Thursday, June 19, 2025

Widok z niskiej perspektywy

 Poprzedni wpis pisany był w norze.
Od czasu do czasu wychylam z tej nory głowę i widzę...

Kilka dni temu wystąpiła deklinacja księżyca (deklinacja - no przecież wiem: mianownik, biernik, celownik...).
Nad Melbourne wyglądało to tak...

Za parę dni najkrótszy dzień roku, już teraz słońce ma kłopoty żeby oderwać się od horyzontu. Podczas spacerów muszę sporo się nachodzić zanim znajdę kawałek chodnika gdzie dociera słońce.

Wczoraj miałem coś do załatwienia w zamożnej dzielnicy. Rozejrzałem się...

Przez ostatnie 80 lat chyba niewiele się tu zmieniło... architektonicznie, bo potrzeby ludzie mają teraz inne...

----

====

Wszystko tu raczej małe - zarówna dla ciała...


... jak i dla ducha...


Tu i ówdzie wciska się nowe, też małe...

Nie zapomniano o towarzyszach ludzi...


Jadę w stronę domu... mijam prywatną szkołę dla panienek (Ladies College) - trzyma styl...

Podczas jazdy samochodem włączam radio - ABC/Classic - a tam jeszcze echa plebiscytu na najpopularniejszy utwór fortepianowy. Tym razem jest to Sonata Księżycowa L van Beethovena, akurat grają trzecią część - Presto agitato (szybko, w stanie podniecenia) - zatrzymuję samochód gdyż muzyka osiąga zamierzony efekt - to nie jest krajobraz księżycowy, raczej wybuch wulkanu - KLIK.

Pora schować się do nory.

Saturday, June 7, 2025

Życie w norze

 Wspomniane w poprzednim wpisie przeziębienie powoli rozchodzi się po kościach.
Bardzo powoli się rozchodzi, kości faktycznie bolą.

Z jednej strony izolujemy się trochę od towarzystwa żeby nikogo nie zarazić, z drugiej strony - tak samo.
W czwartek przyszła do nas pani, która pomaga nam w sprzątaniu - przyszła i gdy tylko usłyszała mój kaszel, to obróciła się na pięcie i koniec pomocy.
Jest w tym sporo logiki, jak pokręcę się do domu z miotłą i szmatą to mi dobrze zrobi.

Z innej strony - w czwartek odwiedzałem z kolegą osoby proszące  Stowarzyszenie św Wincentego o pomoc. Założyłem maskę i trzymałem się na dystans.
Trzy wezwania, jedno do wielo(11)dzietnej rodziny. Już z ulicy widzieliśmy przez okno jakiś program dla dzieci na ogromnym ekranie telewizora. Zapukaliśmy do drzwi - drzwi się otworzyły, szóstka maluchów porzuciła telewizor i podskakiwała radośnie za siatką w drzwiach skandując - Vinnies, Vinnies, Vinnies!
Rozmowa z ich matką nie była tak pogodna - starszy syn został pobity w szkole i spędził kilka godzin w szpitalu. A to jest szkoła z całkiem dobrą reputacją.
Druga klientka - pani z Wysp Cooka, o której już kilka razy wspominałem. Niestety ze względu na przeziębienia musiałem zrezygnować z jej uścisków. Poza tym wszystko normalnie - syn miał atak epilepsji.

Po powrocie do domu trafiłem na informację o Soup Vans - furgonetki z zupą organizowane przez Stowarzyszenie św Wincentego - bardzo na czasie.
W ciągu roku, w naszym stanie Wiktoria, wydają 800,000 gorących posiłków.

Druga strona medalu - statystyki wskazują bezrobocie około 4% co jest uważane za dobry wynik.
Trzecia strona medalu - rząd ogłosił podwyżkę minimalnej pensji do A$24.96/godzinę... co oznacza prawdopodobnie zwiększenie oficjalnego bezrobocia.

Dzisiaj - sobota - jeszcze inna strona medalu - nasz syn z trójką dzieciaków i dwoma psami uczestniczyli w Park Run - porannym biegu w pobliskim parku i wpadli do nas na śniadanie - rodzina, więc nie będę wyliczał ile czego zjedli. Ważne, że mają dobry apetyt.

Inna strona soboty - w ten weekend stacja ABC/Classic przedstawia wyniki plebiscytu na najbardziej popularne utwory fortepianowe.
Z jednej strony jestem bardzo sceptyczny w temacie głosowania na dzieła sztuki, z drugiej - jest to dla mnie jakiś miernik na ile moje gusta mieszczą się w obecnej rzeczywistości.

