Thursday, March 31, 2022

Współczesna mitologia

 We acknowledge that we are meeting today on the lands of the Woi wurrung (Monash), and Wurundjeri (Whitehorse) people and we wish to acknowledge them as Traditional Custodians.
(Note: our part of Boroondara has not determined any acknowledged custodians at this time.)

We acknowledge the richness, diversity, and sophistication of the cultures of First Nations peoples.

We acknowledge with sorrow the wrongs of the past that have taken place and continue into today.

We pay deep respects to Elders past and present and honour the strong leadership that is evident in the emerging Elders of tomorrow.

We hope to partner together and work to build a more just and compassionate society for the traditional owners of this land.

Uproszczone tłumaczenie:
Uznajemy, że spotykamy się dzisiaj na terenach ludów Woi wurrung i Wurundjeri i pragniemy uznać ich za Tradycyjnych Opiekunów.
(Uwaga: nasza część dzielnicy nie ustaliła jak dotąd żadnych tradycyjnych opiekunów)
Uznajemy bogactwo, różnorodność i wyszukanie (sofistykację) kultur Pierwszego Narodu.
Uznajemy z żalem zło, które miało miejsce w przeszłości i jest kontynuowane do dzisiaj.
Okazujemy głęboki szacunek  Starszyźnie Plemiennej przeszłości i czasów obecnych i uznajemy silne przywództwo widoczne w dojrzewającej Starszyźnie jutra.
Mamy nadzieję być współpartnerami i pracować nad budową bardziej sprawiedliwego i współczującego społeczeństwa dla tradycyjnych właścicieli tych ziem.

Powyższą deklarację składa prezes mojego oddziału Stowarzyszenia św. Wincentego a Paulo przed każdym zebraniem.
Podobne oświadczenia składane są przy okazji wszystkich oficjalnych spotkań w Australii.

Skoncentruję się przez chwilę na drugim paragrafie -
Uznajemy bogactwo kulturowe.
Spytałem kolegów ze Stowarzyszenia czy wiedzą coś konkretnego na temat tego bogactwa.
Nie wiedzą, ale są przekonani, że istnieje.
Powierciłem w internecie - jedyne co znalazłem to link do ośrodka informacyjnego plemienia Wurundjeri, który to ośrodek organizuje płatne spotkania na temat dorobku kulturalnego plemienia.
Złożyłem wniosek, żeby nasze Stowarzyszenie zamówiło takie spotkanie i rozpowszechniło jego wyniki. Wniosek zaginął gdzieś w pandemicznym zamieszaniu więc ponowię tę próbę.

Natura nie znosi próżni więc moje poszukiwania informacji o przeszłości Aborygenów trafiły na coś trudnego do strawienia - dzieciobójstwo.

Zasadniczo powinno to być oczywiste - plemiona koczownicze -
- po pierwsze - nie gromadzą zapasów i są zdane na to co znajdą lub upolują. W rezultacie muszą systematycznie kontrolować swoją populację.
- po drugie, jak sama nazwa wskazuje, są w ciągłej gotowości do zmiany miejsca a zatem członkowie plemienia muszą być w każdej chwili zdolni zabrać ze sobą cały swój dobytek.

W przypadku małych dzieci, które nie zniosą trudów przeprowadzki...
W zeszłym roku czytałem biografię Joyce Nankivell, bardzo zasłużonej australijskiej działaczki charytatywnej (m. in. pracowała dwa lata na polskich kresach w latach 1921-23 a w 1939-40 roku zorganizowała ucieczkę do Palestyny ponad 2,000 Polaków żydowskiego pochodzenia - KLIK. KLIK.)

Joyce spędziła dzieciństwo na plantacji trzciny cukrowej i była świadkiem wędrówek plemion aborygeńskich.
Wspomina, że niektóre aborygeńskie matki wykorzystywały przejście przez plantację jako okazję żeby podrzucić tu swoje dzieci.
Jeśli dziecka nie dało się podrzucić, to stosunkowo małobolesną metodą było nasypanie mu pełno piachu do ust.

O Joyce Nankivell nikt obecnie w Australii nie pamięta natomiast tradycje aborygeńskie urosły do mitologicznych rozmiarów.
Ale są to tylko politycznie poprawne mity.

 Źródła:

-  TUTAJ  link do polskiego tłumaczenia artykułu na temat dzieciobójstwa i kanibalizmu wśród Aborygenów.
- Oryginał TUTAJ.

