Tydzień temu zapowiadałem marsz w parku, wokół stawu z kaczkami.
Do stawu dotarłem szybko, mocno zarósł od ostatniej wizyty...
Kaczek ani śladu, tylko żaby kumkają.
Rozejrzałem się po okolicy i znalazłem wyraźną wskazówkę...
Kaczki poszły na wschód.
Podążyłem ich śladem licząc na to, że kierowcy potraktują mnie jak kaczkę.Po klku minutach dotarłem do strumyka zarośniętego nie gorzej niż stawek.
Nie tylko zarośnięty, do tego jakiś taki.. zamydlony. Może to środki do dezynfekcji dłoni.
Jednak mimo to, jest na tym zdjęciu kaczka.
Idąc w dół strumyka, zauważyłem drugą...
Smutne to były jednak widoki, dalej już maszerowałem zachowując bezpieczną odległość od strumyka.
Wyznam, że moje refleksje były również smętne.
Główny cel akcji, zbiórka na rzecz MS Society, zupełnie nie wypalił. Zebrałem tylko kilkadziesiąt własnych dolarów.
Główny cel akcji, zbiórka na rzecz MS Society, zupełnie nie wypalił. Zebrałem tylko kilkadziesiąt własnych dolarów.
Wyjaśnię, że nie widzę możliwości prowadzenia efektywnej akcji reklamowej gdyż mój główny nurt działania to towarzytwo charytatywne, St Vincent de Paul Society, a więc wyraźny konflikt interesów.
W czasach przedcovidowych spotykaliśmy się ze znajomymi i wtedy była okazja wspomnieć (mimochodem) o planach na nadchodzącą niedzielę - efekt - kilkaset dolarów.
Chciałem nieco sam wzmocnić moją tegoroczną dotację, ale dokładnie w tym samym momencie, doszła mnie wiadomość, że osoba cierpiąca na MS mieszka w naszej parafii i jej siostra organizuje zbiórkę więc zdecydowaliśmy ją wesprzeć.
Chciałem nieco sam wzmocnić moją tegoroczną dotację, ale dokładnie w tym samym momencie, doszła mnie wiadomość, że osoba cierpiąca na MS mieszka w naszej parafii i jej siostra organizuje zbiórkę więc zdecydowaliśmy ją wesprzeć.
Pozostały mi więc tylko miłe wspomnienia na drogę powrotną...
Albert Lake - 2018.
P.S. Jednak nie pozostałem niezauważony - już po marszu otrzymałem kilka dotacji i marsz zakończyłem sukcesem finansowym $211 - serdecznie dziękuję.
Może nie byłoby konfliktu interesów, gdyby do działalności Towarzystwa św. Wincentego a Paulo włączyć też zbiórkę na rzecz Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego?;-) W sumie to jeden ogromny cel - walka z ubóstwem... A choroba też jest pewnym wyrazem ubóstwa tego świata...
ReplyDeletePrzypominam sobie z czasów życia w Polsce, że w mieście, w którym mieszkałem w czasie zbiórki Fundacji Świątecznej Pomocy zbiórki prowadziły też ...fundacje przeciwnej orientacji politycznej. W jednej i drugiej zbierali moi uczniowie. Wrzucałem więc do obu skarbonek. Zresztą wielu ludzi robiło podobnie. Dla równowagi:-) I może dla przypomnienia, że działalność charytatywna nie jest dla reklamy politycznej, ale przede wszystkim dla potrzebujących. Miłego niedzielnego wieczoru (u Ciebie;-)
".. do działalności Towarzystwa św. Wincentego a Paulo włączyć też zbiórkę na rzecz Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego?"
DeleteCiężka sprawa, a co z towarzystwami wspomagającymi chorych na serce, na raka, osobno na raka piersi, lista chorób jest długa.
A przecież mamy konkurencje w tym co robimy - Armia Zbawienia, Smith Family, Rotary Club, lista jest długa.
Wydaje mi się że przesilenie akcji charytatywnych nastąpiło kilka lat temu. Ludzie mają już dosyć.
Większe szanse mają akcje lokalne, resztę powinny załatwić pieniądze podatników.
Coz, obecnie, w czasie pandemii, wszystko odbywa sie inaczej, w ta gorsza strone.
ReplyDeleteBardzo mi przykro ze Ci sie marsz i zbiorka nie udala bo cel bardzo szlachetny.
