Sunday, November 19, 2023

Wyprane słowa

 Po czwartkowym koncercie pospieszyłem do samochodu żeby podjechać pod salę koncertową podebrać żonę.
Parking był tuż przy ACCA - Australian Centre for Contemporary Art - Australijskie Centrum Sztuki Współczesnej - KLIK.

W tym momencie zadzwoniła żona żebym się nie spieszył, ona będzie gotowa za jakieś 15 minut.
Pomyślałem, że to wystarczy żeby zorientować się co się dzieje w Centrum i wstąpiłem.

Ani jednego gościa, aktualnie prezentują wystawę - Open Glossary - Otwarty Słownik.
Ciekawe - pomyślałem - rzeczywiście jesteśmy wciąż bombardowani nowymi słowami i nowymi zjawiskami, na których wytłumaczenie brak jeszcze słów.

Zacząłem od sali dla dzieci - kiedy ostatni raz ktoś usłyszał co powiedziałeś/powiedziałaś?
Zamurowało mnie - fantastyczne pytanie - no właśnie, kiedy?
Do tego odwrotna strona medalu - kiedy ostatni raz usłyszałem co ktoś do mnie powiedział?

Zajrzałem do następnej sali i wyprało mi mózg...


Już w domu,  korzystając z internetu, spróbowałem się zorientować o co tam chodziło.
Dowiedziałem się, że głównym celem wystawy była obserwacja jak słowa potrafią nas łączyć i dzielić. Autor wystawy, z pochodzenia Wietnamczyk, analizuje to w kontekście swojej grupy etnicznej oraz środowiska LGBTIQA+.
Mina mi zrzedła - czyżby nas, ludzi nie zakwalifikowanych do żadnej z powyższych kategorii, słowa nie dzieliły lub łączyły? 
Wracam jednak do tematu wystawy - ten skrót, wydaje mi się, że znowu przybyło tam liter - wyjaśnię tylko dwie ostatnie - Queer - dziwaczny - takim terminem określano osoby nieheteroseksualne w XIX wieku. Obecnie termin ten oznacza osoby o niejasnych skłonnościach. Słownik radzi aby przed użyciem tego słowa wyjaśnić z drugą stroną co nam chodzi.
Asexual - osoba niewykazująca zainteresowania seksem. No to chyba i ja się załapałem :)
+ - nieograniczony potencjał słowotwórstwa w tej dziedzinie.
Powyższe wyjaśnienia znalazłem na stronie kidshelpline czyli linia pomocy dla dzieci - KLIK.
Słownik znajduje się w kategorii wiekowej 13-17.

Być może w takim kontekście sala wypełniona suszącym się praniem miała działanie terapeutyczne.

Opuściłem wystawę i podjechałem pod salę koncertową po żonę.
Okazało się, że spotkała w foyer jakąś starszą parę i prowadziła z nimi ożywioną rozmowę.
Podczas jazdy wspomniała, że pokazała im zdjęcia naszego najstarszego wnuka - studenta w akademii baletowej.
- Skąd ci przyszło do głowy pokazywać zdjęcia wnuka przypadkowym osobom? - zdziwiłem się.
- No bo ja tak nawiązałam z nimi kontakt, podeszłam do tej pani i powiedziałam, że ma ładne nogi, no to potem rozmowa zeszła na balet.

Zastanowiłem się - jaka byłaby rekcja starszej pary gdybym to ja podszedł i powiedział tej pani, że ma ładne nogi? Albo jakbym powiedział temu panu, że coś mi się w nim podoba?

Och ile jest jeszcze do zrobienia w dziedzinie słów.

Przed domem przywitały nas rajskie ptaki...



Natura - ona nie zna słów - jak to dobrze!

29 comments:

  1. Ostatnio wpadł mi w ręce artykuł o "języku inkluzywnym" we Francji. Mówiąc dokładniej Senat przyjął projekt ustawy zakazującej"pisania włączającego", który kaleczy różne języki na całym świecie. Centrowi Republikanie chcą zabezpieczyć język Moliera(i nie tylko) przed "inkluzywnością " i tego rodzaju lewicowym wydziwianiem. Nawet sam prezydent Macron się pochylił i pośrednio krytykował "język inkluzywny" i mówił o jego "nieczytelności". Francuzi jednak pielęgnują swoją tradycję w tym obszarze -odrestaurowali zamek Villers-Cotterets i założyli Ośrodek Języka Francuskiego.
    Młot
    Tak to jest, jak lewica bierze się za "reformy". Starsze pokolenie chyba pamięta, jak się nazywał najwybitniejszy Językoznawca Świata? Dla młodych to raczej forma zabawy(teraz się gra, a nie czyta)...
    Młot

    ReplyDelete
    Replies
    1. Język inkluzywny - nie znałem tego terminu natomiast wiadomo mi od bardzo dawna, że we Francji zawsze była czujność żeby do języka nie wkradły się słowa angielskie - to wiązało się z utratą przez francuski pozycji języka salonów i polityki międzynarodowej.
      Przypominają mi się terminy - różniczka, całka - w chyba wszystkich językach używa się słów wywodzących się z łaciny - differential, integral, Polacy wymyślili swoje własne - to był czss zaborów i może to właśnie miało wpływ.

