Friday, August 5, 2022

Spacery o zmroku

Zima u nas.
Taka jesienna...


Raz w tygodniu wożę naszą wnuczkę Gracie na lekcje muzyki. 
Nauczycielka mieszka w starej dzielnicy, dużo drzew.
Powyżej zdjęcie sprzed miesiąca.

Po powrocie do domu Gracie odpręża się na chwilę od muzyki i rysuje na tablicy. 


Czekając na koniec lekcji czytam jakąś książkę, najczęściej z mojej lokalnej biblioteki.

Ostatnio spotkało mnie zaskoczenie - na półce z bestsellerami książka autora o polskim nazwisku.

Swimming in the DarkPływanie w ciemności.

Młody człowiek, tuż przed wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego, wyjeżdża do USA i w bezpiecznej pozycji snuje refleksje na temat burzliwych doświadczeń swoich ostatnich lat.

Łatwo zgadnąć skąd ta burza - Ludwik odczuwa silne fizyczne zainteresowanie swoimi kolegami.
W tym momencie jednak z przyjemnością stwierdziłem, że relacje o tej skłonności podane są w książce w delikatny i sympatyczny sposób.
Muszę jednak również trochę się skrzywić - ten młody człowiek nie widzi świata poza sobą.

Na dodatek autor zepsuł mi nieco dobry humor demonizując czasy PRL-u.
Wspomniałem "bezpieczną pozycję" bohatera książki.
Głównie chodzi o ujawnienie skłonności homoseksualnych. Z książki można wysnuć wniosek, że to było jedno z głównych zainteresowań komunistycznych służb bezpieczeństwa.
Innych demonów PRL nie wspomnę żeby nie psuć sobie miłych akcentów tej lektury.
Książka została wydana w Polsce, recenzja w 90% poświęcona jest furorze jaką ponoć wywołała na rynku wydawniczym - KLIK.

Z domu rodzinnego Gracie tylko kilka kroków do centrum miasta.
Dojechałem tam tramwajem, już w ciemności.
Po trawniku spacerowały świetliste ptaki..

W tramwaju...
Na ławce siedziało koło siebie dwóch młodych, przystojnych mężczyzn.
Siedzieli bardzo blisko siebie, jeden z nich głaskał swojego sąsiada pieszczotliwie po uchu.
Ta scena zrobiła na mnie bardzo miłe wrażenie.
W jakiś sposób zgadzała się z sympatycznymi akcentami czytanej niedawno książki.

Powyższe rozważania to w jakiś sposób przygotowanie do kolejnej lektury - Empuzjon Olgi Tokarczuk.
Już czuję jak przez szpary w deskach podłogi wpełza pod biurko jakaś zjawa, ogląda krytycznym okiem moje kapcie...

Mężczyźni - trzymajcie się mocno (ale jednak delikatnie, jak nieznajomi w tramwaju) - ta zjawa to Empuza - KLIK - zostawi po was tylko ogryzione kości.

17 comments:

  1. Temat homo jest obecnie w Polsce mocno wałkowany.
    Chłopak (autor) może opisuje to, co go jako homoseksualistę w tamtych czasach mocno w kraju nad Wisłą dotknęło.Gdyby był księdzem opisywałby, być może jak śledzili go ubecy, albo jak trudno było w tamtych czasach kosciół wybudować. Tyle tylko, że ta tematyka nie pociąga obecnie czytelników.
    Też widziałam w dużym niemieckim mieście idących i trzymających się za rączkę homoseksualistów. Widok nie był dla mnie często spotykanym, ale nie przeraził mnie.
    Miasto macie ładnie oświetlone. No i wnusia miła, i z pewnością utalentowana.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Autor książki urodził się w Niemczech i Polskę zna tylko z opowieści rodziców.
      Wydaje mi się to typowe, że t. zw. emigracja Solidarnościowa - maluje życie w PRL w bardzo czarnych barwach, jakby potrzebowali potwierdzenia, że ich decyzja o emigracji była słuszna.

      Delete
  2. A ja skończyłam czytać "Empuzjon". Nic nie powiem. Jak przeczytasz to podyskutujemy - dobrze???
    Widzę że wnuczka uzdolniona nie tylko muzycznie ale i ciekawie rysuje..:-}

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo chętnie podyskutuję.
      Wnuczka bardzo lubi grać na instrumentach i rysować. Ważne dla mnie, że robi to dlatego bo lubi, nikt jej nie popycha do żmudnych ćwiczeń.

