Niezbyt daleko naszego domu jest taka uliczka....
Church St - ulica Kościelna, No Through - znaczy: nieprzelotowa, bez wyjścia.
To byłoby nawet obiecujące, gdyby w tej uliczce był kościół, ale go nie ma.
Uliczka jest malutka, jakieś 5 domków po każdej stronie.
Jeden z nich to Neighbourhood House - Dom Pomocy Sąsiedzkiej.
Przy wejściu skrzynka na książki - można jakąś sobie wziąć, można jakąś włożyć.
Ponieważ nie przewidywałem tej wizyty, to byłem przygotowany tylko na branie.
Ponieważ nie przewidywałem tej wizyty, to byłem przygotowany tylko na branie.
Może złamałem jakąś restrykcję, ale wszedłem na podwórko.
Dom, zgodnie z przepisami, był zamknięty jednak na stole zauważyłem
bochenki chleba...
Na skrzynce obok, biało-zielona tabliczka z informacją o Food Bank - Banku Żywności.
Bank to brzmi dumnie, w skrzyce zauważyłem jakieś żywnościowe puszki, ale wyglądały mi na sprzed epoki lockdownu, czyli mocno przeterminowane.
Nie sądzę żeby osoby potrzebujące żywności tutaj zaglądały.
Bank to brzmi dumnie, w skrzyce zauważyłem jakieś żywnościowe puszki, ale wyglądały mi na sprzed epoki lockdownu, czyli mocno przeterminowane.
Nie sądzę żeby osoby potrzebujące żywności tutaj zaglądały.
Wieczorem mieliśmy zoom-zebranie naszego zespołu St Vincent de Paul.
Jak zwykle, prócz spraw bieżących, chwile czasu poświęcamy na jakąś duchową refleksję
Jak zwykle, prócz spraw bieżących, chwile czasu poświęcamy na jakąś duchową refleksję
Dzisiaj były to słowa naszego patrona, św Wincentego - love is inventive to the point of infinity ( L'amour est inventif jusqu'à l'infini ) - miłość jest nieskończenie pomysłowa - KLIK.
Ze zlinkowanej strony dowiedziałem się, że Vincent de Paul pochodził z ubogiej rodziny i już jako 15-latek, wybrał karierę duchowną, słusznie licząc, że zapewni mu ona dostatnie, może nawet luksusowe, życie.
I tak pewnie by było, ale w wieku 36 lat całkowicie zmienił kurs inicjując liczne projekty charytatywne, które zaowocowały obficie.
I tak pewnie by było, ale w wieku 36 lat całkowicie zmienił kurs inicjując liczne projekty charytatywne, które zaowocowały obficie.
Miłość jest nieskończenie pomysłowa...
Jednak francuskie L'amour uparcie kojarzy mi się z Habanerą z opery Carmen...
Miłość jest drapieżnym ptakiem
którego widzi się tylko raz
nocą zbiera czarne kwiaty
i cicho czeka na twój czas...
A prócz tego...
Dzisiaj wizytowaliśmy osobę proszącą nasze Stowarzyszenie o pomoc.
Pierwsza refleksja - osoby proszące o pomoc są znacznie bardziej pomysłowe niż my, którzy ze szczerej miłości, im tę pomoc dostarczamy.
Druga refleksja - na próg domu wyszła nasza klientka i jej 6-letnia córka.
Moja wizytująca partnerka grzecznościowo zapytała dziewczynkę:
Moja wizytująca partnerka grzecznościowo zapytała dziewczynkę:
- Brakuje ci szkolnych kolegów (bo szkoła jest zdalna) ?
- Ja nie mam żadnych kolegów - odpowiedziała dziewczynka.
- Ja nie mam żadnych kolegów - odpowiedziała dziewczynka.
Rzeczywistość jest nieskończenie pomysłowa.
„Miłość jest nieskończenie pomysłowa”
ReplyDeleteJeśli ujmiemy „miłość” jako pewien akt komunikacji (komunikat językowy), to występuje tu nadawca i odbiorca. A święty nie sprecyzował, kto ma być pomysłowy. Może więc być i odbiorca. I wtedy będzie to zgodne z Twoją refleksją z wizytowania podopiecznych Stowarzyszenia;-)
Nie wiem dlaczego, ale słuchając „Carmen” w aucie coraz bardziej przyśpieszam. Może temu, że „miłość jest drapieżnym ptakiem”;-) Zresztą chyba nie ma bardziej nośnego hasła niż „miłość”. I w muzyce, i w poezji, i w religii... Wystarczy wbić w wyszukiwarkę a pojawią się miliony wyników;-) Jest nieskończenie pomysłowa;-) Pzdr
Nadawca, odbiorca miłosci.
DeleteCiekawe spojrzenie.
Przypomniało mi tytuł filmu - Jak być kochaną.
Odbiorca miłości jednak brzmi nieco podejrzanie - ktoś kto z czyjejś miłości korzysta.
W naszej parafii, księża ostatnio nadużywają słowa miłość/kochać. Ich wypowiedzi przekształcają się u mnie w obraz osoby absolutnie zadowolonej z siebie, przepełnionej miłoscią do wszystkiego dookoła i we własnym srodku.