      Delete
    2. Może?
      Polski język chłonął makaronizmy, a w czasach zaborów germanizacja i rusyfikacja zrobiły swoje.
      To się ciągnie do dzisiejszego dnia, ale najgorsze jest plugawienie ojczystego języka wulgaryzmami.
      Sam mam problemy, jak pisać poprawnie...
      Młot

      Delete
    3. Makaronizmy, fakt, stworzono na to specjalny termin, ale po prawdzie, to nie zauważam żeby jakoś zubożyły nasz język, a główny sprawca - makaron - brzmi dla mojego ucha sympatycznie.
      Ciekawie jest w języku angielskim, otóż nazwy zwierząt są pochodzenia anglo-saskiego: cielę=calf, wół= ox, ale potrawy mięsne z tych zwierząt to : veal, beef - pochodzenie zdecydowanie francuskie: ciele po francusku to veau, wół = bœuf.
      Wywodzi się to prawdopodobnie z tego, że w okresie wojny 100-letniej, sfery wyższe, a to one głównie jadły mięso, rozmawiały po francusku, chłopi - hodowcy bydła - po staroangielsku, a u nich jedzenie mięsa było rzadkością.

      Delete
    4. Powiązania dynastyczne, od wczesnego średniowiecza między Anglią a Francją mogły doprowadzić do powstania takiej mozaiki językowej. Ogólnie mówiąc, jaki władca taki język na dworze(i religia dla mas).
      W średniowiecznej Francji używano wielu języków
      -na północy język oil(dzisiejszy francuski), wywodził się z dialektu francien, czyli dialektu Ile-de-France.
      -na południu j. "oc", czyli j. oksytańskiego, którego nazwa pochodzi od od tego właśnie "oc"-"oil". Były to dwa odmienne sposoby na powiedzenie słowa "tak". To dwa różne języki romańskie, a oksytański bardziej przypominał kataloński niż francuski. Obydwie te strefy językowe były podzielone na strefy dialektyczne, o których niewiele wiadomo. Bowiem, zarówno j. literacki na północy(truwerów), jak i j. literacki (trubadurów)wykształciły coś w rodzaju języka wspólnego...
      Różnorodność dialektalna była w średniowiecznej Francji ogromna, bo jak mówią ówczesne dokumenty sądowe, jeśli zeznawał ktoś przed sądem oddalonym np. o 20 mil od miejsca zameldowania, potrzebował tłumacza...
      Wielu twórców średniowiecznych jest dzisiaj znanych dzięki pseudonimom(nadanych, albo przyjętych). Przykładem może być poeta Rutebeuf. Pseudo z dwóch wyrazów: "rude" i boef"-"nieokrzesany wół"...
      Łacina za sprawą przyjęcia chrześcijaństwa w Europie stała się j. nie tylko urzędowym.
      Na Zachodzie Europy literatura w językach wernakularnych(czyli "nie ścisły" odpowiednik- narodowych) rozwijała się b. prężnie. Przodowała Francja- pierwsze tekst lierackie w j. francuskim pochodzą z wieku 9. Samych epopei rycerskich zachowało się około setki.
      Makaronizmy? Wpływy italskie na słownictwo napłynęły wraz z kulturą. Włoszczyzna też mi się kojarzy całkiem sympatycznie i zdrowo.
      Polski język zubażali zaborcy, najeźdźcy, a obecnie...?
      Niektórzy "artyści", "pisarze", ale to tylko moje ...
      i my sami(w tym i ja, niestety)
      Młot

      Delete
    5. Dziękuję za wzmiankę o różnorodności etnicznej w średniowiecznej Francji, oni wkładali tyle wysiłku na wzajemne porozumienie się, że pewnie nie mieli już energii na wymyślanie nazw dla gustów seksualnych.

      Delete
  2. Piękne zdjęcie z rajskimi ptaszkami. A to mi przyszło na myśl:
    Natura lubi się powtarzać w różnej formie. W martwej naturze też. Mamy roślinki, ptaki, zwierzaki z czubkiem czy dziubkiem, ogonkami itd.To samo dotyczy ludzi.. mamy ludzi z czubkiem ( też tzw. czubki), dziobatych (z dziubkiem i bez , nie tylko dziubdziusie) ,tak jak i tych z ogonem..za plecami czy z końskim ogonem -na ten przykład.

