Na początku sierpnia informowałem o wystawieniu na sprzedaż domu w naszej okolicy, na zdjęciu widać było tablicę informacyjną agencji nieruchomości - Ray White czyli Promień Biały.
Spacerując po okolicy zauważyłem w wielu miejscach tablice tej agencji - na przykład ta...
Żółte tło...
W tej dziedzinie natura konkuruje z agencją nieruchomości....
W tej dziedzinie natura konkuruje z agencją nieruchomości....
===
Pół kroku dalej i dla odmiany znowu Biały Promień...
Ten adres jest mi bliski - to jest nasz bezpośredni sąsiad - stykamy się plecami, ale przed 42 laty to był NASZ adres, nasza działka - dwa razy większa od obecnej.
Wracam do rzeczywistości...
4 tygodnie temu wspominałem o nadchodzącej licytacji unitu naprzeciwko naszego domu.
Licytacja odbyła się w sobotę.
Zgromadziło się około 20 osób - przynajmniej sześć z nich to sąsiedzi, ciekawi co w trawie piszczy.
Dwóch agentów przygotowujących licytację skoncentrowało swoją uwagę na dwóch potencjalnych rywalach pokazując im coś na smartfonach.
Wreszcie pojawił się licytator - nienaturalnie rumiany, bardzo starannie ubrany, młody człowiek.
Oglądałem kilka takich licytacji, ale tym razem licytator dostarczył nam sporych atrakcji - bardzo dowcipny, inteligentny, świetnie kontaktował się publicznością.
Pierwsza oferta A$850.000 - starszy pan o europejskim wyglądzie, towarzyszyły mu dwie młode panie - może córki?
Odpowiedź była mocna - A$1,050,000 - starszy pan o chińskim wyglądzie.
Licytator kontynuował wyliczanie zalet i potencjału licytowanego obiektu a agenci przekonywali obu potencjalnych kupców aby pozostali w grze.
Prowadzenie zmieniło się chyba 8 razy - zwycięzca - pan z córkami, jedna aż popłakała się z emocji - może to dla niej tatuś kupił ten unit?
Cena A$1,180,000 - spodziewałem się nieco większej kwoty.
4 tygodnie temu wspominałem o nadchodzącej licytacji unitu naprzeciwko naszego domu.
Licytacja odbyła się w sobotę.
Zgromadziło się około 20 osób - przynajmniej sześć z nich to sąsiedzi, ciekawi co w trawie piszczy.
Dwóch agentów przygotowujących licytację skoncentrowało swoją uwagę na dwóch potencjalnych rywalach pokazując im coś na smartfonach.
Wreszcie pojawił się licytator - nienaturalnie rumiany, bardzo starannie ubrany, młody człowiek.
Oglądałem kilka takich licytacji, ale tym razem licytator dostarczył nam sporych atrakcji - bardzo dowcipny, inteligentny, świetnie kontaktował się publicznością.
Pierwsza oferta A$850.000 - starszy pan o europejskim wyglądzie, towarzyszyły mu dwie młode panie - może córki?
Odpowiedź była mocna - A$1,050,000 - starszy pan o chińskim wyglądzie.
Licytator kontynuował wyliczanie zalet i potencjału licytowanego obiektu a agenci przekonywali obu potencjalnych kupców aby pozostali w grze.
Prowadzenie zmieniło się chyba 8 razy - zwycięzca - pan z córkami, jedna aż popłakała się z emocji - może to dla niej tatuś kupił ten unit?
Cena A$1,180,000 - spodziewałem się nieco większej kwoty.
P.S. Weekend minął nam przyjemnie - na koncercie Nasze Polskie Kwiaty, w którym wystąpiła czwórka naszych wnucząt w różnych rolach.
Zmiana nastroju...
Poniedziałek rano - wiadomości - dowiedziałem się, że w niedzielę w głównych miastach Australii odbyły się całkiem energiczne protesty przeciwko masowej imigracji do Australii - KLIK.
Rząd planuje przyjąć w przyszłym roku 230,000 migrantów.
Zmiana nastroju...
Poniedziałek rano - wiadomości - dowiedziałem się, że w niedzielę w głównych miastach Australii odbyły się całkiem energiczne protesty przeciwko masowej imigracji do Australii - KLIK.
Rząd planuje przyjąć w przyszłym roku 230,000 migrantów.
A ta Linda Pan... Może to córka Piotrusia Pana? Nie bardzo mogła liczyć na tatusia i wzięła sprawy w swoje ręce?
ReplyDeleteBardzo dobre skojarzenie, ale po tej stronie świata wygląda to raczej tak:
DeleteLin (林 ) - jak wskazuje pisownia - znaczy po chińsku - las - śliczne imię
Pan - 37 pozycja na liście najczęściej występujących nazwisk w Chinach
Imponujące kwoty! oglądam czasami programy o poszukiwaniach domów i mieszkań na całym świecie, różnice w cenach nieruchomości tez są zadziwiające!
