Tuesday, August 29, 2023

Kobiety i natura

Ostatnio kilka razy odwiedziłem instytucje medyczne.
W poczekalni na ogół jest telewizor, na którym wyświetla się program któregoś z komercjalnych kanałów telewizji. 
Nie wiem czy te programy są specjalnie dostosowane do przychodni medycznych, ale większość czasu wypełniają informacje na tematy kosmetyczne.
Boże, z iluż elementów składa się człowiek - brwi, powieki, rzęsy, nieidealna skóra pod oczami, nieidealny nos, nieidealne usta, nieidealny podbródek, nieidealna szyja...
Pod bluzkę nie będę już zaglądał.

Zastanowiło mnie, że wszystkie, ale to wszystkie te programy demonstrują te problemy na kobiecych twarzach.
Co na to obrońcy praw kobiet i bojownicy o równe traktowanie płci?

Dygresja: jestem świadomy, że kobiety mają inną skórę niż mężczyźni - KLIK - powtórzę więc pytanie - czy kobiety i mężczyźni powinni być traktowani jednakowo?

Piękna twarz to dopiero początek.
W naszej niekomercjalnej telewizji wyświetlono właśnie program o czołowym producencie odzieży damskiej - Shein - KLIK.
Firma produkuje piękną i tanią odzież, ich oferta - 10,000 nowych modeli dziennie, ich dewiza - załóż raz i wyrzuć, albo nawet nie zakładaj.

Efekt...

Więcej szczegółów TUTAJ.

Jak wspomniałem wyżej - nie zaskoczyło to mnie, przecież już ponad 130 lat temu Lew Tołstoj pisał:

Proszę iść do sklepów w wielkim mieście. Są ich miliony, miliony. Jest niemożliwe zmierzyć tę ogromną ilość pracy włożoną tutaj. Czy w dziewięciu na dziesięć tych sklepów jest coś dla mężczyzn? Cały luksus życia jest wymagany przez kobiety. Proszę policzyć fabryki, większość z nich produkuje kobiece ozdoby. Miliony ludzi, generacje niewolników, umierają pracując jak skazańcy aby zadowolić kaprysy naszych towarzyszek.

A to zauważyłem w witrynie jakiegoś salonu...

Czy różnice w skórze kobiet i mężczyzn są tak alarmujące, że na pomoc trzeba wzywać wampira/

Co tu dodać?
Chyba tylko ilustrację muzyczną...


Tytuł utworu: Agitata da due venti - w wolnym tłumaczeniu: Szarpana przez dwa wiatry.
Dla mnie to pozytywna deklaracja.

Saturday, August 26, 2023

Koniec jakieś epoki

Miałem napisać o czymś innym, ale ta wiadomość przywołała zbyt wiele wspomnień...


 Kangaroo Hoppet?
Co jest kangur - każdy wie.
A Hoppet?
W krajach skandynawskich słowo Loppet oznacza długodystansowy wyścig narciarski.
Australia uznała, że nasza wersja takiego wyścigu zasługuje na specjalną nazwę - Hoppet.

W 1991 roku Kangaroo Hoppet - został włączony do serii maratonów narciarskich - Worldloppet - KLIK.

Odbył się pierwszy wyścig, w konkurencji kobiet drugie miejsce zdobyła Polka - Dorota Dziadkowiec.
W tym czasie dość regularnie jeździłem z rodziną na narciarskie spacery do Lake Mountain w pobliżu Melbourne. Oczywiście nie wyobrażałem sobie startu w maratonie, ale półmaraton, 21 km, to mogłem sobie wyobrazić.
W 1992 r. zapisałem się na Hoppet wraz z naszą córką Anią. Zainwestowałem nawet w spodnie narciarskie, narty wypożyczyliśmy.
Ania startowała na dystansie 7 km, oboje zajęliśmy nadspodziewanie dobre miejsca.

Zawody odbywały się w popularnym resorcie narciarskim Falls Creek i dopiero tam otworzyły mi się oczy jak obecnie wygląda narciarstwo.
W konkurencjach biegowych była to jazda stylem łyżwowym, w obcisłych i kolorowych strojach z lycry - inny świat.
Postanowiłem, że w następnym roku spróbuję.
Zapisałem się do klubu narciarskiego Melbourne Nordic Ski Club, nawiązałem wiele ciekawych znajomości.
Kupiłem buty i narty, strój pozostał ten sam. 
Zaplanowałem systematyczny trening, przecież nigdy nie próbowałem stylu łyżwowego.
Pogoda sprawiła ogromny zawód.
W pobliskim Lake Mountain zachował się tylko 200-metrowy odcinek trasy narciarskiej.
Odwiedziłem go może 6 razy, uznałem, że ze stylem łyżwowym sobie poradzę, ale nie z maratońskim dystansem.
W Falls Creek też mieli problemy ze śniegiem, zawody przeniesiono na wyższe tereny, w dniu wyścigu pogoda dopisała...

