Kilka dni temu skończyłem czytać książkę Juliana Barnes - Elizabeth Finch.
Julian Barnes...
CC BY-SA 4.0, LinkJak na mój gust, to bardzo angielska fizjonomia.
Również jego bardzo powściągliwy styl pisania kojarzy mi się z moją, jeszcze dziecinną, wizją Anglii.
Była to wizja pozytywna więc regularnie sprawdzam czy napisał coś nowego.
Właśnie napisał - KLIK
Elizabeth Finch to wykładowczyni na uniwersyteckim kursie dla dorosłych - Kultura i Cywilizacja.
Strój - bardzo powściągliwy, klasyczny, należący do minionego dziesięciolecia.
Sposób zachowania, to samo.
Uzależniona od papierosów.
Nieskazitelne zachowanie i język.
Styl wykładów - krótkie przedstawienie tematu, sprowokowanie studentów do dyskusji.
Tematy:
- poeta J.W. Goethe, na łożu śmierci stwierdził, że w swoim, długim i bogatym życiu, doświadczył może pół godziny szczęścia.
- dylemat Mozarta - życie jest piękne, ale smutne, a może - smutne, ale piękne.
Komentarz pani E.F. - życie jest konieczne i nie do uniknięcia.
- teoria Darwina - w wyniku ewolucji przetrwają najsilniejsi? Raczej ci, którzy są sprytniejsi i potrafią się lepiej przystosować.
- apostaci są bardziej interesujący niż gorliwi chrześcijanie...
Jako ilustrację tych słów pani EF zacytowała Hymn do Proserpiny autorstwa A.C. Swinburne:
Thou hast conquered o pale Galilean, the world turned gray from thy breath... - zwyciężyłeś, blady Galilejczyku, świat poszarzał od twego oddechu.
W tym miejscu poskoczyłem - Galilejczyku zwyciężyłeś - Galilaee vicisti - toż to ostatnie słowa Nie-boskiej Komedii.
Czym prędzej sprawdziłem daty - Nie-boska Komedia 1833, Hymn do Proserpiny - 1866 - PLAGIAT!
Jednak z panią EF nie jest tak prosto - zwyciężyłeś, blady Galilejczyku - to ostatnie słowa rzymskiego cezara - Juliana, następcy cezara Konstantyna II, syna Konstantyna Wielkiego, który (znaczy Konstantyn Wielki) przestawił Cesarstwo Rzymskie na chrześcijaństwo.
Od tego momentu w książce nie dzieje się nic coby mnie zainteresowało, zamiast tego liczne dywagacje na temat cezara Juliana, któremu nadano przydomek Apostaty - KLIK.
Cezar Julian był zdecydowanym przeciwnikiem chrześcijaństwa i zwolennikiem kultury helleńskiej oraz rzymskiego panteonu bogów.
Obserwując postęp chrześcijaństwa wymyślił perfidną taktykę - przestać ich prześladować.
Usunąć ich ze skorumpowanej administracji i zostawić w spokoju.
Julian zorientował się, że męczeńska śmierć to po prostu wskakiwanie do nieba poza kolejką.
Trzeba im to uniemożliwić, niech spróbują żyć długie lata w "poszarzałym" świecie.
Niestety nie mieliśmy okazji sprawdzić jak ta teoria sprawdzi się w czasie.
Julian większość życia spędził na wojnach, nie miał nawet okazji odwiedzić Rzymu.
Zginął podczas bitwy w ramach bardzo kiepsko zaplanowanej kampanii w Persji.
Jego zwolennicy sądzą, że zabił go jakiś rozczarowany chrześcijanin, ale nie ma na to potwierdzenia.
Wracam do książki...
Nie znalazłem niczego ciekawego.
Osobowość narratora - dwa razy rozwiedziony, dwóch podobno miłych synów, utrzymuje się z dorywczego pisania jakichś tekstów.
Jego życie wypełnia fascynacja osobowością pani EF, która w testamencie zapisuje mu wszystkie swoje notatki.
Z tego też nic nie wynika.
Pani EF przez chwilę próbowała rozwijać wątek - coby było gdyby koncepcja Juliana wygrała?
Nie byłby potrzebny Renesans, kultura rzymska przeskoczyłaby łagodnie w czasy Oświecenia.
Niestety według mnie to bardzo naiwna idea.
Kultura rzymska była od dłuższego czasu w stanie rozkładu, że tylko wspomnę Kaligulę.
Upadek Rzymu nie był wynikiem chrześcijańskiej rewolucji lecz wynikiem agresji pogan - Hunów.
Niestety Julian Barnes bardzo mnie zawiódł - ocena - 1.5/5.
Wracam do tytułu wpisu.
Komedię zafundował mi internet.
Gdy dowiedziałem się o tej książce, kliknąłem w tytuł Elisabeth Finch, dostałem TO.
Pani o takim właśnie nazwisku jest współautorką scenariusza bardzo popularnego serialu 50 twarzy Grey'a i coś tam nakłamała.
Podejrzewam, że Julian Barnes, podobnie jak ja, nie interesował się tym serialem, ale że też nikt w kręgu wydawców i recenzentów tego nie skojarzył?
Nieboska komedia :)
Nie bardzo zrozumiałam, wiec to ta sama EF czy jednak nie?
ReplyDeletejotka
Zupełnie inna.
DeletePrzepraszam za moją pokrętną relację, ale mnie zawsze korci żeby coś poplątać.
Treść książki to zupełna fikcja.
Pamiętam, że czasami w książkach była adnotacja - treść książki to fikcja, jakakolwiek zbieżność nazwisk z nazwiskami osób żyjących, jest przypadkowa i niezamierzona.
Tak, zdarzają się takie przypisy, również w czołówce filmów:-)
DeleteBarnesa czytałam tylko -„Arthur & George”
ReplyDeleteA tu jeżeli jest 1.5/5
to raczej nie będę sobie głowy zawracała
Arthur i George, to uważam za dobrą książkę, ciekawe pomieszanie faktów i fikcji. Jak dla mnie trochę za dużo okrucieństwa.
DeleteJ. Barnes napisał dwie ciekawe książki ze sfery państw komunistycznych - The Noise of Time - Szostakowiczu i The Procurpine o procesie komunistycznego przywódcy Bułgarii - T, Żiwkowa.
Dwie książki, które mi się podobały to The Sense of an Ending i Talking it over. Obie, w ciekawy i dowcipny sposób dotykają tematu zawodności pamięci oraz tego w jak różny sposób bliskie sobie osoby odbierają to samo zdarzenie.
Czytałam Barnesa Zgiełk czasu - fikcyjna biografia Szostakowicza. Książka nie zrobiła na mnie większego wrażenia i szybko wyparowała z pamięci. Kupiłam coś z cytryną w tytule z uwagi na sympatię do wszystkiego co cytrynowe (lody, ciasteczka, napoje...), ale nadal czeka w kolejce na zapoznanie się ponieważ okazało się, że są to opowiadania, a z tymi nie do końca mi po drodze.
ReplyDeleteZgiełk czasu (The Noise of Time) nie jest złe i opiera się na prawdziwych wydarzeniach, ale według mnie mocno przesadzone.
ReplyDeleteCoś cytrynowego - stolik - The Lemon Table - kilka dobrych a kilka mi się nie podobało.
Pozdrawiam.