W tej chwili znam utwory, które zakwalifikowały się do dolnych 30% - kilka przykrych niespodzianek:
- 100 - J. Brahms - II koncert fortepianowy,
- 92 - L. van Beethoven - III koncert fortepianowy,
- 89 - F. Chopin - Walce.
- 88 - M. Ravel - Koncert fortepianowy G-dur
- 76 - F. Chopin - Wielki Polonez Es-dur
- 69 - L. van Beethoven - Sonata Nr 23 - Appasionata.
.... odliczanie trwa.

P.S. Poniedziałek - podzielę się wynikami głosowania:
1. L. van Beethoven - V koncert fortepianowy - tego byłem pewien.
2. L. van Beethoven -  Sonata Księżycowa.
3. F. Chopin - Nokturny.

Udział wzięło ponad 130,000 osób.
W pierwszej 100 utwory Beethovena i Chopina uplasowały się 9 razy
Pewnym zaskoczeniem była dla mnie wysoka pozycja nie tak bardzo popularnych utworów...
C. Debussy - Suita Bergamaca - 5
E. Satie - Gymnopedie - 7
Ciekaw jestem skąd tak wiele osób słyszało o tych kompozycjach i gdzie je usłyszeli?

Pełne wyniki - TUTAJ.

Wednesday, June 4, 2025

Uhu-ha, zima zła

 Jak co roku - 1 czerwca Australia deklaruje początek zimy.
W tym roku potraktowałem tę deklarację zbyt poważnie i przeziębiłem się.

Kilka tygodni temu poddałem się licznym szczepieniom - Covid, zapalenie płuc, grypa - tak że nie mogę już oczekiwać istotnej pomocy od służby zdrowia, pozostaje kichanie i kaszel w samotności.

Na dzisiejsze zakupy założyłem maseczkę, mimo to mnie rozpoznali - to chyba dobry znak.

Zastanawiam się w jaki sposób złapałem to paskudztwo...
Podejrzenie pada na prelekcję, którą prowadziłem tydzień temu.

Brak towarzystwa i okazji do ciekawych rozmów sprowokował mnie do ataku - to ja będę mówił a wy słuchajcie!

Pierwszy atak skierowałem na Jewish Age-Care - żydowskie domy opieki nad osobami starszymi.
Pierwsze wrażenia były obiecujące - bardzo wysoki standard opieki, miłe osoby które weryfikowały moje dane personalne (w obecnych czasach to nie jest bagatela).
Słuchacze a raczej słuchaczki też byli bardzo sympatyczni, ale jednak... pamięć już nie ta.
Moje prelekcje obfitują w detale historyczne i zmiany okoliczności i po 20 minutach czułem, że gubię słuchaczy.

Zrobiłem sobie kilka miesięcy przerwy, ale jednak rozglądałem się za kolejną ofiarą.
Znalazłem, znajomy działa w stowarzyszeniu mężczyzn-katolików i wspomniał, że osoba, która miała prowadzić prelekcję na kolejnym spotkaniu rozchorowała się.
A ja wtedy jeszcze się nie rozchorowałem więc równanie było proste.

Tematem prelekcji była Joice Nankivell-Loch - australijska kobieta-bohater..

Ku mojemu zaskoczeniu słuchacze... słuchali uważnie i nawet zadali kilka sensownych pytań.
Z drugiej strony... podczas powrotu do domu poczułem bardzo duże znużenie i bóle w kręgosłupie.
Zdałem sobie sprawę, że prowadziłem tę prelekcję w jakimś transie, nie zwracałem uwagi czy stoję czy siedzę i czy zachowuję właściwą pozycję.
Do tego dochodzi zaangażowanie emocjonalne.
Na dodatek podczas prelekcji korzystałem z mikrofonu i zalecono mi żebym trzymał go tuż przy ustach - a zatem nie obyło się bez dotknięcia mikrofonu ustami, a tam pewnie... pies go lizał.

No i mam jak mam... liczę, że do niedzieli przejdzie a w międzyczasie poszedłem za ciosem - zaproponowałem przeprowadzenie tej prelekcji w dwóch dość ekskluzywnych szkołach dla dziewcząt.

Bibliografia:
Wikipedia - KLIK.
Moje wpisy blogowe na temat Joice N-L - KLIK i KLIK

Monday, May 26, 2025

Poloneza czas

 Sezon kulturalny trwa.
W niedzielę byliśmy na koncercie z okazji 60-lecia polonijnego Zespołu Pieśni i Tańca Polonez.