To nie był koniec imprezy, w Melbourne Nordic znalazłem chętnych na kilkudniową wycieczkę narciarską a namiotami. Jednak pogoda wystraszyła większość z nich, został tylko jeden - Kevin S.
Dzień po wyścigu zrobiło się paskudnie, zimno, mgliście, czasem popadywał deszcz. Dotarliśmy do zimowej chatki - Fitzgerard Hut...

Oczywiście zrezygnowaliśmy z noclegów w namiocie, wprowadziliśmy się do środka, na szczęście było tylko dwóch lokatorów i dwa miejsca wolne. Lokatorzy ostrzegli nas żeby wyjąć z plecaków całą żywność, włożyć do toreb i powiesić na przeznaczonym do tego drucie. Inaczej zjedzą ją szczury a na dodatek wygryzą dziury w plecaku.
Plecaki spryskać jakimś sprayem żeby zabić zapach jedzenia.

Spędziliśmy w tej okolicy 2 dni.
Trochę pokręciliśmy się na nartach po okolicy. Na szczęście nasi współlokatorzy byli sympatyczni i rozmowni.
W drodze powrotnej do Melbourne, Kevin wspomniał, że w następnym roku wybiera się do Europy na 3 maratony narciarskie. Wynajmie auto, będzie mieszkał w niezbyt drogich hotelach.
- Kevin, a co myślisz o tym żebym ja do Ciebie dołączył?
Dołączę się do kosztów paliwa a dwuosobowy pokój w hotelu wypadnie chyba taniej.
Uścisnęliśmy sobie dłonie.
Tak zaczęła się moja 15-letnia przygoda narciarska.
Wziąłem udział w około 40 maratonach narciarskich w 15 krajach. 
Ostatnim był Bieg Piastów w 2007 roku.

W ciągu tych lat pogoda płatała figle w wielu krajach, prawie w każdym organizatorzy byli zmuszeni odwołać wyścig, nawet w Estonii i Norwegii, Australia była wyjątkiem... do wczoraj.

Nic dziwnego, tak było u mnie wczoraj na spacerze...


Thursday, August 24, 2023

Poranne pięć pięter

 Zaczynam od fundamentów - chleb dyniowy z wspominanej na tym blogu piekarni WoodFrog...


Pierwsze piętro - masło, grubo.
Drugie piętro, również wspominane na tym blogu Vegemite...


Trzecie piętro - avocado...


Czwarte piętro - salceson a na to , piąte - chrzan...


Na dachu - roślinność na poprawę klimatu - Alfa-Alfa...

No to teraz chyba coś zjem.

Tuesday, August 22, 2023

Kopę lat temu

...był rok 1963.
Wtedy zaczęło się u mnie dziać.
Rok zaczął się dramatycznie - lekarze zakwestionowali moją płeć...

Bardzo obszerne sprawozdanie (czas czytania 5 minut plus 2 krótkie video) - TUTAJ.
Wyjaśnienie - w 2016 roku prowadziłem na bloxie blog Dziecko Komuny, to były wspomnienia z 40 lat życia, głównie w PRL. Gdy Blox się likwidował dał użytkownikom możliwość przeniesienia blogów na Wordpress co zrobiłem.

Aktualizacja...
Zlinkowany powyżej wpis zawiera m.in. relację z wycieczki do Austrii.
We wpisie nie wspomniałem, że zwiedzając Wiedeń nie zauważyliśmy żadnej informacji o Odsieczy Wiedeńskiej, o królu Janie Sobieskim.
Spytaliśmy naszych austriackich przewodników.
- Sobieski... tak, tak, jego papież wyznaczył na nominalnego dowódcę obrony ze względu na tytuł królewski, ale militarną stroną dowodził Prinz Eugen, jego pomnik jest w Wiedniu.
Przełknęliśmy tę pigułkę.

Rewidując informacje do tego wpisu kliknąłem w Google.
Jeśli chodzi o Odsiecz Wiedeńską to Wikipedia potwierdza moją wiedzę na ten temat, natomiast rzeczywistość...
W Polsce wykonano pomnik króla Jana i oferowano go radzie miejskiej Wiednia.
Wiedeń oferty ne przyjął  - KLIK.