    Słowa czy mimika ciała? oto jest pytanie.
    Może im bardziej skomplikowany świat tym większa potrzeba (?)...uściślania/ komplikowania /upraszczania ( każdemu według potrzeb?). Sporo dylematów...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wydaje mi się, że obecne czasy charakteryzuje samotność. Z kolei osoba samotna ma raczej ograniczone możliwości działania - pozostaje słowo, a tu, w epoce mediów społecznościowych, możliwości wypowiadania się są nieograniczone.

      Delete
  3. No tak wazne jest nie tylko slowo ale i osoba ktora je wypowiada. A najwazniejszy jest kontekst.
    Jak mi moje wnuki mowia: "Babcia... luzik" to mi sugeruja abym sie nie denerwowala. A gdyby mi to powiedzial ktos obcy... to dopiero bym sie zdenerwowala...
    Stokrotka

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pewnie, że mam inaczej...
      Fałszywe wyrocznie i autorytety, aż do chwili, kiedy człowiek zaczyna samodzielnie myśleć.
      Ważne CO się mówi, a nie KTO co mówi...
      W Średniowieczu panowała dobra zasada-najpierw adepta na mądralę uczyli czytać, jak rokował jakieś nadzieje, mistrz decydował o tym, aby nauczyć go i pisać...
      Teraz czytać ze zrozumieniem i pisać z sensem-to wielka sztuka. Tyle o mnie...
      Sztuka współczesna kojarzy mi się z wystawą, gdzie głównym eksponatem była muszla klozetowa, ale zapomniałem nazwisko hydraulika, który pomylił magazyny.
      Co innego ten Artysta od murali, anonim na B. Jak mu tam...? Aż zerknę, czy zostawił coś po sobie w Australii, ale tam szybko by go namierzyli...
      Młot

      Delete
    2. Ważne co się mówi a nie kto mówi.
      Stokrotka w swoim komentarzu nie odnosiła się do głoszenia jakichś uniwersalnych prawd czy zasad, ale do równie istotnej dziedziny życia ludzkiego - stosunków w określonych grupach - rodzina (bliższa i dalsza - bo i tu bywa różnie), szkolna klasa, koleżanki/koledzy z pracy - ilość takich grup jest nieograniczona, w każdej mogą panować nieco inne relacje.
      Natomiast mówienie do anonimowego tłumu?
      Tu logiczne jest że najważniejsze jest CO się mówi, ale w jaki sposób to mówienie może dotrzeć do większej ilości ludzi?
      Silny głośnik nie wystarczy.

      Delete
    3. Do anonimowego tłumu potrafili przemawiać i Papież, i Przywódca Solidarności. W tych przypadkach najbardziej istotne było Kto mówi, bo Co mówili było dla wielu niezrozumiałe-z różnych powodów. Poza tym obaj Wielcy Rodacy byli specjalnie szkoleni, jak na charyzmatyków przystało, jak się przemawia do tłumu.
      Najstarsza relacja: Mistrz-Uczeń straciła na wartości. Teraz liczą się tylko fakty( nawet te prasowe).
      Mnie dziadek opowiadał tylko bajki(z morałem), a w chałupie rządy sprawowała babcia- nie było żadnego "luziku"...
      różne relacje, w różnych rodzinach. Pewnie..., ja to pojmuję doskonale-ale inaczej.
      Młot

      Delete
    4. Papież oczywiście miał za sobą dobrą szkołę retoryki, co do Przywódcy Solidarności, to jakoś nie pamiętam jego przemówień, ale niewątpliwie przyciągały tłumy.
      Przypomniała mi się wizyta A. Gwiazdy w Melbourne - wizyta przebiegała pod hasłem - dolać Bolkowi.
      Ktoś zapytał A. Gwiazdę kiedy zaczął podejrzewać Przywódcę - prawie od początku - padła odpowiedź.
      - I powiadomił pan kogoś?
      - Proszę pana, wtedy panował taki entuzjazm, że ludzie by mnie rozszarpali za cień podejrzeń.