O Polonezie dowiedzieliśmy się wkrótce po przybyciu do Australii, oglądaliśmy ich występy, ale minęło sporo lat zanim nasze dzieci poczuły ochotę do dołączenia do zespołu.

Wyznam, że po przyjeździe do Australii nie garnąłem się zbytnio do kontaktów z Polonią.
Wtedy dominowała "stara Polonia" oparta głównie na Sybirakach.
Oczywiście miałem szacunek do ich historii i do tego jak dobrze sobie poradzili w obcym kraju, ale nie podzielałem ich marzeń o powrocie do polskiego Lwowa i Wilna.
Druga istotna grupa to byli "Solidarnościowcy" - osoby, które opuściły Polskę w latach 1981- 1988.
Do nich również się nie zaliczałem.

Z drugiej strony, dzieci czuły jakiś niedobór towarzystwa i zajęć. 
Przełomowym wydarzeniem była chyba polska szkoła.
Australia popiera naukę rodzinnego języka, egzamin z języka polskiego może dodać trochę punktów do świadectwa maturalnego.
Nasze dzieci chodziły chętnie do polskiej szkoły (sobota) i to ożywiło nasze kontakty z Polonią.
W naturalny sposób te kontakty zaprowadziły nasze dzieci (głównie syna) do polskiego harcerstwa i Poloneza.

Kolejna generacja - trójka naszych wnucząt tańczy w Polonezie. Syn tańczy tam już 28 lat.

Niedzielny koncert był bardzo sympatyczny i bardzo dobrze wykonany :)
Wyznam, że wzruszył mnie widok kilkuletnich maluchów w ludowych polskich strojach poczynających sobie całkiem energicznie na scenie.

Poniżej linki do filmików z występów naszego wnuka Feliksa i wnuczki Matyldy 14 lat temu...
Taniec z sercem - KLIK.
Taniec z sercem i z siostrą - KLIK.

Koncert się skończył, trzeba wracać do domu a droga daleka, do tego zrobiło się ciemno, do tego na ulicach niespodziewanie duży ruch.
Wyznam że poczułem się dość niepewnie za kierownicą.
Światła samochodów jadących w stronę przeciwną zupełnie mnie oślepiały, w rezultacie nie mogłem rozeznać we wstecznym lusterku czy ktoś jedzie obok mnie w związku z czym bałem się zmienić pas w związku z czym pojechaliśmy nie całkiem we właściwym kierunku.

W domu doszedłem do siebie i zastanowiłem się nad przypadłościami mojego wieku.
Przypomniałem sobie Odę do Młodości...
Wyznam, że nie lubiłem zbytnio tego utworu... nie widziałem w nim miejsca dla siebie.

A teraz...
Niechaj, kogo wiek zamroczy,
Chyląc ku ziemi poradlone czoło,
Takie widzi świata koło,
Jakie tępemi zakreśla oczy.


To nawet się zgadzało z dzisiejszym doświadczeniem.

Z pomocą przyszła Sztuczna Inteligencja.
Zapukałem do chatgpt i spytałem:
- Czy możesz napisać wiersz o starości wzorowany na Odzie do Młodości?

Za 1/100 sekundy czytałem...

Oda do Starości

Bez żalu patrzysz wstecz, o wieku siwy,
Nie szukasz burz, ni słońc zachłannych blasku —
Tyś ciszy dzieckiem, mędrcem w mroku łasce,
W twej dłoni — czas spokojny, a nie żywy.

Nie skoczysz w przepaść marzeń jak młodość zuchwała,
Lecz drogą znaną stąpasz — cicho, z czułością,
W spojrzeniu — spokój, w słowie — prostolinijność,
A w sercu — mapa miejsc, gdzie dusza drżała.

Gdzież ta moc, co w młodości rwała do czynów?
Tyś ją zamienił w mądrość, w cierpliwą rozmowę.
Nie zrywasz róż — lecz pleciesz ich opowieść nową,
Co nie rani dłoni, lecz koi wspomnienia synów.

Nie boisz się zmierzchu — on nie kończy dnia,
Lecz złoci niebo, jakby chciał podziękować.
Tyś skarbem cichym, co uczy — nie wołając,
Że kres to nie zguba, lecz pełnia — bez dna.

O starości, co w srebrze włosów siedzibę masz,
Nieś nas łagodnie tam, gdzie czas już nie rani.
Niech w tobie znajdzie odpoczynek ten, co w młodości płonął,
I w twej pieśni odnajdzie — sens ostatniej fali.