Na wzgórzu Kahlenberg, skąd król Jan Sobieski dowodził obroną, znajduje się tablica pamiątkowa...

Po wycieczce do Austrii był jeszcze festiwal muzyki nowoczesnej Warszawska Jesień - to był pamiętny rok.

Sunday, August 20, 2023

Aktualności

 Ostatnie dwa tygodnie miałem mocno urozmaicone, wiele wizyt w instytucjach medycznych.
Jedyną pociechą był fakt, że pogoda była paskudna - zimno, wietrzyście, przelotne deszcze.

Dzisiejszy dzień przyniósł rekompensatę, przychodnie zamknięte (oprócz pogotowia) =  cudowna pogoda.
Może to jest sposób?

Wyszedłem na dłuższy spacer... znaczy taki krótko-dłuższy, może kilometr w jedną stronę.
Zastanowiło mnie bogactwo natury - przecież na tym odcinku mijam kilkaset gatunków roślin.
Ta pogoda ostatnich tygodni, paskudna dla spacerowicza, okazuje się zbawienna dla roślin. Wszystko rośnie jak szalone, wciska się w każdą szparę - nie mogę się napatrzeć...

...
...


Niestety trzeba wrócić do domu, a tutaj - finał Mundialu kobiet.
Wczoraj był mesz o brązowy medal: Australia - Szwecja.
Przegraliśmy...
Dla mnie było to oczywiste gdy tylko spojrzałem na stroje drużyn:
Szwecja - żółte koszulki - oczywiste, przecież żółty i niebieski to kolory szwedzkiej flagi.
Australia - powiedzcie państwo sami...


Wspomnę, że we wcześniejszych meczach Australijki wystąpiły w żółtych koszulkach i ciemnozielonych spodenkach - zgadza się - nasze sportowe kolory to green and gold - zielony i żółty.
Rozumiem, że Australia jako gospodarz imprezy zrobiła ukłon w stronę gości, ale czy w takich kolorach można coś ugrać?

Za kilka godzin finał - Anglia - Hiszpania.
Nie zamierzam oglądać, ale życzę zwycięstwa Hiszpankom.

Wednesday, August 16, 2023

Gdy w Gromniczną...

 Zacznę od wtorkowego wspomnienia...

Nastało u nas zimne zimno, rano temperatura około 2C.
- Gdy w Gromniczną... - skomentowała moja żona.
- Chyba w Zielną - skorygowałem.
- Masz rację, no bo jak takie mrozy to Gromniczna się kojarzy.

Co racja, to racja z tym że przysłowie mówi o cieczeniu z dachu a u nas, czyste niebo i piękne słońce.
Na szczęście jeszcze w Polsce wymyśliłem zapasową wersję:
Gdy w Gromniczną mróz, koniec zimy tuż, tuż.

Po wyjaśnieniu statusu wczorajszego dnia, udałem się na poranną mszę do kościoła.
W niedzielę zapowiadano, że z okazji święta będzie to bardziej uroczysta msza, ale nie była.
Bardzo mało ludzi, ksiądz jakoś się spieszył z odprawianiem.
Dopiero informacje w polskim dzienniku POLSAT przywróciły równowagę mojej pamięci.

W tym miejscu zastanowiłem się na nazwą tego święta w języku angielskim - Assumption of Mary - KLIK.

Assumption - w języku potocznym oznacza to - przypuszczenie.
Tłumaczenie w drugim kierunku : polskie wniebowzięcie to po angielsku - rapture czyli zachwyt, ekstaza.

Tyle rozważań.

Natomiast na konkretnym, australijskim gruncie - EKSTAZA - dzisiaj Australijki zagrają w półfinale Mundialu kobiet.
W telewizji pokazywano rozmiary tej ekstazy - nikt nie pozostanie obojętny!
Premier Australii wspomniał,  że jeśli Australijki wygrają w finale, to ogłosi dzień wolny od pracy.
Byznemeni podnieśli krzyk, że to przyniesie milionowe straty. Na to premier pokazał czarno na białym, że jak w zeszłym roku był dzień wolny z okazji śmierci królowej, to gospodarka na tym skorzystała - KLIK.

W takim razie mam pomysł na długoterminowe przyspieszenie gospodarki - ogłosić wszystkie dni wolnymi od pracy - ja podejmuję się znaleźć odpowiednią okazję na każdy dzień.

