To impreza charytatywna organizowana przez MS Society, stowarzyszenie wsparcia osób cierpiących na stwardnienie rozsiane (multiple sclerosis).
MS Walk odbywa się co roku w pierwszą niedzielę czerwca.
W tym roku wypadła ona hmmm ... 31 maja.
Oczywiście zerejestrowałem się, to miał być mój 10. występ - pełna historia TUTAJ.
Zgodnie z przewidywaniem organizatorzy odwołali imprezę.
Wczoraj dostałem powiadomienie, że w ten weekend odbędzie się wirtulna wersja imprezy.
Każdy chętny może odbyć marsz/spacer/bieg w dogodnym miejscu i może podzielić się wrażeniami na stronach społecznościowych.
Pedanci mogą włączyć aplikacje, które zarejestrują ich trasę, wynik, ilość kroków i wiele innych istotnych parametrów.
Nie interesują mnie te wszystkie możliwości natomiast odkryłem możliwość upolowania dwóch ptaków jednym strzałem.
Nasza parafia oferuje pomoc osobom, ktore mają trudności w zakupach.
Złapałem więc paczkę tych ulotek i.w drogę.
Ze swoich wizyt charytatywnych ze Św Wincentym znam miejsca i osoby, o których wielu moim bogobojnym parafianom się nie śniło.
Właśnie w tamte strony się skierowałem.
Już po wykonaniu zadania sprawdziłem swoje osiągnięcie w google..
Przeszedłem około 2 km. Standardowy marsz wokół Albert Lake to 5 km.
Wyznam, że te sobotnie 2 km zmęczyło mnie ogromnie. Trzeba popracować nad formą.
Po drugie wirtualny koncert.
Realności dodawał mu fakt, że za wstęp trzeba było zapłacić prawdziwą gotówką, bitcoin nie przyjmowali.
Bilety można było kupować tylko do chwili rozpoczęcia koncertu. Nie było szansy zobaczenia koncertu w innej porze.
Wykonawcy - zespół Latitude37 okrojony z trzech do dwóch osób - Laura Vaughan - wiola da gamba, Donald Nicholson - klawesyn.
Przyznam się, że o tym pierwszym dotąd nie słyszałem. Z wikipedii dowiedziałem się, że był uznanym mistrzem kompozycji na wiolę - Wikipedia
Próbka jego muzyki TUTAJ.
Wracam do koncertu.
Znana nam scena Atenaeum Theatre.
Wykonanie nie całkiem idealne.
Udany wieczór.