Dziękuję.

Friday, May 23, 2025

Liście

 Koniec maja - czas popatrzeć na liście -

Choćby na stole...


A jeszcze lepiej na drzewach... nawet samochody naśladują liście...


Znaczy jesień...
W tym roku wyjątkowo słoneczna. 
W połowie maja dowiedziałem się, że oznacza to poważną suszę w naszym stanie Wiktoria.
W pierwszych dwóch tygodniach maja spadło w Melbourne zaledwie 1.5 mm deszczu, powinno 15 razy więcej.

Z drugiej strony - bardzo często jemy fasolkę szparagową. Ostatnio żona zauważyła, że coś za szybko więdnie. 
Podczas wizyty w sklepie sprawdziłem dokładniej informacje wywieszone na stoiskach z jarzynami - znalazłem - "Uwaga, z powodu nadmiernych opadów wstrzymano dostawy krajowe, fasolka szparagowa pochodzi z importu".
Z powodu opadów... w stanie Nowa Południowa Walia - skoro Południowa to znaczy około 1,400 km na północ od nas.
Wczoraj deszcze dotknęły nie tylko fasolkę ale i ludzi - powódź - 50,000 osób odciętych od świata - KLIK.

Dzisiaj - piątek - u nas też była chwilka mżawki.
Odwiedziłem nasze centerko handlowe. 
6 tygodni temu prezentowałem na blogu nieco tajemnicze zdjęcie nowootwartego sklepu...


Teraz sklep już działa, a co w środku?


Buuuuuułki!
Przepraszam - oryginalna, wietnamska, nazwa to banh mi - KLIK.

Rzeczywiście, klientów nie brakuje, ale mnie wśród nich nie ma.

Tuesday, May 20, 2025

Mostly Music

 Wiosna zbliża się do końca, chłodnawo, więcej czasu spędzam w domu - więcej czasu zajmuje muzyka - czasem nawet trzeba opuścić dom.

W sobotę nasza najmłodsza wnuczka wystąpiła z orkiestrą smyczkową Melbourne Youth Orchestra.
Po pierwsze - dojazd do miasta...
Sobota rano - spodziewałem się tłoku na ulicach (zakupy) - niespodzianka - nie było, zagęściło się dopiero bliżej centrum. Czyli sporo osób spędza czas na rozrywkach i oglądaniu wystaw.

Po drugie - profil demograficzny orkiestry...

W sumie około 45 osób - aż 1/3 stanowili chłopcy.
Zgodnie z oczekiwaniem 80% wyglądało mi na pochodzenie chińskie.
Reszta wyglądała na pochodzenie europejskie.
Po trzecie muzyka - dobry zestaw utworów - miła muzyka i nie za trudna dla młodych wykonawców.
Przykład - Shipwreck Coast - KLIK.

Wtorek - nareszcie doczekaliśmy się koncertu z serii Mostly Mozart - ta nazwa była inspiracją tytułu wpisu.

Pierwszy punkt programu to kawka i ciasteczka dla seniorów...
Włoskie pączki - bomboloni...


Oraz sernik, który rozpływał się w palcach...


Pora na muzykę...
Prowadzący program przeprosił, że dobór utworów jest absolutnie niewłaściwy na poranny koncert.

Pierwsza pozycja: C. Debussy - Popołudnie Fauna...
Z twórczością C. Debussy spotkałem się na etapie gdy muzyka zaczęła mnie rzeczywiście interesować. To był przełom w historii muzyki - impresjonizm.
Przełom, który chyba zwiastował koniec muzyki "klasycznej".

Druga pozycja W.A. Mozart  - Serenada Nr 9 -  podtytuł - Trąbka pocztowa...


By Kandschwar - Own work, Public Domain, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=518985
Można posłuchać jej tutaj - KLIK.

Serenada czyli utwór na wieczór.
W.A. Mozart napisał ten utwór jeszcze podczas pobytu w Salzburgu, rok 1779, czyli miał 23 lata.
Całkiem długi utwór - 45 minut, dłuższy niż większość symfonii i koncertów instrumentalnych Mozarta. 
Ta długość pasuje do przeznaczenia utworu - wieczorny akompaniament.
Słuchając go powróciłem myślami do Fryderyka Wielkiego, bohatera poprzedniego wpisu.
Pomyślałem sobie, że Fryderyk byłby w stanie napisać taki utwór.