Dzisiaj spędziłem lunch w towarzystwie seniorów z naszej parafii.
Lunch spożyliśmy w salach pobliskiego klubu golfowego.
Oto widok ich podwórka...


Podczas lunchu rozgorzała dyskusja na temat... ostatniej rundy rozgrywek futbolu australijskiego.
Doprawdy, ci starzy mężczyźni.
Poczułem się zupełnie nie na miejscu.

Muzyczne uzupełnienie - w porannej audycji ABC/Classic prezenterzy zastanawiali się w jaki sposób wesprzeć muzycznie australijską reprezentację. Na początek nadali Arrival of the Queen Sheba - KLIK.

Oj, nie wiem czy to dobry pomysł, przecież Australia gra z Anglią a Handel skomponował ten utwór w Anglii, nie wiem czy przy takim wsparciu Angielki nie poczują się jak u siebie w domu.

Monday, August 14, 2023

Całe nuty

Właśnie skończyłem czytać książkę Whole Notes - Całe nuty...


Autor Ed Ayres, rok wydania 2021.

Nazwisko autor(ów) pojawiło się na tym blogu już w kilku wpisach - KLIK - ale dotąd była to Emma.
Emma Ayres, której łagodny głos zapowiadał muzykę w porannym programie ABC/Classic.

W którymś momencie Emma zniknęła z radiowej anteny, o jej losie dowiedziałem się z książki Danger Music.
Danger Music - tłumaczenie na polski nie jest takie oczywiste.
Google sugeruje - Niebezpieczna muzyka, dla mnie jednak jest to Muzyka Niebezpieczeństwa i o tym właśnie jest książka
Okazało się, że Emma była miotana tak silnymi emocjami, że nie mogła wytrzymać w warunkach łagodnej pracy, 5 dni w tygodniu, 6-9 rano, A$60,000 rocznie.
Wyjechała uczyć w szkole muzycznej w Kabulu.
Od czasu do czasu brała urlop żeby wypocząć w bezpieczniejszym miejscu, którym w tym przypadku był.... Pakistan.
Do tego miała już za sobą długą samotną wędrówkę rowerową z Londynu do Hong-Kongu. 
Niewielka, bardzo krótko ostrzyżone włosy, płaska klatka piersiowa, na rowerze - oczywiste, że wszyscy brali ją za chłopaka.
Ciekawe, że najbezpieczniej czuła się podczas jazdy przez Iran.

Właśnie te doświadczenia - Pakistan i Iran - uświadomiły jej, że jest mężczyzną.
Natychmiast po zakończeniu pracy w Kabulu wróciła do Australii i poddała się intensywnej kuracji hormonalnej.
Zmieniła imię na Ed.
W tej nowej roli widziałem ich (Emme i Eda) na spotkaniu w mojej lokalnej bibliotece.
Według mnie wygląd i brzmienie głosu pasowało do nowego imienia, ale jednak wydawało mi się, że Ed mocno nadrabia miną, że niebezpieczeństwo jeszcze trwa.

Wyjaśnienie - temat transpłciowości jest mi zupełnie obcy i generalnie podchodzę do niego nieufnie i negatywnie.
Jednak - muzyka łagodzi obyczaje - i w przypadku Emmy/Eda czuję do nich dużą sympatię.

A więc - Całe Nuty - tutaj na czubku piramidy...


W książce Ed przeplata relacje ze swoich licznych i bardzo różnorodnych doświadczeń życiowych z wieloma aspektami muzyki.
Aspekty techniczne, emocjonalne, pedagogiczne - z perspektywy dziecka, osoby dojrzałej, wykonawcy, nauczyciela.
Wszystko to nasycone muzyką.
Wyznam, że przeczytanie tej książki zajęło mi bardzo dużo czasu. 
W zasadzie już po mniej więcej 1/4 książki, miałem świadomość, że już niczego się z niej nie dowiem.
Na dodatek bardzo szczegółowe opisy charakteru niektórych instrumentów muzycznych brzmiały często jak czarna magia.

Wydaje mi się, że to CAŁE w tytule książki odnosi się właśnie do tej integrującej zdolności muzyki, która potrafi scalić te wszystkie przeciwieństwa w tak życzliwą całość - KLIK
Rozdział - Kindness - życzliwość, łagodność.

I tak, w pogodnym nastroju przeczytałem CAŁĄ książkę od deski do deski.

