Kontynuuję temat.
Temat 2 - prywatność informacji.
Po pierwsze to największy z tym kłopot mają instytucje, które z definicji powinny gwarantować bezpieczeństwo naszych danych - banki, towarzystwa ubezpieczeniowe.
Z drugiej strony są one nieustannie atakowane przez kryminalne szajki.
Po drugie - nasz skromny zespół.
Faktem jest, że gromadzimy sporo prywatnych informacji - numer telefonu, adres, wiek, źródła utrzymania, problemy osobiste naszych klientów. Z drugiej strony jednak nie sądzę żeby kogokolwiek to interesowało. Jedyny praktyczny problem, to gdy z powodu naszego niedbalstwa takie dane wpadną w ręce osoby, która w jakiś sposób to rozgłośni.
Tu okazji jest wiele - codziennie dostajemy email z danymi osób proszących o pomoc, ten email na ogół drukujemy, wydruk uzupełniamy notatkami z wizyty po czym... wyrzucamy do kosza.
Nie sądzę żeby ktoś szperał w moim pojemniku na śmieci wystawionym do podebrania przez służby porządkowe, ale podczas wysypywania do śmieciarki coś może się zaciąć, przewrócić, wiatr może zanieść ten śmieć na podwórko sąsiada naszego klienta.
Na szkoleniu kategorycznie zalecano safe disposal - google mówi, że po polsku to - bezpieczna utylizacja, wszyscy kiwali z powagą głowami, ale wiadomo że skończy się na śmietniku.
Podobnie jest z emailem - upewnijcie się że wasz komputer i email mają odpowiednie zabezpieczenia - to niestety sfera marzeń. Jedyna pociecha że może jakoś mnie nie zauważą wśród tych setek milionów użytkowników internetu.
Ostatni temat - nasze własne bezpieczeństwo.
Tu organizatorzy szkolenia mieli powody do satysfakcji - rzeczywiście oni troszczą się o sprawy, które wielu z nas nie przyszłyby do głowy.
Najbardziej ryzykowna sytuacja to oczywiście wizyta w mieszkaniu klienta. Rzeczywiście, tu może nas spotkać niejedna niespodzianka.
Moje doświadczenie - dzwonimy do domu klientki, słyszymy lekkie zamieszanie, widzimy, że za szybą w oknie pojawiły się twarze dzieci. Za chwilę jakieś dziecko pyta - kto to?
Przedstawiamy się, pytamy o matkę, przecież umawialiśmy się z nią pół godziny temu... znowu zamieszanie, wreszcie jedno z dzieci otwiera drzwi - matka śpi - mówi.
Nalegamy żeby pozwoliło nam ją zobaczyć - rzeczywiście, śpi jak zabita. Mój towarzysz daje mi znak, że według niego to skutek narkotyków.
Na szczęście dzieci jest kilkoro, najstarsze ma chyba 15 lat i ono zapewnia nas, że to dla nich nie jest to nic nowego i że wszystko jest w porządku.
Sprawdzam telefonicznie następnego dnia - jest w porządku.
Osobna sprawa to gdy nasz zespół wizytujący składa się tylko z kobiet. Mamy kilku klientów, których nasze panie nie chcą odwiedzać bez wsparcia mężczyzny.
Inna kategoria - dzieci z problemami psychicznymi.
Mamy klientkę, której syna bardzo denerwuje wizyta obcych osób, często wybiega przed dom i atakuje cegłą samochód gości. Spotykamy się więc z klientką na ulicy, za rogiem.
Jeszcze inna sprawa - psy.
Generalna wskazówka nie wchodzić do mieszkania bez upewnienia się, że pies jest dobrze zabezpieczony.
Inna kategoria - fizyczna pomoc - coś wstawić, przestawić itp.
Oficjalna instrukcja - za żadne skarby - po pierwsze możemy doznać jakiejś kontuzji, po drugie - klient może nas oskarżyć żeśmy coś zepsuli.
W praktyce - stosujemy własną logikę.
Na marginesie wyznam, że ja czuję spore zagrożenie gdy jadę samochodem prowadzonym przez niektórych kolegów/koleżanki. Wątpliwą pociechą może być fakt, że taki wypadek drogowy będzie zaklasyfikowany jako wypadek przy pracy.
Ostatnia sprawa to nasze zdrowie psychiczne - dostaliśmy długą listę linków do instytucji, które nam pomogą w przypadku gdyby naszły nas: smutek, depresja, niepokój, myśli samobójcze, itp, itp.
To już jednak żadna nowina - podobna lista wyświetlana jest bardzo często podczas emisji wiadomości tv oraz przed i po co drugim reportażu czy filmie prezentowanym w tv.
najgorsze bywa chyba to, że w dobrej wierze podajesz swoje dane bankowi, instytucjom, sklepom, a oni sprzedają informacje, adresy i człowiek dostaje mnóstwo śmieci na pocztę i smsy w hurtowej ilości.
ReplyDeleteZ tego, co piszesz, bardzo dużo jest zagrożeń w pracy wolontariusza, lepiej więc dmuchać na zimne! Za wypadek jest odszkodowanie, ale lepiej nie ulegać wypadkom!
jotka
Ja widzę tu dwa osobne problemy.
DeleteSą instytucje którym musimy podać swoje dane jeśli chcemy korzystać z ich usług - bank, biuro paszportów, ZUS, towarzystwa ubezpieczeniowe, kliniki medyczne.
Nie sądzę żeby one sprzedawały komuś nasze dane natomiast są celem hakerów i muszą się mocno starać aby chronić nasze dane.
Co innego sklepy itp - ich domeną jest handel więc trudno się dziwić że handlują.
Istnieje powiedzenie "nie ma dobrego uczynku bez kary" i ono jest bardzo trafne w Twej sytuacji - jedziesz z zamiarem pomocy a tu tyle pulapek czeka na Ciebie. Bardzo smutne jako ze ci potrzebujacy powinni ulatwiac kontakt a nie utrudniac. Jasnym jest ze ich mozgi nie pracuja . Przy tym jak pomoc temu ktory sam sobie nie pomaga?
ReplyDeleteChwali Ci sie ta forma pomocy ale przyznaje ze nie dla mnie - po pierwszej porazce czy konfrontacji, widzac obojetnosc i niepoprawnosc takich ludzi bylabym zniechecona.
Powiedzenie znam, ale się z nim nie zgadzam.
DeleteW naszym przypadku - działamy w prawie sterylnych warunkach, te zagrożenia które nas spotykają mogą się wydarzyć również podczas normalnej, towarzyskiej wizyty.
System opieki społecznej rozleniwia ludzi - to niestety prawda, ale odnoszę wrażenie, że specjaliści uznali że jest to najtańszy sposób zachowania spokoju i równowagi społecznej.