Jezus udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On, usiadłszy, nauczał ich.
Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą dopiero co pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero co pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co powiesz?» Mówili to, wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć.Lecz Jezus, schyliwszy się, pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem». I powtórnie schyliwszy się, pisał na ziemi.Kiedy to usłyszeli, jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta stojąca na środku.
Wówczas Jezus, podniósłszy się, rzekł do niej: «Kobieto, gdzież [oni] są? Nikt cię nie potępił?»A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz».
Ewangelia św Jana 8, 1-11
Jezus i cudzołożnica.
Dzisiaj wróciliśmy w Australii do prawidłowego w naszym położeniu geograficznym czasu "zimowego" czyli godzina snu więcej.
Chyba była mi potrzebna gdyż obudziłem się dokładnie o tej samej godzinie co zawsze.
W związku z tym opowiem historię jak ze snu.
W 1945 roku, po zakończeniu wojny, Holendrzy powołali specjalną komisję mającą na celu odzyskanie dzieł sztuki zrabowanych w Holandii przez hitlerowców.
Po kilku miesiącach działania komisja otrzymała elektryzującą waidomość - w górskim tunelu w Alpach odkryto pociąg z kolekcją obrazów z pałacu Goeringa.
Komisja pospieszyła na miejsce odkrycia, otworzyła wagony i już w pierwszym znalazła coś nadzwyczajnego - nieznany obraz Vermeera - Jezus i cudzołożnica - to nawiązanie do dzisiejszej Ewangelii.
Eksperci nie mieli wątpliwości - Vermeer.
Ja mam - otóż w Ewangelii Jezus rozmawia z cudzołożnicą dopiero gdy pozostali sami zaś na obrazie towarzyszą im jacyś gniewni mężczyźni.
Na szczęście nie miałem wtedy prawa głosu więc mogła powstać ta historia.
Obraz był zupełnie nieznany, zaczęto żmudne badania skąd pochodzi.
Po kilku miesiącach odkryto, że główny zaopatrzeniowiec Goeringa kupił go od handlarza dziełami sztuki, który z kolei kupił go od Hana van Meegerena, nieudanego malarza za to udanego handlarza.
Van Meegeren odmówił podania źródła z którego kupił ten obraz, tłumaczył, że to z prywatnej kolekcji zbankrutowanej włoskiej arystokratki, której przysiągł, że nie wyjawi jej nazwiska.
Czasy były okrutne, van Meegeren został aresztowany i powiadomiony, że został oskarżony o sprzedaż dóbr narodowych okupantowi a za to grozi kara śmierci.
Po krótkim namyśle van Meegeren wyznał, że... to on sam namalował ten obraz,
Wspomnę, że to nie był Prima Aprilis.
Eksperci pośmiali się trochę poczym podtrzymali swoje stanowisko - kara śmierci.
Wtedy van Meegeren złożył następującą propozycję:
- dajcie mi kilka dni czasu i umożliwcie malowanie w celi więziennej. Namaluję wam jeszcze lepszy obraz Vermeera.
Sąd wyraził zgodę, oto rezultat...
Jezus naucza w świątyni.
Źródło powyższej historii
TUTAJ.
Dodam jeszcze epilog.
Z dnia na dzień van Meegeren urósł do rangi bohatera narodowego.
Nie dość, że oszukał i okpił Goeringa, to na dodatek okazało się, że Goeringowi zabrało gotówki na tak kosztowny zakup i dołożył ponad sto zrabowanych wcześniej obrazów.
A jednak... Han van Meegeren skończyl życie w więzieniu (atak serca) czekając na proces, oskarżony (słusznie) o fałszerstwo i nie chodziło tu o obraz sprzedany Goeringowi.
Ciekawym polecam książkę Franka Wynne - I was Vermeer, the forger who swindled the Nazis.