P.S. Ed relacjonuje dość szczegółowo swoją drogę od kobiety do mężczyzny a jest to droga trudna i bolesna.  Wystarczy opuścić jedną dawkę testoteronu a wszystko dookoła się wali.
To czyni mnie jeszcze bardziej podejrzliwym w stosunku do zachęcania młodych ludzi aby zastanawiali się nad swoją orientacją seksualną.
Jednak w przypadku Eda sprawa wydaje mi się czysta i oczywista.

Całe Nuty zostały wydane w roku 2021, rok później Ed ożenił się z panią Charlie Le Brocq -


... i zmienił nazwisko na Ed Le Brocq.
Obszerna relacja TUTAJ.
Życzę obojgu wszystkiego najlepszego.

Zamiast kwiatów....





Friday, August 11, 2023

Kwestia wzrostu

 Kilka dni temu przechodziłem koło kościoła a tam...


Pierwsze skojarzenie było zgodne z moją aktualną rzeczywistością - pogrzeb.
Ależ ten nieboszczyk musiał być wysoki - pomyślałem.

Przypomniało mi to mój pobyt w Anglii w 1974 roku.
To był okres sporych rozruchów w Irlandii, prasa codziennie donosiła o zamachach bombowych. Londyńskie metro było w stanie podwyższonej gotowości.
Przy okazji usłyszałem o takim wydarzeniu:
Zamach bombowy w Belfaście, przybyła policja i znalazła zwłoki mężczyzny, który zginął na miejscu. Zwłoki całkowicie zmasakrowane, ale głowa i twarz uniknęły masakry.
- To Patrick O'Brien z sąsiedniej ulicy - informują policję miejscowi.
Policja podjeżdża ze zwłokami pod wskazany adres, pukają do drzwi. Po jakimś czasie otwiera się okno na I piętrze, wychyla się kobieta.
- Pani O'Brien - woła policjant - bardzo nam przykro, ale pani mąż zginął w zamachu bombowym, czy może pani do nas zejść i zidentyfikować zwłoki?
- Teraz prasuję i nie mogę odejść od żelazka - odpowiada pani O'Brien.
- Pani O'Brien - mówi policjant - to jest pilna sprawa. Może w takim razie my podsuniemy pod pani okno głowę ofiary zamachu a pani ją rozpozna.
Na szczęście głowa jest praktycznie oderwana od ciała, policja umieszcza ją na żerdzi i podnosi do okna.
- Pani O'Brien, to pani mąż?
- Faktycznie, bardzo podobny, ale mój nie był taki wysoki.

W tym momencie z samochodu wysiadło kilka osób w raczej niepogrzebowych strojach.
Oooops... to chyba wesele.

Jednak zanim zdążyłem się pocieszyć już media przywróciły smętny nastrój - od kilku dni istotnym tematem jest śmiertelne zatrucie grzybami w naszym stanie Victoria.
Grzyby w sierpniu?
Przez wiele lat regularnie zbierałem grzyby w sąsiednich parkach i na placach zabaw, ale to bywało w kwietniu lub listopadzie. 
Policja traktuje sprawę jako podejrzaną gdyż osoba, która podała gościom zabójczy lunch nie skosztowała swojego posiłku - KLIK.

W domu zastałem naszą 19-letnią wnuczkę.
Stwierdziłem, że chyba znowu urosła, a może ja się skurczyłem, a prawdopodobnie jedno i drugie.
Żona przygotowała na lunch po kubku rosołu.
Zjadła razem z nami.
A zatem trzeba będzie jeszcze pożyć.

Tuesday, August 8, 2023

Harcerze i pielgrzymi

Parę dni temu dowiedziałem się, że w Południowej Korei odbywa się właśnie Jamboree, zjazd harcerzy i harcerek z całego świata - KLIK.

Te imprezy odbywają się co 4 lata (następne Jamboree będzie w Gdańsku), ale nie przypominam sobie żeby kiedykolwiek donosiły o nich australijskie media.
Tym razem mają jednak powód - pogodowa katastrofa - KLIK.

Anglia, kraj który zapoczątkował harcerstwo, tak się przejęła losem swoich skautów, że przeniosła ich z miasteczka namiotowego do hoteli.
Sprawa nabrała takiego rozgłosu, że na miejsce przybyły głowy państwa, zatrudniono dodatkowe setki osób do sprzątania.
Polskich harcerzy jest ponad 500, ale nie zauważyłem żadnych alarmujących komunikatów na ich temat, tylko powtórki z CNN - KLIK.

