... nie jest też tajemnicą, że podobne stwierdzenie lub działanie na płaszczyźnie międzynarodowej wywoła gigantycznego focha ze strony zarządców Chin kontynentalnych...
    trochę to przypomina sytuację w Rosji, gdzie opinia publiczna "wie", że Federacja Rosyjska prowadzi jakąkolwiek wojnę, szczególnie na/w Ukrainie i każda sugestia, jakoby ją prowadziła to murowany bilet do kolonii karnej...
    za polski odpowiednik można by uznać artykuł 196 kodeksu karnego, aczkolwiek nawet po jego planowanym podrasowaniu nadal to jeszcze będzie lajt w porównaniu z tamtymi krajami, choć niekoniecznie: pewna znana artystka - piosenkarka za sugestię, jakoby autorzy pewnej również znanej książki pisali ją po kielichu wyłapała grzywnę do zapłacenia... sprawa ponoć wylądowała w Strasburgu, ale media jakoś nie kwapią się do informowania ludzi, jak to wszystko się skończyło i czy w ogóle skończyło...
    a tak w ogóle, to czy te pomidory pochodzą z miejscowych, australijskich upraw, chińskich, czy może (o zgrozo!) z tajwańskich?... a dokładniej, to nie tyle skąd pochodzą, tylko co jest napisane na skrzynkach, jaką informację dostaje klient na ten temat?...
    to dość ważna uwaga, bo jak dobrze wiemy, to co jest napisane (czy też oświadczone paszczą) niekoniecznie oznacza, że tak właśnie jest... czasem hydraulik powie, że naprawił kran, ale to wcale nie musi znaczyć, że kran już nie cieknie... ja tak kiedyś miałem z rurą, która była do niczego, a gdy zadzwoniłem z reklamacją do administracji domu, to pani była bardzo zdziwiona: "przecież był u państwa hydraulik, więc woda ciec nie może"... chciała ze mnie kłamczucha jakiegoś zrobić i była tak przekonywująca, iż bliski byłem uwierzenia, że ta cieknąca woda to tylko taka fata mrugana, czyli zwodzenie apteczne i tylko w uszach mi chlupie...
    p.jzns :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wydaje mi się, że w Chinach kwestia przynależności Taiwanu jest poza wszelką dyskusją.
      Artykuł 196 (obraza uczuć religijnych) nie wydaje mi się zbyt ostry. Trochę niejasne jest dla mnie określenie - przedmiot czci religijnej.
      Pomidory w chińskim warzywniaku były australijskie. Z powodu pandemii rozregulowały się niektóre łańcuchy dostaw, duże supermarkety nie są wystarczająco elastyczne przy składaniu zamówień.
      Z fachowcami mamy kłopoty od wielu lat, ceny ich usług bardzo wysokie, o jakości nie mogę nic powiedzieć bo korzystamy z nich bardzo rzadko.

      Delete
  5. Pewne bajki na temat Chin, wyjaśnia dr Michał Lubina z UJ w książce(dostępna!) "Niedźwiedź w cieniu Smoka. Rosja-Chiny". Pożytecznej lektury. W tym roku miał wyjechać na Tajwan wraz z rodziną. Spodziewam się kolejnych, wiarygodnych informacji z tego państwa...
    Przyznam, że pewne fakty(natury politycznej i kulturowej) opisane przez eksperta od spraw DW mogą zaskoczyć przeciętnego smakosza przepiórczych jaj i jaskółczych gniazd z cukrowanymi pijawkami. Addio pomidory-niezapomniany smak...
    szczepan

    ReplyDelete
  6. Obawiam się że w najbliższym czasie nie tylko sałatka ale i wszystko inne będzie miało "zróżnicowany smak".... A także wygląd i .... podtekst...
    Powodzenia!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mam nadzieję, że żywność w Polsce zachowa swój autentyczny charakter.
      Żywność w Australii.
      Ona już od ponad 100 lat produkowana jest na ogromnych plantacjach a główni odbiorcy dyktują warunki hodowli.
      Najbardziej oczywista sprawa to - owoce zrywane zbyt wcześnie - nie liczy się smak tylko żeby produkt przetrzymał transport na duże dystanse i magazynowanie,

      Delete
  7. Szklarnia 15 ha i zbiór pomidorów. Technologię pominę. Smak też, ale ludziska kupują owoce i warzywa ze straganów chodnikowych, a obok pomyka tysiące pojazdów z rurami wydechowymi...
    W Polsce jest ogromna "dystrybutornia" owocowo-warzywna pod Warszawą i tam walą po towar handlarze "obwoźni" praktycznie z całej turystycznej krainy...
    Prawo rynku.
    Pamiętam uśmiech Dziadka, kiedy na Wigilię dawał wnuczkom po klapsie(gruszka) ze swojego ogrodu w całkiem, całkiem zjadliwym stanie i zachowanym aromacie!
    W kwietniu zapłaciłem za "wizytę" hydraulików-podłączenie pralki, grzejnika i wymiana sprzętu w wc- fachowy, błyskawiczny montaż i rachunek płacony z telemarkiem, sprawa była "nie cierpiąca...".
    Amerykanie płyną do Cieśniny Tajwańskiej, bo jak twierdzi ich dowódca jest to zgodne z prawem międzynarodowym. Będzie demonstracja sił. Oby na tych manewrach się skończyło, Amerykanie swoje plany wojenne rozwiązują na obcych terytoriach i przy udziale sojuszników-tym razem może być inaczej-peryskop w peryskop, bez udziału ludności cywilnej.
    Dziś koktajl polityczno-kulinarny przed spacerkiem po śniadaniu...
    pozdrawia
    szczepan