19 comments:

  1. Lechu...
    W szerszym aspekcie chodzi o"History wars", a autor artykułu W. Rubistein, uchodzi w swoim środowisku za autorytet w kwestii ludobójstwa. W samej Australii "wojny historyczne" mają dość długą tradycję. W sumie dla laika spoza Australii, te"nowe"interpretacje historii, mają nosić przekaz, że gdyby nie kolonizacja, to Aborygeni sami by się wymordowali poczynając od własnych dzieci. Brytole"szybko i zdecydowanie położyli kres dzieciobójstwu..."i tym podobne oświadczenia.
    Wypisałem kila nazwisk historyków(W. Stanner, H. Reynolds, G. Blainey)i socjologów, antropologów, którzy zajmują się tymi sprawami, ale wiosenny brak czasu ....
    Pobieżnie sprawdziłem zapiski pastorów, księży, osadników na które powołują się badacze(antropolodzy) i te są tendencyjnie zgodne z teorią dzieciobójstw wśród Aborcjonistów. Z chęcią wrócę do Malinowskiego.....
    pozdrawiam z wyrazami szaconku
    szczepan

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sporo racji.
      Przede wszystkim doceniam fakt, że przeczytałeś artykuł a nawet dokonałeś weryfikacji.
      Przyznam, że mnie też rozśmieszyły (negatywnie) pseudostatystyczne obliczenia ile dzieci zostałoby zabitych gdyby nie interwencja białych.
      Z drugiej strony przeżywamy obecnie okres bezkrytycznego uwielbienia dla pierwotnych mieszkańców i ich spadkobierców.
      Osobna działka to bezkrytyczne uznanie dla Starszych (Elders).
      Jakoś nikt nie zauważa, że jest to zaprzeczenie demokracji i prowadzi do nepotyzmu i korupcji.
      Pozdrawiam.

      Delete
  2. a miało być wśród Aborygenów>ta pomyłka związana jest z definicją "dzieciobójstwa", która obejmuje okres "od noworodka" wg większości opisów
    różnych obserwatorów i badaczy.
    przepraszam, to z pośpiechu-czas flancować pomidory...
    szczepan

    ReplyDelete
  3. Naprawdę nie wiem, co myśleć o tych Aborygenach w związku z owym dzieciobójstwem. Ale w mej chorej głowie narodził się pomysł, by w celach misyjnych wysłać do nich..., tak, tak – Kaję Godek.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Aborygeni są w porządku.
      Postępowali zgodnie z prawami natury.
      Czy ptaki nie wyrzucają z gniazda piskkąt, których nie są w stanie wyżywić?
      Rozmawiałem na temat tego dzieciobójstwa z panią powiązaną z Pro-Life.
      Uśmiech rozświetlił jej twarz - zgadza się! - wykrzyknęła - Australia praktycznie uznaje tę tradycję. Obecnie w Australii mamy wskaźnik aborcji około 15-18%

      Delete
  4. Dzieciobojstwo istnialo nie tylko wsrod Aborygenow. To byl taki prosty, szybki i skuteczny sposob na pozbywanie sie nadmiaru a takze dzieci urodzonych z kalectwem co oznaczalo iz bedzie ciezarem zamiast sila robocza albo wojownikiem.
    Historia ma przyklady na niemal kazdy rodzaj ludobojstwa kazde uzasadnione "czyms" - dobry przyklad to Mayowie skladajacy bogom ofiary ludzkie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zgadza się, po prostu w tej chwili Aborygeni zostali w Australii podniesieni do rangi półbogów i dlatego zaskoczyło mnie, że taki artykuł został tu opublikowany.

      Delete
  5. Pisząc o ludobójstwie trzeba trzymać się definicji.
    W kwestii dzieciobójstwa należy wziąć pod uwagę religię. A to z tego względu, że chrześcijaństwo wprowadziło inne standardy traktowania człowieka. Przede wszystkim nie składano ofiar z ludzi, a dalej można sobie tę kwestię dowolnie rozwijać wg własnego widzimisię, czy światopoglądu.
    Tak, potomkowie kolonizatorów na wszelkie sposoby chcą"ubóstwić"potomków tubylców. Widać to wyraźnie w polityce anglo-sasów. Jeżeli wejdziemy w aspekt religijny, to należałoby odróżnić katolików od protestantów. W przypadku Hiszpanii, jako kolonizatora, należałoby zwrócić uwagę na działalność misyjną (jezuitów)i ich konflikty z właścicielami latyfundiów itd.
    szczepan

    ReplyDelete
    Replies
    1. Standardy religijne.
      Chrześcijaństwo to zasadniczo kopia religii żydowskiej, podobnie jak Islam.
      Działalność Jezuitów w Paragwaju, Argentynie to bardzo chwalebna karta.