Swoją drogą... osobiście nie mam harcerskich wspomnień gdyż akurat gdy się zapisałem do harcerstwa, to je zlikwidowano, jednak ktoś z rodziny dostarczył mi całe roczniki przedwojennych tygodników dla dzieci i młodzieży i jakoś nie było tam informacji na temat jak należy się troszczyć o harcerza.
Działalność polskich harcerzy podczas II Wojny, to już osobny rozdział.

A równocześnie...
 - właśnie zakończył się Międzynarodowy Dzień Młodzieży w Portugalii.
Tam też panują ogromne upały, na zjazd przybyło nie jakieś tam 45,000, ale półtora miliona wiernych, sporo z nich na piechotę, i co?
Media donoszą, że "young pilgrims braved intense heat" - młodzi pielgrzymi stawili czoła upałom - KLIK.

No to kto tu jest lepszym harcerzem?

A w Polsce...
Sezon pielgrzymek na Jasną Górę w pełni.
Obecnie na trasie jest ponad 200 pielgrzymek, dystans 200 do 600 km.
W Polsce pogoda może nie taka ekstremalna jak w Korei czy Portugalii, ale pielgrzymi maszerują, śpiewają i nie rozwodzą się nad sprawami bytowymi - KLIK.
I jeszcze dwie migawki, sugeruję popatrzeć kilka sekund żeby poczuć ten klimat - KLIK, KLIK

A w Australii...
Po pierwsze harcerstwo to tutaj sprawa absolutnie marginesowa.
Po drugie - polskie harcerstwo... w pierwszej fazie - emigracja pokolenia kombatantów II Wojny i Armii Andersa, harcerstwo było silnym symbolem związku z polską tradycją historyczną, obecnie działa bardzo skromnie. Jednak nasz syn bardzo je polubił i jego dzieci nadal jeżdżą na obozy harcerskie.
Po trzecie...
Zerknąłem przez okno...


Wyszedłem parę kroków poza dom...


Mgła...

W takim miękkim kokonie tutaj żyjemy.

Sunday, August 6, 2023

8 minut 37 sekund

To jest Re-Blog.
Blogowałem już na ten temat ale sporo lat temu, mam nadzieję że jeśli ktoś czyta to drugi raz to mi wybaczy tę powtórkę.

 Dzisiaj niedziela - 8 minut 37 sekund - to za krótko na kazanie, ale wynalazłem dwie inne okazje: projekcję filmu Oppenheimer oraz rocznicę (78) zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę - KLIK.

8' 37" to tytuł utworu muzycznego skomponowanego przez Krzysztofa Pendereckiego w 1960 roku.
Tytuł utworu nie był nowatorski. 8 lat wcześniej John Cage "skomponował" utwór pod tytułem 4'33'' (4 minuty 33 sekundy). Słowo skomponował napisałem w cudzysłowie gdyż utwór ten to absolutna cisza.
Jest to więc muzyczna wersja bajki Nowe szaty króla. Jednak jak dotąd nikt nie zawołał w trakcie wykonywania utworu - król jest nagi!
Być może działa maksyma Jerzego Waldorfa - muzyka łagodzi obyczaje.

Utwór można obejrzeć TUTAJ.

John Cage nie jest jednak hochsztaplerem, jego rozważania na temat muzyki są ciekawe i poważne, patrz TUTAJ, ale dziś będzie o Pendereckim.

Krzysztof Penderecki darzył Johna Cage dużym uznaniem i chyba zgadzał się z jego wypowiedzią: muzyka jest bezcelową zabawą, afirmacją życia. Nie jest usiłowaniem wprowadzenia porządku w chaosie czy naprawy dzieła stworzenia. Jest po prostu sposobem przebudzenia się na życie, którym żyjemy.

W praktyce oznaczało to eksperymenty muzyczne, między innymi sonoryzm - wymyślony przez polskich kompozytorów kierunek muzyczny, w którym istotą jest dźwięk. Nie ma rytmu, melodii, tylko dźwięk, jak kolorowe plamy na abstrakcyjnym obrazie. Więcej na ten temat tutaj - KLIK.

Właśnie takim eksperymentem miał być utwór 8'37''.
Krzysztof Penderecki komponował go w laboratorium, na sprzęcie elektronicznym. Na szczęście w tamtych czasach działalność twórcza nie była zbyt ograniczana limitami finansowymi w związku z czym Penderecki miał możliwość wysłuchania swojego utworu w wykonaniu orkiestry symfonicznej - 52 instrumenty smyczkowe.
Wysłuchał i był wstrząśnięty. Zmienił tytuł utworu na Tren pamięci ofiar Hiroszimy.

