Finansowy.
Przepraszam, zagapiłem się trochę.
W Australii rok finansowy zaczyna się 1 lipca a kończy 30 czerwca.
Lista terminów roku finansowego w różnych krajach - TUTAJ.
Końca roku finansowego trudno nie zauważyć gdyż w tym okresie wiele sklepów urządza wyprzedaże.
Również wiele organizacji charytatywnych urządza zbiórki pieniędzy gdyż dotacje oznaczają ulgi podatkowe.
Dostałem więc sporo emaili i listów a jeszcze w piątek wieczorem do naszych drzwi zapukał jakiś charytatywny ochotnik.
Natomiast jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy, że skoro 30 czerwca jest koniec roku, to 1 lipca musi być początek.
Dopiero w ostatnią sobotę.
Ruszyłem po zakupy, był mglisty, ale ładny poranek, w radio zagrali Cappriccio Italien Czajkowskiego...
Utwór zaczyna się fanfarami a potem... według mnie - krajobraz po bitwie.
Dopiero wtedy przyszło mi do głowy to skojarzenie z Nowym Rokiem.
Nowy Rok w lipcu
Prawdę mówiąc 1 stycznia jest w Australii prawie niezauważalny.
Cały handel idzie pod etykietą Christmas a potem - dzieci na wakacjach, rodzice też gdyż wiele mniejszych firm zawiesza działalność na 2-3 tygodnie.
Natomiast 1 lipca.
Zima w pełni, dopiero co mieliśmy najkrótszy dzień, wszystko się kręci na wysokich obrotach.
Nawet ja wybrałem się po zakupy.
Oczywiście żywnościowe.
Podstawowe produkty kupiłem na bazarze w "dobrej" dzielnicy.
Dodatkowo żona poleciła mi kupić krowie żołądki na flaki.
Powyższy widok kojarzy mi się baranim futrem - och jakie przyjemne w dotyku :)
W "dobrej" dzielnicy takiego towaru nie uświadczysz, najlepiej w dzielnicy zamieszkałej przez Chińczyków.
Duże centrum handlowe, spory tłok, trudno napotkać jakąś nie-chińską twarz.
Chińskie napisy na sklepach, jeśli trafi się informacja po angielsku to raczej na boku, małymi literami.
Lawiruję w tłumie w stronę sklepów mięsnych...
Ciekawe, jakoś nie przyszło mi do głowy, że można mieć cryptowaluty w portmonetce.
Zapowiedziano ogromne podwyżki cen energii.
Korupcja, nadużycia.
Firma ta świadczy usługi finansowe dla rządu.
Między innymi doradzała jak ulepszyć system opodatkowania wielkich korporacji, które są mistrzami w unikaniu podatków.
Okazało się, że w tym samym czasie informowała te korporacje o tym co się szykuje i jak się najlepiej z tego wymigać.
Mnie wydaje się, że to oczywiste i rząd powinien to wiedzieć przed zleceniem takich usług
Kolejna afera - była premier rządu stanowego w Nowej Południowej Walii (stolica Sydney) dawała duże rządowe dotacje na rejon, w którym działał jej sekretny kochanek.
Gdy sprawa wyszła na jaw, pani premier natychmiast zrezygnowała.
Komisja antykorupcyjna pracowała 2 lata i teraz ma ogłosić wyniki.
Osobiście lubiłem tę panią i nie bardzo widzę podstawę to antykorupcyjnych oskarżeń. W końcu pieniądze zostały wydane na rozwój jakiegoś regionu w stanie.
Na koniec - kilka lat temu wybuchła afera gdy okazało się, że pani zatrudniona przez szefa jakiejś grupy przestępczej była jednocześnie informatorem policji.
Pani adwokat jest tak potężnej budowy, że gangsterzy mieli powody aby czuć się pod jej opieką bezpiecznie...
Sprawa wyszła na jaw już kilka lat temu, policja wymyślała jakieś układy żeby nie zepsuć swojego wizerunku i nie narazić pani adwokat na konsekwencje.
Sprawa przycichła a tu nagle - pani adwokat żąda od policji wielomilionowego odszkodowania za cierpienia psychiczne jakich doświadczyła w ostatnich latach.
Czyli rząd będzie miał pracowity rok.
Czy będzie miał czas i siłę zatroszczyć się o obywateli?
Bardzo nietypowo, ale zima sprzyja różnym podsumowaniom.
ReplyDeleteFlaki lubię jako potrawę, ale kupujemy gotowe, bo zapach gotowanych żołądków jest niezbyt apetyczny...
jotka
Podsumowania, jednak nie sądzę, żeby zima miała z tym coś wspólnego, koniec roku jest bardziej oczywistą przyczyną.
DeleteW naszej rodzinie jedynie maz jada flaki a kupujemy je online z polskiego sklepu. Nigdy nie mialam w ustach.......
ReplyDeleteSkandale typu polityczno-finansowe maja miejsce w kazdym kraju, jakos politycy nie umieja zyc bez nich.
U nas, mimo srodku lata, pokazaly sie jesienno- indykowe akcesoria i tylko patrzec na te choinkowe bo tak jest co roku - z polrocznym wyprzedzeniem.
Flaki - tak, nie wszyscy je lubią, wiele osób nawet nie spróbowało odstraszyła ich nazwa i pochodzenie.
DeleteJa próbowałem dopiero podczas studiów, w Warszawie serwował je bar Flis. Polubiłem, ale bez przesady.
Wszystko do góry nogami w tej Australii!
ReplyDeleteZgadza się, tylko flaki nie przewracają się do góry nogami i smakują jak w Polsce.
Delete