      Delete
  6. Dzieciobójstwo jest straszne, ale zdarza się chyba w każdej kulturze, współcześnie także.
    Myślę, że mitologizowanie kultur rdzennych mieszkańców jest lepsze, niż całkowite rugowanie tych kultur czy chrystianizacja na siłę. Bo zakładamy przecież, że nasza kultura jest lepsza, a niby dlaczego?
    jotka

    ReplyDelete
    Replies
    1. W przypadku australijskich Aborygenów sytuacja jest trochę wyjątkowa.
      Po pierwsze Anglia nie podbiła Australii.
      Nie było takiej potrzeby gdyż Aborygeni nie byli na stałe osiedleni w konkretnych miejscach a do tego Anglicy nie widzieli żadnej korzyści w kolonizowaniu Australii. Najpierw "zapomnieli" o niej na 20 lat a przypomnieli sobie tylko po to żeby przesiedlić tu nadmiar swoich więźniów.
      Skazańcy po odbyciu kary mogli ubiegać się o kawałek ziemi i założyć gospodarstwo. Dopiero wtedy zaczęły się konflikty z Aborygenami, którzy dotąd poruszali się wszędzie bez ograniczeń.
      Kultury Aborygenów nie rugowano, po prostu nie zdawano sobie sprawy, że takowa istnieje.

      Delete
  7. Kultura, cywilizacja...
    Co to jest antykultura? Na czym polega "cywilizacja śmierci"?
    My Europejczycy(Polacy)wychowywani byliśmy jako łacinnicy. Ostatnio do głosu dochodzi jednak tzw. cywilizacja sakralna(do której powracamy i nie mylmy z chrześcijaństwem) i pewne jest, że ktoś wyraźnie kradnie nam ROZUM.
    Kultura(cywilizacja)chińska- artykuły o potrawach z płodów ludzkich, to chyba jedna wielka bzdura! Małpy, psy, czy koty... , ale żeby.., i te ograniczenia narodzin. W naszej kulturze kanibalizm jest niedopuszczalny.
    szczepan

    ReplyDelete
  8. No i na co się porwałem?- zaczynając od życiorysu twórczości Billa Skannera. Po pierwsze- orientacja, co to za fenomen " Wielka australijska cisza". W. Skanner był pod opieką Malinowskiego w Londynie 1938 r. i tak, jak jego profesor w badaniach antropologicznych preferował "badania terenowe". Od roku 1968 wykłady Boyera i książka Stannera "Po śnie". Wszystko w wielkim skrócie, ale trzeba ustalić jakiś plan i metodologię(na miarę amatora).
    Rok 2005 Australijski Uniwersytet Narodowy. Uczczenie stulecia ur. Stannera-i tu wspomina się o Keith Windschutile!
    Rewelacja dla laika i wiochmena z Polski!
    Zaczynamy przygodę z "Fabrykacją historii Aborygenów", artykułami w "Quadrant" i zmianę orientacji Keith Windschutile. Kwestionuje wartość historii mówionej. Do roku 2021 ukazały się(?) dwa tomy "Fabrykacji...", a o dalszych na razie cisza-zapowiadane przez autorkę w 2007 roku. Tu mi brak bieżących informacji na ten temat.
    Wstęp do zrozumienia "ludobójstwa" w Australii wyjąłem z książki Keith W. , a konkretnie z rozdziału "Zagadnienia szczegółowe" -"Leczenie kobiet". Daje wiele do zrozumienia.....
    Pogoda kiepska, a tak ma być do Świąt- temat pod rozwagę i przemyśleń. Jest czas.
    Pozdrawiam
    szczepan

    ReplyDelete
    Replies
    1. No rzeczywiście, zakręciło mi się w głowie gdy przeczytałem listę nazwisk.
      Wartość historii mówionej.
      Wikipedia wspomina, że wydarzenia zapamiętane przed wprowadzeniem pisma to prehistoria
      ( https://en.wikipedia.org/wiki/History ).
      W przypadku Aborygenów dodatkowym elementem jest zakaz wspominania osób, które zmarły. No to o jakiej historii tu mówić?
      W rezultacie przetrwały głównie legendy na temat powstania specyficznych rzek czy pasm górskich.
      W rezultacie nie zauważyłem żadnej książki na temat historii Aborygenów.
      Furorę robi tu książka Bruce'a Pascoe - Dark Emu, w której autor opierając się na raportach angielskich badaczy Australii wyciąga bardzo daleko idące wnioski na temat wysokiego stopnia cywilizacji Aborygenów.
      Mnie te wnioski wydają się bardzo, bardzo naciągane, ale książka jest już lekturą obowiązkową w wielu szkołach.
      Pozdrawiam.