      Delete
  3. Bardzo ciekawe i sympatyczne spostrzeżenia z codzienności.
    Lubię takie obserwacje i refleksje:-)
    Widuję Empuzjon w księgarniach, ale jakoś na razie nie woła do mnie ;-)
    jotka

    ReplyDelete
    Replies
    1. Książka wzbudziła wiele emocji w Polsce.
      Dla mnie istotne jest, że nawiązuje do Czarodziejskiej Góry T. Manna a to książka, którą bardzo lubię.

      Delete
  4. Lechu
    w punkt.
    Polskę- zarówno pisarz, jak i reżyser znają tylko z opowiadań rodziców. Swojego czasu zająłem się historią Lasek i życiorysem reżysera "Idy". Pracował dla BBC(?), bywał w Jugosławii i przeprowadzał świetne wywiady(Limonow). Zasłużył na nagrodę.
    O panu Jedrowskim(podobnie o Dehnalu) i jego twórczości nie wiem nic, bo brak mi na taką literaturę czasu.
    Głaskanie po uchu. Gra wstępna kochanków, widziałem tylko między dziewczyną a chłopakiem(bez względu na wiek). Między chłopcami, publicznie w Polsce, nierozważne zachowanie...
    szczepan
    p.s. Społeczeństwem światowym coraz łatwiej manipulować...Kto decyduje- co mamy czytać, jak się leczyć, co mamy wyznawać(ideologie).
    Wiesz, że w Polsce nie było lustracji, ani dekomunizacji?
    Służbom najłatwiej było manipulować homoseksualistami(w Polsce nie byli karani więzieniem-tak jak na Zachodzie), stąd te dewiacje w kościele, na uczelniach, ludzi kultury i polityki. Hiacynt.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zgubiłem się trochę... co tu ma do rzeczy reżyser Idy?
      Manipulowanie przez służby PRL - na pewno korzystali z każdej okazji, podobnie jak służby w każdym kraju. Nie wiem czy homoseksualizm to była dla nich poważna karta. Na pewno tak w odniesieniu do księży, ale już w środowisku kultury i sztuki chyba nie za bardzo.

      Delete
  5. Dehnel-b. przepraszam. Rzeczywiście nie znam.

    ReplyDelete
  6. Pawlikowski? Sam zaproponowałeś artykuł..., chyba, że to chochlik i coś polątałem?
    Przeczytałem recenzję Anny Sańczuk i to ona sugerowała, żeby P."zrobił" film o romansie męsko-męskim. Są wielbiciele takich tematów, ale dla mnie liczy się tylko przyjaźń między chłopami(szkoła, harcerstwo, wojsko, więzienie, klasztor?). Zraziłem się do tego typu twórczości po filmie "Kamienie na szaniec", gdzie reżyser w pewien sposób zdefraudował przyjaźń między chłopcami sugerując homoseksualizm, żenada.
    Akcja "Hiacynt" obejmowała różne środowiska, można by zaryzykować byli to ludzie z tzw. elit prlowskich.
    Ludzi nauki, kultury, sztuki, polityki- takie haki w rękach służb mają w Polsce do dziś duże znaczenie.
    szczepan

    ReplyDelete
  7. Masz racje, podalem link, ale artykul przeczytalem po lebkach bo Malo wnim bylo na temat. Slyszalem co zrobili z Kamieniami na szaniec, szkoda slow.

    ReplyDelete
  8. Robili i robią. To zadziwiające dla przeciętnego (ja) czytelnika, że promowane są książki, których autorzy opisując nieprawdziwe historie "wstydzą" się Polski i Polaków Jest tych "pisarzy"całkiem przyzwoita grupka, a ich utwory zalegają w supermarketach. Pozycje wartościowe(opinia czytelników na niszowych blogach) są wydawane w małych ilościach i wyjaśnienie tego fenomenu zajęło mi troszku czasu. Ogólnie mówiąc-to, co mamy czytać i oglądać jest nam po prostu narzucane..
    Z przeciętnych ludzi parającymi się pisaniem można wyrzeźbić geniusza pióra. Np. na miarę Kosińskiego-no, ale na jego sławę pracował cały sztab fachowców. Marnie skończył, biedak...
    szczepan

