Dzisiaj - niedziela - od czasu gdy dowiedziałem się, że jedynym reprezentatem Australii na ostatnim papieskim konklawe był ukraiński biskup Nikola Byczok, korciło mnie żeby odwiedzić jego parafię i dzisiaj spełniło się.
Parafia jest w bardzo godnej okolicy - North Melbourne - uniwersytet, królewskie szpitale.
Kościół św Piotra i Pawła...
Jasne i kolorowe wnętrze...
Kościół niewielki, wypełniony na jakieś 60%, przeważali ludzie w średnim wieku.
Coś mi się pokręciło gdy sprawdzałem stronę internetową parafii i trochę się spóźniłem. Trwało właśnie kazanie...
I tu niemiłe zaskoczenie - niczego nie rozumiałem :(
Regularnie widzę i słyszę w telewizyjnym dziennikach Włodymyra Zełeńskiego i jest w porządku a tutaj - z rzadka rozumiałem pojedyńcze słowa - na przykład Amen - wymawia się Amin.
W którymś momencie ksiądz przerzucił się na angielski i wcale nie było lepiej :(
Na szczęście kazanie się skończyło i akcja przeniosła się do ołtarza...
Powyższe zdjęcie nie jest zbyt wyraźne - to migawka z nagrania na youtube - widać na nim ikonostas - bogato zdobiona przegroda oddzielająca ołtarz od wiernych. W środku są obszerne drzwi, przez które wierni widząco się dzieje przy ołtarzu.
A dzieje się wiele...
Wokół ołtarza kręciło się pięciu księży i kilku ministrantów.
Coś tam ustawiali, przestawiali a w międzyczasie energicznie machali kadzidłami.
Od czasu do czasu, przez boczne drzwi w przegrodzie, wychodził ksiądz z kadzidłem i okadzał wiernych.
Cały czas śpiewał chór, ale te śpiewy nie wzbudzały we mnie emocji.
W międzyczasie odbyły się dwie zbiórki na tacę, z tym, że nie było tacy tylko niewielkie drewniane pudełka.
I tak doczekałem do komunii.
Oczywiście pozostałem w ławce... popatrzyłem dokładniej i zauważyłem, że ksiądz malutką łyżeczką czerpał z kielicha wino i wylewał je do ust osoby przyjmującej komunię.
Na koniec ksiądz przeszedł przez kościół i pokropił wiernych wodą święconą, bardzo obficie, dostało się i mnie.
Nie zamierzam tu dyskutować ani porównywać szczegółów liturgii, powiem tylko, że czułem się bardzo obco :(((
Gdy szedłem do samochodu dogonił mnie jakiś pan, pozdrowił po angielsku, spróbowałem odpowiedzieć po rosyjsku, ale okazało się, że mój rozmówca doskonale mówi po polsku.
Moi rodzice pochodzą z Ukrainy - wyjaśnił - ale po wojnie, w ramach Akcji Wisła - KLIK, zostali przesiedleni do Braniewa.
No comments:
Post a Comment