ReplyDeleteProtesty przeciwko migracjom - a gdzie mają się podziać ludzie uciekający przed wojną?
Australia przyjmuje około 20,000 uchodźców rocznie - to są osoby zweryfikowane przez ONZ-towskie organizacje i na ogół mają za sobą kilka lat pobytu w obozach dla uchodźców.
DeleteNajwięcej migrantów przybywa z Indii, potem z Chin.
Osobna kategoria to studenci - około 200,000 rocznie - oni dostają czasowe wizy i limitowane pozwolenie na pracę.
Ach, przypomniales mi sprzedaz mojego domu. A ilez mialam wczesniejszych przygotowan zwiazanych z likwidacja nawet juz nie chce o tym myslec!. Tak czy siak nie byl sprzedawany sposobem licytacji - zgloszony na rynek, agentka przyprowadzala ogladajacych, dostalam oprocz innych ofert dwie z pelna cena, wybralam jednego bo 2/3 placil gotowka co przyspieszalo proces sprzedazy - i dom zostal sprzedany w dwa dni! Moj nie mial takiej ceny jak opisana przez Ciebie ale i tak zarobilam na nim , nawet wliczajec kwote w niego wlozona na rozne reperacje czy renowacje. Pamietasz video mojego domu? To byl dobry, wygodny dom. Ach, inne czasy, inne zycie.......
ReplyDeleteOczywiście, że pamiętam Twoje relacje z tamtych czasów - uważam, że to było wyśmienicie zorganizowane.
DeleteMy kupiliśmy nasz pierwszy dom za A$62,500.Teraz na tej działce stoją dwa domy - w jednym z nich mieszkamy nadal.
Wydaje mi się, że każdy z tych domów ma obecnie wartość ponad A$1.5 miliona.
Próbuję rozszyfrować symbolikę "białego promienia", ale jakoś nic mi się nie kojarzy a już na pewno nie z domami do mieszkania. Może w tradycji australijskiej to coś znaczy?
ReplyDeleteOryginalnie nie było tu żadnej symboliki - Ray White - nazwisko założyciela firmy - Ray - skrócone imię Raymond.
DeleteWiększość firm handlu nieruchomościami ma wieloletnią tradycję, od 30 lat zatrudniają wielu Chińczyków bo taki jest profil klientów.
Ten odcień żółci przyciąga wzrok. Pozdrawiam
ReplyDeleteMasz rację - tablice tej firmy rozpoznaję z odległości kilkuset metrów.
DeleteCzytałem o ofertach nabycia domu(mieszkania)w Europie za przysłowiowe euro. Zastanawiałem się lata temu, czy bardziej odpowiadała by mi Sycylia, Hiszpania, a może jakaś chatka(lodowa?)w Skandynawii?
ReplyDeleteNa razie trzymam się swojej chudoby skraja... za nią kończy się droga... . Co cieszy, nic nie zapowiada tego, żeby miała być jakakolwiek poprowadzona! Nikt w te strony nie kwapi się z"odwiedzinami"i dobrze...
gaśnicowy
Chatka za euro - brać, nie oglądać się - na pewno urośnie w cenie. A dla bezpieczeństwa... lepiej siedzieć na starych śmieciach.
DeleteNie znoszę tych szyldów z wielkimi przechwałkami ,,sprzedane''. Jak sprzedane, to ściągnijcie znak ,,na sprzedaż'' i zajmijcie się następną rzeczą. Jedna wielka mafia mieszkaniowa : )
ReplyDeleteUwielbiam te żółte pompony - jak są pompony, to już jest wiosna!
No nie... teraz trwa okres "settlement" czyli załatwianie formalności - minimum miesiąc.
DeleteDlaczego odmawiać agentowi szansy zareklamowania swojego sukcesu?
Licytacja brzmi jak spektakl. Emocje, zmiana ofert, a nawet łzy – aż czuć to przez monitor😉
ReplyDeleteO, tak, prowadzący licytację często robi to lepiej niż dobry konferansjer.
DeleteDla mnie licytacja wiąże się z tragedią, dramatem, bo kto rozstaje się dobrowolnie z dachem nad głową? Kto sprzedaje, jeśli nie musi?
ReplyDeleteZasyłam serdeczności
Dziękuję za spojrzenie za tablicę informacyjną :)
DeleteMasz rację - tu są dwie strony.
Wprawdzie licytowany tu unit to nowowybudowany obiekt, ale przecież został wybudowany w miejscu starego domu.
Wyznam, że przez 26 lat mieszkania w tym miejscu, nie wiem kto był właścicielem poprzedniego domu, od kiedy pamiętam to był dom do wynajęcia.
Jednak na początku zawsze jest to rozstanie... czasem krok do przodu - rodzina się powiększyła.
Równie często krok w nicość...
Matko cudowna, to już nawet do Australii pchają się ci krymigranci?!
ReplyDelete