Sunday, August 21, 2022

Niedzielne karcenie

 Drugie czytanie liturgiczne

Bracia:

Zapomnieliście o napomnieniu, z jakim Bóg się zwraca do was jako do synów:

«Synu mój, nie lekceważ karcenia Pana, nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza. Bo kogo miłuje Pan, tego karci, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje».

Trwajcie w karności! Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił?

Wszelkie karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości. Dlatego wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana! Proste ślady czyńcie nogami, aby kto chromy, nie zbłądził, ale był raczej uzdrowiony.

List św Pawła do Hebrajczyków Hbr 12: 5-7, 11-13

Ewangelia.

Jezus przemierzał miasta i wsie, nauczając i odbywając swą podróż do Jerozolimy.

Raz ktoś Go zapytał: «Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?»

On rzekł do nich: «Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas, stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: „Panie, otwórz nam!”, lecz On wam odpowie: „Nie wiem, skąd jesteście”. Wtedy zaczniecie mówić: „Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”.

Lecz On rzecze: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się niesprawiedliwości!” Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym.

Ewangelia św. Łukasza 13: 20-33

Tak pięknie, słonecznie, dzień dzisiejszy się zapowiadał, a tu, w kościele, takie czytania - wieczny pożytek z bycia karanym przez rodziców i zapowiedź zbawienia tylko dla nielicznych.

Zgadza się, nie byłem w dzieciństwie karany.
Niby mam wytłumaczenie, ojciec umarł gdy miałem ledwie 2 lata, a matka... jak to matka, do tego jeszcze matka jedynaka.
Nie wiem czy to wytłumaczenie pomoże mi w życiu wiecznym.

My też raczej nie karaliśmy naszych dzieci.

Raczej?
Przypominam sobie tylko oczywiste dla mnie przypadki - trzymanie się blisko rodziców podczas przechodzenia przez ulicę albo w dużym tłoku.
Oczywiste, gdyż uważam, że szybki klaps lepiej przemawia do świadomości dziecka niż tłumaczenie.

W tym miejscu wyjdę już z kościoła na zimowe słońce.
Ostatnie dni sierpnia - przez wiele lat oznaczało to dla mnie maratony narciarskie.

W Australii, było ich kilkanaście, poniżej rok 1998, z niekaranymi przez rodziców dziećmi i przyszłą synową..

Rok 2000...
Kosmopolityczna mieszanka - Australia, rosyjska wódka, fińska czapka, polski znaczek.

Nowa Zelandia, z córką...


Na Facebooku przypominają mi, że właśnie odbył się maraton narciarski w Ushuaia w Argentynie...


Brazylijczyk na nartach biegowych w argentyńskim lesie.
No cóż, lokalizacja na południowej półkuli zobowiązuje i zmusza do poświęceń.
A może to kara?

12 comments:

  1. Dwie prawdy:
    Syr,7,22-26
    23 -masz dzieci? wychowuj je
    zginaj im kark od młodości
    Ruska wódka wybornie smakuje na mroźnym powietrzu(z gwinta!), pamiętne były powroty z Pasterek (8km) kiedy cała gromada wracała do chaty na wczesną przegryzkę. Niektórzy mieli narty, inni na sankach..., dzieciństwo, młodość. Na zdrowie!
    szczepan

    ReplyDelete
    Replies
    1. Trochę makabryczne te mądrości Syracha.
      Wódkę na metę maratonu narciarskiego przyniósł mi przyszły zięć - z pochodzenia Niemiec - oczywiście zjednał sobie moją sympatię.

