Friday, July 4, 2025

Harce

 Wczoraj - czwartek - spotkała nas miła niespodzianka, nasza wnuczka zachęciła nas do kupienia biletów na występ pod tytułem Melbourne Gang Show gdyż bierze w nim udział jej kolega ze studiów.

Kupiliśmy, spodziewaliśmy się wszystkiego najgorszego - hałaśliwej, agresywnej muzyki, bezsensownych podrygów na scenie, być może wulgarnego słownictwa - Gang w tytule chyba do czegoś zobowiązuje.

Występ w sali teatralnej w pobliskiej Szkole Żydowskiej - KLIK, pojechaliśmy.
Już wcześniej wiedzieliśmy, że organizatorem występu jest australijskie harcerstwo - stąd tytuł wpisu.

Foyer teatru wypełnione harcerzami i harcerkami, wszyscy z czerwonymi chustami na szyjach. Również wielu dorosłych z harcerskimi znakami.

Na marginesie...
Nasz syn i jego dzieci są mocno zaangażowane w polskie harcerstwo w Australii...


Powyżej dwójka z nich stoi tuż przy maszcie.

Polonijne harcerstwo ma zdecydowanie przedwojenne tradycje czyli Honor, Bóg, Ojczyzna, ale w praktyce głównym punktem programu są obozy, często w spartańskich warunkach, połączone ze zdobywaniem całkiem inteligentnych sprawności.
Na marginesiku - nasz wnuk, ten na zdjęciu powyżej, jest właśnie w Polsce, na polonijnym obozie harcerskim.

Australijskie harcerstwo - właściwie mamy jedynie świadomość, że mają sporo bardzo cywilizowanych ośrodków i stąd wyciągnęliśmy wniosek, że jest to sposób na spędzenie wakacji w pobliżu natury.

W piątek poznaliśmy inny wymiar...
Przedstawienie zachwyciło nas - bardzo dobra strona muzyczna, doskonały śpiew, zarówno solowy jak i chóralny, cudowne dekoracje i choreografia.
Na scenie tuziny wykonawców, ciągle w ruchu, współpracowali jak tryby szwajcarskiego zegarka.


Na widowni - rodziny wykonawców i osoby związane z harcerstwem.

Według mnie ten występ był lepszy od chyba wszystkich musicali jakie oglądałem w Australii, aż żal bierze, że tego nie oglądała niezwiązana w harcerstwem publiczność.
Scena końcowa - TUTAJ. Uwaga - reklama.

P.S. Historia harcerskiego Gang Show - KLIK.

Wednesday, July 2, 2025

Koniec

... roku finansowego... był w ostatni poniedziałek.
Ufff...

EOFY - End of Financial Year - błyskało mi przed oczami na każdej stronie internetu.
Może to złudzenie a może demencja, ale wydaje mi się, że w tym roku reklamy tego typu były wyjątkowo agresywne.

O co chodzi?
W Australii rok finansowy zaczyna się 1 lipca a kończy 30 czerwca.
W związku z tym już kilka tygodni wcześniej aktywizują się instytucje, których finanse zależą od odliczanych od podatku dotacji.
Drugi aspekt tego wydarzenia - zakupy robione przez instytucje komercjalne mogą być całkowicie lub częściowo dodane do wydatków a zatem - zmniejszyć dochód netto czyli zmniejszyć podatek.

W sklepach okresowa zniżka cen na wiele artykułów gospodarstwa domowego.
Z ciekawości sprawdziłem dzisiaj ceny kilku artykułów - takie same jak 3 dni temu... czyli te obniżki to była lipa.

Moja reakcja...
Nie skorzystałem z żadnej obniżki, niczego nie kupiłem.
Dałem niewielką dotację na Australijski Chór Kameralny - byliśmy na kilku ich występach i nas oczarowali.
Tutaj próbka ich występu - KLIK. Uwaga, ta pani z lewej, z wielką ilością jasnych włosów, pochodzi z Polski.
Dałem, jak co roku, niewielką dotację dla Wikipedii - to się nie odliczy od podatku.

A dzisiaj... dzień jak codzień - jadę kupić wątróbkę z indyka - ciekawe czy podrożała?

Sunday, June 29, 2025

Na głowie

 Zimno, więcej czasu spędzam w domu, czasem nawet włączę telewizor.
Dzięki temu dowiedziałem się o śmiesznej (dla mnie) historii o olimpijskim wymiarze.

Ostatnia olimpiada - Paryż 2024 - Australia wysłała bardzo silną ekipę - 461 osób w tym 256 kobiet. 18 złotych medali.

