Kilka dni temu nasz rząd zdecydował się na desperacki krok - w związku z wyjątkowo intensywną pandemią w Indiach, po pierwsze zawiesił loty do/z tego kraju, po drugie powiadomił, że australijscy obywatele, którzy jakoś sobie załatwią przyjazd do Australii, będą surowo ukarani, może skazani na więzienie - KLIK.
Podniósł się spory krzyk - do Sądu Najwyższego wpłynęło już kilka pozwów kwesionujących legalność tego rozporządzenia, ONZ wyraziła poważne zastrzeżenie - KLIK.
Odpowiedź rządu jest wzorcowa - przecież jeszcze nikt nie został uwięziony, przecież to tylko do 15 maja.
Wydaje mi się, że osobiście jestem konformistą - nie tracę energii na kontestowanie spraw, ktore nie mają praktycznego wpływu na los mój i moich najbliższych, ale tym razem podskoczyłem - obywatel nie ma wstępu do swojego kraju?
Słyszałem o przypadkach gdy jakiś kraj organizował ewakuację swoich obywateli z jakiegoś zagrożonego miejsca, czasami bywały to ewakucje siłowe, porwanie obywateli więzionych w innym kraju, ale coś takiego?
Żałosne są przyczyny tego kroku - Australii bardzo rzadko udało się dobrze zorganizować kwarantannę osób przybywających z zagranicy. Wyłącznie z tego powodu mieliśmy dwa masowe lockdowny.
Minął już ponad rok i nie udało się ustalić kto podjął błędne decyzje.
Druga strona medalu - już kilka lat trwają rozważania na temat statusu australijskich Aborygenów.
Wysokie umawiające się strony ustaliły, że sprawa ta powinna zostać zdefiniowana w konstytucji.
Co konkretnie ma być ustalone? czy odbędzie się referendum w tej sprawie?
Nikt nie wie - jakaś wysoko postawiona komisja, a może kilka komisji, pracuje nad tym dzień i noc i zapewniają, że mają jeszcze roboty na jakieś 2 lata.
Czyli konstytucja wyróżni dwa, może więcej, rodzajów obywateli.
Czy to się kiedyś nie nazywało - apartheid?
Przypomina mi się czas decyzji imigracyjnej -
Konsulat USA - ubiegasz się o stały pobyt w USA, najwiekszy przywilej na świecie, bądź przygotowany na ciężki start, ale przecież cel to uzasadnia.
Konsulat Kanady - biedny staruszku (miałem 40 lat), my popieramy imigrację, ale zastanów się co robisz.
Konsulat Australii - złapali mnie za rękaw - nie wychodź, Australia cię potrzebuje!
Nie mam specjalnych pretensji, przecież oni nie zdawali sobie sprawy co to jest Australia.
Od razu zaznaczę, że nie muszę mieć racji, bo ja z kolei rozumiem i motywacje rządu Australii, i wydają mi się słuszne.
ReplyDeleteSkoro bowiem masz niejasne odczucia z powodu lockdownu, a jednocześnie nie sposób zapewnić skutecznej kwarantanny, raczej nie widzę lepszego wyjścia. Na to trzeba spojrzeć również z drugiego punktu widzenia. W świecie jest tendencja do wstrzymywania połączeń lotniczych z lub do krajów określanych jako bardziej niebezpieczne. Australia poszła krok dalej, grożąc penalizacją, ale chodzi o to samo – zabezpieczyć się przed straszliwymi skutkami pandemii.
Nie ma żadnej Twojej odpowiedzi na mój komentarz, o jakiej piszesz dla Teresy. Chyba, że coś poknociłem...
DeleteAustralijczycy przez dlugi czas nie mogli przemieszczac sie pomiedzy poszczegolnymi stanami, kilka zachorowan i juz granice stanowe zamkniete, wiec nie dziwi mnie ta decyzja z Indiami. Jak najbardziej popieram.
ReplyDeletePowinnam napisac “..popieram decyzje rzadu ..”
ReplyDeletePowtórzę to co napisałem w komentarzu dla DeLu.
DeleteNiestety nie ma komentarza dla DeLu.