    ReplyDelete
  9. Promowane książki...
    Wpadł mi w ręce aktualny 2-miesięcznik - Książki.
    Bogactwo propozycji, że w głowie się kręci, zajmie mi sporo czasu zanim to odcyfruję.
    Czy wartościowe?
    Wartości się zmieniają - obecnie, w epoce niegraniczonej wolności, główną wartością potencjanego autora jest bagaż traum jakie dźwigał, często nawet o tym nie wiedząc, ale teraz wie i chce to wszystkim ogłosić.
    Jestem zimny drań więc te książki mnie raczej nie interesują.
    Kosiński - zaskoczyło mnie to zestawienie.
    Czytałem chyba 5 jego książek i uznaję jego talent literacki, tym gorzej dla jego książek, gdyż w większości przypadków ich lektura sprawiała mi przykrość - patrz J. Siedlecka - Czarny Ptasior.
    Chyba jedynym wyjątkiem była książka Being There (polski tytuł - Wystarczy być), ale w tym przypadku oskarżyli Kosińskiego o plagiat (według mnie niesłusznie).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Odpowiem, jak zimny drań...
      Jakie życie, taka śmierć. To odnośnie Kosińskiego. Odwiedził go w Stanach Głowacki i opisał styl jego życia, co osiągnął i jakim stał się człowiekiem po traumatycznych przejściach("Głowa"?-ale nie jestem pewien) Wymieniłem Kosińskiego, który stał się autorytetem dla pewnych elit w Stanach, ale dla Polaków niekoniecznie. Im to potrafił wmówić, ma również swoich fanów w Polsce.
      Czytałem panią Siedlecką, jedna z jej ostatnich książek dotyczy pisarza homoseksualisty, a zarazem konfidenta...
      Znajdę, jak nie to sprostuję. Pozdrawiam.
      szczepan

      Delete
  10. Mnie dwóch facetów razem nie dziwi, jak przyleciałam do Australii to raczej dziwiły mnie reakcje ludzi na dwóch facetów razem, a raczej dziwił mnie brak reakcji. W Polsce skończyło by się na zaczepkach, wytykaniu palcami, czy gorszych rzeczach, a w Australii sobie siedzą, inni przechodzą obok i tyle : )

    ReplyDelete
  11. Ksiazki nie znam wiec nie oceniam, natomiast jak zawsze mile spogladam na Twa wnuczke - imponuje mi zainteresowaniami, wyglada ze juz wyrobionymi i ukochanymi.
    Ja nie widze by imigracja Solidarnosciowa tlumaczyla sie z czegokolwiek. Kazdy imigrant mial swoj powod do wyjazdu, dlaczego akurat tem mialby byc gorszy i wymagajacy usprawiedliwienia? Ja jestem emigrantka solidarnosciowa i patrze na ten okres bardziej jako okazje do opuszczenia Polski, okazje ktorej bym inaczej nie miala. Ale dodam, bo moze nie wiesz, ze owszem, istniala inwigilacja pewnych solidarnosciowych dzialaczy i ich rodzin. Moj maz nie tylko byl internowany przez rok i jeden tydzien, ale nawet pozniej czesto przesluchiwany, telefon mielismy na podsluchu, trzy rewizje domu, ja tez bylam przesluchiwana choc bylam tylko zona a nie aktywna dzialaczka. Podczas jednego przesluchania mezowi przylozono do glowy pistolet.
    Ale nie bede sie tlumaczyc - jak mowie kazdy mial swoj powod, Ty napewno miales swoj i jaka to robi roznice?
    Nie wiedzialam ze segreguje sie imigrantow w ten sposob i ze solidarnosciowi sa "gorsi" - gdy my napomykamy iz jestesmy solidarnosciowi to raczej by uzmyslowic okres niz powod czy tlumaczyc sie bo z czego?
    Przy okazji dodam ze czlonkow Solidarnosci obecnie wrzuca sie do jednej szufladki a tymczasem byli wsrod niej ludzie rzeczywiscie oddani i ufajacy w idee a pozniej przesladowani.
    U mnie nadal wielkie upaly a sklepy robia sie coraz pelniejsze choinkowych dekoracji........

    ReplyDelete
    Replies
    1. Segregacja migrantów...
      Wygląda na to, że to ja ją wprowadzam.
      Oczywiście, nikt nie musi się z niczego tłumaczyć.
      Chodziło mi o to, że wielu naszych znajomych, którzy przybyli do Australii na tej fali, maluje życie w PRL w wyjątkowo czarnych barwach. Gdy jednak podadzą więcej szczegółów to łatwo dojść do wniosku, że gdyby nie PRL, to nigdy nie zdobyliby wyższego wykształcenia, nie przenieśliby się do miasta itp.
      Pełne uznanie dla Twojego męża i Jego zaangazowanie w działalność związkową.

      Delete