Odwrotną stroną medalu był chyba występ Rachael Gunn w nowej dyscyplinie - Break danceKLIK - uwaga - reklamy.
Rachael zdobyła zero punktów i odpadła z gry... na chwilę.
Tuż po jej występie posypała się ulewa złośliwości w mediach społecznościowych a było do czego się przyczepić:
- Rachael ma doktorat i jest wykładowczynią na uniwersytecie.
- plotkarze zarzucali, że w komisji, która decydowała o kwalifikacji na olimpiadę, zasiadał jej mąż - zarzut zdementowany.
- złośliwcy wyśmiewali jej występ - nie pochwalam takich złośliwości, ale jednak korzenie breakdance tkwią w w rynsztokach biednych dzielnic amerykańskich miast i są odwrotnością występu pani doktor  - KLIK ... KLIK ...

Rachael w swoim występie zaprezentowała kilka kangurzych póz, tu zgadzam się z krytykami - słaba strona programu.
Moje spotkania z kangurami poniżej...
W parku podczas spaceru z wnuczętami - KLIK.
Aborygeński punkt tańczenia - KLIK.

Na marginesie ostatniego filmiku pomyślałem sobie - dlaczego też nikomu w Australijskich komitetach sportowych nie przyszło do głowy żeby zaproponować Aborygenom występ w konkurencji Breakdance?
Teraz już za późno, Breakdance nie ma w programie następnych Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles.

Sprawa nie skończyła się na Olimpiadzie, kilka miesięcy później w teatrze zaprezentowano przedstawienie Raygun (to breakdancowy pseudonim Rachael Gunn).

Pani Rachael zareagowała zgodnie ze swoją naukową pozycją - zaskarżyła producentów w sądzie o bezprawne wykorzystanie jej pseudonimu i praw autorskich do umieszczonych w przedstawieniu fragmentów jej olimpijskiego występu.
O ile mi wiadomo szybko doszli do porozumienia - tytuł przedstawienia zmieniono na Breaking, the Musical i przedstawienie zyskało dużo większą popularność - KLIK.
Bardzo spodobał mi sie tekst zastrzeżenia w programie przedstawienia - wszystkie przedstawione tu sceny i osoby są fikcją i jakiekolwiek kojarzenie ich z fizycznymi osobami i sytuacjami są wyłącznie produktem fantazji widzów.

P.S. Oficjalne informacje o Rachael Gunn - KLIK.

Wednesday, June 25, 2025

Wyskok

... do miasta.

Jedyny powód, który może mnie zachęcić do odwiedzenia centrum Melbourne, to jakieś wydarzenie kulturalne. 
Dzisiaj takim powodem był kolejny koncert z serii Mostly Mozart - regularnie relacjonuję te koncerty na tym blogu.

Zima... przed świtem było 3C, w południe dobiło do 10C. Deszcz, wiatr.
Żeby było ciekawiej to pojechałem na koncert tramwajem, to jeszcze rzadsze wydarzenie niż impreza kulturalna.
Godzina 10 rano, w tramwaju przeważają emeryci.
W 45 minut przejeżdżam 50 przystanków i jestem na miejscu.
Za oknem zmienne krajobrazy - dzikie i cywilizowane parki, dominuje soczysta zieleń ubarwiona złotem opadających liści. Im bliżej centrum tym gęstsza zabudowa, mieszanina starości, nowoczesności i byznesu, który wciska się w każdą szparę.

Sala koncertowa - poranny koncert czyli siwowłosa publiczność...

Powyższe zdjęcie skłania do dygresji - oddać kurtkę do szatni!
Z dawnych lat w Polsce pamiętam - w teatrze, filharmonii - szatnia była obowiązkowa. Opłata 2 zł.
Zaskoczenie przeżyłem podczas pierwszego pobytu w Londynie. Wujek zaprosił mnie do teatru w centrum miasta, bardzo dobry teatr, zima.
Pierwsza rzecz po wejściu do teatru to rozejrzałem się za szatnią... i długo musiałem się rozglądać. W końcu zauważyłem małe okienko, szatniarz wyraźnie się nudził, wszyscy widzowie targali swoje płaszcze na widownię i trzymali je na kolanach.

W Australii widzę pewien postęp w tej dziedzinie. Dzisiaj do szatni była spora kolejka.

Program koncertu...


... z powyższego zdjęcia widać, że były to kwartety smyczkowe - J. Haydna i W.A. Mozarta.
Czysta klasyka czyli muzyka przynosząca spokój i równowagę.
Ostatni utwór - L. van Beethoven - Wielka fuga - od razu przypomniały mi się rozważania T. Manna w książce Dr Faustus - Beethoven nie potrafił napisać poprawnej fugi. 
Rzeczywiście, utwór od początku budził kontrowersje. 
Moje wrażenie - po klasyce Haydna i Mozarta było to pewne zamieszanie.