Delete@DeLu, Teresa,
ReplyDeleteWidziałem kilka razy skargi komentatorów, że ich komentarze zniknęły, uznawałem, że widocznie coś źle nacisnęli. Teraz spotkało to mnie, do tego na własnym blogu - wniosek: widocznie i ja naciskam nie to co trzeba.
Teraz właściwa odpowiedź -
Uważam, że najbardziej podstawowym prawem obywatela jest prawo przebywania w swoim kraju.
Tłumaczenie, że ten zakaz to tylko na chwilę,nie jest zadowalający. Rząd mógł zorganizować bezpieczne miejsca kwarantanny, jeśli sam nie potrafi zapewnić szczelności tej kwarantanny, to mógł o to poprosić inne państwo nadal ponosząc odpowiedzialność za rezultat.
Jeśli uważał, że kwarantanna na terenie Australii zbyt ryzykowna, to mamy pod zarządem kilka sporych wysp dookoła.
W każdym razie powinien zaproponować wyjście - nie przyjeżdżajcie na własną rękę, zgłoście się TU tam zorganizujemy wam bezpieczny powrót.
Zamiast tego - jesli spróbujesz uciec z niebezpiecznej strefy do ojczyzny, to wsadzimy cię do więzienia.
Na marginesie: mam poważne wątpliwości czy Australia potrafi zorganizować cowidowo bazpieczny pobyt w więzieniu.
Szybko pogrzebałem w naszej Konstytucji. Nie ma w niej zapisu, gdzie masz prawo przebywać, jest mowa o wolności rozumianej w szerokim zakresie. I teraz niespodzianka - państwo może w wielu przypadkach tę wolność ograniczyć, w tym dla dobra ogółu. Mnie się to może osobiście nie podobać, ale państwo nie jest moje w sensie własności i dyktowania praw.
DeletePodoba mi się to: „Jeśli uważał, że kwarantanna na terenie Australii zbyt ryzykowna, to mamy pod zarządem kilka sporych wysp dookoła.” Tylko Lechu, czy to dalej nie jest ograniczenie przebywania we własnym kraju, nawet jeśli taka wysepka jest jego terytorium? Ja to określę dosadniej – to jest pomysł utworzenia getta, choć nie sądzę, aby taki skojarzenia Ci się nasunęły. Oczywiście, jest tu problem określenia różnicy między zwykła kwarantanną, a tą poza głównym terytorium, ale to już są sprawy „techniczne”, których nie podejmuję się rozstrzygać.
Państwo może ograniczyć wolność - oczywiście, choćby restrykcje w okresie pandemii.
DeleteMiejsce kwarantanny - to wydaje mi się sprawą drugorzędną. Chodzi mi o to, żeby obywatel mógł wrócić do swojego kraju. Po powrocie musi poddać się oobowiązującym przepisom, może być nawet aresztowany pod zarzutem terroryzmu, ale nie zgadzam się żeby na wstępie został surowo ukarany tylko za to że wrócił.
Kwarantanna-getto - takie porównanie ma jakiś sens, ale nie zależy to chyba od tego czy kwarantanna jest na pobliskiej wyspie, czy na środku pustyni na "kontynencie".
Jesli nawet zgodze sie z podstawowym prawem obywatela o prawo przebywania w swoim kraju a oni akurat nie sa w swoim Kraju to i tak uwazam ze na pierwszym miejscu rzad powinien dbac o wszystkich obywateli co akurat sa w swoim kraju. Sytuacja jest wyjatkowa jest pandemia wszyscy ci podrozujacy w tym trudnym I niebezpiecznym czasie musza brac pod uwage ze moga miec problemy z powrotem.
ReplyDeleteKłopoty z powrotem do kraju.
DeleteTo nasz rząd już ma przerobione - gdy wybuchła pandemia ogłoszona, że osoby, które wyjadą muszą liczyć się z tym, że po powrocie odbędą kwarantannę na swój koszt.
Nie wspomniano, że muszą liczyć się z tym, że ich ukarzą za powrót.
Przychodzą mi tu na myśl prawa człowieka a zwłaszcza art. 9: „Nikt nie może być poddany arbitralnemu zatrzymaniu i aresztowaniu lub wygnaniu z kraju.”
