Wednesday, September 6, 2023

Bez gazu

 Kilka dni temu nawiedziła nas seria awarii.
Najpierw zaczęło nam płatać figle gazowe ogrzewanie domu - ducted heating.
Nie wiem jaka jest polska nazwa więc wyjaśnię - jest to ogrzewanie nawiewowe - na zewnątrz stoi piec gazowy, który grzeje powietrze i pompuje je do wnętrza przez izolowane rury - ducts.
Aparatura jest kontrolowana przez czujnik temperatury - nastawiamy go przykładowo na 21C i gdy temperatura w domu osiągnie ten poziom, ogrzewanie się wyłącza, gdy spadnie o 2 stopnie - automatycznie się włącza.
Proste!?

Niestety - proste to już było, ale minęło.
8 lat temu musieliśmy wymienić piec i dostaliśmy nowy - nowocześniejszy, ekonomiczniejszy, wygodniejszy.
Już po kilku miesiącach przestał działać, na szczęście jeszcze w okresie gwarancyjnym.
Przyszedł fachowiec, wyciągnął z pieca chyba 4 płytki naładowane elektroniką, sprawdził, wymienił jedną albo dwie i zaczęło działać.
Przy okazji zauważył jak dobrze mieć gwarancję, bo w innym przypadku taka wymiana kosztowałaby nas chyba $350.
Pot zrosił mi czoło - oto staliśmy się niewolnikami "fachowców".
Po diabła tam tyle "logiki", poprzedni system nie miał żadnej elektroniki poza czujnikiem temperatury. Przecież w takiej płytce można z łatwością zaprogramować jakąś awarię. W rezultacie trudno było się nie zgodzić na okresowe przeglądy, które są warunkiem kontynuacji gwarancji.
No ale skończyło się.
Wstępna oferta wymiany płytki opiewa na $700.
Na szczęście awaria ograniczyła się tylko do automatycznego wyłączania/włączania - jak się wyłączy to się nie włącza automatycznie - trzeba wyskoczyć na dwór, wyłączyć z prądu i spowrotem włączyć. Albo jeszcze lepiej - wyłączyć czujnik zanim czujnik wyłączy urządzenie - odczekać aż temperatura nieco spadnie i włączyć czujnik.

Ale miała być seria - oderwała się płyta izolacyjna w drzwiach piekarnika w gazowej kuchni.
Kuchnia ma już prawie 25 lat,  pomyślałem o kupieniu nowej i wtedy znajomy sprowadził mnie na ziemię - Australia planuje zlikwidować wszelkie instalacje gazowe w gospodarstwach domowych.
Od 1 stycznia 2024 nie wolno będzie instalować gazu w oddawanych do użytku domach - KLIK.

Obrońcy klimatu wieszają psy na użytkownikach gazu lecz fakty są takie, że energia produkowana z gazu znacznie mniej zatruwa środowisko niż energia produkowana z węgla.
Oczywiście węgiel można zastąpić panelami słonecznymi i wiatrakami, ale to nie idzie tak prosto i łatwo.
Osobna sprawa to fakt, że Australia ma ogromne zasoby węgla i gazu i obecnie firmy eksportujące te surowce zarabiają krocie.
Firmy eksportujące, ale niekoniecznie Australia. Już przed laty nastąpiła masowa prywatyzacja takich firm, najwięcej jest pod kontrolą Chin, Singapuru, Hong Kongu - czyli też Chin.
W tym roku była seria podwyżek cen gazu - odezwały się głosy aby rząd zastrzegł, że gaz wolno eksportować dopiero po zabezpieczeniu dostaw krajowych po starych cenach - wołanie na puszczy.

Nasz dylemat - dostawy gazu do domów nie ustaną przed końcem naszego życia a więc możemy kupić nową kuchnię gazową i ogrzewanie gazowe, ale co z naszymi spadkobiercami?
Może powinniśmy im przekazać dom dostosowany do wymagań lepszej przyszłości?

14 comments:

  1. Czyli wszędzie podobnie, u nas niezły galimatias z paliwami, pola komentarza by zabrakło, by wszystko opisać.
    U nas awaria z wodą, czekamy na firmę, bo spółdzielnia mieszkaniowa umywa ręce. Ile to nas będzie kosztowało, tego nikt nie wie.
    Życzę spokoju bez awarii!
    jotka

    ReplyDelete
    Replies
    1. No cóż, im klientom gorzej tym byznesom lepiej.

      Delete
  2. O piecach do ogrzewania czytam regularnie - znaczy o tym, jak NIE działają, przestają działać w czasie mrozów itp. Taka widać ich uroda (zaprogramowana przez producenta)...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie upieram się przy podejrzeniu o złośliwe programowanie urządzeń, ale coś w tym jest.
      Nie mam pojęcia po co w prostym piecu instaluje się obwody elektroniczne o mocy obliczeniowej większej niż ta którą miał komputer, który sterował wymianą części zamiennych w samolotach głównej firmy lotniczej Australii.