      Delete
    5. Parę dni temu zmarła siostra A. Gwiazdy, znana persona w pewnych kręgach.
      Lechu
      W Polsce obywatele mają właśnie okazję sprawdzić, jaką wartość mają słowa rzucane przez ich przedstawicieli w np. Sejmie.
      Większość chce usłyszeć te słowa, które im odpowiadają...
      entuzjazm minie z czasem...
      słowa, słowa, słowa...
      Młot

      Delete
  4. Niedawno przeczytałam, ze słowa maja moc większa, niż czyny, a chłostać można nimi boleśniej, aniżeli rózgą. pewnie jest tez odwrotnie, że słowami można czarować, jak robił to Cyrano de Bergerac.
    Chciałabym obejrzeć tę wystawę!
    jotka

    ReplyDelete
    Replies
    1. Co ma większą moc - słowa czy czyny?
      W przypadku czynów spontanicznych, to one mają pierwszeństwo - wydarzają się bez uprzedzenia.
      Siłą słowa jest to, że bez wysiłku można komuś sprawić radość lub doprowadzić do rozpaczy.
      Jeśli chodzi o wystawę, to opisałem wszystko co było dostępne - sala dla dzieci gdzie był papier i kredki i można było coś napisać/narysować i przyszpilić na ścianie oraz sala z praniem.
      W programie wystawy była wzmianka o ekspozycji związanej z LGBTIQA+ - miał to być słownik podstawowych pojęć w wersji angielskiej, wietnamskiej, indonezyjskiej. Ten projekt został zawieszony gdyż temat wzbudził złe emocje we wszystkich zainteresowanych środowiskach.

      Delete
  5. Żona w pewnym sensie odważna 😁 nieraz widzę kogoś, komu z jakiegoś powodu chciałabym powiedzieć komplement, ale że to obca osoba, to jakoś nie wypada... a przecież zawsze by to sprawiło przyjemność, prawda?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak , moja żona ma bardzo otwartą osobowość i ludzie ją akceptują od pierwszego wejrzenia.

      Delete
  6. "Pierwsze było Słowo..."
    Młot

    ReplyDelete
    Replies
    1. "Na początku było Słowo,
      a Słowo było u Boga,
      i Bogiem było Słowo."
      Trochę jak pies goniący swój własny ogon.

      Delete
  7. Pranie jako dzieło sztuki budzi we mnie odrazę i pogardę. Strelicje - arcydzieła natury - kocham!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Współczesne dzieła sztuki - kiedyś pocieszałem się myślą, że twórcy są dowcipni i robią sobie takie żarty a za kulisami robią zakłady - który z widzów zawoła : król jest nagi.
      Teraz widzę, że oni wkładają w to calutką swoją inwencję i ducha.

      Delete
  8. Niestety obecnie wprost musi sie uwazac na slowa, okreslenia, nawet komplementy natury jakiej wyrazila Twa zona.
    Cos co dawniej bylo przyjetym i naturalnym teraz moze wrzucic w klopoty.
    Doprawdy nie wiem co jeszcze ludzie wymysla jako temat wystawy ale gorszym jest to iz znajduja sponsora i chetnych do zwiedzenia.
    Duzo latwiej i otwarciej rozmawia mi sie ze znajomymi mej generacji bo jakos jeszcze w tych rozmowach krecimy sie swobodnie w tematach, z mlodszym pokoleniem tak nie ma, musi sie kazde slowo/okreslenie wywarzac - ba, najczescie to sie nawet nie wie z kim rozmawia - kobieta czy mezczyzna a moze jeszcze innym rodzajem ?
    Eeeech......

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bariery między generacjami - jak zwykle padają oskarżenia, że to starsza generacja taka sztywna i nie akceptuje zmian. Trochę w tym prawdy, ja nie akceptuję ani takiej sztuki ani wielu zachowań młodych ludzi.

      Delete
  9. Faktycznie, komplementy skierowane w stronę kobiet czynione przez kobiety są raczej dość mile przyjmowane. Wśród mężczyzn, taka sytuacja chyba rodzi kontrowersje. Ciekawe spostrzeżenie.
    Osoby aseksualne są obecne wśród nas od zawsze. Może na tym po części polega istnienie "Starych panien i kawalerów"? Bo przecież:"Każda potwora znajdzie swojego amatora" - chyba, że jej/jemu na tym na tym nie zależy:))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Aseksualność - wyznam, że w którymś momencie doszedłem do wniosku, że związki między ludźmi różnej, a nawet takiej samej, płci, ale bez seksu są całkiem logiczne i pożyteczne.
      Logiczne bo jednak osoby tej samej płci znajdą więcej wspólnych tematów i zainteresowań, pożyteczne bo zawsze łatwiej żyć z kimś.

      Delete
  10. to pytanie (oba warianty) jest fantastyczne, bo ludzie (gatunek - nie jednostki) jakoś lubią więcej nadawać, niż odbierać, a przyswajanie tego, co odbiorą, to już zaiste egzotyka...
    ...
    aseksualność... po prostu taki gust oparty o niski poziom libido, a o gustach... wiadomo...
    a związki... w jednych centralnym motywem jest seks, a w drugich jest kompletnie bez znaczenia... ważne jest, aby była kompatybilność z obu stron... to się z czasem u niektórych może zmieniać, ale to już są kwestie do rozwiązywania w zakresie samego związku, osobom trzecim w sumie nic do tego...
    p.jzns :)

    ReplyDelete