    ReplyDelete
    Replies
    1. Owoce z własnego ogrodu.
      Temat nieco mi obcy.
      Kiedyś byłem na wakacjach pod opieką właścicieli letniska i dużego sadu czeresniowego. Powiedzieli mi, że mogę zrywać sobie te czeresnie ie tylko zechcę. Kłopot w tym, że na tym letnisku przebywało kilku moich kolegów i dostałem dodatkową instrukcję - mogę zrywać tylko prosto z gałęzi do ust, nie wolno mi z nikim się dzielić tymi czereśniami.
      Towarzystwo kolegów było dla mnie cenniejsze niż te czereśnie więc sad odwiedzałem bardzo rzadko.

      Delete
  8. Gdy sprawdzisz internet to miasto ma setki fachowcow roznego rodzaju ale jesli dzwonisz to malo ktory jest dostepny od reki choc tak sie reklamuja. To chyba taki miedzynarodowy problem.......wszedzie tak jest.
    U mnie sklepy spozywcze nie cierpia na braki ale doglebnie nie znam problemu bo zawsze kupuje to samo nie zwracajac uwagi na reszte. Pomidory sa - do koloru i do wyboru. Chociaz sprowadzamy sporo owocow i warzyw to Kalifornia, Floryda, ma ich duze plantacje wiec braku nie odczuwamy. Ale sa w czym innym - ulubione pozywienie kota nie lezy na polkach jak dawniej bo okazalo sie ze robia je w Thailandii i poniewaz lancuch dostaw stal sie nieregularny to sa braki - kupuje online. Teraz wychodzi na jaw jaka pomylka bylo odsylac cala nasza produkcje do krajow trzeciego swiata bo dostawy sa nieregularne. Drugie to brak ludzi do pracy. Spotykam sie z faktem ze na uslugi ktore dawniej robiono od reki, trzeba czekac. Corka urzadzajaca nowy dom a zaczela w maju, na zrobienie custom closetow i posadzki garazu dostala termin na....pazdziernik.
    To nie wszystko - mezowi zachcialo sie nowego samochodu choc nie wiem po co skoro ten co ma jest stosunkowo nowy i ze wszystkimi gwizdkami i dzwonkami , tylko 50 tys mil na liczniku - poszedl ogladac by zdecydowac jaki kupic - i nie ma!!!!!!! Wszystkie wykupione a na nowy trzeba czekac po dwa miesiace! Powod? - samochody sa tylko brakuje tych elektronicznych komponentow ktore sa produkowane gdzies w swiecie. To robi samochody niekompletne i czekajace na te czesci. Tego jeszcze w USA nie bylo. Owszem, zawinila pandemia ale czy tylko?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Usługi fachowców.
      Niestety internet to chyba najgorszy sposób, ale gdzie szukać jak zalewa podłogę?
      Mnie już od początku przestraszyła machina administracyjna firmy, z którą się skontaktowałem - wybieranie rodzaju kontaktu, informacja o nagrywaniu rozmowy, telefon czynny 24 godziny na dobę.
      Braki fachowców...
      Tu robi się jakieś błędne koło.
      Z jednej strony zamknęło się wiele byznesów, z drugiej strony od czasów powojennych nie było tak małego bezrobocia, z trzeciej - brak pracowników.
      No to gdzie się oni podziali?
      Mój wniosek - wszyscy pracują w jakiejś administracji.
      Czekanie na dostawę samochodu - nas też chyba niedługo to czeka. Właśnie podsłuchałem rozmowę o brakach wielu elementów elektroniki, wiele z nich produkowanych na Taiwanie.

      Delete
    2. Dla calkowitej jasnosci - brak niektorych mark samochodow, nie wszystkich. Pamietasz moj wpis o salonie Audi sprzedajacym Farts? Mijam go codziennie a jego parking pelen samochodow , jak zawsze. Pytam wiec meza jak to jest a on mowi ze brakuje bardziej popularnych rodzajow - patrzyl za Honda Accord albo Nissan Altima bo zawsze kupujemy japonskie. Tych brakuje jako ze inni ludzie tez im ufaja.
      Mysle ze skoro do nich brakuje elementow to wkrotce dotknie inne marki samochodow tez.
      Corka mieszkajaca na Florydzie mowi ze u niej jest podobnie.

      Delete