      Delete
  3. Po kilku latach, najczesciej w miesiacu skonczenia sie gwarancji :) wszystkie urzadzenia sie psuja a te napasione elektronika jeszcze czesciej. Np w samochodach ktore sa bardzo komputerowe.
    Nasze ogrzewanie i chlodzenie dziala tak jak u Ciebie i ddkad mieszkamy w obecnym domu oba systemy musialy byc zmienione na nowe - koszt wynosil tysiace, np od klimatyzacji 6 tys.
    U mnie jest tak ze klimatyzacja to prad, ogrzewanie i suszarka to gaz. O - i kominek jest gazowy chociaz mozna palic drewnem czego nigdy nie robimy ze wzgledu na zapach i balagan jaki palenie drewnem powoduje. Kuchenek gazowych nie lubie bo sie ich boje - czesto slysze o wyciekach gazu a nawet wybuchach. Kompletnie nie umiem gotowac na gazie, regulowac tak by mi sie gotowalo czy smazylo z takim wyczuciem jak na pradzie. Co narazie prad jest u nas najtanszy. Z woda tez nie byloby zle gdyby nie letnie codzienne podlewanie. Tak sie ulozylo ze gdy konczy sie koniecznosc podlewania co mogloby zmniejszyc miesieczny koszt oplat za utilities to nadchodzi zima i ogrzewanie domu czyli wtedy wzrasta oplata za gas - i automatycznie pozera to co mozna by oszczedzic na wodzie czyli caly rok placimy miesiecznie mniej wiecej tyle samo za wszystkie.
    U corki byl przeciek w rurze doprowadzajacej wode do domu - odkopali i okazalo sie ze wczesniejszy wlasciciel nieszczelnosc okrecil srebrna tasma a ta wreszcie puscila. Reperacja kosztowala ja 1100 $. My mamy na mysli renowacje kabiny prysznicowej - bylo tu dwoch przedstawicieli firm renowacyjnych ktorzy po wysluchaniu naszych zyczen i zadan wycenili calosc na 17tys - tylko glupia kabine, wyobraz sobie.
    To sa przywileje posiadania domu ale i tak nie zamienilabym na apartament.
    Spadkobiercami sie nie przejmuj - beda musieli sie dostosowac do tego co nadejdzie, tak jak my dostosowalismy sie do obecnego, nie zawsze logicznego.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Gotowanie na gazie... my jesteśmy do niego przyzwyczajeni od kilkudziesiąt lat i moja żona uważa, że jest o wiele łatwiejsze niż na kuchni elektrycznej. Z dawnych lat pamiętam znajomego, wielkiego smakosza, który z kolei twierdził, że najlepiej gotuje się na kuchni węglowej.
      Trudno rozsądzić, może najlepiej gotowało się na ognisku w grocie.

      Delete
    2. Zgadzam sie ze znajomym smakoszem, ze najlepiej gotuje sie na kuchni weglowej, wszystko lepiej smakowalo, a na blasze tej kuchni pieklo sie ‘kolacze’ z ziemniakow, pychota. W kuchni bylo zawsze cieplo i tak domowo. W lazience mielismy tez piec weglowy co mial ogromny baniak i byla goraca woda do kapieli i tez bylo tak przyjemnie cieplo. A teraz wracamy do tych baniakow z goraca woda, gdzies widzialam juz taki dom z baniakiem na dachu i ulozone panele sloneczne, byle slonce swiecilo to sie wlasciciel wykapie.

      Delete
    3. Przypomniałaś to podpiekanie na gorącej blasze, jakie miłe wspomnienie. Podejrzewam, że mój znajomy smakosz miał coś innego na myśli, ale to już nie wróci.

      Delete
  4. Instalację gazową wyrzuciłem kilkanaście lat temu.
    W zimie kuchnia elektryczna. Od wiosny do jesieni "kuchnia" działa pełną parą na świeżym powietrzu. Opał-drewno. Są ku temu warunki, więc dlaczego nie? Prostota i jak najbliżej natury.
    Do rosołu(na wołowinie) obowiązkowa przypalona cebula na blasze! Ziemniaki pieczone w popiele..., jak za czasów dzieciństwa u wujka na wsi. Potrawy "okraszone" dymem z różnych gatunków drzew. Wędzonki i "suszonki". Owoce i warzywa własne.
    t.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Gotowanie na opalanej drewnem kuchni na świeżym powietrzu - czy to nie oksymoron? Świeże powietrze bogato "okraszone" dymem.

      Delete
    2. "Okraszone" dymem są potrawy, na świeżym powietrzu-znaczy w plenerze pod gołym niebem.., nie w pomieszczeniu.
      t.

      Delete
    3. To właśnie miałem na myśli - na świeżym powietrzu - potrawa się okrasi a powietrze w okolicy nie będzie już świeże.

      Delete
  5. Przyznaję się że wstydem że jestem pewnego rodzaju analfabetka. Dotyczy to wszelkich mądrych urządzen. Nawet jak mi się zepsuję zwykły toster to już jestem jak małe bezradne.dziecko. A gdy dochodzi do jakiejś awarii typu zalanie mieszkania przez sąsiadów....to po prostu siadam i ...płaczę.
    P.S. Tylko trochę przesadziłam... :-))
    Stokrotka

    ReplyDelete
    Replies
    1. Toster nie jest znowu taki mądry, jak się zepsuje to trzeba wyrzucić, a jak sąsiedzi zaleją mieszkanie, to rzeczywiście, tylko siąść i płakać.

      Delete