Miejmy nadzieje ze nadchodzacy rok bedzie lepszy :)
Marzę sobie, że ten lepszy rok zaczął się właśnie wczoraj. Rano odwiedziła na wnuczka na swoje urodzinowe (7) śniadanie.
Deleteszanowny panie Lechu,pan tu o tych swobodnych marszach kaczek,ale ponoć dzieci mieszkające w innych stanach w czasie nauki,nie będą mogły przyjechać do rodziców na wakacje?
ReplyDeletePtactwo w Australii przemieszcza się bez żadnych ograniczeń(ciekawe,czy wylatuje jakiś gatunek poza granice Australii na okres zimowy?),ale mieszkańcy bez tzw."paszportu immunologicznego"nie będą mogli opuścić swojego stanu....,dopóki się nie zaszczepią przeciwko covid.Wszyscy,obowiązkowo?pozdrawiam.
Jasio z Witanowa
Sytuacja covidova zmienia się bardzo szybko, nikt chyba nie wie co będzie w lecie.
DeleteW tej chwili tylko stan Wiktoria jest pod specjalnym nadzorem, ale od dzisiaj wolno nam oddalac się 25 km od domu i spotykać na zewnątrz (do 10 osób).
Co do obowiązkowego szczepienia wszystkich przeciw covid, to władze Australii na razie nic na ten temat nie deklarują, może tylko wątpliwości, czy taka szczepionka pojawi się w 2021.
Pozdrawiam.
właśnie,moja wiedza oparta jest na wiadomościach tylko ze stanu Wiktoria,tam obowiązuje również godz.policyjna 20-5 i są zamknięte kościoły,muzułmanie nie mają takich ograniczeń.
ReplyDeleteZ tymi szczepieniami to mam problem.W Australii(całej?)za nie zaszczepienie dzieci rodzice tracą pewne zasiłki...,idąc tym tropem-nie obawia się pan,że i te przeciw grypie,covidowi itp staną się przymusowe dla osób w podeszłym wieku?Rząd może wprowadzić różne restrykcje finansowe.Wtedy i pańska działalność mogła by być ograniczana-czy o tym się nie mówi?W moim mylnym widać wyobrażeniu Australia była symbolem wolności,ale świat się zmienia i pora zejść na ziemię.pozdrawiam serdecznie
Jasio z Witanowa
Przyznam się, że moja wiedza na temat ograniczeń covidowych w stanie Wiktoria jest sporo w tyle.
DeleteCzytałem jednak informację publiczną Islamic Council of Victoria, a ta podaje, że miejski meczet jest zamknięty.
Jeśli chodzi o moją działalność, to domyślam się że chodzi o Stowarzyszenie św Wincentego - oczywiście, że jest ograniczana - nie wolno nam odwiedzać klientów - cała rozmowa jest przez telefon a vouchery wrzucane do skrzynki pocztowej. Nasza sieć sklepów, która przynosi miliony dochodu, jest zamknięta.
Wydaje mi się, że wiele osób wokół nas ma podejście typu - klęski przychodzą i odchodzą, a my róbmy swoje.
Pozdrawiam.
piękny był ten spacer, bo… był! :)))) No i idzie ciepłe — zazdroszczę i spaceru, i ciepła.
ReplyDeleteu nas kaczki też na wschód ciągną, niestety chcą ze sobą wziąć cały kraj :(((((
a wśród moich ciut dalszych znajomych niewiarki covidowe — trzymają się swojej prawdy, pomimo budowania szpitala polowego na stadionie narodowym. :(((((
Dziękuję za obecność duchową na moim spacerze.
DeleteNiedowiarki... wczoraj rozmawialiśmy z przyjacielem, który właśnie przebywa w specjalistycznym, covidowym, szpitalu w Starachowicach. Jego wrażenia z choroby są tak traumatyczne, że szczerze życzy wszystkim niedowiarkom dokładnie takich wrażeń.
Pozdrawiam.
co za paradoksy...
ReplyDeleteto właśnie stadiony były największym zagrożeniem covidowym,tymczasem taki np.prof.Kuna(Polska)twierdzi,że większe szkody na zdrowiu przynosi grypa.Może warto najpierw przyjrzeć się danym statystycznym,jakie "żniwo"zbiera ta choroba?Tak,czy siak teraz wszystkie choroby idą na konto covida,a o grypie cisza.
Jaś z Witanowa