Dzisiaj odwiedziłem centrum Melbourne, nie byłem tu pół roku i wyznam, że sam pobyt w gęsto zaludnionym miejscu był sporą atrakcją.
Do miasta dojechałem tramwajem, tu przesiadłem się z kolejny tramwaj i zaskoczenie...
Tramwaj podjechał a oczekujący pasażerowie zawołali: gdzie tu są drzwi ?!
Rzeczywiście, drzwi nie były takie oczywiste, szczególnie gdy tramwaj był w ruchu.
W środku lekko-średni tłok, większość młodzi ludzie, z przyjemnością stwierdziłem że wielu oferowało mi swoje miejsce.
3 przystanki i byłem pod biblioteką.
Pogoda słoneczna, na trawniku po drugiej stronie schodów sporo osób siedziało na trawie.
W środku lekko-średni tłok, większość młodzi ludzie, z przyjemnością stwierdziłem że wielu oferowało mi swoje miejsce.
3 przystanki i byłem pod biblioteką.
Pogoda słoneczna, na trawniku po drugiej stronie schodów sporo osób siedziało na trawie.
W środku makieta biblioteki , warto się przyjrzeć żeby nie przegapić atrakcyjnych miejsc...
Zauważyłem czytelnię dla dzieci, zajrzałem do środka, na półkach książki w różnych językach, z przyjemnością zauważyłem, że ilość lektur w języku polskim nie ustępuje perskiemu czy portugalskiemu i przewyższa szwedzki. Czy ktoś to czyta to już inna sprawa.
Wreszcie główna aula - świątynia czytania...
Na krużgankach na wyższych piętrach wystawa historii książki. Przepisywane ręcznie książki z XIII wieku, pierwsze książki drukowane.
Ciekawostka - żydowska Tora, wydanie kieszonkowe...
Wysokość "strony" około 10 cm, ależ ci ludzie musieli mieć wzrok żeby odczytać tak małe litery.
A co ja tam czytałem?
Książki, które miałem zamiar przeczytać trzeba było zamówić i będę miał do nich dostęp za kilka dni, dzisiaj w oko wpadła mi książka o prowokacyjnym tytule "Against Empathy" - Przeciw empatii - KLIK.
Autor uważa, że empatia oparta jest na z gruntu błędnym mniemaniu, że jesteśmy w skórze osoby, której przytrafiło się nieszczęście i w rezultacie tracimy zdolność obiektywnej oceny sytuacji. Zamiast tego proponuje racjonalne współczucie - "rational compassion".
Książki, które miałem zamiar przeczytać trzeba było zamówić i będę miał do nich dostęp za kilka dni, dzisiaj w oko wpadła mi książka o prowokacyjnym tytule "Against Empathy" - Przeciw empatii - KLIK.
Autor uważa, że empatia oparta jest na z gruntu błędnym mniemaniu, że jesteśmy w skórze osoby, której przytrafiło się nieszczęście i w rezultacie tracimy zdolność obiektywnej oceny sytuacji. Zamiast tego proponuje racjonalne współczucie - "rational compassion".
Po 3 godzinach wyszedłem na ulicę, ależ tu wszystko urosło!
Znowu jazda przez centrum Melbourne, moją uwagę zwraca wiele miejsc gdzie można wypożyczyć elektryczny rower lub hulajnogę. Oczywiście samoobsługa. W śródmieściu ruch samochodowy jest mocno ograniczony i hulajnogi są całkiem popularne.
Śródmieście Melbourne to niezbyt wielki teren, mój tramwaj jedzie teraz przez rozległe przedmieścia a ja porządkuję wrażenia z tej wizyty.
Przede wszystkim ludzie - stwierdzam, że chyba 80% spotkanych osób to byli Azjaci i że prezentowali się lepiej niż osoby o korzeniach europejskich.
Mam na myśli ogólny wygląd - estetyczne ubranie, fryzura, sympatyczny wyraz twarzy. Jeśli chodzi o "białych" to miałem poczucie jakiegoś braku równowagi - wiele osób bardzo otyłych, twarze przeładowane kosmetykami, kolczyki i tatuaże w zaskakujących miejscach.
Przede wszystkim ludzie - stwierdzam, że chyba 80% spotkanych osób to byli Azjaci i że prezentowali się lepiej niż osoby o korzeniach europejskich.
Mam na myśli ogólny wygląd - estetyczne ubranie, fryzura, sympatyczny wyraz twarzy. Jeśli chodzi o "białych" to miałem poczucie jakiegoś braku równowagi - wiele osób bardzo otyłych, twarze przeładowane kosmetykami, kolczyki i tatuaże w zaskakujących miejscach.