ReplyDeleteNa pewno nie jest to łamane w sposób bezpośredni, ale pośrednio już tak. Jeśli nie pozwala się na powrót do kraju, to w pewnym sensie tak jakby z niego wygnano.
Co do Aborygenów, bardzo mnie zdziwiłeś...Rzeczywiście sprawa wygląda nieciekawie... I dalej „brnięcie” w ten temat może przynieść więcej szkód niż pożytku. Pzdr.
Sprawa Aborygenów - tu już lokomotywa się toczy.
DeleteMartwi mnie, że towarzyszy temu ostre pranie mózgów.
Każda instytucja, na oficjalnym spotkaniu czy w dokumencie, musi na początku potwierdzić Aborygenów jako pierwotnych właścicieli terenów, na których się znajdujemy.
Na rynku pojawiają się książki o tradycji, historii, cywilizacji Aborygenów. Z braku konkretów przeładowane są pustą retoryką i opisem zbrodni kolonizatorów. Przeczytałem najpoważniejszą z tych książek - kokretnych treści może 15%, w tym sporo absolutnych bzdur.
Media donoszą o ogromnym uznaniu dla tej książki, wiele szkół wstawiło ją do lektur obowiąkowych.
Nakazano rewizję programów szkolnych - zmniejszyć historię starożytnych cywilizacji - Egipt, Grecja, Rzym, zastąpić opisem osiągnięc Aborygenów.
Jeśli chodzi o te osiągnięcia, to we wspomnianej wcześniej książce - Dark Emu - jest ich wiele. Na przykład - ABorygeni zauwazyli, że w zatoce przy cyplu na rzece, zieraja się ryby. Przedłuzyli więc cypel piaskiem o może metr. Wedłu autora książki był to projekt równej wagi co egipskie kanały nawadniające.
Pozdrawiam.
Ja rowniez uwazam iz przybysze, bez wzgledu czy obcokrajowiec czy australijczyk, powinien byc wpuszczony ale po przejsciu kwarantanny. Nie powinna tu rzadzic konstytucja czy poprawna polityka tylko rozsadek i bezpieczentwo ogolu. Tak naprawde to konstytucje kazdego kraju mowia ze ich obowiazkiem jest dbac o bezpieczentwo kazdego obywatela wiec o co chodzi? Dbaja. Czasy sa wyjatkowe i wymagaja wyjatkowych krokow. Czesto te uniwersalne sytuacje porownuje do malej, na skale wlasnej rodziny wiec w tym wypadku tez mi sie narzuca - nie wpuscilabym do domu kogos nie sprawdzonego wiec dlaczego nie mozna tej zasady stosowac na skale kraju? Przeciez wiadomo ze w zdrowych czasach tego typu restrykcje nie istnieja.
ReplyDelete...wpuszczony po kwarantannie - zgoda, a tu mamy na początek karę, może więzienie.
DeleteTo ostatnie najbardziej mnie śmieszy bo więzienia nie są zupełnie przygotowane na trzymanie zakaZonych ludzi.
Więzienie to może trochę przesada, ale z drugiej strony słuszałam o niektórych obywatelach, którzy na początku nie chcieli wracać do kraju, ,,bo w Niemczech tak się fajnie pracuje i baluje'', a jak inni koledzy z pracy pojechali do swoich krajów, to nagle było wielkie wracanie do Australii, udając, że w Niemczech niebezpiecznie, a tak naprawdę się facetowi znudziło, bo koledzy wyjechali. Inni kombinowali jakby tu pojechać do kraju rodzinnego, bo gdzie indziej im nie wolno, a do oryginalnego kraju mają prawo wrócić i wakacje gotowe- tak obchodzili przepisy zakazu wyjazdów. Moim zdaniem obywatele przebywający poza granicami kraju powinni dostać ileś tam czasu na powrót, który organizuje ich kraj, a jak odmówią ewakuacji z zagrożonego terenu, to powinni być zostawieni samym sobie. Może to okrutne, ale nie można ludzi uszczęśliwiać na siłę. Jeśli nagle im się odwidzi gdzieś być, bo np koledzy pojechali i wieje nudą, to nie powinni być traktowani poważnie. Szkoda tylko, że niemożliwością byłoby takie rzeczy sprawdzić.
ReplyDelete