Thursday, September 4, 2025

Mała muzyczka nocna

Środa, 3 września - wyczekiwany kolejny koncert z serii Mostly Mozart :)
W okolicach Melbourne Recital Centre zauważam wzmożony ruch - na chodnikach sporo siwowłosych piechurów, na przystanku tramwajowym wysypuje się grad białych głów.
Autobusiki przywożą grupki osób, zapewne z domów opieki. 

Na sali koncertowej...


Zagęszczenie... prawie jak w niedzielę w moim kościele parafialnym.
To znaczy - w kościele parafialnym było jeszcze lepiej... a może nawet trochę gorzej - zabrakło siedzących miejsc.

Skoro już zajrzałem do kościoła to wspomnę, że w ostatnich dwóch tygodniach zaglądałem tam również z okazji pogrzebów.
Dwie dobrze mi znane parafianki, jedna - Pat (Patrycja) - nawet bardzo dobrze gdyż działała razem ze mną w Stowarzyszeniu św Wincentego...


Ostatnie lata życia spędziła w domu opieki prowadzonym przez siostry Nazaretanki.
Też miłe skojarzenie - ja chodziłem do szkoły Nazaretanek :)

Podczas pogrzebu głos zabrał jej syn... matka do ostatnich chwil była pełna pozytywnej energii... najważniejsze, to żeby nie umrzeć w sklepie.. - mówiła - tyle spraw niezałatwionych.
Znajoma parafianka powiedziała mi, że Pat umówiła się ze swoją sąsiadką w domu opieki, że gdy jedna z nich będzie umierać, druga będzie trzymać ją za rękę.
I właśnie tak to wyglądało.

A cóż to za dziwny wstęp do koncertu z wesołą serenadą w programie?

Bo koncert też był dziwny.
Pierwsza pozycja - W.A. Mozart - Requiem - Lacrimosa - płacząca.
Wspomnę, że W.A. Mozart nie dokończył tej części Requiem, zdążył napisać tylko 4 takty, rękopis poniżej...

Requiem dokończył uczeń Mozarta - Franz Süssmayr.

Na środowym koncercie Lacrimosę wykonał zespół instrumentów dętych blaszanych - bardzo dobrze wykonał, to był zdrowy płacz. 
Nie znalazłem właściwej ilustracji więc załączam tradycyjne wykonanie - chór i orkiestra - KLIK.

Kolejna pozycja - Symfonia kameralna (Opus 110a) Dymitra. 
Mozart i Szostakowicz - do głowy by mi nie przyszło takie zestawienie, ale okazało się dobrze pasować do mojego, przekornie-pogrzebowego, nastroju.
Cały utwór- KLIK.

Sugeruję posłuchać około 1.5 minuty pierwszej części (Largo) i skoczyć do drugiej części - Allegro Molto i sprawdzić swoją wytrzymałość.
Zdecydowanie to nie jest nastrój, w jakim chciałbym umierać

Co innego - Eine kleine Nachtmusik - KLIK.

12 comments:

  1. Świetne nawiązanie do poważnej muzyki - pożegnanie znajomej.
    Można powiedzieć, że umierała jak sobie życzyła...
    Muzykę prezentujesz wysokich lotów!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Muzyka klasyczna zawsze robiła na mnie duże wrażenie i lubiłem jej obecność.
      Cieszę się, że dotrzymuje mi teraz towarzystwa, zarówno w radio jak i na żywo.

      Delete
  2. Życie i muzyka potrafią splatać się w najmniej oczekiwany sposób. Lacrimosa na dętych instrumentach musiała być naprawdę poruszająca... Czasem właśnie w takich zestawieniach – smutku i piękna – człowiek uświadamia sobie, jak kruche i jednocześnie pełne życia są chwile, które mamy.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pięknie to ujęłaś.
      Instrumenty dęte, szczególnie rogi, w chyba najbardziej delikatnym fragmencie Requiem - zupełnie rozbrajające.

      Delete
  3. Naprawdę chciałem posłuchać do około 1,5 minuty i potem skoczyć dalej, ale po kliknięciu pojawiła się jakaś reklama ze skośnookim osiłkiem więc dałem sobie spokój... No i, szczerze mówiąc, wolę słuchać Rodowiczki.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Reklamy w YT...
      U mnie standardem jest, że reklama, około 15s, poprzedza video. Być może w Posce jest inaczej - przygotowanie gruntu pod podatek od cyfryzacjji.

      Delete
  4. A gdzież był ten wzruszająco przemawiający na pogrzebie syn skoro matka prosiła sąsiadkę o towarzyszenie w chwili śmierci? Wkurzają mnie takie sytuacje.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Poruszyłaś bardzo aktualną sprawę, u nas media zaszumiały z okazji umieszczenia Bruce Willis'a, znanego aktora cierpiącego na demencję, w domu opieki.
      W przypadku mojej znajomej - jej dzieci od wielu lat mieszkają w Perth - 3,400 km od Melbourne ( tyle samo co z Mińska (Białoruś) do Madrytu).
      Wydaje mi się rozsądne, że na stare lata nie przenosili matki do siebie, w zupełnie dla niej obce otoczenie.

      Delete
  5. Mnie się otworzyło od razu, bez reklam, w Polsce też na YouTube są reklamy, ale po kilku sekundach pojawia się często okienko z napisem "pomiń" i można wtedy od raz przejść do właściwego nagrania

    Szostakowicz! Zawsze wspaniały... i tragiczny. Mnie najbardziej wzrusza Symfonia nr 5, zwłaszcza początek, ale gdy się wsłuchać w całość, jest tam logiczny porządek i obudowanie głównego motywu muzycznego w kierunku niezwykłej dramaturgii i nastroju o charakterze melancholijno-żałobnym, wzruszające bardzo;
    https://www.youtube.com/watch?v=hFJvUwl8lcw&t=4s

    Odległości w Australii są ogromne, trudno wpadać co tydzień z odwiedzinami z Perth do Melbourne

    ReplyDelete
    Replies
    1. Szostakowicz - pełna zgoda.
      V Symfonia - ja znajduję w niej sporo optymistycznych akcentów.
      Stalin wykazywał sporo zainteresowanie muzyką, również muzyką Szostakowicza.
      Wikipedia podaje ciekawe informacje na temat odbioru tego utworu ==> https://en.wikipedia.org/wiki/Symphony_No._5_(Shostakovich)#Reception
      Znany angielski pisarz J. Barnes, napisał książkę The Noise of Time (Zgiełk Czasu), niezbyt mi się ta książka podobała, ale i tak miło poczytać gdy temat bliski sercu.

      Delete
  6. Mnie tez sie wydaje ze towarzyszenie , dyskretrne i w tle, muzyki klasycznej w czasie pogrzebu jest bardzo stosowne - choc gdybym oglosila wybor mojego utworu towarzyszacego to by Cie zadziwil. Ale to tylko mysl bo zarzadzilam skromny i czysto rodzinny a takze bez muzyki.

    ReplyDelete
  7. Na razie nie myślę jeszcze o umieraniu, niech się dzieci tym zajmą.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    ReplyDelete