Była muzyka, harmonia - pora na dysonans - wybory prezydenckie w Polsce.
Oboje z żoną nie głosujemy uważając, że skoro nie mieszkamy w Polsce i nie doświadczamy na własnej skórze wyniku wyborów, nie powinniśmy mieć wpływu na to jak żyją nasi rodacy.
Wyniki nas zaskoczyły - temat powrócił podczas poniedziałkowego obiadu z naszą córką.
Córka nie jest zorientowana w sytuacji politycznej w Polsce i generalnie nie interesuje się polityką. Słuchając naszych uwag na temat wyniku głosowania poza granicami Polski a szczególnie na temat zaskoczenia ilością głosów oddanych na kandydatów prawicowych, stwierdziła -
- to logiczne, wielu emigrantów czuje sentyment do Polski jaką pamiętają ze swoich wspomnień, o jakiej uczyli się w szkole, czytali w książkach.

Być może.

Thursday, May 15, 2025

Fryderyk... Wielki... Kompozytor

 Myślę, że zgadnę Wasze opinie -
myślicie, że mowa o Ch-opinie...

To już ponad tydzień temu... przez kilka poranków nasze radio ABC/Classic powracało do tematu Fryderyk Wielki - kompozytor.
Oczywiście mieli na myśli Fryderyka Wielkiego, króla Prus, jednego z trójki rozbiorców Polski - poniżej obraz króla Fryderyka grającego na flecie skomponowany przez siebie utwór...

Adolph Menzel - Flötenkonzert Friedrichs des Großen in Sanssouci - Google Art Project.jpg
By Adolph von Menzel - Google Arts & CultureWAFEF2zy8Ym8vQ, Public Domain, Link

Powodem tego zainteresowania była przypadająca 7 maja rocznica wizyty J.S. Bacha na dworze Fryderyka Wielkiego (rok 1747) czego efektem był utwór Musikalische Opfer (Muzyczna ofiara) - KLIK.

Radio ABC/Classic skoncentrowało się jednak na twórczości Fryderyka, który skomponował ponad 100 utworów.
Posłuchałem - sympatyczne, poniżej kilka przykładów...

Symfonia - KLIK.

Koncert na flet - KLIK.

Sonata e-moll na flet - KLIK.

A skoro na początku były o-pinie
to niech wpis zakończą... rzymskie pinie - KLIK.

P.S. Fryderyk Wielki - KLIK.
Bardzo interesująca biografia, wynika z niej, że w młodości Fryderyk zmuszony był działać niezgodnie ze swoją wolą, równie ciekawe, że wiele razy poniósł porażkę - a jednak w wyniku jego panowania Prusy stały się mocarstwem.

Saturday, May 10, 2025

Pieskie życie

 Dzisiaj, sobota - ten tydzień był trochę pomieszany i wypadło wybrać się po zakupy.
Spory ruch samochodowy na ulicach, tłok na parkingu.
W samym sklepie klienci jakoś się rozpraszają i nie było tłoku.
Załatwiłem dość szybko zakupy dla domu i moją uwagę zwróciło stoisko ze smakołykami dla zwierząt.
My nie mamy żadnych zwierząt domowych więc poniższe smakołyki nie wzbudziły we mnie większych emocji typu - czy ja mogę sobie/mojemu milusińskiemu na to pozwolić?


Ucho świni A$5.30 za sztukę...


Ucho byka...


Róg kozy...


Kości kangura - czyszczenie zębów....


Ogon kangura...


 Stopa krokodyla...

W rodzinie naszego syna są dwa bardzo głodne psy - kupiłem im 3 uszy świni - dwa do zjedzenia, jedno do słuchania.

P.S. Wygląda na to, że to stoisko cieszy się bardzo małym powodzeniem.

Sunday, May 4, 2025

Wybory 2025

 3 maja 2025, w Australii odbyły się wybory do parlamentu i senatu federalnego - poniżej zdjęcie głównych konkurentów - urzędujący premier - Anthony Albanese (Labor) i jego główny konkurent - Peter Dutton (Liberal)...


Jak tu wybrać mniejsze zło?
Kampania wyborcza była dość krótka, w skrzynce pocztowej pojawiały się demoniczne zdjęcia obu kandydatów na premiera i straszne przepowiednie jakie nieszczęście przyniesie ich wybór.
Co ciekawe, to choć kandydaci byli przeciwni, to lista nieszczęść była bardzo podobna.

Punkt głosowania jest kilkadziesiąt metrów od naszego domu, już wcześnie rano szumiały za oknem samochody z wyborcami.
Przed punktem wyborczym - agitatorzy..


Przed lokalem wyborczym - kolejka...