Nasza droga kończy się na wjeździe do rezerwatu...
ReplyDeletetabliczka "Teren prywatny". Koniec podróży dla najeźdźców i burzycieli prywatności( czytaj: samowolna izolatornia).
"Miłość jest nieskończenie pomysłowa...."?
Helleni rozpatrywali to uczucie w dwóch wersjach:
"agape", czy "philadelphia" , ale jak takie postawy mają się do rzeczywistości w oczach 6-letniej australijskiej dziewczynki, która przymusowo jest skazana na izolację, czyli brak bezpośredniego kontaktu z rówieśnikami...., na kogo wyrośnie taka latorośl? Wybór czy przymus? Co wspólnego z taką rzeczywistością ma uczucie miłości?
Carmen....papieros z PRL-u, perfumowany nie opiumowany...nie ten dym.
Emeryt z Jasła
Wersje miłości - wikipedia podaje, że Grecy wyróżniali SZEŚĆ rodzajów miłosci.
DeleteWyznam, że angielskie słowo - love - nie wzbudza we mnie żadnych emocji, co innego francuskie l'Amour. Dlatego, dopiero gdy przeczytałem słowa św Wincentego w oryginale, temat mnie zainteresował.
Przymusowa izolacja dzieci - co z tego wyrośnie.
Podobne refleksje wywołują u mnie - media społecznosciowe, wszechobecność rynku/reklam, brutalność i wulgarność w kulturze i rozrywce.
Nowy, wspaniały świat.
Juz chcialam napisac ze "milosc" to pojecie zdewaluowane, i nawet francuskie l'Amour go nie wzmocni, ale nagle doszlam do wniosku ze nigdy w historii swiata nie bylo calkowita prawda.
ReplyDeleteWidze ja tylko w wersji milosci rodzinnej a i w rodzinach tez bywa roznie.
Masz racje - goruje przemoc, samolubstwo, wulgarnosc i wlasny interes. Milosc tylko gdy nam na reke, nie ma juz tej bezgranicznej i bezinteresownej. Niestety, spolecznosc swym zachowaniem sie sama pomaga by to zjawisko stalo sie powszechne.
Tak, miłość w rodzinie to najbardziej oczywisty przypadek.
DeleteNiestety coraz więcej zewnętrznych okolicznosci ją utrudnia, komplikuje.
Lechu
ReplyDeletew mojej wiki znalazłem OSIEM, ale co tam....
wyznam, że gdy słyszałem po nemecku "kocham cię", to myślałem o zagrożeniu życia, poprzez duszenie tzw. nelsonem i dyszałem ze strachu po "dich"? Bardziej trafiało do mnie męskie wyznanie: " Jawohl, ich liebe alkohol", czy coś w ten deseń. Żaden święty by tego nie pochwalił, ale sprawdzę.
Tak, francuski to "język" miłości bezwarunkowo...
Św. Wincenty był Francuzem ?
Emeryt z Jasła
Kocham cię po niemiecku - ich liebe dich - jest w dechę.
DeleteK. Brandys w Listach do pani Z zastanawiał się nad brzmieniem niektórych słów w różnych językach - n.p. śmierć - po niemiecku Tod - to brzmi jak uderzenie topora przy ścinaniu głowy, zaś nasz, polski termin, ma w sobie uśmiech i ćwierkanie ptaszków.
Św Wincenty, kiedyś myslałem, ze to Włoch a tymczasem to Gaskończyk, czyli sąsiad d'Artagnana. O jakieś 17 lat starszy od muszkietera. Na dodatek miał chyba ciekawsze życie - porwany przez piratów, w niewoli w Turcji...
Wincenty był kuternogą(jak Kubuś) i z dużą ciekawością poznawaliśmy jego życiorys. Przy ognisku, piwie i glonku chleba ze smalcem(skwarki były). Inspirujesz Lechu, inspirujesz...
ReplyDeleteDwa lata luki w życiorysie świętego, to kontrowersje dla historyków, niewola, kasa tu -kasa tam, obrotny był i miał dobre znajomości. To zaleta. Był, jak św. Mikołaj, a po wiekach stał się patronem i wzorem. Są Mikołajki, może czas na Wicusiów....
W sumie jest 14 Wicusiów, którzy zasłużyli być świętym, ale Gaskończyk jest najświętszy.
K.B.? konfident....?, ale co tam..., pisał co nie co. Wybieram jednak pieśń dziadowską:
" komu bije temu bije, mnie nie bije żaden dzwon, a takiemu...."
Ten termin mi bardziej odpowiada, krótki i dosadny- ZGON. Nie taki toporny, ale dosadny i polski ZGON...
I tak od miłości do zgonu, umrzeć z miłości...., np. w Wenecji- pamiętam, w tym są wątki polskie.... . Św. Wincenty, ciekawe czy uważał się bardziej za Gaskończyka niż...takie tam.pozdrawiam.
Pora na pieczenie pasztetu (przepis z Andewagenii), cukinia plus zmielona ryba z odrobiną świeżego lubczyku ..... . Nastawiamy wino.
Emeryt z Jasła