Thursday, July 31, 2025

Miłość, która zabiła

Umińska. Miłość, która zabiłaUmińska. Miłość, która zabiła by Marta Sztokfisz
My rating: 3 of 5 stars

Opowieść o tragedii i jej bohaterce.
W lipcu 1924 r, Stanisława Umińska, młoda aktorka zdobywająca ogromną popularność na warszawskich scenach teatralnych, zabija swojego ukochanego, który doświadczał ogromnych męczarni w paryskim szpitalu.
Proces odbył się w lutym 1925 roku, wyrok - niewinna.
Przez następne 52 lata Stanisława Umińska będzie się zmagać ze wspomnieniami i z poczuciem winy.
Większość tego czasu spędzi na opiece nad osobami na społecznym marginesie - prostytutki, osoby chore, niedorozwinięte dzieci.
Czy to pokuta, czy sposób na zapomnienie winy?
Nie wiem co skłoniło autorkę do podjęcia tego tematu.
Była to ryzykowna decyzja - z jednej strony - temat poważny i aktualny - wszak wciąż żywe są dyskusje na temat eutanazji. Z drugiej strony - ryzyko zachłyśnięcia się sensacyjną stroną wydarzenie, skandalem.
Według mnie autorka dobrze dała sobie radę - książka skłoniła mnie do prywatnych rozważań.
Bo też moja relacja z bohaterką książki ma również prywatny wymiar...


Stanisława Umińska - siostra mojej matki - dla mnie to była zawsze Ciocia Stasia.
Odwiedzała nas wielokrotnie a ja cztery razy spędziłem wakacje w prowadzonych przez Nią ośrodkach.
Niestety, czytając książkę z tej pozycji, jestem bardziej czuły na błędy, które często są po prostu niechlujstwem.
Mam przede wszystkim na myśli wielokrotne błędy w imionach i nazwiskach krewnych bohaterki - Maciej zmienia się w Michała, Władek w Włodzimierza, Kazimierz w Mieczysława.  Uzdrowiciel Clive Harris zmienił nazwisko na Charris. Ktoś działa w tajemniczej organizacji Charitas.
Brakowało mi również indeksu osób wspomnianych w książce - autorów cytowanych recenzji.

Jednak główny wymiar to opowieść o życiu Cioci Stasi i książka pomogła wrócić mi do wielu wspomnień - szczególnie tego ostatniego - pogrzebu.
Po mszy żałobnej dołączyłem do grona zakonnic, które wynosiły trumnę z kościoła.
Od razu poczułem się bardzo niewyraźnie, byłem wyższy od zakonnic i musiałem mocno się schylić, nie byłem pewien czy wytrzymam wystarczająco długo w tej pozycji.
Niepotrzebne obawy - niech pan da sobie spokój - powiedziała któraś z zakonnic - dla nas to chleb powszedni. Splotły razem ramiona i płynnie przeniosły trumnę na furmankę.
Zdałem sobie sprawę, że to one stanowiły Jej rodzinę przez większość Jej życia.

View all my reviews

10 comments:

  1. Przepraszam, ale w którym Gaju zmarła St. Umińska(za wiki)?. Jeśli to nie tajemnica. Może byłaby okazja pojechać...zapalić świeczkę?
    Współpracowała z Ireną Sendlerową, czy w książce pani Sztokfisz są jakieś wątki z okresu okupacji? Ciekawa historia, to za mało powiedziane, ale wspomnienia...
    gaśnicowy

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pytam, bo w"Domu za Strugą"(1974-78)przebywał kard. Wyszyński na wypoczynku, odwiedzał go k. Wojtyła. Później już jako papież też odwiedził siostry. Przez jakiś czas kard. Wyszyński ukrywał się tam przed bezpieką pod opieką sióstr i paulinów. Zachowała się nawet jego sypialnia.
      Gaj Fiszor, a za strugą(Fiszorem) stał klasztor. Siostry opiekowały się dziećmi niepełnosprawnymi.
      Gaj, gmina Zabrodzie w latach 1975-98 należała do pow. ostrołęckiego, a nie wyszkowskiego...
      Podana jest data śmierci -1977 r.
      Ireną Sendlerową po wojnie niejako odnaleziono(uczennice w USA) w klasztorze..., ciekawe historie- może się spotykały?
      Tak, czy siak warto by sięgnąć po książkę pani Marty Sztokfisz z różnych powodów..., choćby dlatego, że jest kreowana na wybitną pisarkę..., pisze biografie...itepe.
      gaśnicowy