Jakie miłe wspomnienie z bardzo dawnych lat :)
Wydaje mi się, że przez ponad 40 lat pobytu w Australii nigdy nie stałem w tak długiej kolejce, a przecież tym razem bardzo wiele osób głosowało korespondencyjnie.
Wspominanie było bardzo krótkie gdyż bardzo szybko ktoś z komisji wyborczej wypatrzył mnie i zdecydował, że jestem zbyt niedołężny na stanie w kolejce - pogonili mnie prosto do stołu wyborczego, przede mną była tylko jedna para małżeńska.
Kłopot w tym, że komisarz wyborczy nie mógł zrozumieć ich nazwiska.
Nie mieli żadnego dokumentu więc pozostało tylko literowanie.
Nazywali się Han co może się pisać jak Khan albo Khanh albo Khahn a może jeszcze inaczej, na dodatek żona nie zgadzała się w tym temacie z mężem.
Sprawa trwała na tyle długo, że ktoś z komisji wyborczej przyniósł mi krzesło.
Ale wszystko dobre dobrze się kończy - dostałem karty do głosowania i oddałem głos.

Moja strategia jest taka - nie głosuję na żadną z głównych partii żeby nie było im za łatwo. Głosuję na kogoś kto nie ma szans wygrać. W australijskim systemie wyborczym mój głos nie jest stracony gdyż każdy kandydat musi podać swoje preferencje czyli komu przydzielić oddane na niego/nią głosy jesli przegra.
Oto nazwy kilku partii startujących w wyborach :
- Trumpet of Patriots czyli Trąbka Patriotów,
- Legalize Cannabis,
- Animals Justice - Sprawiedliwość Zwierząt.
- Shooters, Fishers and Farmers - Strzelcy, Rybacy i Farmerzy - tu wspomnę, że farmerzy raczej głosują na National Party.

Już 4 godziny po zamknięciu punktów wyborczych wiadomo było kto wygrał - Labor - rządząca przed wyborami Partia Pracy.

Tu ciekawa mapa....


Szare kolory to Liberałowie i Nacjonaliści - czyli przegrani - a przecież to ponad 60% terytorium Australii.

Na zakończenie dnia radio ABC/Classic zaproponowało mi Benedictus z utworu Karla Jenkinsa - A Mass for Peace  - Msza za Pokój - KLIK.

Zasnąłem w spokoju.

Thursday, May 1, 2025

Notre Dame

 Kilka dni temu otrzymałem nie lada zaproszenie - w czwartek, nasza najmłodsza wnuczka Gracie, ma dzień wolny od szkoły i chciałaby spędzić trochę czasu z Dziadziem.

Minęły już te czasy gdy chodziłem z wnuczętami na intensywne wycieczki po parkach, na szczęście cywilizacja podsunęła mi ciekawy temat - wystawa na temat budowy i odbudowy katedry Notre Dame.

Muzeum Imigracji w Melbourne - dojechaliśmy starodawnym tramwajem i to była dla Gracie znacząca atrakcja...


Informacja przed muzeum...


A w środku - najpierw wręczono nam histopad - urządzenie na którym mogliśmy obejrzeć wszystko od podszewki.  Na wystawie było 21 punktów kontrolnych - informowaliśmy nasz histopad gdzie jesteśmy i na ekranie pojawiała się katedra i jej otoczenie w wybranym okresie - rok 1163, 1180.. Rewolucja Francuska, Napoleon...
Obracając histopad w wybranym kierunku mogliśmy zobaczyć jakie było niebo, co mielibyśmy pod stopami, co z lewej, co z prawej. Obracając obraz na ekranie mogliśmy zobaczyć co się działo w różnych miejscach katedry a na dodatek wyświetlało się kilka pulsujących punktów - po kliknięciu pokazywały się interesujące sceny - kowale kujący rozpalone do czerwoności żeliwne pręty, stolarze heblujący deski, rzeźbiarze przy swojej pracy.

To wszystko w otoczeniu obrazów ilustrujących istotne wydarzenia...


---


---


---


Półtorej godziny zleciało błyskawicznie, katedra wyglądała jak nowa...


Wyszliśmy na ulicę... pod stopami jesienny listek...


Nad głowami budynki, niektóre jakby spuchnięte...


Czas wracać do domu.

P.S. Wystawa o której piszę została przygotowana we Francji i podróżuje po całym świecie. Może była już w Warszawie, Krakowie?
Informacja o Wystawie - KLIK.

Monday, April 28, 2025

Kontrasty

 Wrócę jeszcze do soboty...

