Tuesday, September 29, 2020

Wtorek spraw wtórnych

Wtorek - nazwa mówi, że to drugi dzień tygodnia.
Zawsze miałem poczucie, że jest to najbardziej produktywny dzień tygodnia.
W pewnym zakresie potwierdzały to poradniki korzystania z usług (fryzjer, przegląd samochodu i.t.p.)
Po pierwsze - odradzały poniedziałek, bo pracownicy leczą kaca, po drugie - odradzały piątek, bo już myślą o weekendzie a poza tym opili się piwa na lunch.
Wprawdzie pozostają jeszcze środa i czwartek, ale lepiej kuć żelazo póki gorące.

Po niemiecku wtorek to Dienstag - dla mnie to oczywiste skojarzenie z pracą, służbą - Der Dienst. Żadne z poważnych źródeł tego nie potwierdza.

A więc w pozytywnym nastroju rozpocząłem dzień od ćwiczeń gimnastycznych i wiadomości porannych tv.

Najpierw australijskie - kardynał Pell leci dzisiaj do Rzymu - KLIK.
Tu sprawa nie jest wtórna - to conajmniej trzeci rozdział ostatnich wydarzeń - skazanie za pedofilię - uniewinnienie - powrót to Watykanu.

Po pierwsze dla Australijczyków szokujący jest fakt, że nasz rodak bez problemu leci w świat. I tak dobrze, że kardynał od czasu uniewinnienia mieszka w Sydney gdzie restrykcje nie są tak ostre gdyż w Melbourne nie wolno nam się oddalić więcej niż 5 km od domu.
(na marginesie - przyszło mi do głowy zastosować trick jaki diabeł wypróbował na Twardowskim).

Po drugie - dlaczego kardynał poleciał do Rzymu?
Czy Australia mu obrzydła?
Czy obawia się ciągu dalszego sprawy o pedofilię - o ile mi wiadomo jest kilka osób które mają tego rodzaju zarzuty.
Czy ma do odegrania jakąś rolę w Watykanie? Prasa wspomina, że jego przyjazd może się wiązać ze sprawą kardynała Becciu. Obaj purpuraci mieli ze sobą na pieńku.
Prasa wspomina również, że kardynał Pell nie popierał reform wprowadzanych przez papieża Franciszka a to wciąż sprawa w toku.
Mnie najbardziej odpowiada proste wytłumaczenie - wyjeżdżając z Rzymu ponad rok temu, kardynał zostawił mieszkanie służbowe w stanie nieuporządlowanym. Wszak trzeba się z niego porządnie wyprowadzić żeby ktoś z niego mógł skorzystać.

Gimnastyka poranna trwa.
Przełączyłem tv na wiadomości z Polski - POLSAT News.

Wyrok w sprawie Mateusza Kijowskiego - KLIK.

Przypomnę - lider Komitetu Obrony Demokracji - KOD.
Sprawy polityczne w Polsce są dla mnie zbyt trudne do zrozumienia, natomiast Mateusz Kijowski - to mój sąsiad z bloku.

W latach 70-tych mieliśmy szczęście dostać mieszkanie w bloku - zupełnie niezwykłym bloku.
Niewielki blok, tylko 24 mieszkania. Lokatorzy - naukowcy, lekarze, pracownicy LOT, tancerze z Mazowsza.
Ja zasłużyłem sobie na takie towarzystwo gdyż byłem wyjątkowo kapryśnym członkiem Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Już raz wymogłem na nich wymianę mieszkania. 
Zapowiedzieli, że ta będzie ostatnia i mieli rację.

Państwo Kijowscy, to była wyjątkowo sympatyczna rodzina, ojciec mocno zaangażowany w życie miejscowej parafii. Jego przykład chyba zachęcił i nas.
Dzieci spotykaliśmy oczywiście często na naszym podwórku chociaż Mateusz już wtedy wyrósł z zabaw na huśtawce czy na trzepaku.
Życzę mu, podobnie jak kardynałowi Pellowi, wszystkiego dobrego.

Gimnastyka poranna zakończona, czas na.... fasolkę po bretońsku!!!!

Na śniadanie? To chyba pierwszy taki przypadek od przyjazdu do Australii.

Spawy wtórne, czyli wspomnienia, a tam - Sopot.
Miałem wtedy 13 lat, byłem bardzo rozpieszczany przez matkę, i mój stryj, brat mojego przedwcześnie zmarłego ojca, dla równowagi, zorganizował mi wakacje w Sopocie.
To była wielka niespodzianka - stryj czekał na mnie na stacji kolejowej, zaprowadził do mieszkania, a raczej przegrody, na strychu wielkiej starej willi.

Ja wyjeżdżam za trzy dni - zapowiedział stryj.
Jutro rano pokażę ci gdzie jest bar mleczny - tam będziesz się żywił.
Teraz pójdziemy odwiedzić twojego dalekiego stryja, do nich możesz zwrócić się o pomoc gdy będziesz w biedzie.
Jutro, po śniadaniu pójdziemy na plażę.
A pojutrze, wczesna pobudka, o 6 rano zaczynasz pracę w na poletku doświadczalnym Instytutu Hodowli Roślin.

To był większy szok niż przeprowadzka do Australii.