Uwaga techniczna...
Wszyscy muzycy czytali nuty z tabletów a strony partytury zmieniali naciskając stopą leżące na podłodze przyciski. Wyznam, że dużo bardziej podobały mi się nuty na papierze i ręczne przewracanie stron.

Po koncercie pomaszerowałem na centralny przystanek tramwajowy, po drodze wstąpiłem do NGV - Galerii Narodowej.
Na froncie jakaś nowa kompozycja...


W środku...

Lepiej wracać do domu.

P.S. Program koncertu
J. Haydn - Kwartet D-dur, opus 33 No 6. - KLIK.
W.A. Mozart - Kwartet d-moll K 421. - KLIK - uwaga - reklamy.
L. van Beethoven - Grosse Fuge opus 133 - KLIK.

Saturday, June 21, 2025

Najkrótszy

 ... dzień roku - wschód słońca = 7:35, zachód = 17:08 czyli 9:33 godzin.
Australia jest jednak położona bliżej równika niż Polska czyli nie jest tak źle.

Jak zwykle rozpoczynam dzień od rozwiązania Wordle.
Po porannych zakupach wziąłem się za coś poważniejszego - Słowoku.

Refleksja - według mnie Słowoku jest kilka razy trudniejsze od angielskiego pierwowzoru.
Po pierwsze w języku polskim mamy chyba 8 liter więcej niż w angielskim.
Po drugie w Słowoku trzeba odgadnąć 6-literowe słowo, w Wordle - tylko 5 liter.
Po trzecie - w języku polskim wiele słów odmienia się przez przypadki, rodzaje - w rezultacie może mieć 5 wersji, w angielskim wystarczy jedna.
Poniżej dzisiejsze zadanie...


===

Podsumowanie moich wysiłków tutaj...


Po lewej - Wordle - zielone oznacza, że litera trafiona w pierwszym słowie, żółte - w drugim. 
Gram w Worlde już ponad 2 lata, 860 gier, 96% wygranych.
W Słowoku gram półtora miesiąca, przesunąłem się o 16,000 pozycji do przodu.

Pora podnieść wzrok z komputera na... telewizor i dowiedzieć się co się działo dookoła...
W wielu miejscowościach, z okazji najkrótszego i zimnego dnia,  o świcie setki ludzi wskoczyło na golasa do morza...


Powyżej widok z Hobart, stolicy Tasmanii, czyli jakieś trzysta km bliżej do Antarktydy.

Ani się spostrzegłem jak zrobiło się ciemno.
Z dziennika TV dowiedziałem się, że w stolicy Australii, Canberze, dziś o świcie było -5C.
Po wiadomościach nastąpiła transmisja koncertu wieńczącego plebiscyt na najpopularniejszy utwór fortepianowy.
W czołówce znalazł się utwór australijskiej kompozytorki Ireny Katz-Chernin (emigrantka z Kazachstanu, żydowskie korzenie) w wykonaniu autorki i pianistki Tamary-Anny Cisłowskiej - nazwisko mówi samo za siebie - tak to się miesza w tej Australii - KLIK.

Za oknem noc w pełni, to znaczy na farmie naszej córki rozpoczęło się Winter Solstice, poniżej wspomnienie sprzed 10 lat.

Dzień spędziłem na nartach...


=====


Ognisko się rozgrzewało...


Gdy zapadł zmrok przybyło około 30 gości.
W tym roku gości będzie więcej.

W tym roku, jak co roku, żona przygotowała na tę imprezę ogromny gar przepysznego bigosu, my obejdziemy się smakiem podczas snu.

Thursday, June 19, 2025

Widok z niskiej perspektywy

 Poprzedni wpis pisany był w norze.
Od czasu do czasu wychylam z tej nory głowę i widzę...

Kilka dni temu wystąpiła deklinacja księżyca (deklinacja - no przecież wiem: mianownik, biernik, celownik...).
Nad Melbourne wyglądało to tak...

Za parę dni najkrótszy dzień roku, już teraz słońce ma kłopoty żeby oderwać się od horyzontu. Podczas spacerów muszę sporo się nachodzić zanim znajdę kawałek chodnika gdzie dociera słońce.

Wczoraj miałem coś do załatwienia w zamożnej dzielnicy. Rozejrzałem się...

Przez ostatnie 80 lat chyba niewiele się tu zmieniło... architektonicznie, bo potrzeby ludzie mają teraz inne...

----

====

Wszystko tu raczej małe - zarówna dla ciała...


... jak i dla ducha...


Tu i ówdzie wciska się nowe, też małe...

Nie zapomniano o towarzyszach ludzi...


Jadę w stronę domu... mijam prywatną szkołę dla panienek (Ladies College) - trzyma styl...

