Wysiłki gimnastyczne w poprzednim wpisie tak mnie zmęczyły, że z niedzielnym spóźniłem się o jeden dzień.
Nadchodzą Zielone Świątki, zesłanie Ducha Świętego, a to skierowało moje myśli na istotę Trójcy Świętej.
Wiele razy na różnych katolickich spotkaniach czy imprezach spotykam się z wyraźnym rozróżnieniem - Bóg Ojciec to sprawiedliwość, czasem kara, Jezus to miłość, tylko miłość.
Czara cierpliwości przebrała się na spotkaniu pod tytułem "Spirituality in the pub", na którym gościem była palestyńska katoliczka.
W swoim wystąpieniu nie mówiła nic o religii, za to wiele o tym jak ostre restrykcje narzuca Izrael Palestyńczykom na Zachodnim Brzegu (West Bank).
Pierwszy wyrwałem się do dyskusji i zapytałem - jako katoliczka, jak reagujesz na to jak na mszy, w I czytaniu liturgicznym, słuchamy, że Bóg każe Izraelowi wymordować Filistynów?
Przecież obecny Izrael właśnie to realizuje tylko znacznie łagodniej.
Prowadząca spotkanie podskoczyła jak oparzona - przepraszam, pozwolisz, że ja odpowiem na to pytanie.
I bez mojego pozwolenia odpowiedziała - przecież to Stary Testament a przyszedł Jezus i nakazał miłować bliźniego.
Sprawa mnie dalej nurtowała, ale nie chciałem jej dyskutować żeby nikogo nie urazić.
Znalazłem jednak furtkę - nasza diecezja w Melbourne ma na stronie internetowej okienko - pytania w kwestiach wiary.
Zapytałem stawiając sprawę ostro - w Credo wyraźnie mówimy: „Wierzę w jednego Boga, Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych. I w jednego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego Jednorodzonego, który z Ojca jest zrodzony przed wszystkimi wiekami. Bóg z Boga, Światłość ze Światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego. Zrodzony, a nie stworzony, współistotny Ojcu, a przez Niego wszystko się stało."
Podkreślenie moje.
Zastanówmy się - wyciągam z tego tekstu wniosek, że Jezus ani Duch Święty nie uczestniczyli w stworzeniu świata, ale potem Jezus współuczestniczył we wszystkich bożych poczynaniach.
Ducha Świętego zostawiam na boku gdyż Credo mówi - który od Ojca i Syna pochodzi, czyli zdecydowanie jest istotą wtórną, której początku nie znamy.
Najpierw dałem diecezji furtkę wyjścia: może Trójca Święta powstała już po zmartwychwstaniu. Przecież ani Jezus ani Apostołowie o niej nie wspomnieli.
Najbardziej odpowiada mi koncepcja, że została stworzona ok 350 roku przez Sobór w Nicei (tej w Turcji, nie w tej koło Monaco). Tam przecież dominowali Rzymianie wychowani na efektywnym prawodawstwie i Grecy z piękną tradycją politeizmu i pokrętnej filozofii.
No bo jeśli przed wszystkimi wiekami, to znaczy Jezus uczestniczył we wszystkich bożych akcjach opisanych w Starym Testamencie a tam krew leje ostro.
Po kilku dniach otrzymałem odpowiedź - cytuję:
Podkreślenie moje.
Dla mnie to bardzo satysfakcjonująca odpowiedź. (może poza tym przyznaniem cudzego terytorium).
Zgadzam się jak najbardziej z wyjaśnieniem, że większość opisywanych w Starym Testamencie wydarzeń, to edukacyjne przenośnie.
Jednocześnie ogromnie skurczyła się faktograficzna strona Starego Testamentu -
- potop i Noe - nie, nie - to nie Bóg, to wykorzystanie katastrofy naturalnej do celów religijnych.
- Hiob i jego cierpienia - nie, jak wyżej.
I tak, lecąc przez tę listę i skreślając masę, wylądowałem... w Raju.
Czy to Jezus zastawił taką pułapkę wiedząc przecież, że Adam w nią wpadnie?
Chyba zwrócę się ponownie do księdza o pomoc.
Problem Trójcy Świętej i Jej odpowiedzialności, jest tak złożonym problemem, że jeszcze nie znalazłem nigdzie satysfakcjonującej odpowiedzi, a czytałem wiele objaśnień. To ma coś ze znanym, choć idiotycznym pytaniem: czy Bóg może stworzyć głaz, którego nie podniesie?
ReplyDeleteMnie z tej odpowiedzi najbardziej podoba się pierwsze zdanie. W pracy był taki nieformalny regulamin:
1. Pamiętaj szef ma zawsze rację
2. Jeśli masz wątpliwości, wróć do punktu pierwszego.
Kluczem do wyjaśnienia tej zagadki (odpowiedzialności poszczególnych postaci Trójcy) jest enigmatyczna ponadczasowość. W zależności od potrzeb, raz działa, drugi raz nie działa.
Trójca Swięta - Kościół otwarcie deklaruje, że nie potrafi tego wyjaśnić.
DeleteDla mnie sprawa jest prosta - to wymyślono na Soborze w Nicei.
Przyszły minister Pakistanu d/s kontaktów z krajami islamskimi zaoferował uczonym Jezuitom, że da się im ochrzcić jak potrafią mu to wytłumaczyć. Nie podjęli wyzwania.
N.b. Ten minister urodził się we Lwowie w żydowskiej rodzinie :)
Co do odpowiedzialności, nie mam problemów - wszyscy troje to robią.
Moje końcowe pytanie we wpisie daje dwa wyjścia - nie, Jezus nie mógł tego zrobić. W takim razie grzech pierworodny to edukacyna bajka, albo - Jezus to zrobił a zatem Jego miłość do ludzi nie jest taka bezgraniczna.
Zresztą udział w przyznaniu Izraelowi zamieszkałych przez kogo innego ziem dużo mówi.
W każdej z tej ewentualności, Jezus a grzech pierworodny, mnie się nasuwa tylko jeden sensowny wniosek. Jezus cierpiał i umarł z grzech Boga. Wiem, wiem, to herezja ;)
DeleteBardzo sensowna herezja.
DeleteAle Bóg nie musi kierować się ludzkim sensem.
Ja nie uznaję Trójcy Świętej.
ReplyDeleteTakie postrzeganie Boga potrzebne było tego, że ubóstwić Jezusa.
Chrześcijanie przejmując Boga JHWH, musieli jednocześnie nice go zmodyfikować.
To tak w skrócie
Jeżeli uznajemy Trójce Świętą musimy uznać, że
Jan 1,1
Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
Czyli Jezus -Słowo jest wspólnym bytem z Ojcem.
To znaczy, że nie może być tylko miłością.
Ale ,żeby dokładniej wejść w temat musiałabym mieć trochę czasu
Bardzo dziękuję .
ReplyDeleteUważam, że doskonale to przedstawiłaś i podsumowałaś.
Pozdrawiam.