Ale było fajnie. Pracę kończyłem około południa i jechałem prosto na plażę - Łazienki Południowe.
Akurat pora na obiad.
Już wcześniej ustawiała się spora kolejka, było gorąco, w pomieszczeniu było duszno, w kuchennym okienku, od czasu do czasu pojawiał się mocno spocony kierownik (miał głos podobny do któregoś z aktorów radiowych) i pokrzepiał kolejkowiczów - dzisiaj fasolka po bretońsku!

Moja żona nie musiała tego wiele razy słuchać a ja, szczególnie po takich wiadomościach, potrzebowałem czegoś solidnego. I to od rana. Z jajkiem sadzonym :)

9 comments:

  1. Nie moge komentowac wiadomosci przez Ciebie wysluchanych - moj jedyny kontakt z Polska i polskimi problemami to blogi a i tu nie poruszam tego czego nie znam. Podobnie z europejskimi. Ty mi troche przyblizyles Australie.
    Fasolka po bretonsku! uwielbiam, zreszta moja rodzina tez wiec czesto gotuje a jemy przewaznie na lunch - nie widze problemu by byla sniadaniem. Jesli sie potrawe lubi to smakuje o kazdej porze :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pełna zgoda - na fasolkę dobra każda pora.

      Delete
  2. Tak tylko, z ciekawości zapytam, czy ten kardynał Pell ma też obywatelstwo Watykanu? Bo jeśli ma, to przecież nic dziwnego, że tam poleciał. Czytałem wersję o tym, że ma właśnie posprzątać, ale nie tyle swoje mieszkanie, ile po kardynale Becciu. Podobno jest mocny w te klocki.

    Mam mieszane uczucia w związku z Kijowskim. Sąd skazał go za machlojki finansowe, ale podobno odrzucił zarzut przywłaszczenia pieniędzy. Naprawdę nie jestem w stanie pojąć tego salomonowego wyroku. Oszukał, ale nie ukradł? Po co więc oszukiwał?

    Najmniej mam do powiedzenia w kwestii fasolki po bretońsku. Jej nadmiar powoduje u mnie wzdęcia i naprawdę nie wiem, która pora dnia jest na nią najlepsza ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Obywatelstwo Watykanu - statusu kardynała Pella nie udało mi się znaleźć. Dowiedziałem się że przysługuje ono każdemu członkowi kolegium kardynalskiego.
      Nie sądzę żeby to miało jednak jakiś wpływ na możliwość wylotu do Watykanu.
      To mnie zaskoczyło - narzekania, że "szeregowy" Australijczyk ma kłopoty z pozwoleniem na wyjazd. Nie wiedziałem, że są tego typu trudności. Możeby spróbować poprosić gdzieś o azyl?
      Sprawa M. Kijowskiego - po pierwsze - niesmaczne, że piękne idee tak szybko brukają się błotem. Po drugie - nie próbuję dyskutować winy. Moje życzenia płyną wyłącznie z ludzko-sąsiedzkiej sympatii.
      Współczuję ograniczonej tolerancji na fasolkę. Generalnie w takich przypadkach pewnie najlepiej spożyć rano, pozistaje cały dzień na krążenie na podwójnym gazie.

      Delete
  3. taa posprzątać,ale być może po Claudii Ciocca.To ona zastąpiła kard.Pella na stanowisku szefa Dykasterii d/s Gospodarczych.Jak nie wiadomo o co chodzi,to .... .Kardynał był niewygodny i z poważnymi zarzutami(a zarazem łatwymi do spreparowania)trafił za kratki.Ręka sprawiedliwości zadrżała i nawet oskarżenia samego barristera nie wykończyły kardynała.
    Jasio z W.(witanowa)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moja wiedza o świecie za Spiżową Bramą nie jest aż tak szczegółowa.
      Claudia działająca w Watykanie powinna chyba się nazywać Claudia Cardinale.

      Delete
  4. takie informacje dotarły do mnie właśnie z Australi,gdzie pewne środowiska insynuowały,jakoby Pell był kozłem ofiarnym Watykanu(nie zgadzał się z papieżem).
    dobrze,że nie Cicciolina,bo ta jako aktorka trafiła do parlamentu.Miała więcej do zaoferowania,jako artystka?Może lepsza byłaby Gina Lollobrigida.Na tamte układy przydałaby się sama Wielka Lolla,nawet bez Brigidy.
    M.Kijowski,moralne zero i zalegający alimenciarz(wg nie sprzyjających mu źródeł).
    Fasolka po bretońsku ostatnimi czasy kojarzy się w Polsce,ze znanym politykiem,a mnie raczej z szambem,także lepiej nie psuć atmosfery....
    pozdrawiam
    J.z W.

    ReplyDelete
  5. „To był większy szok niż przeprowadzka do Australii”
    ;-)
    Samodzielność zwykle zdobywa się z pewnym bólem. Podziwiać, że miałeś dopiero 13-lat...
    Dzisiaj mógłby być to szok nawet dla 30-latka mieszkającego z matką;-)

    Uwielbiam fasolkę po bretońsku. Nie da jej się niestety zrobić z „przeziołowanych” niemieckich kiełbasek. Muszę jechać 50 km po toruńską albo zwyczajną i polski boczek do sklepu z polskimi artykułami. Prawdziwa wyprawa ...za fasolką;-)

    ReplyDelete
  6. "Sprawy polityczne w Polsce są dla mnie zbyt trudne do zrozumienia"

    Polityka jakos nigdy mnie nie interesowala, a teraz kiedy z Polski wybylam, polskie tematy polityczne jawi mi sie jako czarna magia:)) Niczego nie jestem w stanie pojac:))

    ReplyDelete