Moja niedzielna refleksja:
Doświadczenie Pendereckiego wydało mi się bardzo znamienne. Pomyślałem, że może właśnie tak samo dzieje się we wszechświecie.
Bóg robi eksperymenty w swoim niebiańskim laboratorium a na Ziemi orkiestra licząca ponad 7 miliardów artystów wykonuje ten utwór.
Efekt jest rzeczywiście wstrząsający.

Wróćmy lepiej do K. Pendereckiego. Tren pamięci ofiar Hiroszimy został po raz pierwszy wykonany w 1960 roku i zapoczątkował błyskotliwą karierę kompozytora.
Ja wysłuchałem tego utworu w roku 1962. Było to moje pierwsze spotkanie z muzyka awangardową i z jednej strony było szokiem - czy to jest muzyka? Z drugiej jednak strony dotykało to znanych mi strun - alarm przeciwbombowy, tupot stóp ludzi zdążających do schronu, daleki odgłos zbliżającego się samolotu. Pamiętałem jak przez mglę noce spędzone w schronie, pamiętałem wyraźnie opowieści mojej matki o bombardowaniach.

Jeszcze jedno...
Wspomniałem, że w muzyce sonorycznej nie ma rytmu, melodii. Zapis muzyczny przypomina techniczne wykresy.
Dlatego załączam tutaj animację Trenu.
Mnie kojarzy się ona nie tyle z bombą atomowa, ale z atakiem wirusów.  - KLIK
Czyli temat wciąż aktualny.

Thursday, August 3, 2023

Magia M

Wygląda na to, że po serii wpisów w kategorii Barbie wróciłem na bliższy mi grunt - muzyka.
Kilka dni temu moje radio ABC przypomniało mi Hildegardę von Bingen, wczoraj zaskoczyło mnie prezentacją muzyki polskiego kompozytora, o którym nigdy nie słyszałem - Miłosz Magin - KLIK .
Link do angielskiej wersji Wikipedii bo polska jest wyjątkowo lakoniczna.
Wyznam, że właśnie nazwisko kompozytora było inspiracją tytułu wpisu - Magin - Magia.

Z Wikipedii dowiedziałem się, że M.M brał udział w Konkursie Chopinowskim w 1955 roku czyli już w okresie mojego zainteresowania muzyką, ale jakoś go nie zauważyłem.
W 1960 roku wyemigrował do Francji i to pewnie tłumaczy jego "nieobecność" w polskich informacjach o muzyce.
Zmarł podczas tury koncertowej na Tahiti, pochowany w pobliżu grobu F. Chopina na cmentarzu Pere Lachaise w Paryżu.

Ilustracja muzyczna:
Toccata - KLIK.
Rustico, Presto  - KLIK.
Właśnie ten utwór zaprezentowało australijskie radio, jakoś mi się kojarzył z muzyką Grażyny Bacewiczówny.

Wspomnę jeszcze o pogodzie i sporcie.
Ostatnio mamy wysyp słonecznych dni, dzisiaj temperatura dobiła do 20C a przecież to środek astronomicznej zimy.
Na lato, czyli styczeń/luty, prognozują, że w okolicach Sydney będzie najgoręcej na świecie.

To już lepiej nie wybiegać myślą tak daleko a więc - sport - mistrzostwa świata kobiet w piłce nożnej.
Właśnie kończą się ostatnie dwa mecze w fazie fazie grupowej, za kilka dni zaczną się mecze 1/8 finału.
Australia awansowała, wygrała mecze z Irlandią i Kanadą, przegrała z Nigerią.
Wynik meczu z Kanadą mnie zaskoczył - 4:0 - a przecież Kanada to złote medalistki ostatniej olimpiady.
Natomiast odpadła Nowa Zelandia - współgospodarz imprezy.
Inne niespodzianki to: odpadła Brazylia, zakwalifikowała się Jamajka, odpadły Włochy, zakwalifikowała się Południowa Afryka, odpadły Niemcy, zakwalifikowało się Maroko.

Tuesday, August 1, 2023

Hildegarda

Ja tu tak na różowo, w lalkowym stylu a tymczasem "moje" radio - ABC Classic aplikowało mi kurację emocjonalną - to był tydzień muzyki Hildegardy von Bingen (1098-1179) - KLIK

Przez długie lata uważałem, a autorytety to potwierdzały, że muzyka zaczyna się od Monteverdiego (1567-1643). 

