Pierwsza wiadomość jaką zauważyłem w dzisiejszych mediach to wypadek podczas celebracji święta Bożego Ciała w Szwajcarii - KLIK i KLIK.
Jak wiadomo Szwajcaria była bardzo silnym ośrodkiem protestantyzmu, w którym znaczącą rolę odegrał J. Kalvin.
W okresie podziału szwajcarskiego kościoła, katolicy sięgnęli po armaty, na szczęście nie w celach wojennych, ale dla nadania siły swoim obrzędom i stąd to wczorajsze strzelanie.
Dziwnym zbiegiem okoliczności temat katolicyzmu pojawia się w książce Frankenstein, którą obecnie pilnie czytam.
Wyznam, że nie jest to łatwa sprawa gdyż autorka, Mary Shelley, wyjątkowo mąci temat. Poniżej przypadkowy fragment, który ilustruje moje frustracje...
"Wczoraj nieznajomy powiedział mi: «Może pan łatwo zauważyć, kapitanie Walton, że doświadczyłem wielkich i niezrównanych nieszczęść. Kiedyś postanowiłem, że pamięć o tym złu powinna umrzeć wraz ze mną, ale udało ci się mnie pozyskać, abym zmienił moją determinację. Szukasz wiedzy i mądrości, tak jak ja kiedyś; i mam gorącą nadzieję, że zaspokojenie twoich życzeń nie będzie wężem, który cię użądli, jak to było w przypadku moich. Nie wiem, czy relacja z moich nieszczęść będzie dla Was przydatna; jednak gdy pomyślę, że podążasz tą samą drogą, narażając się na te same niebezpieczeństwa, które uczyniły mnie tym, kim jestem, wyobrażam sobie, że możesz wyprowadzić trafny morał z mojej opowieści; taki, który będzie w stanie Cię poprowadzić, jeśli Twoje przedsięwzięcie odniesie sukces, i pocieszy Cię w przypadku niepowodzenia. Przygotuj się na usłyszenie o wydarzeniach, które zwykle są uważane za cudowne. Gdybyśmy znajdowali się wśród łagodniejszych scen natury, mógłbym obawiać się spotkania z twoją niewiarą, a może z twoją kpiną; ale w tych dzikich i tajemniczych regionach wiele rzeczy okaże się możliwych, co wywoła śmiech tych, którzy nie są zaznajomieni z ciągle zmieniającymi się mocami.."
I w ten sposób przez setki stron.
Ciekawe, że angielscy pisarze, mężczyźni, w tym samym okresie pisali w całkiem nowoczesny, konkretny sposób.
Tę różnicę składam na karb dyskryminacji kobiet, która nakazywała im wyrażać się w sposób... no w kobiecy sposób, czyli jak w podanym przykładzie.
Równocześnie Mary Shelley zachowywała się w bardzo swobodny sposób, swobodny nawet na obecne czasy.
Temat katolicyzmu we Frankensteinie...
Mary Shelley wpadła na pomysł swojej książki podczas pobytu w Szwajcarii i najwyraźniej Szwajcaria zrobiła na niej bardzo silne, pozytywne, wrażenie gdyż obszernie pisze o swobodach obywatelskich z których korzystają Szwajcarzy obu płci.
Aż tu nagle - jedna z drugorzędnych postaci książki zostaje oskarżona o zabójstwo. Oskarżenie oparte o jakieś poszlaki, oskarżona nie przyznaje się do winy. Sąd przestrzega zasady, że lepiej uniewinnić osobę winną niż skazać kogoś niewinnego i w tym momencie oskarżona przyznaje się do winy.
Konsternacja, szczególnie wśród jej najbliższych.
Oskarżona wyznaje im, że jej katolickiego spowiednika oburzyło jej zachowanie i zapowiedział, że dopóki się nie przyzna, nie otrzyma rozgrzeszenia i całą wieczność spędzi w piekielnych płomieniach.
Uznała, że obcięcie głowy będzie lepszym wyjściem.
Jeszcze ponad połowa książki przede mną, zaczyna robić się ciekawie.