      Delete
  9. Badania antropologów i historyków często są podważane. Zgadza się z tymi lekturami w 100%. Kiedyś porównywałem opisy faktów historycznych z perspektywy katolik-protestant-prawosławny-inne wyznania. Pracochłonna praca, ale po lekturach można spojrzeć inaczej na rzeczywistość. Przyszła pora na antropologów i historyków. Terminowałem na pracach M. Mead i Bakirowej pod względem fałszowania faktów itd. Na wyższych uczelniach w Polsce obie te uczone i badaczki cieszą się nadal wzięciem wśród wykładowców(jedna zresztą do dziś się wykłada). Stąd rankingi uczelni-400 m-ce na świecie to sukces!
    Tyle nazwisk, faktów, zjawisk i różnych informacji- nauka, nauka, nauka= ćwiczenie pamięci, czytanie ze zrozumieniem, logiczne kojarzenie- taki tryb pochwaliłby chyba każdy psychiatra, którego znam. Zamiast leków i wspomagaczy.
    Z drugiej strony doświadczenie podpowiada-"bacz byś od swej mądrości nie zgłupiał", zatem Lechu, pora na wiśniówkę i Twoje zdrowie! Dla zdrowotności!
    szczepan

    ReplyDelete
  10. Byłam bardzo zdziwiona, kiedy przy okazji 14-osobowej wyprawy kajakowej na dwie godzinki, instruktor zaczął właśnie o tym uznaniu poprzednich właścicieli tych ziem, i w ogóle cała taka smutasowa otoczka i super powaga, jakbyśmy byli w żałobie narodowej. Widzę w tym ubóstwianie męczennictwa- tak jak to mają w zwyczaju Polacy. Takim uwielbieniem martyrologii nie zachodzi się za daleko jako społeczeństwo, bo cały zcas pielęgnuje się w sobie poczucie ofiary ( i wyjaśnie się swoją obecną złą sytuację tym, że to wina innych, bo zrobili z nas ofiarę).
    Poprzednie społeczeństwa umniejszały Aborygenów jako ludzi, obecne wynoszą ich na piedestał. A czy możemy nareszcie dojść do porozumienia, że wszyscy jesteśmy ludźmi i wszyscy musimy iść do szkoły, samodoskonalić się, pracować, budować społeczeństwo i żyć według jakichś ustalonych zasad, a nie gloryfikować/ umniejszać różne grupy?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wszyscy równymi sobie ludźmi.
      Kilku premierów (prime ministers) Australii zauważyło, że w momencie gdy Aborygeni mają takie same prawa jak każdy obywatel Australii temat powinien być zakończony, ale nie...
      Od kilku lat powtarzają się żądania, że Aborygeni powinni być jakoś specjalnie wyróżnieni w konstytucji, może nawet mieć jakąś osobną izbę w parlamencie.
      Jak dotąd nikt nie sprecyzował jaka miałaby być ta wzmianka w konstytucji ani jakie uprawnienia miałaby mieć ta izba, badania i konsultacje trwają.

      Delete
  11. Szkopuł w tym, że wolni ludzie(np. Aborygeni kiedyś)prawdopodobnie NIC nie musieli i nie muszą. Chyba nie znali nawet takiego pojęcia...
    Zresztą ideałem życia, było bycie wolnym, dzikim i swobodnym, jak to opisał sam Mistrz J. J. ROUSSEAU-tatuś i przewodnik hippisów... Buntowali się przeciw przymusom i za to trafiali, jedni do rezerwatów, drudzy za kratki.
    Natomiast dzieci samego Mistrza J. J. R. (siedmioro?) do przytułka.
    szczepan

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wolni ludzie.
      Nie sądzę żeby ludzie żyjący we wspólnocie plemiennej byli wolni, raczej przeciwnie.
      Byli podporządkowani plemienny prawom i rytuałom. Wykluczenie z plemienia w większości przypadków oznaczało śmierć.

      Delete