      Delete
    2. Te mądrości w pewnych przypadkach sprawdzają się.
      U mojej znajomej, samotnej matce z trójką urwisów klaps to był pikuś. Uczyła karności z takim skutkiem, że dziś chłopy po 30-tce są niezawodni i prześcigają się z uczynnością i miłością. Wychowała anansów na dobrych mężów i ojców, im autorytet ojca był nieznany-"robiła"za dwoje przez 24 h-ma szacun! No i nie piją wódki!
      szczepan

      Delete
    3. Tu się zgodzę... w pewnych przypakach.
      Wychowanie dzieci to taka loteria, że gdybym był obecnie na etapie przedmałżeńskim, to raczej bym się na dzieci nie zdecydował.
      A w dawniejszych czasach - też znam przypadki bardzo surowo wychowanych dzieci, które zapewniły swoim rodzicom szacunak i opiekę na starość.

      Delete
  2. Piękne wspomnienia ze wspólnych z dziećmi aktywności.
    Nie ma chyba lepszego wychowania, jak przez dobry przykład i wymaganie na równi od siebie, szczere rozmowy, wspólne pasje i tolerancja.
    Karcenie, krytykowanie, ciągłe upominanie czy zbytnia ostrożność lub brak pochwał "produkują" dzieci wycofane, o niskim poczuciu wartości, mało zmotywowane.
    Nie dane mi było nauczyć się jazdy na nartach...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wydaje mi się, że mieliśmy z wychowaniem dzieci stosunkowo łatwo. Życie uprzytamniało im co chwila, że są bardzo zależne od rodziców - 2 lata pobytu w Kuwejcie, pierwsze lata pobytu w Australii - wszystko wydawało się wisieć na włosku
      Zdawaly też sobie sprawę, że my, rodzice, musimy mocno się wysilić aby utrzymać rodzinę na powierzchni.
      Narty - przy obecnych zmianach klimatycznych to bardzo kapryśne hobby.
      Nie zachęcam do tego mieszkańców Australii

      Delete
  3. Mialam podobnie - nie bylam karana przez rodzicow bo nie bylo potrzeby a pozniej mialam usluchliwe dzieci ktorym wystarczylo raz powiedziec. Czyli tez mialam lekko, jak Ty.
    Zgadzam sie z jotka - i tak mialam ze swoimi dziecmi - braly przyklad z nas, nie musielismy im niczego wbijac w glowy.
    Lubie patrzec na narciarskie dyscypliny ale nigdy nie ciagnelo mnie praktykowac.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Myślę, że nasze historie życiowe są podobne - emigracja z Polski z małymi dziećmi (a może jeszcze bez dzieci?). Te dzieci wychowywały się w specyficznej sytuacji co wzmacniało więź z rodzicami.
      Co do nart - zgadzam się, jest tyle innych zajęć na świeżym powietrzu.

      Delete
  4. Ja niestety byłam przez rodziców karana i dziś mam co najwyżej wielkie poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. Bo przecież nie trzeba bić, można rozmawiać. Z juniorem mi się to sprawdza.

    ReplyDelete
  5. Naprawdę, żeby być uznanym za czyjeś dziecko, trzeba najpierw dostać od kochającego tatusia po ryju?!

    ReplyDelete
  6. @Królowa Karo i Frau Be -
    Pamiętajmy, że św Paweł pisał swoje listy prawie 2000 lat temu, on sam nie załozył rodziny więc tylko powtarzał swoje obserwacje tego co oglądał wokół siebie.
    Jezus nigdy chyba nie wspominał o karceniu kogokolwiek.

    ReplyDelete
  7. W większości przypadków Jezusowi wystarczyło Słowo i dzieci boże Go słuchały, a oporni do dziś zmierzają swoją drogą.
    Po co mieszać patologię z dyscypliną w rodzinie? W tradycyjnej katolickiej rodzinie hierarchia obowiązuje, ale są i inne metody, w tym zasada tzw. równouprawnienia. To tylko sieje zamęt i nie wiadomo, "kto tu rządzi? Leon, czy jego dzieci...". Jest wiele różnych i dobrych wyborów- katolicy trzymają się tradycyjnych, raczej.
    szczepan

    ReplyDelete