      Delete
    2. C. d.
      Lechu.
      Może będziesz mógł(chciał)sprostować kilka faktów, bo historia jest od początku arcyciekawa. Z drugiej strony dzieje rodzinne, to sprawy tak bardzo osobiste..., ale skoro wspomniałeś...Poszedłem śladem Henrykowa. Tam po śmierci Siostry Wincenty przełożoną została Benigna-Stanisława(?). Zapoznałem się co nie co z historią zakonu, jego działalnością i pracą..., w różnych miejscowościach w Polsce. Jest wątek teatralny, sławny reżyser(namawiam zainteresowanych tematem).
      W artykule pada m. in. nazwisko bratanka Zdzisława Umińskiego psychologa i pedagoga, który w 1942 roku ukrywał się w Henrykowie.
      Dom w Henrykowie został zrujnowany przez działania wojenne, a Węgrzy pomogli siostrom w przeprowadzce do Gębic. Odkopali"skarb"i przekazali go w odpowiednie ręce.
      Trudno i darmo, ale chyba zacznę znowuż szperać i niestety(dla mnie tragedia)udać się do najbliższej biblioteki po książkę pani Marty. Badać, szukać źródeł, weryfikować, prostować, byle do prawdy..., jak ona wygląda z Twojej strony, może się dowiem, a może nie?
      pozdrawiam
      gaśnicowy

      Delete
    3. Doprawdy, wzruszyłeś mnie swoim życzliwym zainteresowaniem.
      Bardzo mi miło.
      Widzę, że adres już znasz - tutaj link do strony internetowej ośrodka ==> https://fiszor1.blogspot.com/p/kontakt_18.html
      Bratanek - Zdzisław Umiński - on był pisarzem, członkiem redakcji Stowarzyszenia PAX. Znałem go, ale nie mieliśmy bliskiego kontaktu. Napisał książkę o swojej i mojej cioci Stanisławie - Album z rewolwerem.
      M. Sztokfisz wykorzystuje sporo cytatów z tej książki.
      Kardynał Wyszyński w zakładzie w Fiszorze - ciocia Stasia w liście do mojej matki wspominała tylko o raczej krótkim pobycie wakacyjnym kardynała. Wspominała niechętnie - zakonnice musiały zbyt wiele czasu spędzać usługując hierarchom kościelnym.
      Irena Sendler... w książce nie ma informacji na ten temat. Ciocia nigdy nie opowiadała mi o wydarzeniach z okresu wojny.

      Delete
    4. Teraz wybór jest prosty.
      "Album z rewolwerem".
      No tak, kto pyta nie błądzi...
      dzięki za drogowskaz.
      gaśnicowy

      Delete
  2. Temat faktycznie na czasie, a twoje związki z opowieścią niecodzienne. Może zmiany w nazwiskach są celowe?
    Czy dobrze zrozumiałam, że aktorka i zakonnica, to ta sama osoba?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zmiany w nazwiskach - to są ewidentne pomyłki - wszystkie osoby są zidentyfikowane, podane imię, nazwisko, rodzaj pokrewieństwa a potem ze strony na stronę czasem jest to Włodek a czasem Władek itp.
      Dobrze rozumiesz - aktorka po tragicznym doświadczeniu wstąpiła do zakonu.

      Delete
  3. Niesolidna robota tak autorki jak edytora. Mnie tez by zniesmaczylo.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wygląda na to, że tam w ogóle nie było edytora.
      Absolutne niechlujstwo.

      Delete
  4. Dylemat moralny z jakim zmagała się Twoja Ciocia nigdy nie zostanie rozwiązany i zawsze i w każdym przypadku pozostanie dylematem. Wstąpienie do zakonu i poświęcenie reszty życia na pomoc ludziom w potrzebie było godnym uznania rodzajem zadośćuczynienia i radzeniem sobie z osobista traumą. W każdym momencie tej historii Pani Stanisława zasługuje na podziw i szacunek.

    ReplyDelete