Wizerunek zdecydowanie poprawił się gdy przejeżdżałem w okolicy eksluzywnych prywatnych szkół. Tu też było wielu uczniów i uczennic pochodzenia chińskiego i hinduskiego, ale "biali" byli równie liczni a co ważniejsze byli "normalni" w moim, pozbawionym empatii, mniemaniu.
Wreszcie końcowy przystanek, wraz ze mną wysiada uczennica z "dobrej szkoły".
Na oko 40 kg bagażu.
Na oko 40 kg bagażu.
Och, jaka dziś dla mnie przyjemność, aż zazdroszczę ci tej wizyty, piękny gmach!
ReplyDeleteWyprawa do Melbourne obfituje w ciekawe obserwacje!
Racjonalne współczucie warte przemyślenia, sama empatia może nie wystarczyć...
Bardzo dziękuję za miły komentarz.
DeleteWyznam, że wrażenia z pobytu w centrum miasta mnie samego zaskoczyły. Z Twojego blogu wiem jak atrakcyjnie spędzasz czas, pomyślałem sobie - jak się nie ma tak jak Ty, to się lubi co się ma.
Wg mnie bardzo ciekawy artykul na ten temat: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/1710758,1,czym-sie-rozni-empatia-od-wspolczucia-tlumaczy-prof-paul-bloom.read
ReplyDeleteBardzo dziękuję za znalezienie artykułu w Polityce.
DeleteOsobiście czuję się mocno zagubiony w socjo-psychicznych rozważaniach, wydaje mi się to dzieleniem włosa nie na czworo ale na dziesiątki. Po przejrzeniu prologu do książki, zacząłem czytać pierwszy rozdział (rozdziałów jest chyba 5), przeczytałem po łebkach i odłożyłem książkę.
Czytając artykuł w Polityce odniosłem wrażenie, że artykuł odnosi się wyłącznie do tego co ja przeczytałem, co w takim razie jest w pozostałych 4 rozdziałach?
To samo tylko trochę inaczej ???
Niezwykłe interesująca wycieczka do wspaniałej biblioteki. No i centrum Melbourne "zaliczyłam". Dziękuję bardzo.
ReplyDeleteWidok młodych ludzi z takimi dużymi instrumentami albo z dużymi teczkami w których są obrazy bardzo mnie wzrusza...
A z empatią to różnie bywa. Bardzo często jest udawana.
Stokrotka
Dziękuję za miły komentarz.
DeleteTornistry uczniów w australijskich szkołach bardzo mnie złoszczą, szczególnie teraz gdy każdy ma tablet albo laptop.
A empatia... jak wspomniałem wcześniej, wydaje mi się słowem-kluczem bez wielkiego praktycznego efektu.
Fajny post 😁 Interesująco się z Tobą zwiedzało Melbourne! Biblioteka imponująca. A plecaki uczniów widzę na całym świecie przeładowane...
ReplyDeleteDziękuję za miły komentarz.
DeletePrzeładowane tornistry, wyznam że nie rozumiem, ja w czasach szkolnych nigdy nie miałem przeładowanej teczki, a teraz, gdy każdy ma laptop albo tablet, nie wiem co oni w tych teczkach noszą. Może jedzenie?
Przepiekna jest Twoja biblioteka i wypasiona tez. Widywalam podobne u nas ale w duzych metropoliach, w mniejszych miastach mamy skromniejsze.
ReplyDeleteW Twojej pewnie spedzalabym duzo czasu. Podoba mi sie takze Melbourne, piekne miasto.
Jesli chodzi o przekroj rasowy mieszkancow to mam podobnie : tutaj na Florydzie jest mniej czarnych niz mialam w Arkansas ale za to co drugi osobnik to albo kubanczyk, jamajczyk, meksykanin albo z jakiejs czesci Am. Poludniowej. Nie brakuje rowniez europejczykow ale jakos giniemy w tlumie tych innych.
Oczywiście, że na taką bibliotekę tylko wielkie miasto może sobie pozwolić - Melbourne = ponad 5 milionów = 20% ludności Australii.
DeleteInna sprawa, że z tej biblioteki korzystają głównie studenci 2 uniwersytetów w śródmieściu.
No to gdzie te drzwi były? Bo mnie interesuje na wypadek bytności w Sydney aby nie wypaść na prowincjusza? Raz już przeżyłam taki despekt szukając wejścia do ulicznej toalety w Paryżu oraz usiłując wyszarpać wózek supermarketowy bez użycia monety...
ReplyDeleteDrzwi całkiem wyraźnie widać na zamieszczonym zdjęciu, ale gdy tramwaj był w ruchu nie było to wcale oczywiste.
DeleteWypadek bytności w Sydney... nie ma strachu, tam nie ma tramwajów.
Tramwaje jako środek komunikacji publicznej są TYLKO w Melbourne.
To, drugi po bibliotece, poważny argument żeby odwiedzić to miasto.