Podczas jazdy samochodem włączam radio - ABC/Classic - a tam jeszcze echa plebiscytu na najpopularniejszy utwór fortepianowy. Tym razem jest to Sonata Księżycowa L van Beethovena, akurat grają trzecią część - Presto agitato (szybko, w stanie podniecenia) - zatrzymuję samochód gdyż muzyka osiąga zamierzony efekt - to nie jest krajobraz księżycowy, raczej wybuch wulkanu - KLIK.

Pora schować się do nory.

Saturday, June 7, 2025

Życie w norze

 Wspomniane w poprzednim wpisie przeziębienie powoli rozchodzi się po kościach.
Bardzo powoli się rozchodzi, kości faktycznie bolą.

Z jednej strony izolujemy się trochę od towarzystwa żeby nikogo nie zarazić, z drugiej strony - tak samo.
W czwartek przyszła do nas pani, która pomaga nam w sprzątaniu - przyszła i gdy tylko usłyszała mój kaszel, to obróciła się na pięcie i koniec pomocy.
Jest w tym sporo logiki, jak pokręcę się do domu z miotłą i szmatą to mi dobrze zrobi.

Z innej strony - w czwartek odwiedzałem z kolegą osoby proszące  Stowarzyszenie św Wincentego o pomoc. Założyłem maskę i trzymałem się na dystans.
Trzy wezwania, jedno do wielo(11)dzietnej rodziny. Już z ulicy widzieliśmy przez okno jakiś program dla dzieci na ogromnym ekranie telewizora. Zapukaliśmy do drzwi - drzwi się otworzyły, szóstka maluchów porzuciła telewizor i podskakiwała radośnie za siatką w drzwiach skandując - Vinnies, Vinnies, Vinnies!
Rozmowa z ich matką nie była tak pogodna - starszy syn został pobity w szkole i spędził kilka godzin w szpitalu. A to jest szkoła z całkiem dobrą reputacją.
Druga klientka - pani z Wysp Cooka, o której już kilka razy wspominałem. Niestety ze względu na przeziębienia musiałem zrezygnować z jej uścisków. Poza tym wszystko normalnie - syn miał atak epilepsji.

Po powrocie do domu trafiłem na informację o Soup Vans - furgonetki z zupą organizowane przez Stowarzyszenie św Wincentego - bardzo na czasie.
W ciągu roku, w naszym stanie Wiktoria, wydają 800,000 gorących posiłków.

Druga strona medalu - statystyki wskazują bezrobocie około 4% co jest uważane za dobry wynik.
Trzecia strona medalu - rząd ogłosił podwyżkę minimalnej pensji do A$24.96/godzinę... co oznacza prawdopodobnie zwiększenie oficjalnego bezrobocia.

Dzisiaj - sobota - jeszcze inna strona medalu - nasz syn z trójką dzieciaków i dwoma psami uczestniczyli w Park Run - porannym biegu w pobliskim parku i wpadli do nas na śniadanie - rodzina, więc nie będę wyliczał ile czego zjedli. Ważne, że mają dobry apetyt.

Inna strona soboty - w ten weekend stacja ABC/Classic przedstawia wyniki plebiscytu na najbardziej popularne utwory fortepianowe.
Z jednej strony jestem bardzo sceptyczny w temacie głosowania na dzieła sztuki, z drugiej - jest to dla mnie jakiś miernik na ile moje gusta mieszczą się w obecnej rzeczywistości.

W tej chwili znam utwory, które zakwalifikowały się do dolnych 30% - kilka przykrych niespodzianek:
- 100 - J. Brahms - II koncert fortepianowy,
- 92 - L. van Beethoven - III koncert fortepianowy,
- 89 - F. Chopin - Walce.
- 88 - M. Ravel - Koncert fortepianowy G-dur
- 76 - F. Chopin - Wielki Polonez Es-dur
- 69 - L. van Beethoven - Sonata Nr 23 - Appasionata.
.... odliczanie trwa.

P.S. Poniedziałek - podzielę się wynikami głosowania:
1. L. van Beethoven - V koncert fortepianowy - tego byłem pewien.
2. L. van Beethoven -  Sonata Księżycowa.
3. F. Chopin - Nokturny.

Udział wzięło ponad 130,000 osób.
W pierwszej 100 utwory Beethovena i Chopina uplasowały się 9 razy
Pewnym zaskoczeniem była dla mnie wysoka pozycja nie tak bardzo popularnych utworów...
C. Debussy - Suita Bergamaca - 5
E. Satie - Gymnopedie - 7
Ciekaw jestem skąd tak wiele osób słyszało o tych kompozycjach i gdzie je usłyszeli?

Pełne wyniki - TUTAJ.