Kalendarz informuje, że jesteśmy w środku zimy.
Termometr pokazuje coś innego - 4 ostatnie dni - słoneczne, temperatury do 22 C.
Z pewną obawą myślę o lecie, które przyjdzie już za 4 miesiące.
Na dachu sąsiedniego domu zauważyłem, że sąsiad jest bardziej praktyczny - nie myśli, tylko instaluje dodatkową klimatyzację...
Nic dziwnego, że z niedowierzaniem przeczytałem email od znajomego z Kanady, że właśnie przyjeżdża do Australii na maraton narciarski Kangaroo Hoppet - KLIK.
No rzeczywiście, brałem udział w tym wyścigu ponad 15 razy, ale kiedy to było...?
Wspomnę tylko, że znajomego z Kanady poznałem 30 lat temu, styczeń 1994, na maratonie narciarskim we Włoszech. To było króciutkie spotkanie w sklepie spożywczym, tam poznałem jego imię - Robert - i utkwiło na tyle w pamięci, że bez trudu rozpoznałem go 7 lat później w Czechach. Tam mieszkaliśmy w tej samej kwaterze i Robert oferował mi przejazd samochodem do Austrii i potem nasze ścieżki krzyżowały się wiele razy - zawsze na śniegu.
Ostatni raz, 15 lat temu, właśnie na Kangaroo Hoppet.
A dzisiaj...
Pierwsza rzecz, dziś rano dotarła do mnie informacja, że komitet organizacyjny Kangaroo Hoppet zdecydował się odwołać wyścig. Uzasadnienie poniżej...
Druga rzecz, Robert przesłał mi informację, że jest już w Auckland - Nowa Zelandia - w Melbourne będzie za 5 godzin, wie o odwołaniu wyścigu.
Z Kanady do Australii przez Nową Zelandię... w czasach Kolumba i Magellana chyba lepiej planowano podróże międzykontynentalne.
Spotkaliśmy się w centrum Melbourne - poniżej dowód - Robert w towarzystwie miejscowych biurokratów...
Okaz zdrowia, cóż więcej można dodać.
Plus optymizm, Robert ma nadzieję, że po pierwsze - przez tydzień ochłodzi się nieco i spadnie trochę śniegu. Po drugie - organizatorzy zorganizują namiastkę wyścigu i dostanie kolejną pieczątkę w paszporcie narciarza.
Dzisiaj spotkaliśmy się na lunchu w restauracji - Robert opowiadał o swoich wyścigach w ostatnich latach - tylko w tym roku zdążył już przebiec 17 maratonów narciarskich. Ja wspominałem wyścigi na których się spotkaliśmy przez laty.
I było miło.
Następne spotkanie za rok o tej samej porze :)
Moje uznanie dla Pana Roberta za tę podróż i niesamowity optymizm.
ReplyDeleteA dla Was obydwóch za niesamowitą wierność przyjaźniom....no i narciarstwu...
Pozdrawiam najpiękniej jak potrafię.
Stokrotka
Rzeczywiście potrafisz :)
DeleteDziękuję za piękne pozdrowienia.
"Historia pewnej znajomości" ( chyba Czerwone Gitary) taka mi się piosenka przypomniała, choć w Twojej opowieści, jakże pięknej, nie ma wątku romansowego:) Jest za to silny, męski duch sportowy! Brawo dla obu Panów.
ReplyDeleteDziękuję za przypomnienie Czerwonych Gitar.
DeleteSilny duch sportowy... nawet nie musi być męski. Poznałem na maratonach narciarskich również kilka bardzo silnych kobiet.
Na pewno maratony uczą wytrwałości, w sporcie i poza sportem.
Wasza dluga znajomosc podpierana ciaglym kontaktem a takze zamilowanie do maratonow jest imponujace.
ReplyDeleteMilo czytac i widziec ze w obecnym swiecie jeszcze istnieja przyjaznie, pasje, zainteresowania trwajace dekady.
Zycze sniegu i moznosci odbycia sie maratonu.
Dla mnie to trochę zaskakujące.
DeleteW kolejnych pracach miałem sporo dobrych kolegów/koleżanek, mieliśmy dobre, regularne kontakty, także poza pracą. A jednak, gdy odszedłem z pracy, kontakty szybko wyparowały.
Może maratony narciarskie uczą wytrzymałości na wielu płaszczyznach.
Dziękuję za życzenia - skontaktuję się z Robertem już po maratonie.
Macie duzo wspolnych wspomnien.
ReplyDeleteNo i podziwiam Roberta za te 17 maratonow narciarskich w tym roku, to sa dwa na miesiac, niesamowite.
17 maratonów w tym roku - to się rozkłada na 4 miesiące - w kwietniu Robert przebiegł 2 maratony w Islandii, jeden z nich - nocny - 70 km, start o 11 w nocy, niebo jeszcze rozjaśnione przez zachodzące słońce.
DeleteO, jak sympatycznie! takie znajomości i spotkania warto pielęgnować, bo podobno sprzyjają zdrowiu psychicznemu:-)
ReplyDeletejotka
Oj, świadomość że mogę coś robić dla zdrowia a nie z czystej ochoty bardzo mnie zniechęca :(
DeleteJedno nie przeszkadza drugiemu:-)
Deletejotka
Oczywiście, miałem na myśli podejście do sprawy.
DeleteMiejscowi biurokraci :)))
ReplyDeletePrzypadkowa znajomość a przetrwała lata. Życzę Wam z całego serca tego spotkania za rok.:)))
Narciarze długodystansowcy to dość zwarta grupa.
ReplyDeleteMaratonów narciarskich nie jest tak wiele więc naturalne jest że spotykają się często i że mają niekończący się temat do rozmów.
W moim przypadku, maratończyk który zakończył karierę, pomaga chyba lokalizacja - wyprawa na narty do Australii to spore przedsięwzięcie więc wszelkie kontakty są miłe.