Od 6 wieczorem ( 8 godzin różnicy czasu) nasza państwowa telewizja - ABC - transmitowała przebieg pogrzebu papieża Franciszka. Zajrzałem do naszego parafialnego kościoła żeby pobyć chwilę w towarzystwie naszych parafian.
Transmitowano właśnie rozdawanie komunii.
W kościele było może 40 osób...
Patrzyłem na setki watykańskich duchownych w oficjalnych strojach i raczej im współczułem.
Po około pół godzinie wróciłem do domu. Gdy przechodziłem przez parking dołączył do mnie nieznany mi parafianin, młody Chińczyk -
- Czy mogę ci jakoś pomóc? Jest bardzo ciemno - powiedział z wyraźną troską w głosie.
Wyznam, że dodał mi trochę chęci życia.

Cofnę się kilka godzin - sobota południe - zadzwonił do mnie znajomy:
- Lechu, czy to nie skandal? Wkrótce konklawe a Australia nie ma kardynała!
Sprawdziłem i znalazłem zaskakującą informację - MAMY KARDYNAŁA!!!


Mykola Bychok - oryginalnieМикола Бичок - ja sobie tłumaczę to nazwisko - Byczek.
Strój wskazuje, że nie jest to katolik lecz reprezentant religii ukraińsko-katolicko-prawosławnej czyli na mój rozum jest to kościół unicki - wynik Unii Brzeskiej, na której cerkiew prawosławna na wschodnich terenach Polski uznała Papieża za głowę swojego kościoła.
Formalnie Mykola Byczok jeszcze czeka w kolejce na prawo stałego pobytu w Australii, ale przecież ma szansę, że wybiorą go na Papieża, to pobyt w Australii nie będzie mu już do niczego potrzebny.

Niedziela -
Nasza wnuczka Matylda, bardzo utalentowana artystycznie, dołączyła do amatorskiej orkiestry symfonicznej, w której gra na altówce. Już sam fakt, że taka orkiestra istnieje, mało tego - powstała zaledwie półtora roku temu, bardzo mnie zaskoczył.
W niedzielę był koncert w dosyć odległej dzielnicy Williamstown - dojazd przez West Gate Bridge...


Program koncertu...


Między innymi utwór S. Prokofiewa - Piotruś i Wilk.
Prócz tego J.Brahms - Akademicka Uwertura Festiwalowa dedykowana uniwersytetowi w Breslau - prowadzący koncert wspomniał, że obecnie jest to terytorium Polski - tu ostatnie półtora minuty utworu - KLIK - zdecydowanie uniwersytecka atmosfera.

Dla mnie głównym punktem programu był utwór B. Brittena - Young Person's Guide to the Orchestra - KLIK. Bardzo wymagający utwór i według mnie orkiestra poradziła z nim sobie bardzo dobrze.

Powrót do domu, duży ruch na ulicach, krajobraz miasta mocno się zmienił od mojego ostatniego pobytu w Williamstown - rezultat - lekkie pomyłki w nawigacji i trzeba było nadłożyć kilka kilometrów.
Ale chyba było warto - przejechaliśmy wzdłuż Albert Lake - dobrze znam to miejsce gdyż kilkanaście razy uczestniczyłem tam w MS Walk - marszu na rzecz Stwardnienia Rozsianego...



W zachodzącym słońcu sceneria była znacznie piękniejsza.
Niestety byliśmy już zbyt zmęczeni aby się tu zatrzymać.

Saturday, April 26, 2025

Po piątku

 Ostatnio to Piątki wyznaczały rytm życia -

Tydzień temu - Wielki Piątek - wiadomo.

Wczoraj istotniejsza była data - 25 kwietnia - ANZAC Day - rocznica bardzo nieudanej kampanii wojennej pod Gallipoli - Turcja - KLIK.

Ceremonie rozpoczynają się przed świtem od apelu zmarłych, punktem kulminacyjnym jest parada główną aleją Melbourne. 
Uczestniczą w niej również polscy weterani, ich potomkowie i harcerze - tu zdjęcie sprzed parady...


Dobrym uzupełnieniem może być zdjęcie tłumu,  który się zebrał aby oglądać paradę...

Tak jest - tak właśnie wyglądają ludzie, z którymi się spotykam na zakupach czy podczas spacerów.

Sobota - rano miłe zaskoczenie - wczesna wizyta naszych dwóch bardzo długonogich wnuków. 
Pokręcili się, coś tam zjedli i już ich nie było, aaaa... i przy okazji zepsuł się toaster...
Czyli jednak trzeba wyskoczyć na zakupy.

