Proteza i Proza spotkały się na proteście.
Na głównym placu, w dużym mieście,
Protest miał być przeciwko testom.
Więc rozmawiały w barze, pijąc zimne piwko -
protest, czyli coś pro-, jak może być przeciwko?
Rzekła Proza - niech nas dzisiaj retoryka nie zmami,
chętnie wezmę w tym pro-teście udział, bo jestem za testami.
Przestań proszę Prozo - odpowiedziała Proteza -
to będzie protest przeciwko, po prostu - dobra impreza.
Wyszły na plac, tam promocja protestu wpadła w jakąś dziurę.
Proza obejrzała swój profil, Proteza sprawdziła procedurę
Proboszcz radził procesję, profesor bał się prowokacji,
prognoza strzelała z procy, promotor nie chciał profanacji.
Prowadzący zastukał palcem w mikrofon, chciał przetestować,
na co tłum zaczął gwizdać, przeciw testowi protestować.
Co się tam dalej, podczas protestu wydarzyło,
tego się nie dowiedziałem, w głośniku głosu nie było.
Nie było również wizji,
bo producent nie dostał prowizji.
Ważne, że Proza i Proteza, choć nie przestały się wadzić,
wróciły prosto do domu, nikt ich nie musiał prowadzić.
Tylko Prokrust ze swym łożem nic nie osiągnął
ReplyDeleteBo nie miał czego przyciąć i czego rozciągnąć
p.jzns :)
Prokrust to dla mnie prototyp paskudnego typa,
Deleteco wszystkich jedną miarą mierzył.
W końcu trafił na pewnego ateńczyka
DeleteGdy chciał go zmierzyć - nie przeżył
Ateńczyk?
DeleteAaaa... ten, z Aten.
Ten co na Krecie
wpadł w dziury krecie,
lecz był tak zaradny,
że dostał pomoc od Ariadny.
Ten, tego Te(n)-Zeus.
Coraz weselej tu u Ciebie...
ReplyDeleteNie ma to jak zdrowy dystans;-) Nawet w ramach protestu;-)
Zdrowy dystans...
Deleteczyli zgodnie z restrykcjami :)