Dopiero kilkanaście lat temu ruch feministek wprowadził Hildegardę do panteonu muzyki – chwała mu za to.
To von w nazwisku i to imię z opowieści o błędnych rycerzach skłoniło mnie do przypuszczeń, że była to osoba pochodząca z wyższych sfer, doskonale wykształcona, która wybrała karierę zakonną. Pewnie ufundowała klasztor, w którym była przeoryszą i tam w spokoju oddawała się swojej muzycznej pasji.

Nic błędniejszego.
Pochodziła z ubogiej rodziny szlacheckiej, jej rodzice służyli na dworze lokalnego księcia.
Hildegarda była chorowitym dzieckiem, do tego miała religijne wizje. Gdy miała osiem lat rodzice oddali ją na służbę bożą w zakonie Benedyktynów w Bingen i to stąd owo von przy imieniu – po polsku tłumaczy się to dosłownie - z Bingen.
Przez kilka lat była tam pod opieką nieco starszej dziewczyny – Jutty. Nie otrzymała żadnej edukacji. W listach twierdziła, że wszystko zawdzięcza Jutcie, ale z dostępnych źródeł wynika, że Jutta nie potrafiła czytać ani pisać.
Motorem rozwoju duchowego i intelektualnego Hildegardy były wizje, w których widziała sceny z Biblii i Ewangelii oraz bardziej ogólne wizje na temat miejsca człowieka w świecie i w boskim dziele zbawienia.
Przez długi czas bała się i nie chciała mówić o swoich wizjach. Przysparzały jej one również wiele rozterek i bólu fizycznego.
W początkowym okresie pobytu w zakonie pracowała w ogrodzie, wykonywała robótki ręczne i opiekowała się chorymi.
To ostatnie dało jej kontakt z muzyką. Śpiewała chorym, prawdopodobnie nauczyła się grać na psałterionie (rodzaj harfy).
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności jej spowiednikiem był benedyktyński mnich Volmar, który prawdopodobnie nauczył ją podstaw muzycznej notacji. W późniejszych latach stał się jej przyjacielem, powiernikiem i sekretarzem.

Ale miało być o muzyce. Hildegard von Bingen skomponowała szereg utworów liturgicznych, muzyczną sztukę umoralniającą – Ordo Virtuo – opartą na jej wizjach oraz kilkadziesiąt kompozycji do własnych tekstów poetyckich.
Generalnie jej muzyka mieści się w kanonie muzyki gregoriańskiej.

 Pisząc o Hildegardzie von Bingen nie można jednak ograniczyć się tylko do muzyki.
Poza kompozycjami muzycznymi i związanymi z muzyką tekstami poetyckimi, napisała kilka dzieł opartych na swych wizjach, a prócz tego dwie obszerne prace naukowe: Physica – 9 tomów opisów właściwości roślin i minerałów oraz Causae et Curae (300 rozdziałów) – analiza ciała ludzkiego i jego miejsca w otaczającym go świecie, czego następstwem są wskazówki jak zachować równowagę funkcji organizmu w otaczającym człowieka środowisku.
To holistyczne podejście do zdrowia zjednało jej ogromne uznanie w środowiskach New Age Thinking.

Mało?
Hildegarda von Bingen pracowała również nad sztucznym językiem – Lingua Ignota. Język ten posiadał swój własny alfabet. Słownictwo ocenia się na ponad 1000 słów, z czego większość pochodziła z łaciny. Nie jest jasne, co było jej celem. Istnieją przypuszczenia, że zamierzała wprowadzić ten język w swoim klasztorze w celach integracyjnych.
Być może chciała stworzyć język uniwersalny, prekursor Esperanto? 

Wracam do muzyki.
Wyznam, że jeśli chodzi o muzykę gregoriańską, to liturgiczna podoba mi się bardziej od świeckiej tak że utwory Hildegardy von Bingen traktowałem właśnie jak kurację - starannie dozowaną.

Tu zaprezentuję więc tylko utwór O Virtus Sapiensis - O cnoto Mądrości. Ten tytuł pasuje do głównych zainteresowań autorki - KLIK.

Moje tłumaczenie tekstu (z angielskiego)...
O cnoto Mądrości,
która krążysz dookoła, dookoła,
okrążasz wszystko co ma życie.
To co lata wysoko
i to co poci się na ziemi,
i wszystko dookoła.
Chwała Ci, jaka Tobie tylko przystoi.
O Mądrości.