Wczoraj odwiedziliśmy naszą Galerię Narodową (National Gallery Victoria), okazja nie byle jaka - wystawa prac P. Picasso (i jego znajomych).
Ostatni raz byliśmy w NGV chyba 5 lat temu.
Wtedy była to wystawa prac z nowojorskiej MoMA (Museum of Modern Art).
Towarzyszyła nam dwójka wnucząt, które całkiem dobrze współgrały z muzealnymi eksponatami.
Nasza galeria stara się przyciągnąć dzieci tak że Matylda (starsza) i Ambroży (młodszy) mieli szansę spróbować własnych sił.
Na końcu wystawy organizatorzy urządzili pomiary antropologiczne...
Ambroży (Ambrose) w środku, data 27/9/18 - dokładnie 5 lat 4 lata temu.
Przyznam się, że miałem cichą nadzieję, że NGV przechowuje gdzieś tę planszę i że można będzie sprawdzić postęp wzrostu, ale jednak nie.
Inna rzecz, że w tym roku nie towarzyszyły nam żadne dzieci gdyż wyjechały z Melbourne na ferie wiosenne.
Na wstępie zaskoczenie.
Bilety kupowaliśmy przez internet i dodatkowo dokupiliśmy audio guide czyli przewodniki audio.
Gdy pokazałem kwit na te przewodniki, pan w okienku wyciągnął żetony z kodami QR i poinstruował mnie żebym je odczytał smartfonami.
To było bez sensu - po pierwsze moja żona nie posiada smartfonu, po drugie, ja wprawdzie mam smartfon, ale nie przyniosłem słuchawek a w galerii było bardzo hałaśliwie. Na dodatek bateria nie wytrzymałaby emisji kilkugodzinnego nagrania.
Pozostała nam własna fantazja.
O ile moja żona jest koneserką malarstwa a również bardzo utalentowaną malarką, o tyle we mnie obrazy nie wzbudzają wielkich emocji natomiast inspirują do różnych skojarzeń i fantazji, szczególnie malarstwo początku XX wieku.
Na wstępie uderzył mnie kontrast między umieszczonymi koło siebie dwoma obrazami Picassa...
Mecenas sztuki, przepraszam, ale nie zapisałem jego nazwiska a poniżej Le Repas Frugal - Oszczędny Posiłek.
Nie zamierzam tu komentować poszczególnych obrazów, ale jeden wydał mi się znamienny...
- Co robi ta kobieta spytałem stojącą obok rodzinę?
- Odpoczywa, rozmyśla... - odpowiedzieli.
- Spójrzcie na tytuł obrazu - poradziłem.
- The Reader - czytająca.
- A co ona czyta? - drążyłem dalej.
Miny im zrzedły - tak, ona czemuś się przygląda, ale czy czyta?
- Ona przegląda wiadomości na smartfonie! - zadeklarowałem
- No rzeczywiście - potwierdziła dwójka około 10-letnich dzieci i spojrzeli na matkę z prośbą o potwierdzenie.
- Nie jestem taka pewna - mówiła matka niepewnym głosem - w którym roku on to namalował?
- Pewnie około roku 1920 - odpowiedziałem usłużnie.
- No, nie jestem pewna, chyba wtedy nie mieli smartfonów?
Kiwałem głową z aprobatą. Dla mnie to była wyraźna wymówka - nie przychodź do galerii malarstwa bez sprawnego smartfonu.
Pokażę jeszcze dwa obrazy Picassa, które bardzo nie podobały się mojej żonie...
Obraz po prawej - matka z dzieckiem - przecież to dziecko to sam Picasso!
Obraz po lewej - uśmiechnij się, przecież to tylko żarty :)
Wystawa zajmowała oba skrzydła galerii, trzeba było przejść przez przestronne foyer...
Moją uwagę zwrócił fakt, że sporo dzieci leżało na wznak i z zainteresowaniem patrzyło na sufit.
Spojrzałem i ja....
Dzieci miały rację!
Na suficie było ogromne lustro.
Okazuje się, ze zrobiłem sobie
selfie - ja jestem ten facet w ciemnej marynarce i piaskowych spodniach, w lewym górnym rogu, nogi mam po obu stronach litery Y w słowie CENTURY.
Dół twarzy zasłonięty smartfonem - a więc jednak na coś się przydał!
Minęło ponad godzinę oglądania, wyrażnie przybyło zwiedzających...
W takim tłoku słuchanie Audio Guide bez dobrych słuchawek byłoby niemożliwe.
Duźo lepiej wyglądało to zza szklanej ściany...
Na marginesie wyznam, że najbardziej na wystawie podobał mi się obraz R. Magritte -
Le ciel meurtier - Mordercze Niebo -
KLIK.
I jeszcze - Gra w szachy - według mnie świetna ilustracja ilości kombinacji, z których gracz musi wybrać najlepszą.
Pora zbierać się do wyjścia.
Ostatni Picasso na dzisiaj...
Zaś w domu, Microsoft przywitał mnie takim obrazkiem na ekranie...
Autor - Natura.