Włączyłem radio - mówiono coś tam o ceremoniach pogrzebowych papieża Franciszka, ilustracja muzyczna - Gloria z Mszy b-moll J.S. Bacha - KLIK.
Gloria - chwała na wysokości - radosny hymn - wydaje mi się to całkiem słuszne - człowiek, który już się bardzo męczył ziemskim żywotem, pożegnał się z wiernymi i odszedł... do lepszego świata.

Z okna samochodu zauważyłem wzmożony ruch w MacDonaldzie...


Spora kolejka samochodów.
Na bazarze było podobnie, a w sklepie z AGD - jeszcze gorzej - byłem 15. w kolejce do kasy. Inna sprawa, że nie czekałem dłużej niż 3 minuty.

P.S. Dość często daję się skusić na rozwiązywanie quizu w Gazecie Wyborczej. Dwa dni temu wyszło tak -


Inne pytania: 
Mt Everest to najwyższy szczyt Afryki  - Prawda czy Fałsz?
Himalaje znajdują się w Ameryce Południowej - Prawda czy Fałsz?

Podejrzewam, że SI sprawdza stan mojej pamięci i dobiera stosowne pytania.

Niestety uboczny skutek to wniosek że Gazeta.pl jest... jaka jest.

Tuesday, April 22, 2025

I po świętach

 Już jesteśmy w domu....

Wspomnienie świątecznych dni -
Jak zwykle w Niedzielę rano pojechaliśmy na mszę do kościoła w miejscowości Neerim South...

Mszę odprawiał starszy ksiądz, dość pospiesznie.
Rozejrzałem się dookoła - wydało mi się, że było mniej osób niż w latach poprzednich, ani jednego dziecka.
Stroną wokalną opiekowała się jak w latach poprzednich para w średnim wieku - pani śpiewaczka i pan gitarzysta.
Pani śpiewała w dużą energią a jednak nie mogłem się oprzeć uczuciu, że ona jakoś bardziej należy do działalności w wiejskim gospodarstwie.
To samo wrażenie robiła na mnie reszta obecnych na mszy.

Kazanie było krótkie, nie zauważyłem w jaki sposób ksiądz połączył temat Zmartwychwstania z tematem wolności.

Ksiądz zapytał:
Jak uważacie - małżeństwo - czy to jest ograniczenie czy rozszerzenie wolności?
Ksiądz nie silił się na odpowiedź - spojrzałem wstecz na prawie 60 lat życia od chwili ślubu.
Nie zdziałałem wiele, ale chyba wszystko co ma jakąś wartość i trwa nadal to konsekwencja tego "ograniczenia", które kiedyś przyjąłem.
Prawdę mówiąc, nie potrafię sobie wyobrazić żadnej sensownej alternatywy.

Kilka migawek z farmy i okolic....
Sobotni wieczór - latarnia to chyba oznaka cywilizacji


A ognisko - wręcz odwrotnie...


W tym momencie przybrało kształt końskiego łba - widzicie to oko po prawej stronie?

Pożegnalne spojrzenie na farmę...


Jeszcze ciepłe wczorajsze popioły.


Widok zza płotu


Krowy sąsiada.


Na horyzoncie największa góra w tej okolicy - Mt Baw Baw 1,567 m - byłem tam kilka razy na nartach.


Zielona "okładka" lasu.
A pod okładką...


----

Wolałem szybko się wycofać... zanim pojawi się tu jakaś iskra.

W drodze do Melbourne nasza wnuczka przekazała nam informację o śmierci papieża Franciszka.
Poczułem pewną ulgę - wyznam, że smutno mi było podczas kilku tygodni ciężkiej choroby Papieża - smutno - oglądałem w TV tłumy, które modliły się o Jego powrót do zdrowia i jakoś nie widziałem w tym sensu. 
I oto przyszło rozwiązanie, piękna synchronizacja - Papież pomodlił się z wspólnie z wiernymi i odszedł.

Wtorek - zakupy.
Program radiowy zdominowany tematem śmierci Papieża.
Za 2 tygodnie wybory do federalnego parlamentu - obaj główni kandydaci zawiesili na dzisiaj swoje kampanie wyborcze.
Wyznam, że zaskoczyło mnie jak wiele czasu radio poświęciło temu tematowi, ale to było miłe zaskoczenie.

Na zakończenie wpisu - zdjęcie z zeszłorocznej wizyty papieża Franciszka u australijskiego sąsiada - w Timor Leste...


---